Alberto Moravia - Rzymianka

Здесь есть возможность читать онлайн «Alberto Moravia - Rzymianka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1974, Издательство: Czytelnik, Жанр: Классическая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rzymianka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rzymianka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Adriana jest młoda i olśniewająco piękna. Wychowana została przez matkę, która przeżyła całe swoje dorosłe życie w przekonaniu, że nawet jeżeli miała kiedyś szansę na szczęśliwe i dostatnie życie, straciła ją przez ciążę i małżeństwo z ojcem Adriany. Teraz chce by córka nie powtórzyła jej losu i nie utrzymywała się tak jak ona z bieliźniarstwa, ale została kurtyzaną.

Rzymianka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rzymianka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oczekiwałam wymówek i ostrej wymiany zdań, zakończonej odmową. A tymczasem matka z wielkim spokojem przyjęła moją prośbę, okazując znowu tę zaprawioną złośliwością dobroduszność, która wprowadziła mnie w takie osłupienie owego wieczoru, kiedy wróciłam z willi.

— A on nic ci nie da? — zapytała.

— Oczywiście, że da — skłamałam — mówił już o tym, ale i ja muszę coś wnieść.

Szyła przy oknie, ale gdyśmy zaczęły rozmawiać, przerwała robotę.

— Idź do mojego pokoju i otwórz górną szufladę w komodzie. Znajdziesz tam tekturowe pudełko. Jest w nim moja książeczka oszczędnościowa i kilka drobiazgów ze złota… Weź książeczkę i tę biżuterię… darowuję ci to.

Złotych przedmiotów było niewiele: pierścionek, kolczyki i łańcuszek. Ale już od dziecka ten ubożuchny skarb, ukryty między łachmanami i oglądany tylko przy nadzwyczajnych okazjach, pobudzał moją fantazję.

W uniesieniu rzuciłam się matce na szyję. Odepchnęła mnie bez gniewu, ale chłodno, mówiąc:

— Uważaj… mam w ręku igłę, możesz się ukłuć.

Ale nie byłam jeszcze zadowolona. Nie wystarczało mi to, że postawiłam na swoim, chciałam, żeby matka podzielała moją radość.

— Ależ, mamo — zawołałam — jeżeli robisz to tylko dlatego, żeby mi sprawić przyjemność, to nie chcę nic!

— Oczywiście, że nie robię tego, żeby jemu sprawić przyjemność — odpowiedziała biorąc się znowu do szycia.

— Czy ty naprawdę nie wierzysz — zapytałam pieszczotliwie — że wyjdę za mąż za Gina?

— Nigdy w to nie wierzyłam, a dzisiaj mniej niż kiedykolwiek.

— Więc dlaczego dajesz mi pieniądze na urządzenie pokoju?

— Dlatego, że w żadnym razie nie będą to wyrzucone pieniądze… Zostaną ci meble i bielizna pościelowa. Towar czy pieniądze… to jedno i to samo.

— I nie pójdziesz kupować ze mną do sklepów?

— Na litość boską — krzyknęła — nie chcę o niczym wiedzieć! Róbcie wszystko sami, kupujcie, wybierajcie… Ja nie chcę wiedzieć o niczym!

Kiedy szło o moje małżeństwo z Ginem, była rzeczywiście nieubłagana, nie dlatego, że nie podobało się jej zachowanie, charakter czy skromne warunki Gina, lecz wypływało to z jej ustosunkowania się do życia. W jej zapatrywaniach nie było nic takiego, co mogłoby budzić odrazę, po prostu tylko różniły się one całkowicie od ogólnie przyjętych pojęć. Inne matki pragną nade wszystko, żeby córki ich wyszły za mąż; moja matka życzyła sobie, żebym ja za mąż nie wyszła.

Tak rozgrywał się między nami ukryty pojedynek: matka chciała, aby moje małżeństwo nie doszło do skutku i abym zrozumiała, że ona chce mojego szczęścia, a ja chciałam wyjść za mąż i przekonać ją, że słuszność jest po mojej stronie. Z tym większą pasją uczepiłam się myśli o zamążpójściu, że z rozpaczliwym uporem postawiłam całe życie na tę jedną kartę. Wyczuwałam przy tym nie bez goryczy, że matka z wrogością śledzi moje wysiłki i ma nadzieję, że pójdą na marne.

Muszę tu jeszcze raz zaznaczyć, że nawet w okresie przygotowań do ślubu przeklęta doskonałość Gina nie poniosła szwanku. Powiedziałam matce, że Gino pokryje część wydatków, ale to było kłamstwo, bo na razie nie wspomniał o tym ani słowem. Byłam zdziwiona i zadowolona zarazem, kiedy Gino, chociaż go o to nie prosiłam, wręczył mi pewnego dnia niewielką sumę. Usprawiedliwiał się, że nie może dać mi więcej, bo musi stale posyłać pieniądze rodzinie. Dzisiaj, kiedy zastanawiam się, dlaczego to zrobił, mogę to sobie wytłumaczyć tylko w ten sposób, że pragnął bez zarzutu odegrać swoją rolę aż do końca. Pewnie czuł wyrzuty sumienia, że mnie oszukał, i żal, że nie może się ze mną ożenić, czego teraz już naprawdę pragnął. Z triumfem opowiedziałam matce o tych pieniądzach. Ograniczyła się do uwagi, że jest to bardzo skromna sumka, która nie zrujnowała go, ale wystarczyła, żeby mi zamydlić oczy.

