Andrzej Stasiuk - Mury Hebronu

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Stasiuk - Mury Hebronu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mury Hebronu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mury Hebronu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Szóste wydanie debiutu książkowego Andrzeja Stasiuka. Proza więzienna. Jeden z krytyków nazwał te opowiadania epifaniami spod celi.

Mury Hebronu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mury Hebronu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kupiłem litr gołdy i wróciłem do Pakera. Oczy mu się od razu ucieszyły. Wypiliśmy tego litra i poszliśmy spać.

Pomieszkałem z nim jeszcze miesiąc. Potem już sam, bo go nie było. Chcieli go kiedyś spisać w nocy na Wileńskim, bo był jak zwykle pijany i peron był dla niego za wąski. Myślał biedak, że się zerwie. Ale pewnie mu się na oczy rzuciło i nie zauważył, że wjeżdżał elektryczny z Tłuszcza. Jechał już wolno, ale wystarczyło. Poszatkowało go dokładnie. Musieli go zbierać do plastykowego worka. Jego Mamuśka przyszła następnego dnia i nożem zeskrobywała z podkładów kawałki zamarzniętego mięsa. – Mówiłam, mówiłam, że wódka go zgubi. Wszystkie chłopy w tej rodzinie źle kończyły przez gorzałkę.

Ale to nie przez gorzałkę tak wyszło, małolat, wcale nie przez gorzałkę, ale jego matka tak myślała i parę tygodni później zamknęła swoją metę. Mieszkałem jeszcze przez jakiś czas w jego norze, bo stara lubiła mnie bardzo i nie mogła odżałować, że mnie wtedy z nim nie było, bo myślała, że przy mnie nic by mu się nie stało. Może i tak.

Taka to historia Pakera, małolat. Nie farciło się facetowi przez całe życie. Na pogrzebie była tylko jarecka, jakieś dwie ciotki i ja. Myślę, małolat, że jak jest Bóg, to on na pewno wpuści Pakera do nieba. To byłoby coś nie tak, jakby go nie wpuścił. Takiego faceta, co to nigdy właściwie nikomu krzywdy nie zrobił. Takie tam parę kieszeni, parę portfeli jakichś pijaków, co i tak nie wiedzieli później, czy zgubili, czy przepili. Bo myślę sobie, że jak jest jakaś sprawiedliwość, to on musi być już w niebie. No bo kto inny? Powiedz, małolat. Gliniarze? To byłoby takie kurestwo, jakiego świat nie widział.

A ja sobie prządłem dalej. Gdyby nie ta Monika, to pewnie deczko bym się podłamał. Nawet myślałem, że ten Paker pod pociągiem to była przestroga. Myślałem, że to wszystko, co robiłem do tej pory, nic nie jest warte i trzeba się ustatkować. Ale to tylko tak przez chwilę. Potem pomyślałem sobie, że właśnie nie. Że akurat na odwrót. Że pierdolę to wszystko i dalej będę kradł, i cała milicja lata mi osiemdziesiątką dookoła chuja. Właśnie dlatego, że Paker nie żyje, na przekór wszystkiemu nie przypeniam i będę kradł tak, jak Paker chciał kraść i mu nie wychodziło. Myślałem, że będę walił same grube skoki i nie skończę tak jak on. Cały czas będę pamiętał o nim i nie dam się złapać. No wiesz, małolat, chciałem tak jakby za niego i dla niego. Bo to był porządny chłopaczyna, tylko mu się nie farciło.

Spotykałem się z tą moją Moniką czy Kryską, jak kto woli. Przeważnie u niej w domu, a jak matka była na miejscu, to gdzieś w kawiarni. Dziewczyna mówiła, że matka strasznie nie lubi obcych w domu. Oho, przyczaszkowałem, już wiem, dlaczego. Siedzi na niewąskim groszu, to i nie lubi. Monika odwrotnie. Lubiła mnie i lubiła coraz bardziej. Czasami spałem u niej ze dwie noce pod rząd i czasem zostawiała mnie na jakiś czas samego. Miałem czas, żeby dokładnie przekipiszować mieszkanie. Dziewczyna była tak ugotowana, że dawno zapomniała spytać, kto ja naprawdę jestem i skąd. Wierzyła mi. Rozkminiłem całe mieszkanie. Wiedziałem, że jarecka trzyma szmal w takiej sklepowej, metalowej kasetce w szafie za bielizną. Wszystkie baby trzymają pieniądze w czystej bieliźnie. Porządek lubią. Nie wiedziałem, ile tego jest, ale byłem pewien, że dużo. Oprócz tego po parę groszy było poutykane to tu, to tam. Nie denerwowałem się. Czekałem. Po trochu dowiadywałem się różnych rzeczy. Dowiadywałem się, po co matka jeździ, co przywozi, ile przywozi towaru. I tak sobie poskładałem, kiedy stara musi mieć najwięcej szmalu na te swoje szmaciane zakupy w Białymstoku czy innym Biłgoraju. Siedziałem cicho i czekałem na wiosnę. Jak jest ciepło, to łatwiej się bujać po Polsce.

