W czasach, gdy nie nadawano muzyki ani słuchowisk, pięciominutowy Jednorożec służył mieszkańcom Północno-Wschodniego Gaomi za jedyną rozrywkę. Karmiąc świnie, siedząc przy stole czy leżąc na kangu, wieśniacy pilnie nadstawiali ucha w oczekiwaniu na kolejny program. Pewnego wieczoru „Jednorożec" oznajmił:
– Biedni i średniozamożni chłopi, bojownicy rewolucji! Dobrze poinformowane czynniki donoszą, że sprawcą zranienia w policzek przywódcy drużyny Wicher i Piorun, Guo Pingena, była słynna złodziejka Sha Zaohua. Sha Zaohua jest córką zdrajcy Sha Yuelianga, który panoszył się przed laty w Północno-Wschodnim Gaomi i zabójczyni bohatera pierwszej klasy, skazanej na karę śmierci Shangguan Laidi. Złodziejka Sha w dzieciństwie pod górą Lao na południowym wschodzie napotkała pewne tajemnicze indywiduum, od którego nauczyła się sztuk walki, latania w powietrzu ponad dachami, chodzenia po ścianach i atakowania z ukrycia. Do perfekcji opanowała też sztukę kradzieży kieszonkowej. Moi informatorzy twierdzą, że złodziejka Sha Zaohua powróciła trzy miesiące temu do Północno-Wschodniego Gaomi. W każdej wiosce i każdym przysiółku ma już swoich tajnych łączników. Posługując się wymuszeniami i obietnicami korzyści, stworzyła całą sieć współpracowników i szpiegów, którzy informują ją o wszystkim, co się tutaj dzieje. Chłopak, który w dzień targowy we wsi Dalan ukradł biednemu chłopu Fangowi Shixianowi czapkę i strój roboczy, jest jednym z jej podkomendnych. Złodziejka Sha uprawiała swój haniebny proceder w wielu dużych miastach, gdzie była sprawczynią najróżniejszych występków. Jest znana pod mnóstwem pseudonimów, z których najpopularniejszym jest Sha Jaskółka. Głównym celem jej przybycia do Północno-Wschodniego Gaomi jest pomszczenie śmierci ojca i matki. Zranienie Guo Pingena w policzek to pierwszy krok na drodze jej klasowego odwetu, a wkrótce zapewne będziemy świadkami jeszcze bardziej brutalnych i szokujących czynów. Zgodnie z doniesieniami, jednym z ulubionych narzędzi zbrodni Sha jest moneta z brązu, przejechana przez pociąg, cieńsza od papieru i niezwykle ostra; przecina w okamgnieniu włos zdmuchnięty w jej stronę. Gdy skaleczy ludzkie ciało, krew zaczyna płynąć z rany po dziesięciu minutach, a dopiero po dwudziestu ofiara zaczyna odczuwać ból. Złodziejka Sha ukrywa swoje narzędzie między palcami. Jednym muśnięciem potrafi przeciąć główną tętnicę i pozbawić człowieka życia. Jej umiejętności są doprawdy niezrównane. Kiedy trenowała u swojego mistrza, wrzucała do wrzącego oleju dziesięć monet, po czym wyciągała je po kolei co do jednej, nie parząc skóry. Działa niezwykle szybko i precyzyjnie; jej ruchy są niemal niedostrzegalne. Bojownicy rewolucji, biedni i średniozamożni chłopi! Pokonaliśmy wrogów zbrojnych w karabiny, lecz ci z monetami ukrytymi w dłoniach nadal nam zagrażają. Potrafią atakować dziesięć razy bardziej podstępnie, walczyć sto razy zajadlej.
– Kończyć, kończyć! – rozległo się nagle w głośnikach całego Północno-Wschodniego Gaomi.
– Już prawie koniec, jeszcze chwila.
– Wystarczy. „Jednorożec" nie może zajmować czasu przeznaczonego na Międzynarodówkę!
– Czy nie możemy skończyć trochę później?
Dźwięki Międzynarodówki popłynęły z głośników.
Następnego ranka rozgłośnia nadała długie oświadczenie Buntowniczej Drużyny Złotych Małp, w którym ostro skrytykowano opowiadane w „Jednorożcu" bajki na temat złodziejki Sha Zaohua oraz przypisano „Jednorożcowi" wszystkie jej występki. Wszystkie organizacje masowe wydały wspólne oświadczenie o odebraniu „Jednorożcowi" czasu antenowego; nakazano też w ciągu czterdziestu godzin rozwiązać drużynę, zniszczyć pieczęć i materiały propagandowe.
Buntownicza Drużyna Złotych Małp nie przyjmowała, co prawda, do wiadomości istnienia złodziejki Sha Zaohua, lecz mimo to zatrudniła całe stado tajnych agentów do obserwacji rodziny Shangguan. Dopiero następnej wiosny, w czasie Święta Zmarłych, gdy po Shangguana Jintonga przyjechała furgonetka służby bezpieczeństwa, Wu Deszczowa Chmura, przewodniczący Komitetu Rewolucyjnego Dalanu, zwolnił z tego obowiązku tłum tajniaków poprzebieranych za wędrownych naprawiaczy garnków, ostrzycieli noży i szewców.
