• Пожаловаться

Slawomir Shuty: Cukier w normie z ekstrabonusem

Здесь есть возможность читать онлайн «Slawomir Shuty: Cukier w normie z ekstrabonusem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Slawomir Shuty Cukier w normie z ekstrabonusem

Cukier w normie z ekstrabonusem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cukier w normie z ekstrabonusem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwupokojowe rezydencje w zapyziałych blokach, wypełnione niebiańskim blaskiem hipermarkety, jasełkowa religijność i misteria zakupów, społeczeństwo podzielone na konsumentów i abonentów, uwięzieni w tym świecie bohaterowie opowiadań Sławomira Shutego wierzą już tylko w konsumpcję i opinię publiczną. Tragikomiczne historie, gorączkowe monologi, katalog rytuałów towarzyskich imienin, styp, świąt, komunii splatają się w zjadliwą satyrę na panujące w Polsce gusta i obyczaje. Shuty szydzi z siermiężności, cwaniactwa, zawiści, obłudy, podatności na indoktrynację. Jednocześnie kreśli przejmujący obraz nudy, frustracji, duchowej pustki i alienacji, kryjących się w pstrokatym krajobrazie wielkomiejskich osiedli. Posługuje się agresywnym językiem, znakomicie wykorzystuje gwary rozmaitych środowisk, przysłuchuje się przenikaniu reklamowych sloganów do mowy potocznej. Opowiadania zebrane w tym tomie pochodzą z wczesnego zbioru proroka antykonsumpcji Cukru w normie, uzupełnionego o nowe utwory.

Slawomir Shuty: другие книги автора


Кто написал Cukier w normie z ekstrabonusem? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Cukier w normie z ekstrabonusem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cukier w normie z ekstrabonusem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sławek przez okno, robi kulkę z kozy i pstryka nią gdzieś w powietrze, ale autobusu jeszcze nie ma. Tylko jakiś facet chodzi kolo zaparkowanego krzywo na chodniku Zuka i krzyczy: ziemniaki.

