Oboje się na mnie gapili. Abby odezwała się pierwsza.
– Co ty opowiadasz, Bette? Mówisz bez sensu.
– Och, naprawdę? Dla ciebie to dość nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ale wiem, że jesteś Wtajemniczoną Ellie. Chcesz wiedzieć, dlaczego to dla ciebie takie pechowe? Bo nie spoczną, dopóki wszyscy inni też się o tym nie dowiedzą. Zadzwonię do każdego reportera, wydawcy, autora blogu i asystenta w tym pieprzonym mieście i powiem im, kim jesteś i jak kłamiesz. Ale najbardziej się ubawię, opowiadając całą historię twojemu wydawcy. Rzucając słowa „zniesławienie” i „pozew”, tak dla zabawy. Może twoją szefową zainteresuje, jak prawie wyrzucili cię ze szkoły za kradzież cudzych prac pisemnych? Albo może ubawi ją opowieść o tym, jak pewnej nocy spałaś nie z jednym, nie z dwoma i nie trzema, ale czterema facetami z drużyny lacrosse. Hmm, Abby, jak myślisz?
– Bette, słuchaj, ja… – Avery chyba nie słyszał ani słowa z tego, co powiedziałam, wyraźnie zatroskany tylko tym, jak cała sprawa wpłynie na jego własne życie.
– Nie, Avery, to ty posłuchaj – syknęłam z takim jadem, jakiego w życiu nie słyszałam we własnym głosie. Odwróciłam się w jego stronę. – Masz tydzień od dziś, żeby powiedzieć Penelope. Słyszysz mnie? Jeden tydzień albo usłyszy o tym ode mnie.
– Jezu Chryste, Bette, daj spokój, nie masz pojęcia, co mówisz. Cholera, nie masz pojęcia, co się naprawdę stało. Nic się nie działo.
– Avery, posłuchaj mnie. Słyszysz? Tydzień. – Odwróciłam się, żeby odejść, modląc się w duchu, żeby nie wyczuł mojego blefu i nie zmuszał mnie, żebym sama jej powiedziała. Wystarczająco ciężko byłoby powiedzieć najlepszej przyjaciółce, że jej obsrany narzeczony zostawił ją w nowym mieście i wrócił do domu na weekend chlania i spotkań z modelkami, ale szczególnie fatalnie w sytuacji, kiedy nasza relacja nie wróciła jeszcze do normy.
Zrobiłam kilka kroków, kiedy poczułam, że ramię Avery'ego owija się wokół mojego łokcia i zaciska. Szarpnął tak ostro, że się potknęłam i upadłabym twarzą na podłogę, gdyby nie to, że pociągnął mnie w górę, a potem pchnął na siedzenie. Jego twarz znajdowała się cal od mojej, gorący alkoholowy oddech rozgrzewał mi skórę i Avery mówił całkiem logicznie, kiedy wyszeptał:
– Bette, zaprzeczę każdemu pierdolonemu słowu, które powiesz. Komu uwierzy? Mnie, facetowi, którego uwielbia od dziesięciu lat, czy tobie, przyjaciółce, która wykręca się z pożegnalnej imprezy, żeby wyjść z jakimś facetem? Hę? – Nachylił się jeszcze niżej, wisząc nade mną, z twarzą wykrzywioną w jakiejś niewyraźnej, pełnej groźby minie i przelotnie pomyślałam, czy kopnięcie go kolanem w jądra byłoby zachowaniem stosownym, czy też przesadnie agresywnym. Tak naprawdę raczej nie martwiłam się o własne bezpieczeństwo, czułam tylko niesmak z powodu jego bliskości, ale nie musiałam podejmować decyzji: zanim zdążyłam ustawić kolano w pozycji do ciosu, ciało Avery'ego odfrunęło w tył, daleko ode mnie.
– Czy mogę panu w czymś pomóc? – zapytał Sammy, trzymając Avery'ego za koszulę na plecach.
– Facet, odpierdol się ode mnie. Kim ty jesteś, do cholery? – wydusił Avery, wyglądając na bardziej pijanego i podłego niż kiedykolwiek. – To nie twoja, kurwa, sprawa, słyszysz?
– Jestem z ochrony i to moja, kurwa, sprawa.
– Cóż, ta tutaj to moja przyjaciółka i rozmawiamy, więc się, kurwa, odpierdol. – Avery się wyprostował w nieudanej próbie odzyskania choć śladu godności.
– Och, doprawdy? Zabawne, bo twoja przyjaciółka wyglądała na kurewsko mało rozbawioną udziałem w waszej „rozmowie”. A teraz wynocha.
Przyglądałam się tej przepychance, masując ramię i rozmyślając, kto pierwszy użyje słowa „kurwa” trzy razy w jednym zdaniu.
