Tamara Zwierzyńska-Matzke - Czasami wołam w niebo

Здесь есть возможность читать онлайн «Tamara Zwierzyńska-Matzke - Czasami wołam w niebo» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czasami wołam w niebo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czasami wołam w niebo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ta książka miała być historią młodej kobiety, która ciężko choruje, ale szczęśliwie wyzdrowieje. Tak się nie stało. Tamara Matzke dowiedziała się o swojej chorobie pod koniec 1999 roku. Miała wtedy 31 lat, za sobą kilka lat szczęśliwego małżeństwa i pierwsze doświadczenia dziennikarskie, przed sobą rozległe plany. Mimo cierpień i uciążliwej terapii długo wierzyła w zwycięstwo nad chorobą. Rak okazał się silniejszy, Tamara umarła w grudniu 2000 roku. Książka zawiera fragmenty pamiętnika Tamary, jej korespondencję z czasów choroby z przyjaciółmi i rodziną oraz wspomnienia męża. Wszystko to składa się na obraz godnej podziwu walki i braku rezygnacji wobec nieuchronności śmierci.

Czasami wołam w niebo — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czasami wołam w niebo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gdzie te lata? Matko, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jaka jestem stara i że mój ostatni flirt wakacyjny miał miejsce ze czternaście lat temu.

Napiszcie, co u was. f a postaram się pisać regularnie z Dublina i donosić wam o moich sukcesach językowych. A więc take care – Tam

A w Brukselce cudowna pogoda, nie za ciepło, nie za zimno. W piątek ma być nawet 27 stopni.

Jak tam metropolia Brunszwik i najfajniejsza kura domowa świata? Proponuję otworzyć stołówkę dla kumpli Przemuchy i zarabiać ciężkie marasy.

Całuję mocno, napiszę z Dublina – Tam

22 sierpnia 2000

Jagódko!

Dzisiaj zrobiłam wszystkie badania w sprawie bólu cholernego jelita grubego (wziernikowanie) i… wszystko w najlepszym porządku. Szlag mnie trafia, bo boli strasznie i powoli tracę nadzieję, ze przestanie. Jestem jedną wielką tabletką przeciwbólową! Myślałam, że wszystko idzie dobrze, a tu nagle taki klops. Pewnie mnie za bardzo ponaświetlali, takie mam przeczucie, ale wiadomo, nikt tego wprost nie powie.

W niedzielę lecę do Irlandii. Cieszę się bardzo i mam nadzieję, ze do tego czasu przestanie boleć. Rodzice mojego kolegi będą czekać na lotnisku w Dublinie, znak rozpoznawczy: tato będzie trzymał rakietę tenisową. Mam nadzieję, że w tym samym czasie nie będzie tam trzydziestoosobowej reprezentacji tenisa ziemnego. Teraz moim głównym zajęciem jest wybieranie przewodników i prezentów dla rodziny.

23 sierpnia 2000

Hej hej, kochani,

Dziękujemy za kartkę z Bretanii – już się zakochałam w tym krajobrazie i za rok tam jedziemy!

Tamarko – to straszne, że cię boli, nóż się w kieszeni otwiera, jak się słyszy, że ten wasz radiolog to olewa. Może powinniście wybrać się do innego lekarza albo jeśli oni nie chcą pomóc, to do jakiegoś czarodzieja – niekonwencjonalne metody mogą zdziałać cuda. Myślimy o tobie bardzo ciepło. Jedziesz w końcu szlifować angielski i musisz mieć dużo sil, by zrozumieć irlandzki akcent. Bardzo bym chciała, żeby ten ból sobie poszedł i żebyś w końcu poczuła się zdrowa.

Duże buziaki i trzymajcie się ciepło – Błonki

Sven

25 sierpnia 2000

Piątek. W końcu lekarze zdecydowali się na zrobienie zwykłego badania komputerowego i specjalnego, na bazie cukru, który gromadzi się w organizmie w pobliżu szybko rozdzielających się komórek rakowych. Szpital ma ten aparat dopiero od miesiąca. Badanie polega na tym, że pacjentowi podaje się w kroplówce cukier i musi leżeć nieruchomo przez godzinę. Potem tomograf komputerowy robi zdjęcia, które pokazują, czy wystąpiło zagęszczenie cukru. Jeżeli tak, dużo przemawia za istnieniem nowotworu. Prawdopodobieństwo wyników: 90 procent. Ze względu na bardzo wysokie koszty badania te wykonuje się tylko w szczególnych przypadkach, na przykład gdy chodzi o możliwości nawrotu. U Tamary chcą ostatecznie wykluczyć, że ten dziwny ból jest związany z rakiem.

Po badaniach idziemy do kawiarni. Musimy czekać. Doktor Bondue dostanie wyniki dopiero po szóstej. Jest gorąco, siedzimy na zewnątrz. Oboje mamy dobre przeczucie. Wskaźnik był przecież cały czas normalny, a te badania dadzą nam pewność, że to nic poważnego. Za dwa dni odlot do Dublina, Tamara musi jeszcze odebrać zamówiony przewodnik.

