– Między trzydziestym pierwszym a czterdziestym dniem zajmują się pracami domowymi i sprzątaniem, nadal opiekują się matką i poczwarkami.
– Dzień czterdziesty jest bardzo ważny: jeśli robotnica zostanie uznana za wystarczająco doświadczoną, otrzymuje prawo do wyjścia z Miasta.
– Od czterdziestego do pięćdziesiątego dnia służą za strażniczki łub dojarki mszyc.
– Od pięćdziesiątego aż po ostatni dzień życia mogą przystąpić do najbardziej pasjonującego zajęcia: polowania i uczestniczenia w wyprawach badających nieznane krainy.
– Nota: od jedenastego dnia płciowe są zwalniane z obowiązku pracy. Siedzą zazwyczaj bezczynnie, zamknięte w swych dzielnicach, aż do lotu godowego.
Edmund Wells, Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej
Samiec 327 również się przygotowuje. Wszędzie dokoła w zasięgu jego czułków tematem rozmów są jedynie samice. Niewielu samców je widziało. Czasami były to tylko przelotne spojrzenia w korytarzach zakazanego rewiru. Wielu fantazjuje – wyobrażają sobie upajające zapachy, bijący od samic porażający erotyzm.
Jeden z książąt twierdzi, że miał okazję odbyć trofalaksję z samicą. Jej spadź miała smak soku brzozy, hormony płciowe przenosiły fluidy porównywalne do tych wydzielanych przez ścięte żonkile.
Pozostali zazdroszczą w milczeniu.
327, który naprawdę spróbował spadzi samicy (i to jakiej samicy!), wie, że ta niczym się nie różni od wziątki robotnicy czy manierki, ale nie wtrąca się do rozmowy.
Wpada na szelmowski pomysł. Chciałby dostarczyć samicy 56 spermatozoidy potrzebne do stworzenia jej przyszłego Miasta. Gdyby tylko mógł ją odszukać… Szkoda, że nie ustalili wcześniej jakiegoś miejsca lub feromonu, dzięki któremu rozpoznaliby się i odnaleźli w tłumie.
Kiedy 56 pojawia się w komnacie samców, zaskoczenie nie zna granic. Przyjście tu jest sprzeczne z zasadami obowiązującymi w Federacji. Samce i samice nie mogą się nawzajem widzieć aż do chwili lotu godowego. To nie gniazdo karłowatych. Tu nie kopuluje się w korytarzach.
Ciekawość książąt, którzy tak bardzo chcieli wiedzieć, czym jest samica, została zaspokojona. Wydają teraz nieprzyjazne zapachy sygnalizujące, że nie powinna tutaj przebywać. Mimo to samica przepycha się wśród zajętego przygotowaniami tłumu. Rozpycha się, rozsiewa wokół swoje feromony.
32713271 Gdzie jesteś, 327?
Książęta nie omieszkają zwrócić jej uwagi, że nie wybiera się samca do kopulacji! Musi być cierpliwa, zawierzyć przypadkowi. Trochę przyzwoitości…
Samica 56 odnajduje wreszcie swego towarzysza. Ten żyje. Ktoś jednym uderzeniem żuwaczek odciął mu głowę.
TOTALITARYZM: Ludzie interesują się mrówkami, gdyż sądzą, że owadom tym udało się stworzyć udany system totalitarny. Prawdą jest, iż patrząc z zewnątrz, ma się wrażenie, że w mrowisku każdy posłusznie pracuje, skłonny jest do poświęcenia, że wszyscy są podobni. Wszystkie dotychczasowe ludzkie systemy totalitarne z kolei zawiodły…
Dlatego próbuje się naśladować owady żyjące w społecznościach (czyż godłem Napoleona nie była pszczoła?). Feromony zalewające mrowisko globalną informacją to odpowiednik naszej dzisiejszej ogólnoświatowej telewizji. Człowiek wierzy, iż oferując wszystkim to, co jego zdaniem jest najlepsze, osiągnie się kiedyś doskonałą ludzkość.
Tak jednak nie jest.
Nie spodobałoby się to zapewne panu Darwinowi, ale natura nie dąży do hegemonii najlepszych (zresztą według jakich kryteriów ustalanej?). Natura czerpie swą siłę z różnorodności. Potrzebuje dobrych, złych, szalonych, zdesperowanych, sportowców, obłożnie chorych, garbatych, z zajęczą wargą, wesołych, smutnych, inteligentnych, imbecyli, egoistów, hojnych, małych, dużych, czarnych, żółtych, czerwonych, białych… Potrzebne są wszystkie religie, wszystkie filozofie, fanatyzmy, wszystkie mądrości… Jedyne niebezpieczeństwo tkwi w tym, że któryś z gatunków zostanie wyeliminowany przez inny.