Przy porządkowaniu dokumentów Gospodarstwa Rzeki Wodnego Smoka odnaleziono pamiętnik Qiao Qisha, a w nim – szczegółowy opis romansu Shangguana Jintonga i Long Qingping. W konsekwencji powiatowy oddział służby bezpieczeństwa aresztował Jintonga pod zarzutem morderstwa i nekrofilii i skazał go bez dochodzenia na piętnaście lat pobytu w obozie reedukacji przez pracę nad brzegiem Morza Żółtego.
Zaczęła się pierwsza wiosna lat osiemdziesiątych. Shangguan Jintong, odpracowawszy swój wyrok, siedział zalękniony i zagubiony w najdalszym kącie poczekalni dworca autobusowego, czekając na autobus do Dalanu, stolicy Północno-Wschodniego Gaomi.
Słońce jeszcze nie wzeszło. Kilkanaście lamp wisiało na suficie chyba tylko dla ozdoby – wnętrze poczekalni oświetlały dwie bardzo słabe żarówki, jarzące się żółtawo w kinkietach. Na parunastu czarnych, długich ławkach wylegiwała się modna młodzież, chrapiąc donośnie i mamrocząc coś niewyraźnie przez sen. Jeden chłopak miał ugięte kolana i skrzyżowane nogi; nogawki spodni dzwonów wyglądały jak zrobione z blachy. Blady poblask świtu sączył się przez zakurzone szkło okien, rozjaśniając powoli wnętrze. Shangguan Jintong, patrząc na stroje leżących jak kłody młodzieńców, czuł powiew nowej epoki. Upstrzona plwocinami, brudnymi skrawkami papieru, a gdzieniegdzie nawet cuchnącymi plamami moczu podłoga była ułożona z dobrej jakości marmuru. Ściany zamieszkane przez chmary tłustych much wyłożono wzorzystą, kolorową zmywalną tapetą. Dla Shangguana Jintonga, który dopiero co opuścił ziemianki w obozie pracy, wszystko to było czymś świeżym i nowym, co dodatkowo wzmagało jego niepokój i zagubienie.
Jasne promienie słońca wpadły do cuchnącej, zatłoczonej poczekalni; ludzie zaczęli się poruszać. Potargany, pryszczaty młodzieniec usiadł na ławce, podrapał się w stopę pomiędzy palcami, przymknął oczy, wyciągnął zgniecionego papierosa z filtrem i zapalił go plastikową zapalniczką. Zaciągnął się, wypuścił kłąb dymu, po czym splunął żółtą flegmą. Nasunął buty i machinalnie wtarł plwocinę podeszwą w podłogę. Poklepał po pośladku leżącą obok dziewczynę, która poruszyła się, wydając kilka słodkich westchnień.
– Autobus! – krzyknął chłopak.
Dziewczyna podniosła się leniwie, przetarła oczy zaczerwienionymi dłońmi i ziewnęła przeciągle. Zorientowawszy się, że towarzysz ją oszukał, poczęstowała go kuksańcem, po czym jęknęła i położyła się z powrotem. Shangguan Jintong przyjrzał się jej młodej, pucołowatej twarzy z tłusto lśniącym, krótkim nosem, rzucił okiem na brzuch wyglądający spod różowej koszulowej bluzki, z odciśniętymi śladami zgięć materiału na białej skórze. Przyglądał się, jak młodzieniec bezceremonialnie wsunął jej pod bluzkę lewą rękę z elektronicznym zegarkiem na przegubie i głaskał niemal płaskie piersi. Dojmujące poczucie odstawienia na boczny tor wgryzało się w serce Jintonga niczym poczwarka żerująca na liściach morwy. Nagle po raz pierwszy w życiu zaświtała mu myśl: „O Niebiosa, mam już czterdzieści dwa lata, nie zdążyłem nawet dorosnąć, a już stałem się człowiekiem w średnim wieku!" Czułe gesty młodzieńca sprawiły, że jego obserwator oblał się wstydliwym rumieńcem i odwrócił głowę. Poczucie bezlitosnego upływu czasu zabarwiło jego melancholijny nastrój jeszcze głębszym smutkiem. Jego myśli gnały niczym koła pędzącego wozu: „Przeżyłem czterdzieści dwa lata swojego życia i co przez ten czas osiągnąłem? Moja przeszłość jest jak wąska, zasnuta oparem ścieżka pośród dalekich łąk; gdy spoglądam za siebie, widzę ledwie na kilka metrów – dalej jest już tylko mgła. Przeżyłem beznadziejną, godną pogardy, budzącą żal i wstręt połowę życia. Druga połowa zaczęła się w dniu wyjścia na wolność. Co mnie teraz czeka?"
Читать дальше