Mario Llosa - Rozmowa w „Katedrze”

Здесь есть возможность читать онлайн «Mario Llosa - Rozmowa w „Katedrze”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rozmowa w „Katedrze”: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rozmowa w „Katedrze”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"Rozmowa w Katedrze" to niezwykła historia ludzi żyjących w Peru, w latach 50., w czasie dyktatury wojskowej, której przywódcą był generał Manuel Apolinario Odría.Akcja książki rozgrywa się na kilku płaszczyznach ujawniających kulisy i mechanizmy władzy dyktatora jak i jej wpływ na życie zwykłych ludzi. W popularnym barze o znaczącej nazwie Katedraa spotykają się Santiago Zavala, który wyrwał się spod władzy lojalnego wobec rządu ojca, Ambrosio człowiek ze społecznych nizin, znajomy Cayo Bemudeza bliskiego współpracownika prezydenta. Rozmowa, uznawana jest za najważniejsze dzieło Vargasa Llosy. Sam Autor mówi o niej w ten sposób: żadna inna powieść nie przysporzyła mi tak wiele trudu. Dlatego gdybym musiał kiedyś uratować coś z pożaru, wyniósłbym właśnie tę książkę.

Rozmowa w „Katedrze” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rozmowa w „Katedrze”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Co ty opowiadasz, tatusiu – powiedział Santiago.

– Cztery lata, czy to nie dosyć, chudzino? – czy właśnie od tego momentu naprawdę, zrezygnował, Zavalita? – Przecież robisz krzywdę i sobie, i nam, czy ci jeszcze nie dosyć?

– Ale przecież ja studiuję, tato – powiedział Santiago. – W tym roku…

– W tym roku będziesz mi mydlił oczy tak jak w poprzednich latach – a może jeszcze ciągle, do końca, żywił tajemną nadzieję, że wrócisz, Zavalita? – Ja ci już nie wierzę, chudzino. Wpisujesz się na listę studentów, ale nie pokazujesz się na uniwersytecie ani nie zdajesz egzaminów.

– Przez te wszystkie lata miałem dużo pracy – upierał się Santiago. – Ale teraz będę chodził na wykłady. Ułożyłem sobie zajęcia w ten sposób, żeby móc wcześnie wstawać, i…

– Przyzwyczaiłeś się do zarywania nocy, do tych groszy, które zarabiasz, do przyjaciół od hulanek, i to jest twoje życie – bez gniewu, bez goryczy, Zavalita, z czułym smutkiem. – Czy mam ci powtarzać, że tak nie może być, chudzino? Ty nie jesteś taki, jakim chciałbyś się pokazać. Nie możesz dalej tkwić w przeciętności, synu.

– Musisz mi wierzyć, tatusiu – powiedział Santiago. – Tym razem to prawda, przysięgam. Będę chodził na wykłady, będę zdawał egzaminy.

– Teraz cię proszę, żebyś to zrobił dla mnie, nie dla siebie – don Fermín pochylił się, położył mu rękę na ramieniu. Urządzimy to tak, żebyś mógł studiować, i będziesz zarabiał więcej niż w „Kronice”. Najwyższy czas, żebyś został wprowadzony w te sprawy. Ja mogę w każdej chwili umrzeć, a wtedy ty i Chispas będziecie musieli ciągnąć cały interes. Twój ojciec cię potrzebuje, Santiago.

Nie był rozgniewany ani pełen nadziei, ani zaniepokojony jak kiedyś, Zavalita. Był zgaszony, myśli, powtarzał wypowiedziane już kiedyś zdania, powtarzał z przyzwyczajenia, przez upór, jak ktoś, kto rzuca na szalę ostatnie swoje rezerwy, wiedząc, że i teraz przegra. Jego oczy były zrezygnowane, złożone dłonie leżały na kocu.

– Ja bym ci tylko zawadzał w twoim biurze, tato – powiedział Santiago. – I ty, i Chispas mielibyście ze mną same kłopoty. A ja bym doskonale wiedział, że dostaję pensję za nic. A poza tym nie opowiadaj, że umrzesz. Sam mi dopiero co mówiłeś, że się o wiele lepiej czujesz.

Don Fermín przez chwilę siedział ze spuszczoną głową, potem uniósł twarz i uśmiechnął się z wysiłkiem: tak, dobrze się czuje, nie chcę cię ciągle zanudzać o to samo, chudzino. Myśli: tylko chciał ci powiedzieć sprawiłbyś mi największą radość w życiu, gdybyś pewnego dnia stając w tych oto drzwiach oświadczył tato, rzuciłem pracę w gazecie. Ale umilkł, bo właśnie weszła pani Zoila ciągnąc barek z grzankami i kawą. No, wreszcie skończyła się ta sztuka w telewizji, i zaczęła mówić o Popeye’u i o Teté. Była zatroskana, myśli, Popeye chce się żenić w przyszłym roku, ale Teté to przecież takie dziecko, doradzała im, żeby jeszcze poczekali. Twoja staruszka nie chce być babcią, żartował don Fermín. A Chispas i jego dziewczyna, mamo? Ach, Cary jest wspaniała, urocza, mieszka w Punta, mówi po angielsku. I taka poważna, tak dba o wszelkie formy. Oni też zapowiadają, że się pobiorą w przyszłym roku.

– Dobrze, że tobie to jeszcze nie przyszło do głowy, chociaż taki z ciebie wariat – powiedziała chytrze pani Zoila. – Bo chyba nie masz zamiaru się żenić, prawda?

