– Wszyscy jesteście w błędzie. Nigdy jeszcze okoliczności nie były dla nas równie sprzyjające – oświadczył. – Gdyby nie te nieprzewidziane przecieki, wciąż byśmy musieli majsterkować w podziemiach więzienia. Od tej pory będziemy działać w pełnym świetle. Panie prezydencie, cały świat schyli czoło przed pana odwagą i geniuszem.
Lucinder wydawał się sceptyczny.
– Skądże znowu, to nie moja zasługa. Nie warto mi tak schlebiać.
– Ależ tak – upierał się mój przyjaciel. – Michael miał rację, kiedy mówił, że o naszych wynikach trzeba jak najszybciej poinformować prasę. Félix jest bohaterem. Zasługuje na sławę i uznanie.
Prezydent nie bardzo wiedział, do czego zmierza Razorbak. Ja od razu się zorientowałem i rzuciłem:
– Trzeba zaatakować, zamiast ograniczać się do obrony. Wszyscy razem przeciwko imbecylom!
Na początku mieliśmy wrażenie, że jesteśmy grupą spiskowców, którzy w każdej chwili mogą znaleźć się w potrzasku. A potem popatrzyliśmy na siebie. Owszem, nie było nas zbyt wielu, ale pokazaliśmy charakter. Nie byliśmy wyjątkowo uzdolnieni, a jednak próbowaliśmy razem zmienić świat. Nie wolno nam rezygnować. Amandine, Raoul, Félix, Lucinder. Nigdy wcześniej nie czułem tak silnej więzi z innymi ludźmi.
Uznany za martwego na placu boju Er z Pamfilii znalazł się w pomieszczeniu, w którym były cztery otwory: dwa prowadzące do nieba i dwa na ziemię. Cnotliwe dusze szły do nieba. Występne pozostawały na ziemi. Dusze zbrodniarzy przechodziły przez jedną szczelinę, a przez drugą unosiły się te pokryte brudem i kurzem.
Er zobaczył, jaka kara spotkała niesprawiedliwych. Dotarł do miejsca niezwykłego, gdzie wznosi się kolumna, która jest osią świata. Wraz z innymi duszami udał się do Doliny Zapomnienia, gdzie płynie Rzeka Beztroski.
Rozległy się grzmoty, a Er odzyskał życie, leżąc już na stosie, ku wielkiemu zdziwieniu ludzi tam zebranych. Opowiedział o tym, jak widział krainę umarłych i jak powrócił stamtąd żywy. Nikt w jego opowieść nie uwierzył i z pogardą odwrócono się doń plecami.
Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
Skandal zaczynał przybierać zupełnie niewiarygodne rozmiary. Zdjęcia tego, co nazywano „laboratorium zaprogramowanej śmierci", widniały na pierwszych stronach wszystkich gazet. W ostrym świetle lamp błyskowych pomieszczenie wyglądało jak sala tortur.
Nieprzychylni dziennikarze dorzucili nawet na pierwszym planie zakrwawione skalpele i szczypce pokryte zaschniętymi włosami.
Potem nastąpiło odkrycie „prezydenckiego zbiorowego grobu". A w rzeczywistości chodziło o krematorium w zakładzie karnym Fleury-Mérogis. Ponieważ nie było już śladu po ciałach naszych nieszczęsnych tanatonautów, dziennikarze zrobili fotomontaż, umieszczając na zdjęciu pomalowane na czerwono manekiny.
Fotografie były specjalnie niewyraźne, żeby uzyskać jeszcze bardziej dramatyczny i realistyczny efekt. Tak jakby zdjęcia zostały wykonane przez kogoś, kto szpiegował nas podczas pracy. Jednemu z reporterów udało się nawet sfotografować prawdziwego samobójcę z Fleury-Mérogis. A facet się powiesił zaraz po tym, jak nam zakazano wstępu na tanatodrom. Ale niczego to nie zmieniło. Jego nabrzmiała twarz, wysunięty język i wybałuszone oczy natychmiast ukazały się na okładkach wszystkich czasopism. „A jednak się odważyli!" – taki podpis widniał pod zdjęciem tego nieszczęśnika, z którym nigdy wcześniej się nie widzieliśmy. A tuż nad zdjęciem umieszczono nasze portrety, to znaczy portrety morderców. Złożyliśmy wprawdzie pozew o zniesławienie, lecz nic to zupełnie nie dało.
Niczym szczury uciekające z okrętu ministrowie jeden po drugim podawali się do dymisji. Powołano rząd kryzysowy. Prezydent Lucinder został pozbawiony stanowiska głowy państwa do chwili wyjaśnienia wszystkich wątpliwości.
