Izoldo!
Nutscracker
U was też grały trąby?
Ariadna
Myślisz, że to trąby?
Organizm(-:
Drzwi, drzwi, zamknijcie się!
Nutscracker
xxx niech będą dzięki.
Monstradamus
Organizm, nie rób więcej takich eksperymentów.
Romeo-y-Cohiba
A jak Izolda teraz wróci? Drzwi, drzwi, otwórzcie się!
Nutscracker
xxx, co jest? Znowu!
Monstradamus
Rozejrzyjmy się spokojnie.
Organizm(-:
Dobra, chyba łapię. Jak drzwi są otwarte, na górze wysuwa się dźwignia, taka noga z kopytem.
UGLI 666
W imię xxx i xxx!
Nutscracker
I żeby się zamknęły, trzeba za nią pociągnąć. A żeby się otworzyły, nacisnąć topór na środku. Teraz każdy może sobie otwierać, kiedy chce.
Romeo-y-Cohiba
Działa.
Monstradamus
Co widzicie za drzwiami?
Ariadna
Następny pokój.
UGLI 666
Półmrok. Ławki, dużo ławek.
Romeo-y-Cohiba
Wreszcie świeże powietrze.
Sartrik
Dwie lodówki z koksem. A jednak Bóg istnieje!
Organizm(-:
Boazeria ze sklejki, machnięta w cegiełkę. Jakieś to wszystko badziewne.
Nutscracker
Sama elektronika.
Organizm(-:
Głodny jestem. Hej, moderatorzy, macie tu coś do żarcia? Tja… Chyba łapię. Ten dżings w tę stronę, a ten tak… No no!
Monstradamus
Co no no?
Romeo-y-Cohiba
Powiedz, co przekręciłeś?
Organizm(-:
Rzucili naleśniki z dżemem. Całkiem nieźle jak na starożytną Grecję. Teraz chciałbym to spokojnie wtrząchnąć, odłączam się, nara.
Romeo-y-Cohiba
Smacznego. Tylko jeszcze powiedz, co przekręciłeś.
Organizm(-:
Okienko nieczynne, przerwa obiadowa.
Ariadna
Organizm, napisz te dwa słowa na krzyż! A potem jedz sobie na zdrowie.
Nutscracker
Organizm, wszyscy cię proszą.
Organizm(-:
Jestem zajęty.
UGLI 666
Kiedyś nie mogłam zrozumieć, dlaczego obżarstwo jest grzechem. Dopiero później wytłumaczył mi to mój przewodnik duchowy. Obżarstwo samo w sobie nie jest grzechem, jest natomiast wskaźnikiem, który informuje, jak bardzo zepsuta jest dusza. To samo z rozpustą. Dusza nie staje się zepsuta przez obżarstwo czy rozpustę. Chodzi o to, że zepsuta dusza demaskuje się w takich występkach.
Romeo-y-Cohiba
Nie no, nic faceta nie rusza.
Monstradamus
Halo, moderatorzy! My też jesteśmy głodni!
Ariadna
Coś zaszumiało. Gdzie to jedzenie?
Monstradamus
Na prawo od monitora masz okienko. Taki prostokąt w ścianie. Jak otworzysz, zobaczysz tacę.
Ariadna
Dzięki, już znalazłam.
Romeo-y-Cohiba
To co mamy przekręcić? Organizm mówił…
Ariadna
Organizm robił nas w konia, Romeo. Sory.
Nutscracker
Spokojnie, na razie coś zjedzmy. Smacznego.
IsoldA
Wróciłam. Jesteście?
Romeo-y-Cohiba
Jestem. Wszystko w porządku? Nic ci się nie stało?
IsoldA
W porządku.
Romeo-y-Cohiba
Martwiłem się o ciebie.
IsoldA
Przecież wyszłam tylko na chwilkę. Gdzie reszta?
Romeo-y-Cohiba
Jedzą. Jesteśmy sami.
IsoldA
A ty co masz za drzwiami?
Romeo-y-Cohiba
Labirynt z równiutko przyciętego żywopłotu, wyższego ode mnie. Na ziemi wydeptana ścieżka.