Po sąsiedzku

Trzeba korzystać z życia, myślał Heniek, a myśl ta dodawała mu nienaturalnej precyzji ruchów i niezwykłej ostrości widzenia rzeczy takimi jakimi są naprawdę, otwierając powoli kluczem mieszkanie, nie ma na to innej rady Nie spróbujesz, nie posmakujesz, nie będziesz wiedział. I co ci z takiego życia? Ani się człowieku nie obejrzysz, a tu już się człowiek starzeje, i ani człowieku nie będziesz znał, co jak wygląda. Teraz przynajmniej będę miał jasność, skwitował swoje rozmyślania Heniek. Drzwi otwarły się na oścież, ukazując przestronne, ładnie. umeblowane i zadbane, czyste wnętrze. Fiu, fiu, zdziwił się przyjemnie Heniek, no, jak w górach wszystko kurde w drzewie, boazeria od góry do dołu, na suficie drewniane kasetony uformowane w sympatyczne kwadraciki, elegancko!, pięknie, że aż pan bóg mięknie, ale na podłodze za to, patrzy Heniek, panele, porażka!, nie parkiet, ale panele!, no właśnie, nie parkiet, kiedy on, Heniek, tylko parkiet panie, żadne tam panele! Parkiet i już! Taki był i co mu zrobisz? Dobra, pomyślał, stojąc wciąż w korytarzyku, Heniek, trzeba energicznie przejść do rzeczy Po pierwsze sprawdzić zawartość lodówki. I co my tu mamy? Nic specjalnego. Kawałeczek szynki, pasztetowa, kiełbaska, serek topiony tylżycki, coś takiego w słoiku, co wygląda jak śliwki, ale to śliwki nie są, jakieś puszki, musztarda i kielecki. Nic specjalnego, a jednak Heniek nie mógł sobie odmówić życie krótkie!, żeby nie upalić kawałka kiełbaski i go nie spróbować, zanurzonego uprzednio po uszy w majonezie. Zawsze to u kogo inaczej smakuje! A kuchnia taka sobie, zwyczajna, nawet u nas, w mieszkaniu, lepsza!, spoglądał na to wszystko z nieukrywaną satysfakcją Heniek i czuł się prawdziwym mężczyzną, bo to nie są kafelki, to jest dziadostwo!, położone byle jak, to tu, to tam, nieco krzywo, no i bez żadnego gustu, on lubił niebieskie, do kuchni, tylko niebieskie, żadne inne!, a nie takie jakieś brązowawe, sraczkowate, a ić ty, nawet mi nie mów! Po kuchennym rekonesansie przeszedł mechanicznie rozglądnąć się do dużego pokoju. Stanął tak w drzwiach, popatrzył z grubsza na meble, na ściany, na sufit, na dywan i nagle go takie jakieś uczucie złapało za gardło, że zaczął gmerać jak nakręcony po półkach, ot tak na ośIep, nie żeby czegoś szukał konkretnego, ale jakoś tak, nuż coś się znajdzie. To wziął do ręki, na tamto popatrzył, co innego potrzymał dłużej, żeby poczuć ciężar. I wszystko się starał układać w taki sam sposób, w jaki było wcześniej ustawione, żeby się wydawało, że nikt nic nie ruszał. W książkach grzebał, albumy kartkował, szukał, patrzył za jakimiś papierami, bo czasami się je tak chowu, żeby się wyprostowały między stronicami, ale nic takiego nie było. To gdzie oni to wszystko mają?, Heniek był cokolwiek rozżalony, przynajmniej żebym znalazł odpis z aktu małżeństwa, to już by coś było, to już by coś wniosło do całej sprawy, coś by się wyjaśniło, wiedziałby przynajmniej, jak tą całą sprawę traktować, bo tak, to jak?, żona to, czy konkubina?, no nie wiadomo, a tacy ci nie powiedzą, jak się sam nie dowiesz, nie powiedzą ale Heniek już jedną decyzję o przyznaniu alimentów znalazł przypadkiem w zsypie, no i co na to powiesz, jak taki mądry jesteś? Potem rzucił okiem, a tu koło yideła stoi rząd kaset, no to Heniek dawaj, szukać pomiędzy nimi, czy nie ma jakiś pornosów filmów pochowanych, albo jakiś innych dobrych sensacyjnych. Szczególnie szukał tam z tyłu, gdzie trudno sięgnąć, bo tam się najczęściej chowa takie rzeczy ale nic nie było. Eno co jest, pomyślał Heniek strapiony i rozczarowany jak pies, nic tu nie mają!, i byłby się biedak na to wszystko ostro podkurwił ale nagle sobie przypomniał: ano tak!, byłby przecież zapomniał o najważniejszym!, jeszczem barku nie sprawdzał! W barku stał stock, napoleon, szampan, jeden, drugi, trzeci, wódka, nalewka. Stock czeski, fuj spirytus z bejcą, taka prawda!, napoleon też nie lepszy, przygraniczny, tak ocenił krytycznie zgromadzone dobra Rysiek, a szampany ruskie, nic specjalnego, u niego, Heńka, w barku, proszę, wino francuskie, a jak!, w końcu zmierzamy do Unii, tak jest, czy nie? Słowem, ekspertyza na minus! I to go też uspokoiło, że u niego nie tak źle, jakby można sobie pomyśleć, co by chyba nieodmiennie wskazywało, że życie jakoś mu się udało. Ale też zaraz zaczął macać machinalnie butelki, czy jakaś nie jest rozpieczętowana, i czy by z której nie ulać, gdyby rozpieczętowana była. Jedna szczęśliwie napoczęta była, no to Heniek rad nierad musiał ulać zdrową dawkę i sobie strzelić, ale zaraz nalał wody do równa dla niepoznaki, głupi to on nie był, nie myślcie sobie!, a potem rozebrał się do majtek, rozsiadł w fotelu jak jakiś basza, jak sobie na to nie mógł pozwolić u siebie, i pstryknął pilotem. Pomieszczenie wypełniło się równomiernie istotnymi faktami. Pogłośnij, powiedział do żony, której tu nie było. Jeszcze! Czy tyle ci wystarczy, spytała