Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bette Robinson pracuje w dziele bankowości inwestycyjnych z pełnym poświęceniem, bo tego oczekuje się od pracowników wielkich korporacji, ale nienawidzi swojego zajęcia, które nie zostawia jej ani chwili na życie towarzyskie. Lubi czytać romanse i z przyjemnością uczestniczy w zebraniach klubu książki, gdzie dziewczyny marzą o wielkiej miłości. W końcu znużona 'wyścigiem szczurów' rezygnuje z posady i zaczyna rozkoszować się pełną wolności. Kurczące się zasoby finansowe zmuszają ja do znalezienia następnej pracy – udaje jej się zatrudnić w modnej agencji public relations. Uczestnictwo w życiu towarzyskim należy tu do obowiązków służbowych.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Lauren Weisberger Portier Nosi Garnitur Od Gabbany Tytuł oryginalny Everyone - фото 1

Lauren Weisberger

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany

Tytuł oryginalny: Everyone worth knowing

Tłumacz: Szajowska Hanna

Moim dziadkom:

to powinno im pomóc zapamiętać,

którym z wnucząt jestem.

1

Jakie to uczucie należeć do grona wybrańców?

Baby, You're a Rich Mart (1967)

Paula McCartneya i Johna Lennona

Chociaż zauważyłam ruch tylko kątem oka, od razu wiedziałam, że brązowe stworzenie, które pomknęło przez moją wypaczoną drewnianą podłogę, to musiał być karaluch – największy, najtłustszy insekt, jakiego kiedykolwiek widziałam. Superrobal o włos ominął moją bosą stopę, po czym zniknął pod biblioteczką.

Drżąc, zmobilizowałam się do wykonania czakry oddechowej, której nauczyłam się podczas wymuszonego przez rodziców pobytu w aśramie. Tętno zwolniło mi nieco po kilku wymagających skupienia oddechach z „od” przy wdechu i „pręż” przy wydechu, a po paru minutach opanowałam się na tyle, żeby podjąć konieczne środki ostrożności. Po pierwsze, wyciągnęłam Millington (która też chowała się, przerażona) z kryjówki pod kanapą. Natychmiast potem wyjęłam zapinane na zamek błyskawiczny kozaki, by osłonić nogi, otworzyłam drzwi na korytarz, chcąc zachęcić robala do opuszczenia mieszkania, i zaczęłam rozpylać ekstramocną, kupioną na czarnym rynku truciznę po wszystkich kątach mojego miniaturowego lokum. Dusiłam przycisk, jakby to była broń zaczepna, i prowadziłam oprysk jeszcze prawie dziesięć minut później, kiedy zadzwonił telefon.

Na wyświetlaczu błysnął numer Penelope. Miałam zamiar ją zignorować, ale zdałam sobie sprawę, że jest jedną z dwóch osób mogących mi udzielić schronienia. W razie gdyby karaluch zdołał przeżyć fumigację i znów zawędrował do salonu, musiałabym przenocować u niej albo u wujka Willa. Nie mając pewności, gdzie jest Will dziś wieczorem, uznałam, że mądrze będzie zachować kanały komunikacyjne nienaruszone. Odebrałam.

– Pen, zostałam zaatakowana przez największego karalucha na Manhattanie. Co mam robić? – zapytałam w tej samej sekundzie, w której podniosłam słuchawkę.

– Bette, mam NOWINY! – wypaliła, wyraźnie niewzruszona moją paniką.

– Wieści wymagające większej uwagi niż moja plaga?

– Avery właśnie się oświadczył! – wrzasnęła Penelope. – Zaręczyliśmy się!

– Jasna cholera. – Te dwa proste słowa, „zaręczyliśmy się”, mogły jedną osobę tak bardzo uszczęśliwić, a drugą tak bardzo pogrążyć w żałości. Po chwili uruchomił się mój wewnętrzny autopilot, przypominając, że zwerbalizowanie tego, co naprawdę myślę, byłoby, delikatnie mówiąc, niestosowne. Pen, to miernota. Zepsuty ćpun, dzieciak w ciele faceta. Wie, że nie jest z twojej ligi, i wkłada ci pierścionek na palec, zanim zdasz sobie sprawę z tego, co się dzieje. Gorzej, wychodząc za niego, będziesz tylko czekała, żeby za dziesięć lat od dzisiaj zastąpił cię młodszą, bardziej seksowną wersją ciebie, zostawiając cię, żebyś się jakoś pozbierała. Nie rób tego! Nie rób tego! Nie rób!

– Omójboże! – wrzasnęłam w odpowiedzi. – Gratulacje! Tak strasznie się cieszę!

– Och, Bette, wiedziałam, że się ucieszysz. Ledwie mogę mówić, wszystko dzieje się tak szybko!

