Rosamunde Pilcher - Czas burzy

Здесь есть возможность читать онлайн «Rosamunde Pilcher - Czas burzy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czas burzy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas burzy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po śmierci matki, która w młodości zerwała kontakt z rodziną, Rebeka postanawia odwiedzić dziadków. Jedzie do Kornwalii, gdzie Baylissowie mieszkają, i tam wkracza w świat, który tylko wyrywkowo zna ze wspomnień matki. Stopniowo odkrywa rządzące nim prawa, zgłębia zasady zawiłej gry, jaką życie toczy z prawdą, aż uświadamia sobie, że to co ważne nie dzieje się z dnia na dzień…

Czas burzy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas burzy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mówił tyle o kompromisie, ale dla mnie byłaby to raczej kiepska transakcja. Znałam już takie jego wady, jak słabość charakteru i marna głowa do interesów i byłam skłonna to akceptować. Jednak ciepłe przyjęcie, jakie mi zgotował, jego gościnność i wdzięk, które potrafił wspaniale wykorzystać, odwróciły moją uwagę od innych j. ego cech, takich jak mściwość i zazdrość.

– Puść mnie, Eliot – powiedziałam.

– Myślisz, że powiem ci: „Nie pójdziesz!”? Myślisz, że będę cię zatrzymywał? – Schwycił moją głowę z obu stron w dłonie i ścisnął tak silnie, że miałam wrażenie, jakby moja czaszka pękała jak orzech. – Myślisz, że teraz ci powiem, że zawsze cię kochałem?

Przyprawiał mnie już o mdłości.

– Nie kochasz nikogo poza Eliotem Baylissem. Na nikogo więcej nie ma miejsca w twoim życiu.

– Sądziłem, że zgodziliśmy się co do tego, że to ty byłaś osobą, która nie wie, co to znaczy kochać.

Zacieśnił ucisk. W skroniach zaczęło mi pulsować i zamknęłam oczy, aby łatwiej znieść ból.

– Ale jeśli już kogoś pokocham – wycedziłam przez zaciśnięte zęby – to tym kimś nie będziesz ty.

– Więc dobrze, idź! – puścił mnie tak nagle, że prawie straciłam równowagę.

Z impetem nacisnął klamkę i pchnął drzwi. Natychmiast wiatr wdarł się do środka, jak jakiś przyczajony potwór, który przez cały wieczór czekał, aby móc się dostać do domu. Na dworze było ciemno i padało. Bez słowa, nie patrząc na Eliota, minęłam go i z nadzieją wyszłam w tę ciemność i deszcz.

Musiałam jeszcze dostać się do garażu, po ciemku uporać się z drzwiami i znaleźć mały samochód Mollie. Byłam przekonana, że Eliot skrada się za mną jak upiór gotowy skoczyć na mnie, aby mnie już nie wypuścić z rąk. Zatrzasnęłam drzwiczki w samochodzie, ale ręce tak mi się trzęsły, że z trudnością trafiłam kluczykiem w stacyjkę. Kiedy pierwszy raz przekręciłam kluczyk, silnik nie zapalił. Słyszałam własny jęk, kiedy wyciągnęłam przycisk ssania i spróbowałam ponownie. Tym razem maszyna zaskoczyła. Wrzuciłam bieg i wystartowałam w górę błotnistym podjazdem, rozbryzgując wokoło żwir. W końcu wydostałam się na szosę.

Prowadząc samochód, odzyskałam część swego poprzedniego spokoju. Powtarzałam sobie, że uciekłam od Eliota, że jadę do Jossa, więc muszę kierować ostrożnie, nie wpadając w panikę, aby nie narazić się na poślizg lub kolizję. Zwolniłam do bezpiecznej szybkości trzydziestu mil na godzinę i spokojnie poluzowałam sprzęgło. Droga w dół była czarna i mokra od deszczu. Już zbliżały się światła Porthkerris – jechałam do Jossa!

Przyszedł już odpływ, więc kiedy wjechałam na ulice portu, zobaczyłam światła odbijające się w mokrym piasku i łodzie wyciągnięte na brzeg, poza zasięg sztormu. Ponad moją głową przemykały strzępiaste chmury kropiąc deszczem. Na ulicach było już niewiele osób.

Sklep Jossa był pogrążony w ciemności, tylko na głównej wystawie paliła się pojedyncza żarówka. Zaparkowałam wóz przy krawężniku, wysiadłam i otworzyłam drzwi sklepu. Poczułam zapach świeżego drewna, szurałam stopami po wiórach, których jeszcze było pełno wokół. Dzięki światłu latarni ulicznej widać było schody, więc ostrożnie weszłam na pierwsze piętro.

– Joss! – zawołałam.

Ponieważ nie było odpowiedzi, weszłam dalej na górę, gdzie paliło się przyćmione światło. W kominku nie było napalone, toteż w mieszkaniu panowało przeraźliwe zimno. Poprzez dach słychać było bębnienie deszczu.

– Joss! – powtórzyłam.

Leżał w łóżku, byle jak przykryty kocem. Przedramieniem zasłaniał sobie oczy, jakby raziło go jakieś uporczywe światło. Słysząc mój głos opuścił rękę i nieco uniósł głowę, aby zobaczyć, kto przyszedł. Potem opadł znów na poduszkę.