– Facet, ochłoń. Nikt cię nie prosił o pomoc, jasne? Znam Bette od, kurwa, długiego czasu, więc się odsuń i pozwól nam skończyć. Nie masz jakichś drinków do rozniesienia czy coś?
Przez mgnienie myślałam, że Sammy uderzy Avery'ego, ale wziął się w garść, zrobił głęboki wdech i odwrócił do mnie.
– Wszystko w porządku? – zapytał.
Chciałam mu wszystko opowiedzieć, wyjaśnić, że Avery to przyszły mąż Penelope i właśnie widziałam go z inną dziewczyną, i przypadkiem jest nią Abby, która przypadkiem jest Wtajemniczoną Ellie, i chociaż zawsze wiedziałam, że to gnojek i oszust, nigdy wcześniej nie widziałam go w takim bojowym nastroju. Chciałam zarzucić Sammy'emu ramiona na szyję i bez końca dziękować za to, że mnie pilnuje i wkroczył, kiedy uznał, że mam kłopoty, a potem poprosić go o radę, co powiedzieć Penelope i jak poradzić sobie z Averym.
Przez chwilę myślałam dokładnie o tym, żeby rzucić w cholerę tę imprezę, tę pracę, to, co na pewno napisze Abby następnego dnia, po prostu złapać Sammy'ego za rękę i odejść. Ale oczywiście on wiedział, o czym myślę, zobaczył to na mojej twarzy, i nachylił się, żeby dyskretnie wyszeptać:
– Uspokój się. Później o tym porozmawiamy, Bette. – Usiłowałam się uspokoić, kiedy leniwym krokiem nadeszli Philip oraz Elisa.
– Co się tu dzieje? – zapytał Philip, jednocześnie prezentując kompletny brak zainteresowania całą sceną.
– Philipie, nie wtrącaj się, to nic takiego – powiedziałam, chcąc, żeby zniknęli.
– Dlaczego nie odwołasz tego tępaka, Eliso? – zapytał Avery jękliwie, kiedy już nalał sobie kolejnego drinka. – Ten mięśniak się wtrącił, a to nie jego sprawa. Gawędziłem sobie spokojnie ze starą przyjaciółką, a temu nagle odbiło. Pracuje dla ciebie?
Straciwszy już zainteresowanie sytuacją, Philip, w pijanym widzie, klapnął na siedzenie i natychmiast zajął się mieszaniem wódki z tonikiem. Elisie jednak nie spodobało się, że wynajęty pomocnik zakłóca spokój jednego z jej ulubionych imprezowych chłopców.
– Kim jesteś? – zapytała Sammy'ego.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć: „Żartujesz, idiotko? Spędziliśmy pięć dni w podróży do obcego kraju, a teraz nie masz pojęcia, kim jestem?”. Kiedy napotkał puste spojrzenie, powiedział tylko:
– Jestem Sammy, Eliso. Spotkaliśmy się kilkadziesiąt razy w Bungalowie i byliśmy razem w Stambule. Odpowiadam dzisiaj za ochronę. – Głos miał silny i pewny, żadnego protekcjonalnego tonu czy sarkazmu.
– Mm, ciekawe, doprawdy. Więc mówisz mi, że ponieważ kilka razy w tygodniu pracujesz przy drzwiach w Bungalowie i służysz jako ulubiona zabawka u Isabelle Vandemark, nagle uważasz się za uprawnionego do traktowania jednego z naszych przyjaciół – do tego VIP-a – tak niegrzecznie? – Było oczywiste, że jest pijana i bawi ją demonstracja siły na oczach całej grupy
Sammy spojrzał na nią obojętnie.
– Z całym szacunkiem, ale twój przyjaciel niepokoił moją… fizycznie napastował twoją koleżankę z pracy. Nie wyglądała na zadowoloną z uwagi, którą jej poświęcił, więc poprosiłem go, żeby skierował swoje zainteresowanie gdzie indziej.
– Sammy? Tak masz na imię? – zapytała paskudnym tonem. – Avery Wainwright jest jednym z naszych najbliższych przyjaciół i wiem z całą pewnością, że Bette nie mogłaby czuć się niewygodnie w jego towarzystwie. Czy nie powinieneś przypadkiem przerywać bójek w łazience albo wyjaśniać tym dzieciakom spoza miasta, że nie są tu mile widziane?
– Eliso – odezwałam się cicho, niepewna, co mam mówić. – Po prostu wykonywał swoją pracę. Myślał, że potrzebuję pomocy.
– Czemu go bronisz, Bette? Dopilnuję, żeby jego przełożeni dowiedzieli się, że wszczął bójkę z jednym z naszych VIP-ów. – Odwróciła się do Sammy'ego i uniosła pustą butelkę wódki Grey Goose. – A tymczasem przydaj się na coś i przynieś nam następną butelkę.
Читать дальше