– Ale na pewno masz dziewczynę – powiedział don Fermin. – No powiedz nam, jaka ona jest. Nie bój się, nie wygadamy się przed Teté, boby ci nie dała żyć.

– Nie mam, tatusiu – powiedział Santiago. – Słowo.

– Ale powinieneś mieć, na co czekasz – powiedział don Fermín. – Chyba nie chcesz zostać starym kawalerem, jak ten biedak Clodomiro.

– Teté wyszła za mąż w kilka miesięcy po naszym ślubie mówi Santiago. – Chispas ożenił się w rok później.

Wiedziałam, że przyjdzie, pomyślała Queta. Ale nie chciało jej się wierzyć, że jednak się ośmielił. Było już po północy, tłok w lokalu, Malvina zalała się, Robertito ociekał potem. W półmroku zatrutym obłokami dymu i rytmem cza-cza-cza pary tańczących podrygiwały w miejscu. Do uszu Quety docierał od czasu do czasu, z różnych kątów baru, z saloniku albo z pokojów wymuszony piskliwy śmiech Malviny. A on stał ciągle w drzwiach, ogromny i przestraszony, w rzucającym się w oczy brązowym prążkowanym garniturze i w czerwonym krawacie, i wodził za nią wzrokiem. Przyszedł do ciebie, pomyślała Queta z rozbawieniem.

– Pani nie każe wpuszczać czarnych – powiedziała Marta stając tuż przy nim. – Wyrzucić go, Robertito.

– To goryl Bermúdeza – powiedział Robertito. – Niech tam. Niech pani sama mu powie.

– Może sobie być, kim chce, wyrzuć go – powiedziała Marta. – To nam psuje opinię. Wyrzuć go.

Chłopak z ledwo sypiącym się wąsem, w fantazyjnej kamizelce, który przetańczył z nią trzy razy pod rząd nie powiedziawszy ani słowa, podszedł teraz do niej i wymamrotał niecierpliwie: idziemy? Tak, daj mi na pokój i biegnij na górę, do dwunastki, ona tylko weźmie klucz. Przepchnęła się pośród tańczących, stanęła przed czarnuchem i zobaczyła jego oczy: płonące, przestraszone. Czego chce? Kto go tu przysłał? Odwrócił wzrok, potem znów na nią spojrzał i z trudem dosłyszała jego dobry wieczór.

– Pani Hortensja – szepnął zawstydzony, patrząc gdzieś w bok – Czeka na telefon. – Byłam zajęta – wcale cię nie przysłała, nawet nie umiał kłamać, sam przyszedłeś do mnie. – Powiedz jej, że jutro zadzwonię.

Odwróciła się, weszła na górę i prosząc Ivonne o klucz od dwunastki myślała teraz sobie pójdzie, ale jeszcze wróci. Będzie czekał na nią na ulicy, a któregoś dnia pójdzie za nią i wreszcie się odważy i z drżeniem podejdzie do niej. W pół godziny później zeszła na dół i zobaczyła, że Murzyn siedzi przy barze, plecami do kręcących się par. Pił i przyglądał się zarysom obfitych piersi, które Robertito wymalował kolorową kredą na ścianach; jego białe oczy migotały w półmroku, błyszczące i onieśmielone, a paznokcie ręki trzymającej szklankę z piwem wyglądały jak nafosforyzowane. Odważył się, pomyślała Queta. Nie była zaskoczona, mało ją to obchodziło. Ale Martę owszem, Martę, która mijając ją w tańcu syknęła widziałaś? wpuszczają Murzynów. Pożegnała przy drzwiach chłopaczynę w szałowej kamizelce, wróciła do baru, a Robertito właśnie podawał czarnemu następne piwo. Wielu mężczyzn nie miało partnerek, stali po kątach i rozglądali się, a głosu Malviny już nie było słychać. Przeszła przez parkiet, czyjaś ręka uszczypnęła ją w biodro, a ona tylko się uśmiechnęła, nawet nie przystając, ale zanim dotarła do barowej lady, wyrosła przed nią nabrzmiała twarz o starczych oczach i krzaczastych brwiach: zatańczymy.

– Ta panienka jest ze mną, don – odezwał się zduszony głos Murzyna; stał pod lampą i jej osłonięta zielonym abażurem żarówka rzucała blask na jego ramię.

– Ja pierwszy podszedłem – powiedział tamten z wahaniem, spoglądając na tę wysoką nieruchomą figurę. – Ale niech tam, nie będziemy się bić.

– Nie jestem z nim, tylko z tobą – powiedziała Queta biorąc mężczyznę za rękę. – Chodźmy tańczyć.

Pociągnęła go na parkiet, śmiejąc się w duchu, myśląc ile było tych piw, że się odważył? myśląc ja cię nauczę, jeszcze zobaczysz, zobaczysz. Tańczyła i czuła, że jej partner się potyka, że nie umie złapać rytmu, i widziała, jak starcze oczy mimo woli śledzą Murzyna, który, ciągle na stojąco, obrzucał leniwym spojrzeniem malunki na ścianach i mężczyzn w kątach sali. Chyba się nie boi tego biernego czarnucha, co? no to zatańczmy jeszcze. Puść mnie, już późno, on musi iść. Queta się roześmiała, puściła faceta, usiadła na stołku przy barze, a za chwilę Murzyn już był przy niej. Nie patrząc na niego domyślała się wyrazu jego zmieszanej twarzy i grubych warg, które coś do niej mówiły.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rozmowa w „Katedrze”»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rozmowa w „Katedrze”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Rozmowa w „Katedrze”»

Обсуждение, отзывы о книге «Rozmowa w „Katedrze”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x