Rosamunde Pilcher - Czas burzy

Здесь есть возможность читать онлайн «Rosamunde Pilcher - Czas burzy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czas burzy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas burzy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po śmierci matki, która w młodości zerwała kontakt z rodziną, Rebeka postanawia odwiedzić dziadków. Jedzie do Kornwalii, gdzie Baylissowie mieszkają, i tam wkracza w świat, który tylko wyrywkowo zna ze wspomnień matki. Stopniowo odkrywa rządzące nim prawa, zgłębia zasady zawiłej gry, jaką życie toczy z prawdą, aż uświadamia sobie, że to co ważne nie dzieje się z dnia na dzień…

Czas burzy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas burzy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Bb… yliśmy w kk… kinie, a pp… otem poszliśmy do baru…

– Do którego baru?

– Nie wiem…

– Jak to? Musisz pamiętać, jaki to był bar! Tracąc cierpliwość, coraz bardziej podnosiłam głos.

Za moimi plecami Mollie, która nie wiadomo kiedy weszła do pokoju, wtrąciła się:

– Ach, nie krzycz tak na nią. Nie bądź dla niej przykra!

Z wysiłkiem opanowałam się i próbowałam pytać dalej, już łagodniejszym głosem:

– Czy nie możesz sobie przypomnieć, gdzie byliście?

– Nnnie. Bbyło cc. iemno i nn… ie widziałam. A potem… potem…

Przytrzymałam ją mocniej, aby się uspokoiła.

– Dobrze. A co potem?

– Joss wypił dużo whisky i nie mógł odwieźć mnie do domu. Chciał, żebym… ppp… poszła do niego do mieszkania… i…

Jej usta znów wykrzywiły się w podkówkę, a rysy rozpłynęły się w niepohamowanym płaczu. Nie przeszkadzałam jej w tym i wstałam, ustępując miejsca Mollie.

– No… – zaczęła. – No, dobrze już, dobrze. – Jej głos brzmiał łagodniej niż mój, był bardziej uspokajający i macierzyński. – Teraz nie musisz się o nic martwić. Doktor jest już w drodze, a Pettifer szykuje ci butelkę z gorącą wodą do łóżka. Nie musisz już więcej z nami rozmawiać ani mówić o tym.

Uspokojona tonem głosu Mollie Andrea najwidoczniej zapragnęła jednak wyrzucić to wszystko z siebie. Toteż, wśród niekończących się westchnień i łkań, usłyszeliśmy dalszy ciąg tej historii.

– Nnn… ie chciałam z nim iść. Chciałam wracać do domu… i… odeszłam od niego. Poszedł za mną. Próbowałam bbb… biec i potknęłam się nn… na chodniku, i bb… but mi z… z… zleciał. I wtedy on mnie złapał… i zaczął mi wymyślać… To jj… ja krzyczałam i on uderzył mnie…

Kiedy spoglądałam po twarzach otaczających mnie osób, malowała się na nich ta sama zgroza i konsternacja w różnym nasileniu. Tylko Grenville zachowywał zewnętrzny chłód. I choć w głębi był wściekły, nie wykonał żadnego ruchu, ani nie powiedział słowa.

– No dobrze – odezwała się Mollie głosem tylko lekko drżącym. – Już wszystko w porządku. Chodź na górę.

Andrea, osłabiona i zmaltretowana, próbowała jakoś dźwignąć się z kanapy, ale nogi się pod nią ugięły i zaczęła osuwać się na podłogę. Akurat Morris stał najbliżej i zdążył zapobiec jej upadkowi. Podniósł ją z siłą zadziwiającą jak na swoje wątłe ramiona.

– No właśnie – dodała Mollie. – Morris zaniesie cię na górę. Wszystko będzie w porządku. – Zrobiła parę kroków w stronę drzwi. – Tędy, Morris.

– Dobra – odmruknął Morris, nie wykazując zbytniego entuzjazmu.

Obserwowałam twarz Andrei. Kiedy tylko Morris zaczął ją nieść, otworzyła oczy i spojrzała prosto na mnie. Nasze spojrzenia zmierzyły się z sobą, wytrzymując się nawzajem. Wtedy już wiedziałam, że kłamała. Ona zaś wiedziała, że ja wiem, iż ona kłamie.

Z głową na piersi Morrisa zaczęła znów płakać, toteż szybko wyniósł ją z pokoju.

Słuchaliśmy ciężkich kroków Morrisa oddalających się wzdłuż hallu, potem w górę po schodach. Wtedy Eliot odezwał się, jak zwykle używając zręcznych niedomówień:

– Śmierdząca sprawa. – Spojrzał spod oka na Grenville’a. – Mam zadzwonić na policję teraz czy później?

Grenville nareszcie przemówił:

– Kto tu coś mówił o dzwonieniu na policję?

– Chyba nie chcesz, aby mu to uszło płazem? Teraz ja się odezwałam:

– Ona kłamie!

Obaj mężczyźni spojrzeli na mnie, mocno zaskoczeni. Oczy Grenville’a zwęziły się i zrobił groźną minę. Eliot zmarszczył czoło.

– Co ty mówisz?

– Część jej opowiadania może być prawdą. Może nawet większość. A jednak ona skłamała.

