Ariadna
Wiem, co się tutaj dzieje.
Nutscracker
Skąd?
Ariadna
Widziałam wszystko we śnie.
Romeo-y-Cohiba
Nie ufałbym takiemu źródłu informacji.
Monstradamus
A ja chętnie posłucham. Opowiadaj.
Ariadna
Widziałam stare miasto. Całkiem starożytne. Takie miasta budowano pewnie parę tysięcy lat temu. Było bardzo piękne. Ulica brukowana wielkimi płaskimi kamieniami, na kamiennych ścianach żywe kotary z jakiegoś pnącza o bladoróżowych kwiatkach. Drzwi i okna wszystkich domów były zamknięte, ale cały czas miałam wrażenie, że ktoś na mnie patrzy. Długo błąkałam się po ulicach, ale nie spotkałam ani żywej duszy. Potem w oddali na skrzyżowaniu ulic zauważyłam karła w szarych łachmanach i staromodnym kapeluszu z szerokim rondem i okrągłym denkiem. Migał mi przed oczami i zaraz skręcał za róg, jakby czuł na plecach moje spojrzenie. Powtarzało się to wielokrotnie. Wkrótce zrozumiałam, że wcale się przede mną nie chowa, tylko jego trasa, rytm ruchu, związana jest z moją tak, że nie mogę widzieć go dłużej niż kilka sekund. Nie pytajcie, jak to zrozumiałam, sen kieruje się własną logiką. Zaczęłam dostosowywać się do tego rytmu, próbowałam dokładniej obejrzeć karła. Wybierałam szerokie, proste aleje, wtedy dłużej zostawał w polu mojego widzenia. Ale uliczki były w większości krzywe i wąskie, razem tworzyły prawdziwy labirynt. Zorientowałam się, że karłów jest dwu, tyle że łatwo było ich ze sobą pomylić. Drugi ubrany był w identyczne łachmany, ale jedno skrzydło kapelusza miał zagięte do góry. Stopniowo nabierałam pewności, że jest z nimi ktoś jeszcze, ale mimo najlepszych chęci nie mogłam go zobaczyć. Czasami za rogiem migała poła jego ciemnego płaszcza. Domyśliłam się, że muszę wyjść na główną ulicę, szeroką i długą, i wtedy zobaczę ich wszystkich…
Romeo-y-Cohiba
I jak to się niby ma do naszej sytuacji?
Monstradamus
Poczekaj, nie przerywaj. Ariadno, co było dalej?
Ariadna
Potem trafiłam na główną ulicę. Jej środkiem biegł długi rząd donic z palmami. Pamiętam, że to właśnie zdumiało mnie najbardziej: wokół żółte liście, jesień, a tu palmy.
Nutscracker
Mówiłaś o kwitnącym różowo bluszczu, a teraz nagle jesień i żółte liście.
Ariadna
Tak, kiedy ścigałam karła, nadeszła jesień. Pomyślałam, że karzeł zrobił to specjalnie, żeby zepsuć mi humor i żebym nie mogła go dogonić. Na ulicy nie było żywej duszy. Doszłam do wielkiego placu z fontanną, w której stały spiżowe posągi. Wyglądały na równie starożytne jak całe to miasto, ale przedstawiały historię chyba z japońskich filmów animowanych – macki oplątujące i duszące jakieś gołe dzieciaki. A może nie macki, może raczej węże…
Nutscracker
Co to ma wspólnego z japońską animacją?
IsoldA
Ona mówi o mangach gwałconych przez demony z mackami. Bardzo popularny temat w japońskim wirtualnym porno.
Monstradamus
Symbolizuje wypartą w podświadomość frustrację wywołaną przegraniem drugiej wojny światowej. Gwałcona uczennica oznacza w takich filmach duszę narodu japońskiego, a potwór z fallicznymi mackami współczesną gospodarkę korporacyjną zachodniego świata.
Nutscracker
A może to po prostu ośmiornica?