Widziano już pola kukurydzy sztucznie stworzone przez ludzi i złożone z bliźniaczych roślin o najdoskonalszych kolbach (potrzebujących najmniejszej ilości wody, odpornych na mróz, dających najpiękniejsze ziarno), umierających nagle z powodu najlżejszej choroby. A tymczasem pola dzikiej kukurydzy, złożone z wielu różnych szczepów, z których każdy ma własną specyfikę, słabość, anomalię, zawsze odnosiły sukces w walce z epidemią.
Natura nienawidzi jednorodności, a kocha różnorodność – może w tym właśnie objawia się jej geniusz.
Edmund Wells, Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej
Przygnębiona 56 drobnymi kroczkami podąża w kierunku kopuły. W jednym z korytarzy w pobliżu gineceum jej przyoczka zauważają dwie sylwetki. To morderczynie o zapachu skały! Wielka i mała kulawa!
Kiedy ruszają wprost na 56, ta trzepocze skrzydłami i skacze do gardła kulawej. Szybko jednak zostaje unieruchomiona. Ale zamiast dokonać egzekucji, zmuszają ją jedynie do kontaktu czułkami.
Samica jest wściekła. Pyta, dlaczego zabiły samca 327, skoro i tak przecież miał zginąć podczas lotu. Dlaczego go zamordowały?
Morderczynie próbują przemówić jej do rozsądku. Ich zdaniem są sprawy, których nie można opóźniać. Niezależnie od kosztów. Pewne obowiązki są źle widziane, gesty źle osądzane, a jednak trzeba je wykonać, jeśli Federacja ma funkcjonować normalnie. Nie można być naiwnym… Na jedność Bel-o-kan trzeba zapracować. A jeśli to konieczne, trzeba ją wywalczyć!
Jak to?! Więc one nie są szpiegami?
Nie, nie są szpiegami. Ośmielają się nawet twierdzić, że są… głównymi strażniczkami bezpieczeństwa i zdrowia Federacji.
Księżniczka wykrzykuje feromony wściekłości – przecież 327 wcale nie zagrażał bezpieczeństwu Federacji! Owszem, odpowiadają morderczynie. Pewnego dnia 56 wszystko zrozumie, na razie jest jeszcze zbyt młoda…
Zrozumie? Co tu jest do zrozumienia? Że wewnątrz Miasta działa świetnie zorganizowana grupa morderców utrzymujących, iż ratują, eliminując samców, którzy widzieli rzeczy decydujące o przetrwaniu Federacji.
Kulawa zgadza się dokładniej wyjaśnić swoje słowa. Z jej opowieści wynika, że mrówki o zapachu skały są wojowniczkami antynegatywnego stresu. Istnieje stres pozytywny, dzięki któremu Miasto rozwija się i walczy. Jest też stres negatywny, prowadzący do autodestrukcji…
Nie wszystkie informacje powinno się słyszeć, gdyż niektóre mogą powodować metafizyczne lęki, na które nie znaleziono jeszcze rozwiązania. Dlatego Federacja martwi się, nie będąc w stanie zareagować…
Taka sytuacja źle wpływa na wszystkich. Federacja wytwarza zatruwające ją toksyny. Długotrwałe istnienie jest ważniejsze niż poznanie rzeczywistości na krótką metę. Jeśli oko zobaczy coś, co mózg oceni jako niebezpieczne dla reszty organizmu, lepiej, by mózg zniszczył to oko…
Wielka mrówka dołącza do kulawej, by w następujący sposób podsumować swoje wywody: Przeszyłyśmy oko, Odcięłyśmy bodziec, Ukróciłyśmy lęk.
Prześladowczynie ciągną dalej, tłumacząc, że wszystkie organizmy wyposażone są w podobny system obrony. Te, które go nie mają, giną ze strachu lub popełniają samobójstwo w obawie przed starciem z niepokojącą rzeczywistością.
56 jest zaskoczona, ale nie traci gruntu pod nogami. Ładny mi feromon prawdy! Jeśli chcą zataić istnienie sekretnej broni, i tak jest już za późno. Każdy wie, że La-chola-kan padło jej ofiarą, nawet jeśli technologia budowy broni pozostaje jeszcze całkowitą tajemnicą…
Читать дальше