Tak szybko? To jedyny facet, z którym się umawiałaś, odkąd skończyłaś dziewiętnaście lat. Nie można powiedzieć, że to coś nieoczekiwanego – minęło osiem lat. Mam tylko nadzieję, że Avery nie złapie opryszczki na wieczorze kawalerskim w Vegas.

– Opowiedz mi wszystko. Kiedy? Jak? Pierścionek? – trajkotałam, odgrywając rolę najlepszej przyjaciółki całkiem przekonująco, jak sądzę, biorąc pod uwagę okoliczności.

– No wiesz, nie mogę długo rozmawiać, jesteśmy teraz w Plaża. Pamiętasz, jak nalegał, żeby odebrać mnie dzisiaj z pracy? – Nie czekając na moją odpowiedź, ciągnęła bez tchu: – Na dole czekał samochód, ale on powiedział mi, że to tylko dlatego, że nie mógł złapać taksówki i mamy być na kolacji w domu jego rodziców za dziesięć minut. Oczywiście byłam trochę zirytowana, że nie zapytał, czy chcę iść na tę kolację – powiedział, że zrobił rezerwację w Per Se, a wiesz, jak ciężko się tam dostać – i piliśmy drinki w bibliotece przed kolacją, kiedy weszli wszyscy nasi rodzice. Zanim się zorientowałam, co się dzieje, już przykląkł na jedno kolano!

– Na oczach wszystkich rodziców? Oświadczył się publicznie? – Wiedziałam, że w moim głosie brzmi przerażenie, ale nie zdołałam się opanować.

– Bette, to żadna publiczność. Tylko nasi rodzice, i powiedział najsłodsze rzeczy na świecie. Wiesz, nigdy byśmy się nie spotkali, gdyby nie oni, więc rozumiem, o co mu chodziło. A teraz posłuchaj – dał mi dwa pierścionki!

– Dwa pierścionki?

– Dwa pierścionki. Sześciokaratowy nieskazitelny brylant w platynie, który należał do jego praprababki i jest przekazywany w rodzinie przez pokolenia jako prawdziwy pierścionek, i bardzo ładny trzykaratowy diament, asher, z bagietkami, znacznie bardziej znośny.

– Znośny?

– Raczej nie da się szwendać po ulicach Nowego Jorku z sześciokaratowym kamieniem, rozumiesz. Uznałam, że to bardzo sprytne zagranie.

– Dwa pierścionki?

– Bette, skup się! Stamtąd poszliśmy do Gramercy Tavem, gdzie mój ojciec zdołał nawet wyłączyć komórkę na czas trwania kolacji i wznieść stosunkowo miły toast, potem pojechaliśmy na przejażdżkę dorożką po Central Parku, a teraz jesteśmy w apartamencie w Płaza. Po prostu musiałam zadzwonić i ci powiedzieć!

Gdzie, och gdzie, podziała się moja przyjaciółka? Penelope, która nawet nie oglądała pierścionków zaręczynowych, bo uważała, że wszystkie wyglądają tak samo, która trzy miesiące temu, kiedy nasza wspólna koleżanka z college'u zaręczyła się w dorożce, powiedziała mi, że to najbardziej pretensjonalna rzecz na świecie, właśnie przedzierzgnęła się w narzeczoną niebezpiecznie podobną do żony ze Stepfordu. Czy czułam po prostu rozgoryczenie? Oczywiście, że tak. Sama najbliżej zaręczyn byłam podczas lektury zapowiedzi ślubnych w „New York Timesie”, znanych też jako „Strona sportowa dla samotnych dziewczyn”, co niedziela podczas brunchu. Ale to nie miało nic wspólnego z tematem.

– Tak się cieszę, że zadzwoniłaś! I nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć o wszystkich szczegółach, ale teraz masz zaręczyny do skonsumowania. Kończ tę rozmowę i idź uczynić swojego narzeczonego szczęśliwym człowiekiem. Czy to nie brzmi dziwacznie? „Narzeczony”…

– Och, Avery rozmawia przez telefon z kimś z pracy. Powtarzam mu, żeby kończył… – stwierdziła głośno z myślą o nim – ale gada i gada. Jak ci mija wieczór?

– Ach, kolejny oszałamiający piątek. Niech pomyślę. Poszłyśmy z Millington na spacer nad rzekę i po drodze jakiś bezdomny dał jej ciasteczko, więc była uszczęśliwiona, a potem wróciłam do domu i zabiłam, a przynajmniej taką mam nadzieję, największego, jak sądzę, insekta zamieszkującego zachodnią półkulę. Zamówiłam wietnamskie jedzenie, ale je wyrzuciłam, kiedy sobie przypomniałam, że czytałam o jakiejś wietnamskiej knajpie w pobliżu zamkniętej za ugotowanie psa, więc zaraz zjem na elegancką kolację odgrzewany ryż z fasolką i paczkę stęchłych twizzlersów. O Chryste, gadam jak z telewizyjnej reklamy obiadów, prawda?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Обсуждение, отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x