Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bette Robinson pracuje w dziele bankowości inwestycyjnych z pełnym poświęceniem, bo tego oczekuje się od pracowników wielkich korporacji, ale nienawidzi swojego zajęcia, które nie zostawia jej ani chwili na życie towarzyskie. Lubi czytać romanse i z przyjemnością uczestniczy w zebraniach klubu książki, gdzie dziewczyny marzą o wielkiej miłości. W końcu znużona 'wyścigiem szczurów' rezygnuje z posady i zaczyna rozkoszować się pełną wolności. Kurczące się zasoby finansowe zmuszają ja do znalezienia następnej pracy – udaje jej się zatrudnić w modnej agencji public relations. Uczestnictwo w życiu towarzyskim należy tu do obowiązków służbowych.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W chwili gdy Will zaczynał skromny monolog o daleko idących korzyściach posiadania kostiumu Chanel, pokojowa zapukała do drzwi gabinetu, żeby poinformować nas, że kolacja stoi na stole. Zabraliśmy drinki i przeszliśmy do jadalni.

– Pracowity dzień? – zapytał Simon Willa, całując go na powitanie w policzek. Wziął prysznic i przebrał się w Hefnerowską lnianą piżamę, w ręku trzymał kieliszek szampana.

– Oczywiście, że nie – odparł Will, odstawiając swój dżin z tonikiem i nalewając szampana do dwóch wysokich kieliszków. Wręczył mi jeden. – Mam czas na oddanie tekstu do północy, czemu miałbym cokolwiek robić przed dziesiątą wieczorem? Co świętujemy?

Z entuzjazmem zajęłam się sałatką z gorgonzolą, wdzięczna, że jem coś, co nie pochodzi z ulicznego wózka, i upiłam łyk szampana. Gdybym zdołała jakoś wkręcać się tu na kolację co wieczór, nie wychodząc na największego nieudacznika świata, nie wahałabym się ani sekundy. Ale nawet ja miałam dość godności, by wiedzieć, że być osiągalną dla tych samych ludzi – nawet jeśli to twój wujek i jego partner – częściej niż raz w tygodniu na kolacji i raz na brunchu byłoby naprawdę żałosne.

– A to czemu? Musimy coś świętować, żeby wypić trochę szampana? – zapytał Simon, nakładając sobie kilka plastrów pieczeni, którą ich szef kuchni przygotował na główne danie. – Pomyślałem tylko, że byłaby to miła odmiana. Bette, jakie masz plany na resztę wieczoru?

– Przyjęcie zaręczynowe Penelope. Prawdę mówiąc, będę musiała się tam wybrać już niedługo. Obie matki zaplanowały całość, zanim Avery czy Penelope zdołali zaprotestować. Przynajmniej jest w jakimś klubie w Chelsea, a nie gdzieś na Upper East Side. Mam wrażenie, że to ich jedyne ustępstwo na rzecz własnych dzieci, żeby naprawdę dobrze się bawiły.

– Jak się nazywa ten klub? – zapytał Will, chociaż istniała niewielka szansa, by cokolwiek wiedział o tym miejscu, jeśli nie było ciemne, wykładane drewnem i wypełnione dymem z cygar.

– Penelope wspominała, ale nie pamiętam. Zaczyna się na B, chyba. Proszę – powiedziałam, wyciągając z torby oddarty skrawek papieru. – Na Dwudziestej Siódmej między Dziesiątą a Jedenastą. Nazywa się…

– Bungalow Osiem – odparli unisono.

– Skąd to wiecie?

– Kochanie, wymieniają go na Page Six tak często, jakby właścicielem tego cholernego miejsca był Richard Johnson *.

– Czytałem gdzieś, że wystrój jest wzorowany na bungalowach należących do hotelu Beverly Hills, a obsługa równie dobra jak tam. To tylko nocny klub, ale ten artykuł opisywał załogę, która spełni każdą zachciankę, od zamówienia specjalnego rodzaju rzadko spotykanego sushi po załatwienie helikopterów. Niektóre miejsca są modne przez kilka miesięcy, a potem znikają, ale wszyscy są zgodni, że Bungalow Osiem trzyma się mocno.

– Chyba przesiadywanie w wolne wieczory w Black Door niezbyt służy mojemu życiu towarzyskiemu – westchnęłam i odsunęłam talerz. – Nie będziecie mieli nic przeciwko temu, że wymknę się dzisiaj wcześniej? Penelope chce mnie tam widzieć, zanim zjawią się hordy przyjaciół Avery'ego i jej rodzina.

– Biegnij, Bette, biegnij. Popraw tylko szminkę i leć! I nie zaszkodziłoby, gdybyś znalazła sobie eleganckiego młodego dżentelmena do towarzystwa – oświadczył Simon, jakby istniały całe tłumy wspaniałych, godnych pożądania facetów, którzy tylko czekają, żebym wkroczyła w ich życie.

– Albo jeszcze lepiej ognistego młodego faceta, z którym pofiglujesz przez jeden wieczór. – Will mrugnął, tylko do pewnego stopnia żartując.

