Tamara Zwierzyńska-Matzke - Czasami wołam w niebo

Здесь есть возможность читать онлайн «Tamara Zwierzyńska-Matzke - Czasami wołam w niebo» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czasami wołam w niebo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czasami wołam w niebo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ta książka miała być historią młodej kobiety, która ciężko choruje, ale szczęśliwie wyzdrowieje. Tak się nie stało. Tamara Matzke dowiedziała się o swojej chorobie pod koniec 1999 roku. Miała wtedy 31 lat, za sobą kilka lat szczęśliwego małżeństwa i pierwsze doświadczenia dziennikarskie, przed sobą rozległe plany. Mimo cierpień i uciążliwej terapii długo wierzyła w zwycięstwo nad chorobą. Rak okazał się silniejszy, Tamara umarła w grudniu 2000 roku. Książka zawiera fragmenty pamiętnika Tamary, jej korespondencję z czasów choroby z przyjaciółmi i rodziną oraz wspomnienia męża. Wszystko to składa się na obraz godnej podziwu walki i braku rezygnacji wobec nieuchronności śmierci.

Czasami wołam w niebo — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czasami wołam w niebo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jestem podłączona do kroplówki w szpitalu, który już tak dobrze znam. Ten ból to nie było nic innego, jak rak, który umieścił się tuż koło lewej nerki. Pierwsze badania nic nie wykazały, dopiero tomografia: szary zarys guza zmierzającego do nerki. Czasu nie było wiele: w piątek lekarz powiedział, w poniedziałek do szpitala, we wtorek operacja. Otworzyli mi cały brzuch, wyjęli guza, zeszyli.

Nie było nawet czasu myśleć o Irlandii, marzeniach, przepadającym bilecie i w ogóle. Nie wiem, czy będę mogła zrobić ten staż w komisji. Czy wytrzymam po chemio 8 godzin w pracy. A jednocześnie chcę to zrobić wbrew wszystkiemu i wszystkim. Żeby udowodnić temu rakowi, że nie ma miejsca dla niego w moim ciele. Codziennie to powtarzam: odejdź, chorobo, odejdź, raku, to już koniec, chcę normalnie żyć. I cały czas myślałam, że tak będzie, a tu ból, którego lekarze od razu nie sklasyfikowali. Nie wiem, czy to ich wina. We wtorek jedziemy z Maćkiem do Aachen na konsultację z niemieckim lekarzem.

Macuś jest cały czas przy mnie, oddany całą duszą, całym ciałem. Uważny na każde moje słowo, na każdy gest. Ten mój mąż! Ten mój ukochany, najdroższy mąż! Wczoraj na krótko przytuliliśmy się do siebie na szpitalnym łóżku. Poczułam jego ciepło i moją nieograniczoną miłość do niego, potrzebę bycia tak „pupa przy pupie”. Zasnąć w jego objęciach. Tak lubię Maćkowy zapach.

Przyjechała mama, jeszcze przed operacją, którą miałam 28 sierpnia. Jest jeszcze jeden-dwa dni tutaj, potem pojedzie. Kochany skrzat – nagotował za dziesięciu. Gołąbki, pierogi, zupy różne.

Zaczyna działać taki środek usypiający, żebym łatwiej znosiła chemio. Widać to po piśmie.

Czy jestem załamana? Dzisiaj zaczął się zbyt piękny dzień, by taką być. Wczoraj niedziela była gorsza, cisza, każdy z rodziną, a ja w szpitalu. Graliśmy z Maćkiem i mamą w karty.

Boże, wiem, że Ty wypuszczasz te radosne promienie słońca, miej mnie w swojej opiece.

Aniele Stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój, rano, wieczór, we dnie, w nocy, bądź mi zawsze ku pomocy.

Widziałam Anioła Stróża tuż koło mnie dzisiaj rano. Kobieta, która przyszła na jakąś operację (jednodniową). Taki spokój i czar od niej bił. Cały czas się uśmiechała.

Bądźcie ze mną wszystkie moce tego świata, a rak niech odejdzie daleko ode mnie!!!

6 września 2000

Jestem po chemio. Innej niż tamta sprzed pół roku. Bardzo dużo wymiotowałam, wczoraj cały dzień i poprzednią noc. Dzisiaj czuję się już w miarę dobrze, choć jestem słaba. Nic nie jadłam wczoraj.

Postanowiłam żyć z dnia na dzień. Każdy dzień osobno, nie myśleć o przyszłości. Dzisiaj jest cudownie, może mogłoby być czasami lepiej, ale widać takie życie. Ja chciałabym tylko, i o to proszę Boga, żyć, żyć, żyć.

Bruksela zalana deszczem. Powinnam być w Dublinie, robić drugi tydzień kursu angielskiego. Niestety, nawet nie wiadomo, czy będę mogła zacząć staż w komisji. Mam nie myśleć o przyszłości!