– O Boże, Rebeka! – usłyszałam jego głos. Podeszłam do łóżka.

– Tak, to ja.

– Słyszałem twój głos i myślałem, że śnię.

– Wołałam cię, ale nie odpowiadałeś.

Jego twarz przedstawiała okropny widok. Lewy policzek był siny i spuchnięty, oko wpółprzymknięte. Na rozciętej wardze przyschło trochę krwi, a skóra ze stawów na palcach prawej ręki była całkiem zdarta.

– Skąd się tu wzięłaś? – Mówił niewyraźnie, przypuszczalnie z powodu przeciętej wargi.

– Pani Kernów zadzwoniła do mnie.

– Prosiłem ją, aby nikomu o tym nie mówiła!

– Niepokoiła się o ciebie. Joss, co to było?

– Trafiłem na bandytów.

– Czy coś cię boli?

– Chyba wszystko.

– Niech no zobaczę…

– Kernowowie mnie opatrzyli.

Pochyliłam się nad nim, delikatnie odsuwając koc. Do pasa był nagi, a poniżej żeber owinięty czymś, co przypominało pasy porwane ze starego prześcieradła. Na prawym boku rozpościerała się jednak paskudna rana, z której krew przesiąkała przez bawełniane szmaty.

– Joss, kto ci to zrobił?

Joss nie odpowiedział, natomiast z siłą, dziwną jak na kogoś w takim stanie, uniósł ramię i przyciągnął mnie do siebie, że aż usiadłam na brzegu łóżka. Ponieważ mój długi, jasny warkocz zwisał mi przez ramię do przodu, Joss, trzymając mnie prawą ręką, równocześnie lewą zsunął gumkę związującą końce moich włosów. Posługując się palcami jak grzebieniem, rozluźnił i rozplótł pasma włosów, które jak jedwabne frędzle zaczęły muskać jego nagą pierś.

– Zawsze chciałem to zrobić – powiedział z zadowoleniem. – Odkąd pierwszy raz zobaczyłem cię i przypominałaś mi prymuskę z… jak ja to wtedy nazwałem?

– Z wzorowo prowadzonego sierocińca.

– O, właśnie. Zabawne, że to zapamiętałaś.

– Co mogę zrobić dla ciebie? Przecież musi być coś takiego.

– Zostań tu. Po prostu zostań ze mną, moja najdroższa dziewczynko!

Czułość w głosie Jossa, który zawsze był takim twardzielem, rozbroiła mnie kompletnie. Do oczu napłynęły mi łzy. On zobaczył to i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Poczułam, jak jego ręka wślizguje się pod włosy i otacza moją szyję.

– Joss, mogę cię urazić…

– Nic nie mów. – Jego usta szukały moich, a kiedy już znalazły, dokończył: – To też zawsze chciałem zrobić.

Stało się jasne, że żadna z jego ran, stłuczenia, krwawienia ani rozcięta warga nie będą w stanie powstrzymać go od tego, do czego dążył.

A ja, chociaż zawsze wyobrażałam sobie, że miłość to coś w rodzaju fajerwerku i eksplozji uczuć, nagle odkryłam, że to zupełnie co innego. To było coś ciepłego, jakby niespodziewanie zaświeciło słońce. I nie miało to nic wspólnego z niekończącym się korowodem mężczyzn przewijających się przez życie mojej matki. Było jak otwarte okno, przez które wyrzuca się złe uczucia: cynizm i uprzedzenia. To było to, dzięki czemu puściły moje ostatnie hamulce. To był Joss.

Wymówił moje imię i w jego ustach zabrzmiało to pięknie.

Już dużo później napaliłam w kominku drzewem naniesionym przez morze, aż pokój rozjaśnił się migocącym światłem. Nie chciałam, aby Joss niepotrzebnie się ruszał, toteż leżał, opierając swą ciemną głowę na rękach, a ja czułam na sobie jego oczy śledzące każdy mój ruch.

Wstałam i odsunęłam się od ognia. Moje rozpuszczone włosy spływały po obu stronach twarzy, a policzki były rozgrzane od ciepła płomieni. Miałam poczucie zadowolenia i ulgi.

– Chyba powinniśmy porozmawiać – odezwał się Joss.

– O, tak.

– Daj mi się czegoś napić.

– A na co masz ochotę?

– Może być trochę whisky. Jest w szafce nad zlewem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czas burzy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas burzy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Rosamunde Pilcher - Días De Tormenta
Rosamunde Pilcher
Rosamunde Pilcher - September
Rosamunde Pilcher
Rosamunde Pilcher - Septiembre
Rosamunde Pilcher
Rosamunde Pilcher - Błękitna sypialnia
Rosamunde Pilcher
Colleen McCullough - Czas Miłości
Colleen McCullough
Poul Anderson - Stanie się czas
Poul Anderson
Robert Silverberg - Czas przemian
Robert Silverberg
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Andrzej Sapkowski - Czas pogardy
Andrzej Sapkowski
Отзывы о книге «Czas burzy»

Обсуждение, отзывы о книге «Czas burzy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x