Tamara Zwierzyńska-Matzke - Czasami wołam w niebo

Здесь есть возможность читать онлайн «Tamara Zwierzyńska-Matzke - Czasami wołam w niebo» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czasami wołam w niebo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czasami wołam w niebo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ta książka miała być historią młodej kobiety, która ciężko choruje, ale szczęśliwie wyzdrowieje. Tak się nie stało. Tamara Matzke dowiedziała się o swojej chorobie pod koniec 1999 roku. Miała wtedy 31 lat, za sobą kilka lat szczęśliwego małżeństwa i pierwsze doświadczenia dziennikarskie, przed sobą rozległe plany. Mimo cierpień i uciążliwej terapii długo wierzyła w zwycięstwo nad chorobą. Rak okazał się silniejszy, Tamara umarła w grudniu 2000 roku. Książka zawiera fragmenty pamiętnika Tamary, jej korespondencję z czasów choroby z przyjaciółmi i rodziną oraz wspomnienia męża. Wszystko to składa się na obraz godnej podziwu walki i braku rezygnacji wobec nieuchronności śmierci.

Czasami wołam w niebo — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czasami wołam w niebo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

17marca 2000

Cześć, Svenki Benki,

A ja dla odmiany siedzę w domu i mam robić podatki, ale nie chce mi się jak cholerka. Córuś śpi na razie, ale ostatnio w ciągu dnia to ona nie bardzo chętna, żeby spać dłużej niż pól godziny. Tam, gdzieś ty się znowu przeziębiła? Uważaj, dziecko, na siebie. Ja już mam serdecznie dosyć zimy, bo znowu zima u nas. Śnieg sypie, ale jest chlapa i wietrznie, i zimno, i brrrr.

No to bardzo się cieszymy, ze macie takie cudowne mieszkanko, i strasznie chcielibyśmy je zobaczyć na własne oczy. Może już niedługo, jak znowu zatęsknicie za gośćmi. I jak Bacha nie będzie już tak krzyczeć przypięta do fotelika w samochodzie, tylko grzecznie spać. Póki co trzeba dziecku wyrobić paszport. Niech ma tez coś z tego życia, nie?

Oby tak dalej i żeby wyniki były jeszcze lepsze!!! Też żałujemy, że nie będzie nas z wami, smutno tu czasem bez was w tej Warszawce smętnej. Życzę wam super imprezy. Tamarko, kiedy do nas przyjedziesz?

Całujemy was – Błonki

Tamara

30 marca 2000

Bardzo długo nie pisałam. Nie dlatego, że moje cierpienie jest mniejsze. Może nie było czasu. Może nie chciałam. Lepiej pisać, kiedy naprawdę ma się na to chęć.

Przeczytałam książkę Hanny Krall o Żydach. Dużo refleksji o śmierci. Lubię język Hanny Krall, jej styl. Krótki, zasadniczy. Jest tam taki wiersz poety holenderskiego, a może piosenkarza:

Kiedy umrę, przyjdźcie wszyscy. Trzymajcie się dzielnie albo popłaczcie sobie, Wszystko będzie dozwolone tego dnia. No dobrze, niechaj będzie tłoczno i gwarnie, Tego dnia sam zadbam o ciszę.

Ivo de Vijs

Sven

l kwietnia 2000

Ciągle słyszymy, że wszystko będzie dobrze. I na razie wszystko jest dobrze: wskaźnik i badania. Ulga jest tym większa, że w ostatnich tygodniach byłem bardzo niespokojny. Tamara źle zniosła piątą chemię. Regularnie czuje ból brzucha. Wszystko to spowodowało u niej kryzysowy nastrój. Zmartwienie, słabość fizyczna, strach, wściekłość. Marzenie o życiu bez szpitala i bez lekarzy.

W ostatnich dniach ja także czuję zmęczenie. W dniu moich urodzin koleżanka z pracy powiedziała: „Nie widać, że masz urodziny. Wcale się nie cieszysz”. Mam tylko jedno życzenie: zdrowie dla Tamary.

Tamara pojechała dzisiaj na tydzień do Francji, gdzie moi rodzice spędzają urlop. Mam nadzieję, że dobrze odpoczywa.

2 kwietnia 2000

Hej, Błoniarki,

Jestem więc we Francji, gdzie ocean, słońce, wiatr, szum drzew. Dzisiaj zrobiliśmy sobie z Mackami wyprawę na największą wydmę Europy. Trzeba było się wspinać, ale widoki cudowne. Było naprawdę fajnie, cały czas na powietrzu, a wieczorem w restauracji, gdzie pożarłam garnek małży. Na szczęście były nieżywe, bo niektórzy to jedzą jeszcze żywe, umoczone w wodzie morskiej. Podobno pycha, ale ja wolę gotowane. Macki katują mnie niemieckim, oglądamy wspólnie niemieckie kryminały, gdzie czterech dziadków lata z pistoletami, a bandyci to rosłe blondasy, które nic nie kumają. Fajny film jednym słowem, a ja się i tak cieszę, bo zawsze to lekcja niemieckiego. Słownictwo trochę specyficzne, ale… Na szczęście jutro dają Colombo po niemiecku. Lepsze to niż dziadki.

Pogoda jest OK. futro ma być około 20 stopni, a może nawet więcej. Zobaczymy. Pojadę gdzieś daleko rowerem, bo tutaj sq fajne drogi rowerowe przez lasy pinii.