żona. Czy już jest dobrze? No, odparł. Fakty w systemie dolby serand, to kurde lubię! I nagle natłok intensywnych doniesień, wiadomości i relacji doprowadził go do wrzenia. raptem ta nieśmiałą myśl, z którą tu wszedł, a którą odsuwał od siebie jak najdalej, w najgłębsze zakamarki poskręcanych kabli, by czerpać z niej długotrwałą słodycz, nabrzmiała nieznośnym, pulsującym czyrakiem w jego palniku. Podejdź tu i zdejmij mi majtki, powiedział, śliniąc się, do żony, której tu nie było. Szybko! Nim jednak zdążyła odpowiednio zareagować, pobiegł jak oparzony do łazienki i nieznośnie podniecony wizjami masowych czystek na Bliskim Wschodzie, defekował na stojąco, trafiając gdzie popadnie, na sedes, na kafle. Obniżki cen paliw i zwolnienia grupowe, mamrotał oszołomiony i nieprzytomny z rozkoszy potrząsając nabrzmiałym glusiem. Tragedia porzuconego dziecka w Konstancinie, strajk rozczarowanych rolników, aj! katastrofa samolotu we Włoszech. usłyszał i ledwo zdarzywszy podetrzeć się jako tako, naciągnął majtki na tyłek i pobiegł do dużego, zainteresowany niesamowicie i już zaczął żałować, że nie trochę poczekał, że się nie powstrzymał, wszystko wówczas byłoby dużo bardziej przyjemne, jeszcze bardziej satysfakcjonujące, oj!, ale tak to właśnie w Życiu bywa, kurwa!, zawsze pozostaje ten niedosyt, to uczucie niespełnienia! Ech, Heniek nie miał w życiu szczęścia do kobiet. Spuknij tam za mną, powiedział jeszcze do żony, której tu nie było. Zrób to!, słysząc dźwięk własnych słów w pustej, wypełnionej zwiastunem przerwy reklamowej, przestrzeni pokoju, poczuł się wypalony i smutny. Poczuł się taki jakiś nieswój, że aż odeszło mu ochota na podlewanie kwiatków, sprawdził tylko palcem w stojącej najbliżej doniczce, czy roślinki mają sucho, ale ziemia była wilgotna. I pomyślał sobie, że jeżeli teraz nie podleje, to wcale nie będzie wyglądało na to, że kwiatki były podlewane dawno, a wręcz przeciwnie, będzie to wyglądało, że są pielęgnowane właściwie, to znaczy z umiarem, bowiem zbyt częste nawadnianie kwiatków i roślinek doniczkowych także im nie służy, nawet w tym sprawach należy kierować się regułą złotego środka! Ta myśl pokrzepiła go na tyle, że zdecydował się opuścić mieszkanie państwa sąsiadów, przebywających obecnie na długim zasłużonym urlopie w miejscowościach charakteryzujących się ładnymi widokami i czystym powietrzem. Coś żeś tam długo te kwiatki podlewał, spytała się zaraz żona jak wrócił do mieszkania, bo coś musiała powiedzieć, żeby sztucznie podtrzymać konwersację, ale też była trochę ciekawa, czemu tak długo te kwiatki podlewał. A Heniek jakiś taki był rozluźniony filozoficznie, no i bogatszy znacznie o tą wiedzę, co sąsiad ma i gdzie, odpowiedział jej spokojnie, z takim doświadczeniem Życiowym. Mają dość dużo kwiatków wiesz?, i zaczął jej opisywać, że wcale tak dobrze tam nie ma, jak u nich, nie takie frykasy, jakby się wydawało, a noszą się jak paniska, wyższe wykształcenie, psiakrew., i byłby mówił dalej ale nagle jakiś się ruch na klatce zrobił, winda stanęła na piętrze i Heniek momentalnie jak stał jeszcze w przedpokoju, to przywarł szczelnie do judasza, żeby dokładnie widzieć, co też się dzieje na korytarzu. Kto tam jest?, spytała ciekawa teraz żona, a Heniek tylko ją uciszył: ciii. oni Mieli wrócić dopiero za trzy dni, no coś podobnego powiedziała zdziwiona żona. Widocznie coś im musiało wypaść, kto to widział, człowiek sobie odpocząć od nich nie może, skaranie boskie. A dobrze!, odpowiedział buńczucznie Heniek do żony. Skończy się to podlewanie, nic z tego człowiek nie ma, nawet na kawę nie zaproszą, a mogliby, bo mają!, i pomyślał sobie z ulgą, że wiedział, kiedy od nich wyjść ale też zaraz sobie coś niejasno przypomniał. Spuściłaś za mną, spytał żony z ni to nadzieją, ni to żalem, w głosie. Jak prosiłem? Co? odpowiedziała pytaniem żona. O co ci chodzi?, idź im lepiej oddaj klucze. Ale Heniek już tego nie słyszał, tylko mu się jakoś tak zrobiło dziwnie sucho w ustach, tak sucho, jak to czasem się dzieje, gdy po wariacjach wieczoru, rura ranem smaży niemiłosiernie, i to tak smaży, jak jeszcze nigdy nie smażyła, a nogi są jakieś takie miękkie, nijakie, wiotkie, jak u gumowych pacynek, gdy nie chcą prosto stać, te buble francowate.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cukier w normie z ekstrabonusem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cukier w normie z ekstrabonusem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Andrzej Sapkowski: Ostatnie życzenie
Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Славомир Схуты: Герой нашего времени
Герой нашего времени
Славомир Схуты
Robert Sheckley: Kroki w nieznane. Tom 4
Kroki w nieznane. Tom 4
Robert Sheckley
Джоан Харрис: Блаженные шуты
Блаженные шуты
Джоан Харрис
Отзывы о книге «Cukier w normie z ekstrabonusem»

Обсуждение, отзывы о книге «Cukier w normie z ekstrabonusem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.