Monstradamus
Ośmiornica? Ciekawe. Nigdy o tym nie pomyślałem.
Organizm(-:
Izolda? Jesteś nowa?
IsoldA
Tak.
Romeo-y-Cohiba
Witamy w naszym małym światku, Izoldo. Cieszymy się, że do nas trafiłaś.
IsoldA
Dziękuję, Romeo.
Organizm(-:
Ładna jesteś?
Romeo-y-Cohiba
Organizm, wyluzuj.
Nutscracker
Izoldo, trafiłaś tutaj tak samo jak my? Czy chcesz coś dorzucić?
IsoldA
Nie, nie chcę. Tak samo.
Monstradamus
Więc teraz, jeżeli nie masz nic przeciwko, oddajmy głos Ariadnie.
Ariadna
Zrozumiałam, że muszę podejść do fontanny i wtedy zobaczę oba karły. Tylko nie pytajcie, jak na to wpadłam, po prostu zrozumiałam i tyle. Doszłam do fontanny, odwróciłam się do niej tyłem i oparłam o ogrodzenie. Naprzeciwko był budynek z kolumnadą, wielki i ponury, z paskudnymi nadbudówkami na dachu. Pomyślałam, że kiedyś, dawno temu, musiał całkiem spłonąć, został tylko kamienny szkielet, który później wielokrotnie usiłowano odremontować i przywrócić do życia. Ale i tak mimo remontów przez farbę prześwitywały ślady pożaru i wyczuwało się, że budynek jest martwy i pusty…
Romeo-y-Cohiba
Coś mi się zdaje, że trzeba zwołać konsylium psychiatryczne. Albo zapytać Monstradamusa, ma głowę do takich rzeczy. Jak on tam mówił: frustracja korporacyjna?
Monstradamus
Romeo, proszę, jeszcze trochę cierpliwości.
Ariadna
Nagle spostrzegłam, że jeden z karłów stoi tuż koło mnie. Ten z rondem zagiętym do góry. Nie zauważyłam, kiedy podszedł. Był całkiem blisko, ale kapelusz zasłaniał mu twarz. Pamiętam, że na nogach miał spiczaste średniowieczne trzewiki w biało-czerwone paski. Zaczął mówić, nie unosząc głowy. Mówił dość dziwnie. Powiedział, że pan, któremu służy, jest stwórcą wszystkiego, co widzę dookoła, i wielu innych rzeczy. O ile zrozumiałam, jego pan nie był człowiekiem. Albo nie tylko człowiekiem. Nazywał się Asterisk…
Monstradamus
Na pewno dobrze słyszałaś?
Ariadna
Tak, chyba tak. Karzeł wyjaśnił, że Asterisk to ktoś bezgranicznie i nieskończenie potężny. Zapytałam, czy to czasem nie Bóg. Karzeł roześmiał się i odpowiedział, że Bóg robi u Asteriska za chłopca na posyłki. Zapytałam, jak to możliwe. Karzeł powiedział, żebym nawet nie próbowała zrozumieć. To wielka tajemnica, powtórzył kilkakrotnie, wielka tajemnica. Zapytałam, jak mam nazywać tego, który jest potężniejszy od Boga. Jak ci się żywnie podoba, odpowiedział karzeł, może być Asterisk albo jakkolwiek inaczej, imiona to tylko zasłony, nie mają żadnego znaczenia. Tak właśnie powiedział, słowo…
Romeo-y-Cohiba
Co za bzdury.
Ariadna
O ile dobrze zrozumiałam, Asterisk obraził się na ludzi, bo kiedyś go zabili. Albo dlatego, że kiedyś go zabiją. Karzeł mówił tak niejasno, że mogło z tego wynikać cokolwiek. Od tego czasu – albo do tego czasu – ludzie muszą płacić Asteriskowi daninę, wysyłać mu ofiary, które staną z nim do walki i umrą na jego arenie. Na przykład nas…
Nutscracker
No proszę.
Ariadna
Читать дальше