Andrzej Stasiuk - Mury Hebronu

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Stasiuk - Mury Hebronu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mury Hebronu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mury Hebronu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Szóste wydanie debiutu książkowego Andrzeja Stasiuka. Proza więzienna. Jeden z krytyków nazwał te opowiadania epifaniami spod celi.

Mury Hebronu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mury Hebronu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Coś w tym guście. Potem się przypucował, że jest student. Ale w porządku był. Grypsował. Sztywny chłopaczyna. Z wolności to on nie był żaden złodziej, ale w kryminale wolał trzymać ze złodziejami.

Jak on potrafił nawijać! Całe noce, małolat. Całe noce. Za co się nie wziął, to mu takie historie wychodziły, że w książkach nie przeczytasz. O wszystkim bajerzył. O sobie, o życiu, o filmach, o tych swoich farmazoństwach. Wszystko potrafił opowiedzieć. Jak gasili światło, to wszyscy przyłazili do niego na kojko. Nawet frajerstwo bliżej podchodziło i nikt ich nie gonił, bo wszyscy zasłuchani byli. A on nic, tylko nawijał. Lubił nawijać. Czasami to już go prosiliśmy: – Student, zamknij ty mordę chociaż dzisiaj. Chociaż dzisiaj daj się wyspać. To już trzecia noc z kolei, a do roboty trzeba o piątej wstawać.

Grafik prawie zrobiliśmy, kiedy student ma nawijać i co. Miał chłopaczyna caban na karku. Takie więcej wolnościowe historyjki opowiadał. Normalnie. Ze złodziejami się nie bujał, to i wspomnień nie miał. Ustaliliśmy nawet pod celą, że może bajerzyć tak jak chce. Normalnie. Jak opowiadał, to mógł uwagi nie zwracać, czy kulawo nawija, czy nie. No bo jak mieć pretensję do radia, że nie nawija prawilnie. Złodziejskiej bajery nie kuma. Głupota by była. Nie?

Pod inne cele chodził. Klawisze go na noc puszczali, żeby innym ponawijał. Sami stali w nocy przy drzwiach i słuchali, chociaż wiedzieli, że żadnych sensacji nie będzie. Dla przyjemności słuchali. Z czasem chłopaczyna obrotny się zrobił i jak szedł nawijać pod inną celę, to mówił: – Jak za dziękuję, to nic z tego. – Niby dla zbytu tak mówił, ale jak wracał rano, to przynosił i szlugi, i herbatę, i jakieś jedzenie. Wszystko dawał do podziału.

Taki jak on trafia się raz na sto lat.

Normalnie to słuchasz zwyczajnych złodziejskich historii. Wszystkie takie same. Tak samo się zaczynają i tak samo kończą. Puszka. Siedzisz w puszce i nawijasz też o puszce. Wszystko się miesza.

Zaraz będą dzwonić na pobudkę. Podaj mi szluga. Co? Posłuchałbyś jeszcze? Widzę, że byś posłuchał. Ciekawy bandyckiego życia. Nasłuchasz się jeszcze, nasłuchasz, małolat. Masz czas. Sam zaczniesz opowiadać, a inni będą słuchali. Mnie się już nie chce. Zwyczajnie nie chce. No i co, że nie dokończyłem? A co tu jest do kończenia? Koniec jest taki, jak widzisz. Zresztą, inni ci dokończą. Jak nie tak samo, to podobnie. Sam sobie dokończysz, jak trochę posiedzisz.

Dzwoni ten łobuz czy nie dzwoni? Zasnął? Człowieka wkurza, jak coś idzie nie tak. Najpierw cię przyzwyczajają, a potem coś popierdolą. Nerwówka. Od dzwonka do dzwonka życie.

Usłyszysz ty jeszcze trochę tych dzwonków. Oj, usłyszysz. Nie martw się, bo ci jaja posiwieją. Ja słyszałem ich z dziesięć razy tyle. A ile jeszcze usłyszę? I co z tego, że wychodzę? Naiwny jesteś jak dzieciak. Wychodzę. Małolat, ja te dzwonki słyszę każdego dnia na wolności. Obojętnie, gdzie i z kim śpię. Zawsze mnie budzą i przypominają, że trzeba się zbierać i iść. Wychodzę. Małolat, jakie to ma znaczenie? Że wsiądę dziś do pociągu, popatrzę na normalnych ludzi? A oni będą patrzeć na mnie jak na nie wiadomo co, bo w mróz się pałętam w marynarce? To wszystko betka.

Tu czy tam. Nie potrafię ci dobrze tego wytłumaczyć, ale to jest tak, jakby nie było różnicy. Żadnej. Ludzie z wolności myślą, że świat jest ciepnięty na pół. Tu więzienie, a tam wolność. Taki chuj jak słonia nos. Do więzienia idzie się tylko raz. Ten pierwszy. Potem już nie ma więzienia. Wolności też nie ma. Wszystko jest równo. Rozumiesz? Jasne, że nie rozumiesz. Jak masz rozumieć, jak nigdy nie wychodziłeś jeszcze na wolność. Ale zrozumiesz. Masz dużo czasu.

Słyszysz? Oddziałowy wyszedł z dyżurki. Będzie dzwonił.