7 września 2000

Drogi Svenie,

jest nam bardzo przykro z powodu listu, który otrzymaliśmy. Niestety nie przynosi dobrych wiadomości, a takich oczekiwaliśmy. Wasz pobyt w Bretanii dał nam nadzieję na poprawę sytuacji i sądziliśmy, ze najtrudniejsze już za wami. Uśmiechnięta twarz Tamary i jej entuzjazm dla najprostszych codziennych spraw, a szczególnie chęć prowadzenia normalnego życia, pomimo całego cierpienia, strachu i niepewności, jakiego doświadczyliście przez tę chorobę, wywarty na nas wrażenie i dały nam lekcję pokory i odwagi. Bardzo trudno znaleźć właściwe słowa otuchy, ale wiedzcie, że Denise, Malo, Philippe i ja myślimy o was. Trzymajcie się – to łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale wierzę w wasz optymizm, który pomoże wam wygrać walkę o życie! Czekamy na wieści,

Ściskam was i do zobaczenia – Emeline

Sven

12 września 2000

Pojechaliśmy dzisiaj na konsultację u doktora Weinberga do Aachen. Jest to jeden z trzech onkologów, którzy mają tam gabinet. Pacjenci przychodzą tu na konsultację, na badania i nawet na chemioterapię. Tamarze podobała się przyjemna atmosfera, wcale nieprzypominająca szpitala.

Doktor Weinberg budzi nasze zaufanie. Uważnie słucha, pyta, ogląda całą dokumentację (rentgnogramy, raporty, wyniki analiz). Niestety wyklucza możliwość dalszego leczenia u niego: „Jeden z trzech składników nowej chemioterapii jest bardzo szkodliwy dla nerek. Nie pozwala to na przeprowadzenie następnego zabiegu ambulatoryjnie, bo później musi pani być przez dwa dni pod stałą opieką lekarską. Dziwi minie, że pani lekarz w Brukseli nic państwu o tym nie powiedział. Powinien się teraz sumiennie panią opiekować”.

Ostatnie słowa powtórzył jeszcze raz, zobaczywszy katastrofalne wyniki analizy krwi. Okazało się, że nowa chemia zniszczyła prawie wszystkie białe krwinki. U zdrowego człowieka ich poziom wynosi między 4000 i 10 000. Tamara ma zaledwie 300. Doktor Weinberg nam wyjaśnia: „Oznacza to, że organizm jest teraz bezbronny w przypadku jakiejkolwiek infekcji. Musi pani bardzo uważać”. Przepisuje Tamarze zastrzyki zawierające substancję, która sztucznie produkuje białe krwinki. Później w aptece dowiemy się, że jedno opakowanie zawierające pięć zastrzyków kosztuje równowartość tysiąca złotych. Kasa chorych to pokrywa.

Doktor Weinberg poleca nam szpital w Eschweiler, 15 kilometrów od Aachen. Sam skontaktuje się z oddziałem onkologicznym. Jeżeli tamtejsi lekarze podzielą jego opinię, zarezerwuje łóżko dla Tamary na następną chemioterapię.

Wracamy pociągiem do Brukseli. Przestraszeni słowami onkologa, czym grozi każda infekcja, robimy wszystko, żeby Tamara nie siedziała w przeciągu. A więc czeka ją niemiecki szpital. Nie mamy wyboru. Dwa tygodnie po operacji Tamara jest dalej taka słabiutka, że wyprawa autobusem, pociągiem i taksówką kompletnie ją wykańcza. W styczniu o wiele szybciej odzyskała siły.

12 września 2000

Cześć, Misiaczki moje!!!

U mnie wszystko w porządku.

Tamarko! Mam nadzieję, że się lepiej czujesz. Cały czas jestem myślami z tobą. Wiesz, ze bardzo chciałabym do ciebie przyjechać. Nie mówiłam ci wcześniej, bo jakoś nie miałam okazji i w ogóle było mi strasznie głupio, ale tak naprawdę ze względu na te moje niedoszłe studia w Warszawie przełożyłam obronę pracy dyplomowej. No i jest wrzesień i 29 muszę się bronić. Przepraszam, że nie powiedziałam ci tego wcześniej. Co prawda moja praca jest w zaawansowanym stadium, ale jeszcze troszkę mi zostało. No właśnie. Nie gniewaj się na mnie, tylko spróbuj zrozumieć. Jak będziesz tylko chciała, to napisz do mnie, będę czekać.

Siostra i szwagierka Ań

13 września 2000

Aniu!

Wysyłam ci te kilka zdjęć, które zrobiłam podczas twojego pobytu w lipcu. Niektóre mi się podobają.

Byłam na ciebie zła, że nie chcesz mi pomóc, przyjeżdżając tutaj. Dlaczego nie mówiłaś mi od razu, że się jeszcze nie obroniłaś i że musisz się przygotować do obrony pod koniec września? Co to za wstyd? fa Czekałam z obroną dwa lata!

Szkoda, że nie jesteś teraz tutaj ze mną. Jest mi ciężko, dużo płaczę. Szkoda mi Svenka, który na to wszystko patrzy. Siedzę całymi dniami sama w domu, próbuję czytać, ale jakoś nie wychodzi. Dużo myślę. Jeśli to wszystko przeżyję, będę wdzięczna Bogu do śmierci. Boję się cierpienia w chorobie, tego boję się najbardziej, samej śmierci już się nie boję, bo wiem, że będzie ewentualnym wybawieniem. Mam nadzieję, że lekarze mi pomogą.

Ucałuj wszystkich – Tam

15 września 2000

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czasami wołam w niebo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czasami wołam w niebo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czasami wołam w niebo»

Обсуждение, отзывы о книге «Czasami wołam w niebo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x