Slawomir Shuty - Cukier w normie z ekstrabonusem

Здесь есть возможность читать онлайн «Slawomir Shuty - Cukier w normie z ekstrabonusem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cukier w normie z ekstrabonusem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cukier w normie z ekstrabonusem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwupokojowe rezydencje w zapyziałych blokach, wypełnione niebiańskim blaskiem hipermarkety, jasełkowa religijność i misteria zakupów, społeczeństwo podzielone na konsumentów i abonentów, uwięzieni w tym świecie bohaterowie opowiadań Sławomira Shutego wierzą już tylko w konsumpcję i opinię publiczną. Tragikomiczne historie, gorączkowe monologi, katalog rytuałów towarzyskich imienin, styp, świąt, komunii splatają się w zjadliwą satyrę na panujące w Polsce gusta i obyczaje. Shuty szydzi z siermiężności, cwaniactwa, zawiści, obłudy, podatności na indoktrynację. Jednocześnie kreśli przejmujący obraz nudy, frustracji, duchowej pustki i alienacji, kryjących się w pstrokatym krajobrazie wielkomiejskich osiedli. Posługuje się agresywnym językiem, znakomicie wykorzystuje gwary rozmaitych środowisk, przysłuchuje się przenikaniu reklamowych sloganów do mowy potocznej. Opowiadania zebrane w tym tomie pochodzą z wczesnego zbioru proroka antykonsumpcji Cukru w normie, uzupełnionego o nowe utwory.

Cukier w normie z ekstrabonusem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cukier w normie z ekstrabonusem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Odwiedziny.