MURY HEBRONU

(Joz., 20,7)

W pustej celi mężczyzna Uczy swoje kroki. Sześć w jedną. Zwrot. Sześć w drugą. Zwrot. Zwrot przy szarych okutych blachą drzwiach z małą klapką w połowie wysokości. Przez klapkę podaje się jedzenie. Zwrot przy oknie zabezpieczonym kratą, drobną siatką i stalową płytą pochyloną pod pewnym kątem tak, że widać prostokąt nieba i skrawek korony drzewa.

Odległości są równe, więc nie musi dodawać w myślach kolejnych stąpnięć. Liczy zwroty. Dziewięć zwrotów – sześćdziesiąt kroków. Sto zwrotów – sześćset kroków. Mężczyzna wie, że jego krok liczy około siedemdziesięciu centymetrów. Prostota działania sprawia mu przyjemność. Mnożenie szóstki i siódemki. Działanie z drugiej połowy tabliczki mnożenia. W dzieciństwie miał z tym kłopoty. Teraz już nie. Czterdziestki dwójki przeskakują w umyśle mechanicznie, jak drzewa, latarnie i skrzyżowania podczas spaceru dobrze znaną trasą. Dziesięć zwrotów, sześćdziesiąt kroków, czterdzieści dwa metry. Sto zwrotów, sześćset kroków, czterysta dwadzieścia metrów. Prawie pół kilometra. Przypomina sobie wszystkie znane miejsca, które mogła dzielić taka odległość. Domy, ulice, dworzec, nie, dworzec nie, przystanki tramwajowe, łąki, ogród zoologiczny, ławki w parku.

Potem upraszcza działanie, ograniczając się do drugiego zwrotu. Drzwi – dwanaście, drzwi – dwanaście, drzwi – dwanaście. Dziesięć drzwi, sto dwadzieścia kroków, osiemdziesiąt cztery metry. Sto drzwi, tysiąc dwieście kroków, osiemset czterdzieści metrów. Prawie kilometr. Odnajduje miejsca położone od siebie w odległości trochę mniejszej niż kilometr. Życie powraca w wirowaniu arytmetycznej spirali. Więc to trwało aż tyle kroków? – pyta.

Czasem jest zmęczony i musi odpocząć. Dociąga do okrągłej liczby zwrotów i zapisuje cyfrę na ścianie. Wydrapuje ją łyżką obok setek innych napisów. Dookoła widnieją cyfry i daty. Są to liczby dni dzielące autorów od wyjścia z tej celi albo od wyjścia w ogóle.

Wydrapuje czterysta i kładzie się na podłodze. Drewniany blat do spania jest pomysłowym urządzeniem przymocowanym do ściany za pomocą zawiasów. Zamykanym na wielką kłódkę. Strażnik zamyka kłódkę o siódmej rano i otwiera wieczorem. Ale jest sierpień i jest gorąco. Betonowa podłoga jest przyjemnie chłodna. I spokojna za dnia. Nocą opanowują ją szczury. Gdy ziąb zaczyna przenikać jego wyciągnięte ciało, podnosi się i wraca do arytmetyki. Czterysta zwrotów, cztery tysiące osiemset kroków, trzy tysiące trzysta sześćdziesiąt metrów. Dzyń.

Któregoś dnia postanawia włączyć element czasu. Wie, że między dzwonkiem na pobudkę a dzwonkiem oznajmiającym porę śniadania upływa godzina. Wstaje wcześniej niż zwykle i czeka przy drzwiach na elektryczny jazgot. Punktualnie o szóstej zaczyna wahadłowy spacer i kończy go punktualnie o siódmej. Przez ową godzinę osiąga drzwi trzysta sześćdziesiąt dwa razy. Zaokrągla to sobie do trzystu sześćdziesięciu. Niezwykła zgodność przestrzeni i czasu przyjemnie go dziwi. Trzysta sześćdziesiąt zwrotów, cztery tysiące trzysta dwadzieścia kroków, trzy tysiące dwadzieścia cztery metry. Trzy kilometry przez godzinę. Postanawia wyruszyć. Ustala drobiazgowy plan, według którego będzie pokonywał odległość. Najpierw ustala czas, w którym bez przeszkód będzie mógł oddawać się wędrowaniu.

Pobudka jest o szóstej. Do śniadania jest godzina. Na śniadanie poświęca pół godziny. Potem do obiadu pozostaje mu pięć i pół godziny. Obiad można zjeść również w pół godziny. Cztery i pół godziny do kolacji, na którą również można poświęcić pół godziny. Potem jest półtorej godziny do chwili, gdy przyjdzie strażnik, by otworzyć łóżko, wydać koce i zabrać ubranie – to może zająć nie więcej niż pół godziny. Po tym wszystkim zostaje jeszcze półtorej godziny do zgaszenia światła.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mury Hebronu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mury Hebronu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Bursa - Killing Auntie
Andrzej Bursa
Andrzej Stasiuk - On the Road to Babadag
Andrzej Stasiuk
Andrzej Sapkowski - La Dama del Lago
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Żmija
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Stanislaw Budzinski - L'Allenamento Della Motivazione
Andrzej Stanislaw Budzinski
Andrzej Stanislaw Budzinski - Il Mondo Dei Bestemmiatori
Andrzej Stanislaw Budzinski
Отзывы о книге «Mury Hebronu»

Обсуждение, отзывы о книге «Mury Hebronu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x