w mieszkaniach – do palenia zimą w piecach i piecykach.
Masowo też, dodaje autor, palono ikony na stosach albo wywożono je na wiejskie i miejskie śmietniska.
Cerkiew w Irkucku (ta ocalona, ta nie zburzona, żeby zbudować na jej fundamentach gmach komitetu partyjnego) ma wysokie, pobielone ściany, na których tle jarzą się połyskujące ciemnym werniksem ikony. Z mrocznych, oprawnych w srebrne fryzy i ramy malowideł patrzą na nas twarze świętych, ewangelistów, apostołów i mistyków, które za chwilę, kiedy światło przygaśnie, cofną się w skrytą i zagadkową ciemność obrazów.
W nawie rozstawiono ogrodowe ławki. Siedzi na nich około dwustu osób – wszystkie miejsca zajęte. Ludzie chowają się w płaszcze, marzną, to Irkuck, wschodnia Syberia.
Na scenę, którą urządzono w prezbiterium, wychodzi teraz siedmiu młodych, rosłych mężczyzn. Ubrani są w staroruskie lniane koszule przepasane krajką i w bufiaste lniane spodnie wpuszczone w wysokie juchtowe buty. Uczesani są po starosłowiańsku, z grzywką, na pazia i mają długie brody. Trzech z nich trzyma fanfary takie, w jakie dęli trębacze drużyny księcia Włodzimierza, a jeden coraz to bije w werbel. Na czele tej bojowej trupy stoi Wódz, Chorąży, Ideolog. Ten wygłasza coś w rodzaju hymnu do Rosji, który miejscami przemienia się w śmiały i wyniosły referat historyczny, a miejscami w żarliwą antyfonę przerywaną długą litanią do Rosji, donośnie skandowaną przez staroruskich wojów, a kończącą się każdorazowo rykiem fanfar i eksplozjami werblowego łoskotu.
– Rosjo! – wołają wojowie – byłaś zawsze wielka i święta! Chwała ci, Rosjo! (Fanfary, werbel, wojowie kreślą znak krzyża, kłaniają się do ziemi).
– Tak – mówi Chorąży – Rosja była potężna, a naród rosyjski przewodził światu!
– Całemu światu! – wołają wojowie (fanfary, werbel, krzyż, pokłony).
– Królowie z Europy i ze wszystkich kontynentów przyjeżdżali bić pokłony naszym carom, zwozili im dary ze złota, srebra i drogocennych kamieni! (pokłony, werbel).
– Ale wielkość Rosji budziła nienawiść jej wrogów. Wrogowie Rosji od dawna czyhali na jej zgubę, pragnęli jej zagłady!
Chorąży zawiesił głos i rozejrzał się po sali. Wszyscy siedzieliśmy nieruchomo, wpatrzeni i zasłuchani. I nagle w tej cerkiewno głębokiej ciszy, unosząc się na palcach, jakby chciał zerwać się do lotu, i prężąc ciało, krzyknął:
– Rewolucja Październikowa!
Krzyknął tak, że poczułem na plecach mróz.
– Rewolucja Październikowa była międzynarodowym spiskiem przeciw narodowi rosyjskiemu! I po chwili:
– Rewolucja Październikowa miała zetrzeć Rosję z powierzchni ziemi!
– Rosjo, chcieli cię zgładzić! – zawtórowali wojowie (fanfary, werbel, pokłony).
– Wszyscy sprzysięgli się, powiedział Ideolog, wszyscy wzięli udział w spisku, Łotysze, Żydzi, Polacy, Niemcy, Ukraińcy, Anglicy, Hiszpanie, wszyscy chcieli zagłady narodu rosyjskiego! Trzy siły, uzupełnił, stały na czele tej zmowy – imperializm, bolszewizm i syjonizm. To były diabły, które zgotowały nam siedemdziesiąt trzy lata piekła!
– Precz, precz, szatany, ratuj się, Rosjo, ratuj! – wołali wojowie żegnając się krzyżem, dmąc w fanfary i bijąc w werbel.
Najbardziej Ideologa złościli Żydzi.
– Żydzi, zawołał głosem najwyższej ironii i oburzęnia, chcą sobie przywłaszczyć holocaust. Ale przecież prawdziwy holocaust został popełniony na narodzie rosyjskim!
Odczekawszy, aż wojowie odśpiewają pieśń na temat siły i nieśmiertelności ziemi rosyjskiej, Ideolog przeprowadził następujący wywód:
– W 1914 roku, powiedział, było na świecie sto pięćdziesiąt milionów Rosjan. Jak obliczyli nasi uczeni, gdyby ci Rosjanie normalnie żyli i rozmnażali się, byłoby ich dziś ponad trzysta milionów. A ilu jest nas w rzeczywistości? zapytał zwracając się do audytorium i zaraz odpowiedział: jest nas tylko sto pięćdziesiąt milionów. Więc pytam, gdzie jest sto pięćdziesiąt milionów Rosjan, sto pięćdziesiąt milionów naszych braci i sióstr? Zginęli, zostali zamordowani, rozstrzelani, zamęczeni, albo nawet nigdy nie przyszli na świat, gdyż ich młodym rodzicom wsadzono kulę w głowę, nim zdołali doczekać się potomstwa.