W trzeci dzień świąt, bo wiadomo, że w drugi to nie wypada, wpadli z wizytą znajomi. Pan Gienek siedział i zapamiętale oglądał telewizor. Kto przyszedł? Państwo Męczarscy z synem. Kto? No dobra. Trudno. Się mówi, a żyje się dalej. Państwo Męczarscy zdjęli jak się należy buty, chociaż pani Halinka przekonywała ich kurtuazyjnie, jak tylko mogła, ze żaden kłopot, że naprawdę nie potrzeba ściągać butów, ale państwo Męczarscy wiedzieli, że taki jest obyczaj i nie należy go zmieniać, a zapewnienia gospodyni, że nie trzeba ściągać butów, należy potraktować tylko i wyłącznie jako uprzejmość i dowód sympatii. Słusznie! Uśmiechnięci ściągnęli buty. A potem przeszli do dużego, bo tak też im pani Halinka powiedziała: no przejdźcie do dużego. Przynieś jakiejś wędlinki, sałatki, no co tak siedzisz, zwrócił się pan Gieniu do żony, chociaż nie siedziała. Przecież widzisz, że goście głodni. Ale państwo Męczarscy na te słowa zaczęli zgodnie z niepisaną tradycją zapierać się, że głodni nie są, chociaż specjalnie nie jedli u siebie sytego obiadu, żeby sobie zostawić miejsce na ewentualne przysmaki. Gospodarz oczywiście nawet nie chciał słuchać, że państwo Męczarscy głodni nie są. Na co oni jeszcze bardziej zapewnili, że w żadnym wypadku głodni nie są, obiad przecież jedli przed wyjściem. Na te słowa gospodyni zaczęła nalegać, że koniecznie muszą coś skosztować. Po rytualnej grzecznościowej wymianie zdań, goście usadowili się za szeroką ławą, a pani Halinka nakroiła, przygotowała, zaparzyła kawy i herbaty przyniosła, rozstawiła i zachęciła do konsumpcji. Z początku nieśmiało, ale jednak, zabrali się goście do kosztowania potraw pani Halinki. A Syn państwa Męczarskich siedział i nic nie jadł. Pani Halinka widząc, że syn państwa Męczarskich siedzi i nic nie je, jakby go to nie cieszyło, zaczęła się go pytać, do której klasy chodzi, i że jest już duży, ale on nic nie mówił. no co on taki nieśmiały, czy co, próbowała, w związku z tym, zażartować pani Halinka. Ale przecież ty nie jesteś taki nieśmiały powiedziała pani Męczarska patrząc na syna. No weź nałóż sobie wędlinki, czegoś, sałatki, bardzo dobra sałatka. No nałóż sobie sałatki, powiedział pan Męczarski i nałożył synowi na talerz sałatki. Masz jedz. Ale syn nie jadł. Jaki on grzeczny, powiedział pan Cieniu, myśląc wstrętny bachor pomyślał, a może on chce placka? Może placka zjesz, spytała pani Męczarska. Masz zjedz sobie placka, makowiec, pyszny, podała. synowi talerzyk z makowcem. No dajcie mu spokój, niech sobie chłopak zje w spokoju. na wesoło próbował zamknąć sprawę pan Cieniu. Jak będzie chciał, to sobie sam weźmie. Co nałożyć ci kiełbasy?, masz, i nałożył synowi kiełbasy pan Męczarski, Jedz, dobra kiełbasa. Bardzo dobra, pokreśliła pani Halinka. Kupiłam ją na targu, wiejska, prawdziwa, droga. Ale syn państwa Męczarskich nie jadł. Bardzo dobrze się uczy, powiedziała pani Męczarska. W szkole same piątki. Taak?, spytała z uprzejmym niedowierzaniem pani Halinka. Same piątki, potwierdził pan Męczarski. Bardzo dobrze się uczy. Taak?, spytała ponownie z uprzejmym niedowierzaniem pani Halinka. To bardzo ładnie, to jest pociecha z niego, ale czemu on nic nie? No czemu nic nie jesz, zapytała syna pani Męczarska. Jedz. Jedz, dodał pan Męczarski, świadomy faktu, że jak się do kogoś przychodzi w odwiedziny, to trzeba jak najwięcej skorzystać, zwłaszcza, że obiad nie był syty. Jedz, nie wstydź się, powiedziała pani Męczarska. Czego ma się wstydzić, próbował zamienić to w żart Męczarski. Ale przecież on się nie wstydzi, uśmiechnęła się pani Halinka. Przecież on jest duży, do której klasy chodzisz? On już chodzi do szóstej klasy, odpowiedziała pani Męczarska. A dobrze się uczysz?, spytała pani Halinka. Taki grzeczny, duży chłopiec, na pewno uczy się dobrze. Tak, tak, uczy się bardzo dobrze odpowiedział pan Męczarski. W zeszłym roku świadectwo z paskiem przyniósł. No jedz, żebyś był silny i się dobrze uczył, powiedziała pani Halinka. Zobacz jak tata je powiedział pan Męczarski i uniósł widelec w wędliną do ust. Zobacz jaka dobra wędlinka, to mówiąc zrobił taki odgłos ustami, który miał wskazywać, że wędlina jest dobra. Ale syn, jak nie jadł, tak nie jadł. Jedz, bo w domu takich dobrych sałatek nie będziesz miał, ostrzegła pani Męczarska. Zobacz jakie to są dobre sałatki, wskazała na półmiski. Z groszkiem, z kukurydzą, naprawdę dobre sałatki. Pyszne sałatki, z ogóreczkiem, dodał pan Męczarski. Mama ci takich nie zrobi, powiedział patrząc na żonę, czy się nie obrazi, ale miał nadzieję, że ona zrozumie, że powiedział to, bo tego wymagała od niego sytuacja. Hmn, westchnęła pani Halinka, patrząc na syna państwa Męczarskich. No już niech sobie tam zje, co będzie chciał. O Jezuu, zjedz coś wreszcie, powiedziała zdenerwowana już pani Męczarska. Może jajko w majonezie? zapytał pan Męczarski. No tego nie chcesz, tamtego nie chcesz, to co w końcu chcesz, jego również zaczęła ogarniać irytacja. Pepsi, odparł syn państwa Męczarskich. Na te słowa pan Gieniu odkręcił butelkę, że aż zasyczała i nalał synowi państwa Męczarskich pepsi aż po brzegi, a syn państwa Męczarskich to od razu wyduldał, jakby przez tydzień picia nie widział. Goście zjedli, wypili, pooglądali telewizję. I poszli. Pan Gieniu spojrzał na stół pokryty brudnymi talerzami i zaczął zastanawiać się jaki to miało sens. teraz wszystko trzeba będzie dokładnie umyć, aby ustrzec się przez zarazkami. Na samą o tym myśl, w jego sercu pojawiła się niechęć do świata i żony.

Wszystko mi mówi, że go ktoś pokochał.