IsoldA
Za moimi jest park. Na wprost aleja, po bokach krzaki, a nad nimi gdzieniegdzie wierzchołki drzew.
Romeo-y-Cohiba
Ja mam raczej coś w rodzaju korytarza między krzakami, na aleję to nie wygląda. Masa zakrętów, nic nie widać, same liście. Jakby ktoś wystrzygł kombajnem wąskie przejście w zaroślach.
IsoldA
A jaki kolor ma ziemia?
Romeo-y-Cohiba
Beżowy.
IsoldA
U mnie też! Musimy być niedaleko siebie!
Romeo-y-Cohiba
Co jeszcze widziałaś?
IsoldA
Nie zapuszczałam się daleko, tam jest mnóstwo alej, i ciągle rozwidlają się i zakręcają. Wcale się nie bałam. Wręcz odwrotnie, bardzo sympatycznie to wszystko wygląda. Labirynt jest dość skomplikowany, ale nie da się w nim zabłądzić.
Romeo-y-Cohiba
Dlaczego?
IsoldA
Dlatego, że na każdym rozwidleniu wisi mapa. A na mapie kółko: Jesteś tutaj.
Romeo-y-Cohiba
Dobrze pomyślane. A nie widziałaś kółka: Tutaj jest Minotaur?
IsoldA
Nie.
Romeo-y-Cohiba
Żartowałem. Spotkałaś kogoś?
IsoldA
Nie. Ale parę razy wydawało mi się, że ktoś jest za zakrętem.
Romeo-y-Cohiba
Widziałaś coś podobnego do tego, o czym opowiadała Ariadna?
IsoldA
Tak, właściwie tak. Chociaż niezupełnie. Raz wypatrzyłam nad krzakami jakieś dachy, ale daleko. Poza tym widziałam fontanny z różnymi rzeźbami.
Romeo-y-Cohiba
Jak ta, o której mówiła Ariadna?
IsoldA
Nie wiem. Minęłam kilka rozwidleń i na każdym była taka mała… jakby to… no, mała oaza. Drzewa i fontanna za spiżowymi zwierzętami. Najpierw zając i żółw. Siedziały naprzeciwko siebie z głowami zadartymi do nieba. Miały otwarte pyski i z pysków tryskały w górę cienkie, długie strumienie. Szczerze mówiąc, trochę to głupio wyglądało, jakby pluły w sufit, tylko za słabo, i w rezultacie wszystko z powrotem lało im się na łby. Na innym rozgałęzieniu była fontanna z lisem i krukiem. Kruk siedział wysoko na drzewie, taki wypasiony, prawie jak orzeł. Biegła do niego zamaskowana gałęziami rura. Lis przysiadł na tylnych łapach i jakby starał się dosięgnąć tego kruka strumieniem tryskającym mu z gardła, ale był za nisko. A kruk miał zadarte skrzydła i otwarty dziób, i z dzioba też lała się woda, jakby rzygał na lisa.
Sartrik
Oj, jak ja to rozumiem.
IsoldA
Co rozumiesz?
Romeo-y-Cohiba
Nie zwracaj na niego uwagi. Świetnie opowiadasz, Izoldo. Jakbym to wszystko widział na własne oczy.
IsoldA
Aha, zapomniałam. Ta mapa, która tam wisiała, bardziej wyglądała na jakiś stary drzeworyt niż na normalny plan parku. A właściwie na powiększone ksero drzeworytu. I była podpisana taką dziwną, pochyłą czcionką: plan du labirinthe de versailles. Co to znaczy? Coś od słowa verse? To dlatego, że w fontannach są zwierzęta z bajek?
Romeo-y-Cohiba
Plan labiryntu wersalskiego. No, nieźle ci się trafiło.
IsoldA
Wersal? Ale dlaczego pisany małą literą?
Monstradamus
To jeszcze nic w porównaniu z tym wszystkim, co nas tu otacza.
Romeo-y-Cohiba
Możesz się nie wtrącać?
Monstradamus
Читать дальше