Coś więcej chcę powiedzieć. Pytam was, jeżeli chcą zniszczyć jakiś naród, w kogo najpierw uderzają? Uderzają w najlepszych, w najzdolniejszych, w najmądrzejszych. W Rosji było podobnie. Zginęła najlepsza połowa naszego narodu. Oto prawdziwy holocaust. Imperialiści, bolszewicy i syjoniści, ta międzynarodówka oprawców i szatanów nie mogła znieść, żeby Rosjanie byli największym białym narodem na świecie! Największym!
Zaryczały fanfary i załomotał werbel.
Spojrzałem po ludziach. Siedzieli zasłuchani, ale ich twarze nic nie wyrażały, żadnych emocji, żadnych wzruszeń. Nie odzywali się, wtuleni w palta, owinięci w szale i szaliki, nie poruszali się. Wokół nas, na białych ścianach ciemniały rozwieszone rzędami ikony, a w prezbiterium siedmiu młodych Rosjan śpiewało pieśń o zagładzie swojego narodu.
Kiedy ucichł śpiew, Chorąży powiedział:
– Świat powinien ukorzyć się i prosić Rosję, aby mu wybaczyła, że zadał jej ten straszny cios, że ugodził w nią Rewolucją Październikową jak zatrutym mieczem.
– Niech narody proszą Rosję o przebaczenie! zawołali wojowie.
– Świat musi oczyścić się z tej winy, z tego grzechu, jaki popełnił wobec Rosji!
Boże, pomyślałem, Ty mu zamroczyłeś rozum. Bardzo zmarzłem, ale nie chciałem wyjść, czekałem, co będzie dalej.
– Lud Rosji od razu wystąpił przeciw bolszewikom, mówił Ideolog. Wszędzie wybuchały powstania i bunty, w każdym powiecie, w każdej guberni. Czytam, co pisze jeden żołnierz, który walczył przeciw rosyjskim chłopom w guberni Tambowskiej: „Brałem udział w wielu bitwach z Niemcami, pisze ten żołnierz, ale czegoś podobnego nie widziałem. Karabin maszynowy kładzie ludzi rzędami, a oni idą naprzód, jakby niczego nie widzieli, idą po trupach, idą po rannych, idą przebojem, oczy przerażające, matki niosą dzieci przed sobą, wołają Matko Święta, Orędowniczko, ratuj, zmiłuj się, wszyscy giniemy w Twojej obronie. Nie było już w nich żadnego lęku".
Chorąży schował kartkę z cytatem. Dalej panowała cisza.
– Armia bolszewików, powiedział spokojnym głosem Ideolog, wymordowała w latach wojennego komunizmu ponad dziesięć milionów rosyjskich chłopów. Drugie tyle wymarło wtedy z głodu. Dziś wszystko próbują zwalić na Stalina. A przecież wtedy Stalin nie miał jeszcze władzy. Faktycznie rządzili pan Bronstein i pan Dzierżyński. Żaden z nich nie był Rosjaninem.
– Spisek trwa! – zawołał Chorąży i wskazał palcem na olbrzymie drzwi cerkwi, jakby za chwilę mieli wpaść międzynarodowi spiskowcy i osadzić nas w więzieniu.
– Spisek trwa, powtórzył, i naród ginie. (Długie, żałobne łomotanie werbla). Cisza, zupełna cisza na sali.
Znowu zabiera głos Ideolog, który tym razem rzeczowym tonem mówi o tym, że w Imperium Rosjanom żyje się najgorzej. Jeżeli średnia długość życia wynosi na Litwie siedemdziesiąt dwa i pół roku, to w Rosji wynosi ona lat sześćdziesiąt osiem. Litwin! Litwin żyje o pięć lat dłużej niż Rosjanin! Nie chodziło mu o to, że ktoś żyje dłużej od kogoś innego. Rzecz była w tym, że taki mały Litwin żyje dłużej niż taki wielki Rosjanin!
Głównie szło mu o to, że Rosja, rdzenna Rosja, wyludnia się. W pięciu najbardziej rosyjskich obwodach Imperium (pskowskim, tulskim, twerskim, tambowskim, iwanowskim) ludności systematycznie ubywa. Stara Rosja pustoszeje. Najbardziej pustoszeje wieś. Ostatnio co roku ubywa dziesięć procent ludności wiejskiej. Pełno jest martwych wsi. Jedziesz latem, a tu tylko w jednym miejscu grzeją się na przyzbie stare baby. Chłopów nie ma żadnych, nawet starych. Nie widać konia, nie widać kury, w ogóle żadnej chudoby. A w zimie nawet tych bab nie zobaczysz. W zimie jakby pomór przeszedł.
Читать дальше