– Wy jesteście najlepsi – oświadczyłam, całując obu w policzki, po czym biorąc torbę i płaszcz. – Nie masz wyrzutów sumienia, namawiając jedyną siostrzenicę do czynów nierządnych, prawda?

– Absolutnie żadnych – zapewnił Will, gdy Simon z grobową miną kręcił głową. – Idź, bądź grzeczną laleczką i zabaw się, na litość boską, dobrze?

Kiedy taksówka zajechała przed klub, zobaczyłam tłum – kolejka szerokości trzech osób sięgająca do następnej przecznicy – i gdyby to nie było przyjęcie Penelope, kazałabym kierowcy jechać dalej. Zamiast tego przykleiłam do twarzy uśmiech i stanowczym krokiem skierowałam się na początek czterdziestoosobowej kolejki, gdzie stał wielki facet w słuchawkach jak z Secret Service, trzymający podkładkę do pisania.

– Cześć, nazywam się Bette. Ja na przyjęcie Penelope – powiedziałam, obrzucając kolejkę badawczym spojrzeniem i nie rozpoznając ani jednej twarzy.

Popatrzył na mnie bez wyrazu.

– Świetnie, miło mi cię poznać, Penelope. Gdybyś tylko mogła stanąć w kolejce ze wszystkimi, wpuścimy cię do środka najszybciej jak się da.

– Nie, chodzi o przyjęcie Penelope, a ja jestem jej przyjaciółką. Prosiła, żebym przyszła wcześniej, więc lepiej by było, gdybym mogła wejść od razu.

– Uhm, świetnie. Słuchaj, odsuń się i… – Przykrył słuchawkę dłonią i wydawało się, że uważnie słucha, kilkakrotnie kiwając głową i przyglądając się kolejce, która teraz ginęła za rogiem.

– Słuchajcie wszyscy – oznajmił, a jego głos natychmiast uciszył skąpo ubranych przyszłych imprezowiczów. – Zgodnie ze standardami wydziału straży pożarnej jesteśmy zapełnieni. Będziemy wpuszczali ludzi tylko wtedy, kiedy ktoś inny wyjdzie, więc albo się wyluzujcie, albo przyjdźcie później.

Pomruki niezadowolenia. Cóż, pomyślałam, to się po prostu nie uda. Facet najwyraźniej nie rozumie sytuacji.

– Przepraszam pana… – Spojrzał na mnie ponownie, teraz już wyraźnie zirytowany. – Oczywiście ma pan tu masę oczekujących, ale to przyjęcie zaręczynowe mojej przyjaciółki i ona naprawdę mnie potrzebuje. Gdyby pan znał jej matkę, zrozumiałby pan, że moje wejście jest bezwarunkowo konieczne.

– Mmm. Interesujące. Słuchaj, nie obchodzi mnie, czy twoja przyjaciółka Penelope wychodzi za księcia Williama. Nie ma mowy, żebym teraz kogoś wpuścił. Naruszylibyśmy przepisy przeciwpożarowe, a tego z pewnością byś nie chciała. – Potem jednak odezwał się łagodniejszym tonem. – Po prostu poczekaj w kolejce i wpuścimy cię najszybciej jak się da, dobrze? – Sądzę, że zamierzał mnie uspokoić, ale tylko bardziej się rozzłościłam. Wydawał mi się jakby znajomy, ale nie byłam pewna dlaczego. Spłowiały zielony T-shirt miał odpowiednio ciasny, żeby pokazać, że jeśli chce utrzymać kogoś na dystans, jest w stanie to zrobić, ale lekko workowate sprane dżinsy, zwisające nisko na biodrach, sugerowały, że nie bierze samego siebie zbyt serio. Dokładnie w chwili, kiedy w duchu niechętnie przyznałam, że ma najlepsze włosy, jakie widziałam u faceta – długość prawie do brody, ciemne, gęste i irytująco lśniące – narzucił na ramiona szarą sztruksową kurtkę i okazało się, że jakimś sposobem wygląda jeszcze bardziej milutko.

Zdecydowanie model. Powstrzymałam się od wygłoszenia jakiegoś supersnobistycznego komentarza na temat tego, co to jest poczucie władzy dla kogoś, kto najprawdopodobniej nie skończył nawet siódmej klasy, i przesunęłam się na koniec kolejki. Ponieważ uporczywe wysiłki dodzwonienia się na komórkę Penelope albo Avery'ego kończyły się przełączeniem do poczty głosowej, a tępak przy drzwiach wpuszczał średnio dwie osoby co dziesięć minut, stałam tam przez prawie godzinę. Snułam właśnie fantazje, w jaki sposób mogłabym upokorzyć albo uszkodzić bramkarza, kiedy na zewnątrz wymknęli się Michael i jego dziewczyna i zapalili papierosy kilka kroków od drzwi.

– Michael! – wrzasnęłam, świadoma, jak żałośnie to zabrzmiało, ale nic mnie to nie obeszło. – Michael, Megu, tutaj!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Обсуждение, отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x