Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bette Robinson pracuje w dziele bankowości inwestycyjnych z pełnym poświęceniem, bo tego oczekuje się od pracowników wielkich korporacji, ale nienawidzi swojego zajęcia, które nie zostawia jej ani chwili na życie towarzyskie. Lubi czytać romanse i z przyjemnością uczestniczy w zebraniach klubu książki, gdzie dziewczyny marzą o wielkiej miłości. W końcu znużona 'wyścigiem szczurów' rezygnuje z posady i zaczyna rozkoszować się pełną wolności. Kurczące się zasoby finansowe zmuszają ja do znalezienia następnej pracy – udaje jej się zatrudnić w modnej agencji public relations. Uczestnictwo w życiu towarzyskim należy tu do obowiązków służbowych.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chociaż rozesłałam liczne wiadomości z prośbą o pomoc i sama kilka razy sprawdziłam salę, nigdzie nie mogłam go znaleźć. Właśnie się szykowałam, żeby posłać kogoś do męskiej toalety, żeby sprawdził, czy Philip jest w środku i zajmuje się Bóg wie czym, kiedy zerknęłam na zegarek. Była za pięć dwunasta i show miał się zaraz zacząć. Popędziłam na górę i dałam znak didżejowi, który uciął Dancing Queen w połowie i puścił elektroniczny tusz. To był znak. Hef wyswobodził się z objęć swoich przyjaciółek i powoli wszedł na drugi poziom sceny, stuknął w mikrofon, po czym zahuczał:

– Dziękuję wszystkim za przybycie. – Przerwały mu szaleńcze okrzyki tłumu, który klaskał, wrzeszczał i skandował: „Hef, Hef, Hef!”. – Tak, dziękuję. Bardzo wszystkim dziękuję, że przyszliście świętować ze mną i moją ekipą… – Zrobił krótką pauzę, żeby mrugnąć do tłumu, co wywołało powszechne pohukiwania – Pięćdziesiąt lat ważnych opowiadań, znanych pisarzy i, oczywiście, pięknych dziewcząt! – Tłum ryczał przez całą tę dobroduszną mowę, dochodząc do poziomu niemal ogłuszającego hałasu, kiedy Hef dziękował wszystkim po raz ostatni i wrócił do stolików, gdzie czekały jego kobiety. Kilka osób sądziło, że to koniec, i zaczęło wracać do baru albo na parkiet, ale zamarły w pół kroku, kiedy didżej zaczął grać Happy Birthday to You. Zanim ktokolwiek zorientował się, co się dzieje, maleńka obrotowa scena – odpowiednia, żeby stanęła na niej jedna osoba – zaczęła wznosić się ze środka tortu. Jechała do góry, aż widoczny stał się cień kobiety za przejrzystą zasłoną okrywającą scenę, i wszyscy tkwili jak wrośnięci w podłogę, z szyjami wyciągniętymi w stronę sufitu. Kiedy ta miniplatforma zatrzymała się jakieś trzy piętra ponad tłumem, cienki biały materiał opadł i ukazała się Ashanti w obcisłej, lśniącej, wyszywanej paciorkami, purpurowej wieczorowej sukni i boa z piór. Wyglądała zachwycająco. Zaczęła śpiewać niskim gardłowym głosem najseksowniejszą wersję Happy Birthday to You , jaką w życiu słyszałam. Był to oczywisty hołd złożony słynnemu przedstawieniu Marilyn Monroe dla JFK, tylko że Ashanti zadedykowała swój występ Hefowi, nazywając go „prezydentem cipkolandu”, a kiedy skończyła, sala oszalała. Z góry spadło złote połyskliwe confetti, a tłum wiwatował i wszystkie Króliczki – cała osiemdziesiątka piątka – ustawiły się na niższym poziomie sceny. Didżej przeszedł do Always on Time i taniec z podniecającego od razu stał się szaleńczy. Usłyszałam, że jakiś facet za mną wrzeszczy do swojej komórki:

– Koleś, to jest impreza pierdolonego stulecia!

– Więcej niż kilka świeżo utworzonych par zaczęło obściskiwać się na parkiecie. Pomijając stwierdzenie o „cipkolandzie”, wszystko poszło dokładnie tak, jak planowałam. Może nawet lepiej.