Stąd był tak: ja byłem, Mirek z żoną, Stefan, Kolakowie nowym samochodem, nie wiem, czy to punto było, czy co, no i z nim przyjechał też Staszek ze Szklarskiej, ten, wiesz który, dawno go już tu nie było. Przyjechałem tak akurat przed wpół do, jeszcze pomagałem go wnosić, Władek się mnie pytał, jak to było, mówię mu, że nic nie słyszałem, dopiero przyjechałem, no nie wiem, a on, że i tak się dowie, bo był bardzo blisko z nimi, znali się tak, tak był zżyty z nimi, a co mnie to obchodzi, niech się dowie, ale nie ode mnie, ale powiedz, co im odpierdala na stare lata? Deszcz lekko siąpił, tak nieprzyjemnie było, ślisko na drodze, ściemnia się szybko, a jak już przyjedziesz z powrotem, to miejsca zaparkować pod blokiem nie ma, wszystko pozajmowane i nawet parkują tu z innych bloków, jakby nie mieli dość własnego miejsca jakbym takiego przyuważył, to zaraz bym mu coś powiedział, że co, już miejsca pod swoim blokiem nie ma, żeby tu parkować?, to jest mój blok i ja chcę tu parkować i nic mnie to nie obchodzi, że on też chce, no i zostawiłem wreszcie samochód u szwagra przy domu, tam nic mu się nie stanie, a z samego rana po niego pojadę autobusem. Szwagier coś tam ma do roboty na jutro, drzewo jakieś ścinać. Ale jakie? Już się nie pytałem dokładnie o to. Policja stała zaraz tam za Myślenicami, ja już wiem gdzie oni stoją. Ostrożnie zresztą wracałem. Na tej tarnowskiej to jeżdżą jak waryjaty. No i tak. Z tamtej strony cała rodzina, wszyscy na czarno i dzieci na czarno, elegancko, nic się nie odzywali, Bożena też była na czarno, włosy se zrobiła, nawet się jej dużo nie pytałem, nie było kiedy, no co zresztą?, wypadek przy pracy. Wzięliśmy go do góry w czterech. W domu otwarli wieko, palce miał sine, nie wiem, sine, Marian płakał tak jak wtedy u Józka, Galusowa nawet nie, spokojnie stała. Pewnie jej jakieś krople na uspokojenie dali. Jak ona teraz będzie żyła sama, kto do niej pójdzie? Bożena nie, Baśka nie, sama będzie w domu, ktoś tam pewnie zajrzy teraz częściej, żeby się sama nie czuła, Bożena ma blisko, będzie odwiedzać, a po jakimś czasie zapomni, tylko, żeby nie dała komuś pokoju, gdzie on spał, daj spokój. Przez ten deszcz było tak nieprzyjemnie, Marian oparł się o trumnę i płakał, w końcu brat, najgorsza jest pierwsza chwila, to się nie panuje nad tym, za gardło ściska i nic nie poradzisz. Mało osób miało wiązanki, najbliższa rodzina tylko, Kogutowie mieli wieniec ze wstęgą, dobrze, że nie kupiłem. Jak to się stało, to ja nie wiem, jak to?, co to?, auto sobie kupili, Astre nową, Tadek kupił sobie citroena, Wojtek forda, to co on będzie gorszy, musiał się pokazać, że go stać, gdzie on tam jeździł tym autem?, do kościoła i z powrotem, do miasta raz na miesiąc coś kupić, takie duże gospodarstwo, maszyny., warsztat samochodowy w garażu, ludzie przyjeżdżali z różnych stron, dobry mechanik, znany w okolicy, pracować lubił, dużo nie pił, coś tam z sercem miał, świnie też zgrabnie oporządził, czasem powiedział do słuchu, nie żeby go ludzie kochali, ale przyjeżdżali pogadać o tym o tamtym, czasami na kieliszek, córce chałupę obok wybudował, dwie kondygnacje, to już będzie dla dzieci nawet, dość porządny chłop, co się stało?,., jeszcze z nim ona to robiła, zmieniali lampy, jedna, wysoko, rozłożył drabinę, jeszcze mu ona tą drabinę trzymała, żeby nie spadł, potem z drabiny zszedł, złożyli ją, postawili pod szopą i ona poszła do domu, kolację zrobić, a on się zabrał za drugą lampę, na takiej rurze w poprzek podwórka, da się tam wyjść bez drabiny, jest taki lekki spadek, zarzucił sznurek na koniec, na dwa razy, żeby mocniej z drugiej strony., pętla na szyje. łona po jakimś czasie wychodzi, a on wisi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cukier w normie z ekstrabonusem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cukier w normie z ekstrabonusem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cukier w normie z ekstrabonusem»

Обсуждение, отзывы о книге «Cukier w normie z ekstrabonusem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x