Całuję – Tam

15 kwietnia 2000

(pociąg gdzieś w Niemczech)

Kochana Kasiu!

Nie odzywałam się wieki, wiem, wybacz, proszę, ale naprawdę miałam powód. Cały grudzień przeleżałam w szpitalu, dwa razy mnie operowali. Mam raka… Wiem, że to niedobre wieści, i zawsze zastanawiam się, czy o tym pisać. Postanowiłam, że tak, bo żadna w tym moja wina. Tyle szczęścia, że rak zaatakował jajniki – więc można wyciąć. Szczęście dla lekarzy – dla mnie nie. Nie będę mogła mieć dzieci, jeśli oczywiście z tego wyjdę. Udało mi się, że w tym czasie byłam w Brukseli, miałam pełne ubezpieczenia i trafiłam na świetną lekarkę. Teraz to wszystko trwa jeszcze jak straszny sen – chemioterapia za chemioterapia, bolesne zabiegi, w maju jeszcze jedna operacja.

Ciągle myślę, że to niemożliwe, bym miała umrzeć. Trwamy ze Svenkiem przy tej myśli jak szaleni. Nie może być inaczej! Próbuję żyć normalnie, choć czarne myśli nawiedzają mnie wieczorami, gdy nie mogę zasnąć.

W Brukseli, jak wiesz, mieliśmy zostać do lutego! Moja choroba i to wszystko, co się zdarzyło, zadecydowało o tym, że zostajemy w Belgii na dłużej, ja muszę mieć dobrą opiekę, a wiesz, jak jest w dobie reformy służby zdrowia w Polsce. Zlikwidowaliśmy mieszkanie na Baboszewskiej, wynajęliśmy wspaniale poddasze w Brukseli i powoli wracamy do życia.

Sven szuka pracy, ma już na oku pracę jako asystent posłanki w Parlamencie Europejskim, Ja na razie nie mogę nic robić, choć tak naprawdę jestem w dość dobrej formie. Czasami ludzie myślą, że leżę w łóżku i nic nie mogę robić, ale tak nie jest. Żyję jak przedtem, z krótkimi przerwami na chemioterapię, po której kilka dni jestem zmęczona. Zostały mi jeszcze dwie chemioterapie i potem zacznę szukać jakiegoś zajęcia, choć pewnie nie będę mogła pracować w szalonym tempie dziennikarskim. Mam już propozycję współpracy od l programu TVP (jakaś emisja o Unii Europejskiej). Na razie jednak trzeba czekać i żyć, jakby tej choroby w ogóle nie było.

W Brukseli podoba nam się bardzo. Takie fajne, niezbyt duże, międzynarodowe miasto. Istna wieża Babel. Warszawy tak naprawdę nie lubiliśmy, więc nie było czego żałować. Trochę szkoda przyjaciół – ale oni zawsze mogą nas na zgnitym zachodzie odwiedzić.

Ja ciągle uczę się języków: niemiecki, angielski, chcemy z Maćkiem zapisać się na hiszpański. Próbuję pisać artykuły do gazet, ale jeszcze nie mam śmiałości ich wysłać. Wiesz, że nigdy nie pisałam.

I tak powoli toczy się nasze życie. Mam nadzieję, wierzę, że wszystko będzie dobrze.

Piszę ten list na tak marnych kartkach, ale zapomniałam zabrać innych, a chciałam do ciebie napisać.

Kasiu, odezwij się, proszę! – Tam

28 kwietnia 2000

Cześć, Tam,

Nie bardzo wiem, co się w takich sytuacjach pisze. Chciałabym wiedzieć, że się nic nie stało, że to tylko mi się śniło, a jutro może napiszesz i będzie wszystko OK.

Nie chcę w to niedobre uwierzyć i może taka niewiara sama sprawi, że wszystko przejdzie dokądś, nie odezwawszy się wcale. W marcu w prawej piersi miałam guza, półtora centymetra. Okazało się NIC groźnego, trzeba obserwować, ale nic to nic. Nie chcę o tym pamiętać.

Trochę było mi smutno, że milczałaś. Teraz mi głupio, ze mogłam tak pomyśleć. Poprzeszkadzałam twoim znajomym na Baboszewskiej, ale nic nie wiedzieli. Nic dziwnego. Czy to, że czułaś się tak długo źle jeszcze w Polsce, to był znak, że się już coś dzieje? Mam twój slajd z parku.

Fotografuję śluby, chodzę codziennie do pracy jak robotnik pierwszej zmiany, jeżdżę na działkę, gdzie zapominam o całym świecie, czasem robię jakieś zdjęcia ładnym, kapryśnym pannom w studiu kumpla lub właśnie dojrzewającym bzom na moim polu.

Kiedy będzie ta następna operacja, czy to ostatnia zaplanowana? Czy jest to konieczne, czy zbawienne?

Jeśli byłabyś jeszcze w Brukseli do września, to chciałabym was zobaczyć, nawet bardzo, tylko czy macie takie dalekosiężne plany?

Bardzo mocno pozdrawiam. Buziaki – Kasia

30 kwietnia 2000

Kasiu droga,

Dzięki za emalię. W Brukseli nie jesteśmy jeszcze podłączeni, Sven wysyła wszystko z pracy. Mam nadzieję, że już niedługo się to zmieni. Teraz jesteśmy przez weekend w Niemczech.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czasami wołam w niebo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czasami wołam w niebo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czasami wołam w niebo»

Обсуждение, отзывы о книге «Czasami wołam w niebo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x