Andrzej Stasiuk - Mury Hebronu

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Stasiuk - Mury Hebronu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mury Hebronu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mury Hebronu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Szóste wydanie debiutu książkowego Andrzeja Stasiuka. Proza więzienna. Jeden z krytyków nazwał te opowiadania epifaniami spod celi.

Mury Hebronu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mury Hebronu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie kitrałem tego specjalnie, bo kwadrat był czysty. Po co do trupa miałaby przychodzić milicja.

Wieczorem wziąłem torbę i pojechałem nad Wisłę, na drugą stronę. Niedaleko Poniatoszczaka zebrałem trochę kamieni i wrzuciłem do torby, owinąłem cały koks paskiem od spodni Pakera i puściłem majdan w głębinę. I kożuch, i magnetofon, i te brudne buty, i inne duperele. Już raz wpadłem przez fanty. Wróciłem do chałupy, położyłem się i zacząłem myśleć, ile czasu będę się bawił za ten szmal. Ile wypiję, ile zarwę dziwek. Następnego dnia zadzwoniłem do mojej lali. Od razu wyczułem, że cała jest w nerwach. – Okradli nas, zabrali wszystko, mamy pieniądze, w ogóle wszystko. Musimy się zobaczyć.

No i zobaczyliśmy się. W Krokodylu. Cipcia była blada i roztrzęsiona. Opowiadała piąte przez dziesiąte, jak wróciła do domu ze szkoły. Zastała drzwi otwarte, burdel nie z tej ziemi. Podniosła raban na cały blok, zlecieli się sąsiedzi i dopiero oni wpadli na to, żeby zadzwonić na mętownię. Przyjechały gliny i zaczęły węszyć. Żeby ustalić, co naprawdę zginęło, musieli pojechać po matkę na bazar. Matka kręciła, kręciła, aż powiedziała, ile naprawdę było w kasetce. Bała się stara lampucera, bo te jej interesy nigdy za czyste nie były. A potem mi opowiedziała, jak gliniarze szczególnie dokładnie oglądali balkon. Jeden nawet polazł na dach, bo złodzieje prawdopodobnie tamtędy się dostali. Gadała, gadała i gadała, a ja minę miałem taką poważną, jakby to mnie ktoś rąbnął te miliony. Potem zacząłem ją pocieszać, że na pewno złapią bandziorów. Potem opowiedziała jeszcze, jak pytali o różne rzeczy. O to, kto bywał, kto odwiedzał. O mnie oczywiście nie wspomniała, bo matka by ją przecież zabiła, i trzeba mieć nadzieję, że sąsiedzi nigdy mnie nie widzieli. Powiedziałem jej, że dobrze i żeby tak dalej, bo jak milicja się do kogoś przyczepi, to potem tylko same kłopoty, a ja przecież pływam i kłopoty nie są mi potrzebne. Powiedziałem jej jeszcze, że niedługo muszę wrócić na morze i że mi przykro, że w takiej chwili. Ale jak wrócę z rejsu, to zaraz przyjadę do niej, bo już żyć bez niej nie mogę. Posmutniała, ale nic nie mówiła.

Nie wiem, jak to jest z tymi babami, małolat. Zawsze mi wierzyły. Może ja mam poczciwą mordę, a może one takie głupie.

Poszliśmy potem na spacer nad Wisłę i dymałem ja na stojąco, i było mi tak dobrze jak nigdy. Może dlatego, że wiedziałem, że to już ostatni raz. Jej chyba też, bo musiałem jej usta zatykać, żeby się nie darła.

Coś w tym jest, że im bardziej baba mi wierzyła, tym bardziej miałem ochotę ją przewalić na parę groszy. Jak nie chcesz być walnięty w rogi, to sam musisz walnąć pierwszy. Przewałki są wszędzie. Nawet tutaj w kryminale. Weź choćby herbatę. A bo to raz gotowało się czaj i suszyło fusy, żeby sprzedać frajerstwu? Nie ma to tamto. Od frajerstwa trzeba wyrywać, co się da. Frajer to nie człowiek. A jak już coś masz w ręku, to kopa w chuj i niech frajer spada. Nie ma miejsca na sentymenty.