Elisa, Leo i Sammy zgłosili już przez słuchawki, że był to wielki hit, nawet Kelly chwyciła słuchawkę i wykrzyczała do niej słowa aprobaty. Euforia trwała kolejnych siedem czy dziesięć minut, a potem wszystko zaczęło zmierzać w stronę przepaści w zawrotnym tempie, grożąc, że lawina pociągnie mnie za sobą. Krążyłam po sekcji dla VIP-ów, szukając Philipa, kiedy w najciemniejszym kącie zauważyłam bardzo znajomą blond czuprynę, unoszącą się nad parą piersi w rozmiarze godnym Króliczka. Rozpaczliwie rozejrzałam się w poszukiwaniu aparatu, mając nadzieję, modląc się, żeby ktoś pstryknął fotkę Philipa rozkoszującego się dekoltem tej dziewczyny i umieścił ją w każdej możliwej gazecie w mieście, żebym wreszcie mogła z nim skończyć. Widok Philipa w tak intymnej bliskości z dziewczyną wydał mi się dziwny, bo przecież tak niedawno widziałam go w intymnej bliskości z facetem, ale dla mnie oznaczało to łatwą drogę wyjścia, i do tego pożądaną. Zdałam sobie sprawę, że to szansa dla mnie: z przyjemnością odegrałabym rolę zdradzonej dziewczyny, jeśli to miałoby oznaczać pretekst, żeby raz na zawsze z nim skończyć. Nachyliłam się, by popukać go w ramię, cała chętna do odegrania publicznej sceny oburzenia, ale aż się cofnęłam, kiedy facet odwrócił się i rzucił ostro:

– Czego chcesz, kurwa? Nie widzisz, że jestem zajęty?

To nie był Philip. Ani śladu brytyjskiego akcentu, rzeźbionego podbródka, uśmiechu pod hasłem „byłem niegrzecznym chłopcem”. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu twarz, która się we mnie wpatrywała, ta wykrzywiona gniewem i irytacją, należała do kogoś innego, kogo dobrze znałam. Do Avery'ego. Kiedy mnie zobaczył, opadła mu szczęka.

– Bette – wyszeptał.

– Avery? – Wiedziałam, że to on, ale nie mogłam się ruszyć, nie mogłam myśleć, nie potrafiłam wymyślić ani jednego stosownego słowa, które mogłabym powiedzieć. Przelotnie zauważyłam, że dziewczyna zerka na nas oboje z zadowoleniem, ale trudno mi było wyraźnie ją zobaczyć w tych ciemnościach. Poza tym całe usta miała obrzmiałe od pocałunków, a szminkę rozmazaną na brodzie i policzku. Ale po piętnastosekundowych oględzinach zdałam sobie sprawę, że ją znam. To była Abby.

– Bette, to, eee, to nie jest… Bette, znasz Abby, prawda?

Pocił się i machał rękami w jakiś kurczowy sposób, w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara, wskazując na dziewczynę i jednocześnie starając się udawać, że jej tam nie ma.

– Bette! Wspaniale, że cię widzę. Czytałam ostatnio ten tekst o tobie – stwierdziła dźwięcznym głosem. Jej dłoń celowo błądziła po plecach Avery'ego, pocierając i ugniatając, podczas gdy się temu przyglądałam, a ona przyglądała się mnie, kiedy przyglądałam się jej.

Nie przestawałam się w nią wpatrywać, wciąż oniemiała, zdając sobie sprawę, że Abby wciąż zakłada moją niewiedzę co do jej zawodowej tożsamości. Wszystko to było zbyt potworne i ponieważ nie mogłam się zdecydować, któremu z nich powinnam stawić czoło najpierw, po prostu stałam. Najwyraźniej Avery odczytał to jako zachętę, bo mówił dalej:

– Penelope wie, że jestem w Nowym Jorku i oczywiście wie, że lubię imprezować, ale eee, nie jestem pewien, czy byłoby najlepiej, gdyby się o tym dowiedziała. Ona, eee, musi się przyzwyczaić do masy nowych rzeczy z tą przeprowadzką i tak dalej, i chyba byłoby ach… najlepiej byśmy się o nią zatroszczyli, nie denerwując jej już bardziej, wiesz? – Całą tę wypowiedź wybełkotał po pijacku.

Abby wybrała ten właśnie moment, żeby nachylić się i zacząć lizać płatek jego ucha z udawaną namiętnością, patrząc prosto na mnie. Avery odgonił ją jak muchę i wstał, umieszczając rękę pod moim łokciem i odciągając mnie od stołu. Balansował na granicy pijackiego zaniku świadomości, ale wciąż jeszcze potrafił poruszać się całkiem sprawnie.

Pozwoliłam się prowadzić przez jakąś sekundę, zanim wróciłam do rzeczywistości i wyrwałam ramię z jego uścisku.

– Ty gnoju! – syknęłam. Chciałam wrzasnąć, ale nic z tego nie wyszło.

– Czy jest jakiś problem? – zapytała Abby, podchodząc do Avery'ego.

Spojrzałam na nią, prawie przestraszona własną nienawiścią.

– Problem? Nie, a czemu miałby być? Żadnego problemu. Zabawne jednak, ale mam dziwne przeczucie, że nie napiszesz jutro, jak to obmacywałaś się z cudzym narzeczonym – i to osoby znanej ci od ośmiu lat. Nie, wyobrażam sobie, że jutrzejszy felietonik nie wspomni o tobie i Averym ani słowem. Będzie to raczej jakaś urocza opowiastka o tym, jak kradłam napiwki barmanom, zażywałam narkotyki z tancerkami albo uprawiałam grupowy seks z fotografami, prawda?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Обсуждение, отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x