Z Australii Mercassier oskarżał Lucindera, że zmusił go do podjęcia działań, nie licząc się z jego sprzeciwem. Ale w żadnym momencie nie wspomniał o naszym eksperymencie, który zakończył się powodzeniem.
Lucinder starał się nie reagować na kolejne ataki. Zadowolił się jednym wystąpieniem w telewizji w popularnym programie, w którym stwierdził tylko, że wszyscy pionierzy byli w swoich czasach odsądzani od czci i wiary. Mówił o niewyobrażalnym wręcz postępie, o podboju innego świata, o niezbadanym kontynencie.
Dziennikarka, która przeprowadzała z nim rozmowę, była niewzruszona jak kamień. Przypomniała, że nawet więźniowie, pospolici przestępcy są przecież ludźmi, a nie królikami doświadczalnymi i że pan prezydent złamał prawo, zezwalając na eksperymenty, które prowadzą do śmierci.
Jean Lucinder zignorował te uwagi. W charakterze podsumowania spojrzał w kamerę i obwieścił prosto z mostu:
– Drodzy telewidzowie, drodzy rodacy, tak, przyznaję, zabijaliśmy w imię wiedzy po to, żeby wykroczyć poza kondycję ludzką. I udało nam się! Jeden z naszych ochotników wyruszył w zaświaty i wrócił stamtąd bez szwanku. Nazywa się Félix Kerboz. Jest niczym pilot, podróżnik po krainie śmierci. Nazwaliśmy go tanatonautą. Jesteśmy gotowi wykonać z nim ten eksperyment raz jeszcze na oczach kamer. Jeżeli się nie uda, poddam się waszemu osądowi i zrozumiem, gdy wyrok będzie dla mnie ciężki. Jutro, tak, już jutro, proponuję podjąć wraz z moją ekipą kolejną próbę startu w zaświaty. Wszystkie stacje telewizyjne z kraju i ze świata mogą być obecne, a eksperyment przeprowadzony zostanie w Pałacu Kongresowym o godzinie szesnastej.
73 – MITOLOGIA INDIAN Z AMAZONII
Niegdyś ludzie nie umierali.
Któregoś dnia jednak pewna dziewczyna spotkała boga Starości. Zamienił się z nią, oddając jej swoją starą pomarszczoną skórę, biorąc w zamian jej skórę, delikatną i gładką. Od tej pory ludzie starzeją się i umierają.
Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
Godzina 16. 00. Pałac Kongresowy w Paryżu wypełniony był po brzegi ludźmi. Widzowie wymieniali się gazetami, komentując najnowsze obciążające relacje niestrudzonego Mercassiera i nieprzejednanego dyrektora Fleury-Mérogis, który przy tej okazji stopniowo stawał się medialną gwiazdą.
W pierwszym rzędzie zasiedli dwaj deputowani, którzy nie kryli się ze swoimi poglądami:
– Biedny Lucinder jest już skończony. Chciał poznać krainę zmarłych i udało mu się! Bo tak czy inaczej jego polityczna śmierć stała się faktem.
– Ale mimo wszystko – odparł ten drugi z wyrazem powątpiewania na twarzy – cała ta szopka… Na pewno zostawił sobie jakieś okruszki. Szczwany przecież z niego lis.
– Co też pan mówi! To łabędzi śpiew. Ma poparcie zaledwie pół procent opinii publicznej! Zresztą to normalne. Z pewnością bowiem w całym społeczeństwie jest pół procent nienormalnych, którzy wierzą w zjawiska nadprzyrodzone i w NDE.
Obaj wzruszyli ramionami.
Młoda śliczna rudowłosa dziennikarka w jaskrawym świetle reflektorów mówiła teraz, patrząc prosto w kamerę:
– Ośmiu ekspertów, naukowców, jest obecnych na sali, żeby czuwać nad prawidłowym przebiegiem całego eksperymentu i uniknąć jakichkolwiek fałszerstw. Niektórzy specjaliści wyrazili obawę, że prezydent Lucinder wykorzystuje dwóch braci bliźniaków, zabijając jednego z nich i rzekomo wskrzeszając drugiego. Jest to znany od bardzo dawna numer pokazywany przez prestidigitatorów. W obecności jednak tylu widzów i tylu kamer skierowanych na scenę tego rodzaju sztuczka nie będzie możliwa. Nie bardzo można sobie wyobrazić, żeby przywódca państwa, który i tak jest już mocno krytykowany przez opinię publiczną, odważył się na taką próbę!
Читать дальше