Pamiętam raz, już za tym wyrokiem, pod celą mieliśmy takiego cwela nie-cwela. Wszyscy go gnębili, a on się cały czas buntował. Nie chciał obciągać, nie chciał prać nam gatek. Zresztą tak naprawdę to nie był cwel, nie wyglądał. Gdzieś ktoś przypadkiem dotknął go kutasem w łaźni i nie zostało nic innego jak wołać za nim – cwel. Ten, co go dotknął, to był chłopak od nas, człowiek, i musiał powiedzieć, że go przecwelił. Nieważne, czy przypadkiem, czy nie. Stało się. Wtedy było jakoś cienko ze szlugami. Przykręt. Nie było co jarać, a ceny były takie, że mózg stawał. No i zbajerowaliśmy tego cwela nie-cwela, że za dwadzieścia ramek to on przestanie być cwelem. Niby od cwela szlugów brać nie wolno, ale ustaliliśmy między sobą, że od niego wolno, bo on jest cwel, ale nie całkiem. Ucieszył się strasznie. Miał jakichś kolesi, zapożyczył się, ale nie wyszło tego więcej niż pięć ramek. Mało. W nocy ukradł swojemu waflowi trzy ramki. Osiem. Mało. Miał przemycony złoty łańcuszek z krzyżykiem. Jakoś mu się udało przemycić to przez wszystkie kipisze. Dopiero za ten blit kalifaktor załatwił mu dwanaście brakujących ramek. Wieczorem przyszedł do naszego kąta w celi i rzucił nam te dwadzieścia ramek. Ten, co trzymał celę, otworzył ramkę i rozdaje szlugi. Jaramy i nic nie mówimy. Jaramy i ani słowa. Nawet nikt nie spojrzy na niego. A on stoi i czeka, aż mu powiemy, że nie jest żaden cwel, tylko zwykły frajerzyna i niech sobie żyje i zdycha w spokoju, a nas to nie obchodzi. W końcu nie wytrzymał i pyta: – No to co będzie? – Z czym? – No ze mną. – Nic. Smaruj dupę! – I ktoś rzucił mu pudełko kremu, co już miał przygotowane w kieszeni. Tamten chciał jeszcze coś powiedzieć, ale mu mowę odebrało. A trzymający krzyknął: – No co, małolaci?! Na co czekacie? – Małolaci skoczyli na równe nogi, wykręcili klientowi ręce, zdarli mu z dupy sztany i wypięli odpowiednio. Trzymający wstał, wyjął kutasa, ruszył skórą i pyta się wyprostowała. Nasmarował ją tym rzuconym kremem i posunął tego cwela nie-cwela, co od tej pory był już najprawilniejszym cwelem. Parowa zaczął się drzeć, bo go pewnie bolało za pierwszym razem. Przy rozprawiczaniu zawsze boli. Małolaci wetknęli mu do ryja brudne gacie i był spokój. A potem sunęli go po kolei. Kto tylko chciał. Ja też się załapałem. Jak się próbował wyrywać, to dostawał w ryj i pokorniał. Jak skończyliśmy, to leżał jak szmata na podłodze.

Dostał potem pierdolca. Chciał się powiesić, ale go odcięli. Potem w nocy pod celą chlasnął się po przegubach i byłby się wykrwawił na śmierć, ale krew tak zasuwała, że zaczęła kapać na łóżko niżej. Klient, co na nim spał, obudził się usmarowany jak rzeźnik i podniósł raban. Potem powieźli go do psychiatrycznego kryminału.

A my mieliśmy co jarać. Widzę, że ci się to średnio podoba. Mnie też się za bardzo nie podobało, ale co było robić. Tutaj nie liczy się to, co ci się podoba, ale to, co postanowią ludzie. Nie mieliśmy szlugów i trzeba było je skołować. Zresztą nikt nie liczył, że on przyniesie te szlugi. Głupi był. Myślał, że za dwadzieścia ramek przestanie być cwelem. Mógł przynieść tysiąc, byłoby to samo. Zasady to są zasady. Jakby ich nie było, to i nas by nie było. Jasne, że mogliśmy wziąć te szlugi i go pogonić. Bez dymania. Mogliśmy. Ale jak posiedzisz dłużej, to zobaczysz gorsze rzeczy. Przestaniesz się dziwić. Tutaj wszystko jest proste. Żeby nie być cwelem, trzeba dymać cweli. Żeby nie być frajerem, trzeba gnębić frajerów. A przynajmniej nie wolno bać się tych spraw. Przypeniasz pierwszy raz, to możesz przypeniać i drugi. Przypeniasz w małej sprawie, to możesz przypeniać i w dużej. Nie ma litości. Litość to zbrodnia. Codziennie musisz sobie to powtarzać. Codziennie. Dwa razy dziennie. Rano i wieczorem. Kryminał jest dla sztywnych chłopaków. Kryminał dla sztywnych chłopaków jest jak drugi dom. Co ja gadam, drugi. Pierwszy. A w domu musi być porządek. Tyle ci powiem, małolat. Tylko tyle. Pozwól rządzić frajerstwu, a zobaczysz, co się będzie działo. Każdy będzie sprzedawał każdego. Za byle gówno. Za dodatkowe widzenie, za dodatkową paczkę, za pochwałę w raporcie jakiegoś pierdolonego oddziałowego. Tylko strach. Nic innego. Ta cała banda frajerów boi się administracji, ale boi się i nas. Nas boi się bardziej. Klawisza to oni widują trzy razy dziennie, a z nami muszą żyć na co dzień. Kryminał nie jest dla tych, którzy wpierdolili się do niego przez przypadek i żałują za grzechy. Kryminał jest dla tych, co wiedzieli, że do niego trafią. I nie płaczą po nocach w poduszkę. Kryminały zbudowali specjalnie dla nas i my sobie będziemy je urządzać. Powoli to zrozumiesz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mury Hebronu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mury Hebronu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Bursa - Killing Auntie
Andrzej Bursa
Andrzej Stasiuk - On the Road to Babadag
Andrzej Stasiuk
Andrzej Sapkowski - La Dama del Lago
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Żmija
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Stanislaw Budzinski - L'Allenamento Della Motivazione
Andrzej Stanislaw Budzinski
Andrzej Stanislaw Budzinski - Il Mondo Dei Bestemmiatori
Andrzej Stanislaw Budzinski
Отзывы о книге «Mury Hebronu»

Обсуждение, отзывы о книге «Mury Hebronu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x