Gdzieś tak pod koniec kwietnia postanowiłem to zrobić. Pora była akurat, a dupa już mi się znudziła. Wiosna zapowiadała się ładna, a ja w Warszawie nie miałem nic do roboty. Kupiłem paczkę plasteliny i przy okazji któregoś dymania zrobiłem odciski kluczy. Z odciskami poszedłem do takiego jednego ślusarza, co mnie Paker z nim zapoznał i powiedział, że on robi wszystko. Robi i nic nie mówi. Ślusarz zrobił i chciał dolę. To był uczciwy facet i powiedział, że weźmie tyle, ile mu dam. Po robocie. Spodobałem mu się albo liczył na jakiś procent od zysku.

Wyczaiłem moment na dzień przed wyjazdem handlary. Wiedziałem, że panienka jest w szkole. Poszedłem jeszcze na bazar, żeby się upewnić, czy starucha siedzi w swojej budzie. Potem złapałem taryfę, wrzuciłem do tyłu sporawą torbę i kazałem się wieźć.

Na wszelki wypadek nie pojechałem windą, tylko poszedłem schodami, żeby nikogo nie spotkać. Na ostatnim, tym moim, piętrze znalazłem drabinkę do klapy na dach. Klapa była zamknięta na taką fajansiarską kłódkę z blachy. Z kieszeni wyjąłem kawałek pręta, ukręciłem kłódkę, podniosłem klapę, rzuciłem kłódkę na dach i sam wyszedłem. Potem podszedłem na czworakach na krawędź dachu. Jak sobie popatrzyłem, małolat, to aż mi się żołądek ścisnął. Znalazłem jej balkon i nad tym balkonem powyginałem trochę rynnę. W kieszeni miałem kawałek materiału z marynarki Pakera. Zostawiłem parę nitek na cybancie od rynny i wróciłem. Wszystko w rękawiczkach. Kręcisz głową, małolat. Musiałem trochę zamotać sprawę. A co, miałem wywalać drzwi w biały dzień? Zawsze lubiłem zmyłki. Tak mi z tego pierwszego skoku zostało. Złodziej przyzwyczaja się do swoich sposobów. Podszedłem do drzwi i wtedy przypomniałem sobie, że nie sprawdziłem wcześniej, czy moje klucze pasują. Pasowały. Fart.

Wszedłem jak do siebie. Zamknąłem drzwi. Wziąłem kasetkę i do torby. To było wszystko, czego było mi potrzeba. Ale milicji trzeba było czegoś więcej. Zrobiłem w mieszkaniu taki kipisz, że sam je ledwo mogłem poznać. Po cichu wypierdoliłem wszystko z szaf. Wiedziałem, że sąsiedzi są w pracy, ale z przyzwyczajenia wszystko robiłem na paluszkach. Pościel, ciuchy, wszystko do góry nogami. Rozprułem nawet materac. Potem wziąłem się za pokój mojej Kryśki. Zastanawiałem się, co wziąć. Wybrałem magnetofon, bo się mieścił w torbie. Jeszcze jakiś łańcuszek ze srebra, jakiś cienki pierścionek i znowu burdel zrobiłem. Jak wywalałem z szuflad jej majtki, to pyta mi stanęła jak ułańska dzida. Pomyślałem, że mogłaby teraz wejść i zobaczyć, jak obrabiam jej mieszkanie. Wziąłbym ją za kok i wydymał tak, że miałaby co na starość wspominać. Ale nie przyszła. Rozwaliłem po cichu jakiś wazon i jeszcze jakieś szkło i wróciłem do stołowego. Otworzyłem drzwi od balkonu. Przyniosłem matczyną kołdrę i obłożyłem nią szybę na dole i wybiłem. Wytrzepałem dokładnie bety i zaniosłem na miejsce. A potem zrobiłem jeszcze jedną zmyłkę. W pudełku po zapałkach miałem trochę takiego syfu zebranego z autobusowej pętli. No wiesz, małolat, taka ziemia, piach zmieszany ze smarami, olejem i czym tam chcesz. Zostawiłem trochę tego towaru na poręcz balkonu i przeszedłem się po mieszkaniu. Potem wcisnąłem do torby jeszcze kożuch mojej miłej, rozgniotłem obcasem jakiś obraz, luknąłem przez wizjer i wyszedłem. Drzwi zostawiłem otwarte, bo wszystkie zamki dały się zamykać od wewnątrz. W tych usmarowanych butach wszedłem jeszcze na drabinkę i na dach. Trochę mi się popierdoliło, bo mogłem to zrobić na początku. Zszedłem schodami i znów mnie nikt nie widział. Potem w tramwaj i na Stalową.

Z tą pierdoloną kasetką mocowałem się ze dwie godziny. Meslem i młotkiem. Myślałem, że łomot słychać na Mostowskich. W końcu wieczko odskoczyło i miałem to, co chciałem. Ile było, małolat? Deczko. Na drobne wydatki. Trzysta pięćdziesiąt w naszych, prawie tysiąc w zielonych i jakieś drobne w markach. I blit, małolat, blit. Osiem obrączek, cztery ciężkie sygnety, łańcuszki, kolczyki. Sporo.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mury Hebronu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mury Hebronu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Bursa - Killing Auntie
Andrzej Bursa
Andrzej Stasiuk - On the Road to Babadag
Andrzej Stasiuk
Andrzej Sapkowski - La Dama del Lago
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Żmija
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Stanislaw Budzinski - L'Allenamento Della Motivazione
Andrzej Stanislaw Budzinski
Andrzej Stanislaw Budzinski - Il Mondo Dei Bestemmiatori
Andrzej Stanislaw Budzinski
Отзывы о книге «Mury Hebronu»

Обсуждение, отзывы о книге «Mury Hebronu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x