Już wchodząc do gabinetu, widzimy zmartwioną minę doktora Bondue. Na zdjęciach widać guza koło lewej nerki, ma pięć centymetrów, trzeba go wyciąć. Dopiero po analizie można będzie stwierdzić, czy jest to nowotwór. Ale rozumiemy, że dużo za tym przemawia. Szok. Nie możemy uwierzyć. Czujemy żal do lekarzy. Doktor Bondue wyraźnie chce nam pomóc. Zapewnia, że nie stracono czasu, co nas naprawdę denerwuje. „Ale musimy działać szybko, żeby guz nie przybliżył się jeszcze bardziej do lewej nerki. Proszę przyjść w poniedziałek do szpitala. Sądzę, że operacja odbędzie się we wtorek. Decyzja należy do chirurgów”. Doktor Bondue dzwoni na komórkę doktora Karamana. Łapie go w Turcji. Jest na urlopie. „Wrócisz w niedzielę. To dobrze. Mam tu panią Matzke. Pamiętasz, że wszystko poszło tak dobrze. A dzisiaj badania pokazały, że ma guza koło lewej nerki… Dobrze. Całą dokumentację dostaniesz w poniedziałek. Znajdę ci jeszcze chirurga urologa. Trzymaj się”.

Do domu idziemy piechotą. W szoku. Jak to możliwe? Wszystko jakoś wróciło do normy, plany:

Irlandia, Komisja Europejska. I teraz szpital, operacja, znowu walka. To nie może być prawda. Kto jest autorem tego kiepskiego scenariusza? Dzwonimy do rodziców.

28 sierpnia 2000

Weekend jakoś minął. Wciąż jesteśmy w szoku. Nieprzytomni. Smutni. Przerażeni. Każde próbuje się trzymać. Czasami strach bierze górę. Kiedy Tamara rozmawia przez telefon z Asią, nagle wybucha płaczem. Wczoraj miała lecieć do Irlandii.

Do tej pory nie wiadomo, czy guz jest złośliwy. Doktor Karaman stwierdził dziś, że część komórek jest martwa. Nie można wykluczyć, że została zniszczona przez chemię. Tamarę czeka piąta narkoza w ciągu ośmiu miesięcy. Oprócz tego miała siedem chemioterapii, radioterapia, lekarstwa. Czy ma dość sił na taką poważną operację?

Tamarko moja, dlaczego ty, dlaczego po raz drugi, dlaczego musisz tyle cierpieć? Oby wszystko jutro się udało i obyś szybko wróciła do zdrowia.

29 sierpnia 2000

Operacja trwała trzy i pół godziny. Znowu wszędzie dreny, różne maszyny. Tym razem Tamara jest na oddziale intensywnej terapii, pod stałą kontrolą. Urolog chirurg wytłumaczył mi, że operacja była dosyć skomplikowana: „Z czysto chirurgicznego punktu widzenia byłoby lepiej, gdybyśmy mogli od razu wyciąć lewą nerkę. Ale zostawiliśmy ją, bo w razie dalszych chemioterapii będzie żonie bardzo potrzebna. Trzeba czekać na wyniki”. Zrobiło mi się słabo: Tamara mogłaby już nie mieć jednej nerki. Potem doktor Karaman wyjaśnił nam, że nie chodzi o przerzut. „Wygląda na to, że ten sam typ raka się odnowił, tylko poszedł trochę ku górze. Chyba lubi te okolice i jest mu tam dobrze”.

Tamara już umie z nami żartować i pilnuje mamy, która przyjechała z Zielonej, żeby nie wychodziła zbyt często na papierosa. Wspaniale, że mama jest z nami. Śpij dobrze, Tamarko.

2 września 2000

Tamara ma raka. Przyszły wyniki. Tym większa szkoda, że chirurgom nie udało się wszystkiego usunąć. Lewa nerka jest zagrożona. Dlatego doktor Bondue chce jak najszybszej atakować. Już w poniedziałek Tamara ma być poddana nowej chemioterapii. Niecały tydzień po operacji. Wczoraj doktor powiedział, że Tamara dostanie jeszcze raz taką samą chemioterapię jak poprzednio. Trzy substancje. Jedną z nich jest taksol, ekstrakt palmy z Hawajów. Przed południem zadzwoniłem do onkologa w Aachen. Przedstawiłem mu krótko sytuację. Doktor Weinberg podzielił opinię doktora Bondue. Po południu jednak dowiedziałem się, że doktor Bondue zmienił zdanie. Twierdzi, że trzeba spróbować inną substancję, bardziej agresywną. Już zamówił ją na poniedziałek. Nie podobają mi się takie nagłe zmiany. Ale nie mamy wyboru. Czas leci i Tamara wyjdzie dopiero za tydzień.

Tamara powoli odzyskuje siły. Znowu ćwiczy z rehabilitantką. Ciągle tą samą. Widać, że się przejmuje chorobą Tamary. Mama Tamary towarzyszy jej przez dzień. Ja przychodzę po pracy. Po dziewiątej wracamy piechotą do domu. Obecność mamy nam bardzo pomaga. Tamara zawsze chciała, żeby mama przyjechała na tydzień do Brukseli – planowała, że będą obie chodzić po sklepach, zwiedzać miasto, że zaprosi ją do dobrej restauracji. To już drugi pobyt mamy w Brukseli. I tym razem spędza go w szpitalu.

4 września 2000

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czasami wołam w niebo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czasami wołam w niebo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czasami wołam w niebo»

Обсуждение, отзывы о книге «Czasami wołam w niebo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x