– Jak to skłamała?

– Sam powiedziałeś, że ona wariowała na punkcie Jossa. Ciągle mu się narzucała. Mówiła mi, że często bywała u niego w mieszkaniu i musiała to być prawda, gdyż jej opis zgadzał się co do szczegółu. Nie wiem, co wydarzyło się tego wieczoru, ale wiem na pewno, że gdyby Joss chciał, aby do niego poszła – na jedno jego skinienie poleciałaby jak z procy! To nie podlega dyskusji.

– Jak więc – spytał łagodnie Eliot – wytłumaczysz, skąd wziął się ten siniec na jej twarzy?

– Tego nie wiem. Tak jak powiedziałam, nie znam reszty tej historii. Ale jestem pewna, że tę część zmyśliła.

Teraz poruszył się Grenville. Przez dłuższy czas stał, więc powoli podszedł do swego fotela i ostrożnie usiadł.

– Możemy dowiedzieć się, co się naprawdę wydarzyło – powiedział w końcu.

– Jak? – To pytanie Eliota zabrzmiało jak wystrzał z pistoletu.

Grenville pokręcił głową i wbił wzrok w Eliota.

– Możemy zapytać Jossa.

Eliot wydał dźwięk, który autorzy staroświeckich powieści zapisywali jako „phi!”

– Powinniśmy go zapytać i wtedy dowiemy się prawdy.

– On nawet nie wie, co oznacza słowo „prawda”!

– Nie masz podstaw do wygłaszania takich twierdzeń.

Eliot nie wytrzymał.

– Na miłość boską, czy trzeba rzucić ci prawdę w twarz, abyś w nią uwierzył?

– Nie podnoś na mnie głosu!

Eliot w milczeniu spoglądał na starszego pana z niedowierzaniem i niesmakiem. Kiedy zdecydował się na odpowiedź, mówił prawie szeptem.

– Mam już dość Jossa Gardnera. Nigdy go nie lubiłem ani nie ufałem mu. Uważam, że to hochsztapler, złodziej i oszust, a wiem, że mam rację. Któregoś dnia sam się przekonasz, że mam rację. Akceptuję fakt, że ten dom należy do ciebie. Ale nigdy nie zaakceptuję prawa tego człowieka do zawładnięcia tym domem, a zarazem i nami tylko dlatego, że przypadkowo się tu znalazł…

Musiałam mu przerwać:

– Eliot! – Odwrócił się do mnie, jakby dopiero teraz przypomniał sobie o mojej obecności. – Eliot, proszę, nie mów już nic więcej!

Spojrzał na swoją szklankę i jednym łykiem dopił jej zawartość.

– Dobrze – powiedział w końcu. – Na razie nie powiem już nic więcej.

Kiedy poszedł, aby nalać sobie jeszcze whisky, do salonu wrócił Morris Tatcombe.

– Będę już leciał – powiedział stając za Eliotem.

Ten odwrócił się i dostrzegł go.

– A jak z nią? Wszystko w porządku? – spytał.

– Tak, jest w swoim pokoju. Twoja matka jest przy niej.

– Napij się jeszcze przed odjazdem.

– Nie, lepiej będzie, jak już sobie pojadę.

– Nie wiemy, jak ci dziękować. Pomyśleć tylko, co mogłoby się stać, gdybyś jej nie zauważył… – Nie dokończył zdania, wyczarowując w wyobraźni obrazy Andrei umierającej z przemarznięcia, wyczerpania czy utraty krwi.

– Całe szczęście, że ją znalazłem. – Zaczął się wycofywać, najwidoczniej spiesząc się do wyjścia, lecz nie wiedząc dokładnie, jak do niego trafić.

Eliot zakorkował karafkę, odstawił napełnioną szklankę na stół i przyszedł mu z pomocą.

– Odprowadzę cię do drzwi.

Morris kiwnął głową, przede wszystkim w kierunku Grenville’a i mnie.

– Dobranoc państwu!

Wtedy Grenville z majestatyczną godnością podniósł się z fotela.

– Bardzo dobrze się pan spisał, panie Tatcombe. Jesteśmy panu wdzięczni. Będziemy jeszcze bardziej wdzięczni, jeżeli wersję dziewczyny na temat tego wydarzenia zachowa pan dla siebie, przynajmniej dopóki jej nie sprawdzimy.

Morris popatrzył sceptycznie.

– Takie rzeczy się roznoszą.

– Jestem jednak przekonany, że nie za pańskim pośrednictwem.

Morris wzruszył ramionami.

– To wasza sprawa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czas burzy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas burzy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Rosamunde Pilcher - Días De Tormenta
Rosamunde Pilcher
Rosamunde Pilcher - September
Rosamunde Pilcher
Rosamunde Pilcher - Septiembre
Rosamunde Pilcher
Rosamunde Pilcher - Błękitna sypialnia
Rosamunde Pilcher
Colleen McCullough - Czas Miłości
Colleen McCullough
Poul Anderson - Stanie się czas
Poul Anderson
Robert Silverberg - Czas przemian
Robert Silverberg
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Andrzej Sapkowski - Czas pogardy
Andrzej Sapkowski
Отзывы о книге «Czas burzy»

Обсуждение, отзывы о книге «Czas burzy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x