Był to bardzo szczęśliwy okres mojego życia. Spotykaliśmy się z Ginem codziennie i kochaliśmy się, gdzie tylko się dało: w samochodzie, w ciemnym zaułku opustoszałej ulicy, na łąkach za miastem albo w willi, w pokoiku Gina. Pewnej nocy, kiedy odprowadził mnie do domu, oddałam mu się w ciemnościach na klatce schodowej przed drzwiami naszego mieszkania. Lubiłam być z nim razem w ścisku, w tramwaju czy w lokalu, bo ludzie popychali mnie, z czego korzystałam, aby tulić się do niego całym ciałem. Ciągle chciałam trzymać go za rękę, wplatać palce w jego włosy i pozwalałam sobie na te pieszczoty wszędzie, nawet między ludźmi. Wydawało mi się, że nikt tego nie widzi, jak to bywa zawsze, kiedy ulegamy nieprzezwyciężonej namiętności. Uważałam miłość za coś wspaniałego i może nawet podobała mi się bardziej niż sam Gino. Oddawałam mu się nie tylko powodowana uczuciem, ale i dla przyjemności. Oczywiście nie myślałam o tym, że taką samą przyjemność mógłby mi dać także inny mężczyzna. Ale zdawałam sobie sprawę, że pasja, zapamiętanie i uniesienie, towarzyszące moim pieszczotom, nie tłumaczyły się tylko naszą miłością. Było to coś niezależnego, coś na kształt powołania, które niedługo wyszłoby na jaw, nawet gdybym nie była poznała Gina.

Ale myśl o małżeństwie była we mnie najsilniejsza. Robiłam nadludzkie wysiłki, aby zarobić więcej pieniędzy, i pomagałam matce, często szyjąc całymi nocami… Za dnia, w godzinach wolnych od pozowania, chodziłam z Ginem po sklepach, żeby wybrać meble i materiały na wyprawę. Rozporządzałam bardzo niewielką sumą, a więc tym trudniej było mi zdecydować się na wybór. Kazałam pokazywać sobie nawet te rzeczy, na których kupno nie było mnie stać, oglądałam je długo, podając w wątpliwość ich gatunek i targując się, po czym wychodziłam udając niezadowolenie lub mówiłam, że przyjdę jeszcze raz. Nie uświadamiałam sobie tego, ale pełne pokus wyprawy po sklepach i oglądanie z bliska rzeczy dla mnie niedostępnych sprawiały, że wbrew własnej woli zaczynałam przyznawać rację matce: bez pieniędzy trudno być szczęśliwym. Po wizycie w willi była to druga okazja oglądania na własne oczy raju opływającego w bogactwa, i zdając sobie sprawę, że bez mojej winy jestem z niego wygnana, odczuwałam gorycz i niepokój wewnętrzny. Próbując zapomnieć o niesprawiedliwości losu, szukałam ucieczki — tak samo jak wtedy w willi — w miłości. Ta miłość była jedynym luksusem, na jaki mogłam sobie pozwolić, i sprawiała, że nie odczuwałam już niższości wobec kobiet bogatszych i szczęśliwszych ode mnie.

Na koniec, po wielu dyskusjach i wielu wahaniach, dokonałam wyboru i zakończyłam te bardzo skromne zakupy. Wzięłam na raty, bo nie wystarczyło mi gotówki, sypialnię w nowoczesnym stylu: małżeńskie łóżko, toaletę z lustrem, dwie nocne szafki, krzesełka i szafę. Były to sprzęty pospolite, tanie i tandetnie wykonane, ale trudno opisać, jak szybko przywiązałam się do tego więcej niż skromnego umeblowania. Kazałam wybielić ściany pokoju, polakierować drzwi i okna, wywiórkować podłogę, tak że nasz pokój stał się jakby wysepką czystości w morzu niechlujstwa pozostałej części mieszkania. Dzień, w którym wniesiono meble do domu, był na pewno jednym z najpiękniejszych w moim życiu. Nie mogłam uwierzyć, że jestem właścicielką tego pokoju, czyściutkiego, porządnego, jasnego, pachnącego farbą i lakierem. Owo niedowierzanie połączone było z uczuciem nie kończącej się radości. Czasami, kiedy byłam pewna, że matka mnie nie widzi, wchodziłam do tego pokoju, siadałam na łóżku, na gołym materacu i całymi godzinami rozglądałam się dokoła. Nieruchoma jak posąg, patrzyłam na swoje meble, jak gdybym nie wierzyła, że naprawdę tam stoją, i jak gdybym się bała, że mogą w każdej chwili zniknąć zostawiając cztery nagie ściany. Albo wstawałam, pieszczotliwie ścierałam kurze i tarłam aż do połysku politurę. Myślę, że gdybym dała się ponieść uczuciom, całowałabym te meble. Okno bez firanek wychodziło na obszerne, brudne podwórko, otoczone niskimi, długimi domami, takimi samymi jak nasz. Wyglądało ono zupełnie jak dziedziniec szpitalny albo więzienny, ale obecnie nie zwracałam na to uwagi i czułam się tak szczęśliwa, jak gdyby za tym oknem rozciągał się jakiś piękny, pełen drzew ogród. Wyobrażałam sobie, jakie będzie nasze życie w tym pokoju, moje i Gina, jak będziemy tu spali, jak będziemy się kochali. Cieszyłam się także na to, co zamierzałam jeszcze kupić, skoro tylko uskładam znowu trochę pieniędzy: tu stanie wazon z kwiatami, tam lampa, a tutaj popielniczka czy inny drobiazg. Jedynym moim zmartwieniem było, że nie mogę urządzić sobie łazienki, jeżeli już nie takiej jak tamta, śnieżnobiałej ze lśniącą majoliką i błyszczącymi kranami, to choćby skromnej, ale czystej i nowej. Postanowiłam, że w moim pokoju będzie zawsze czyściutko i porządnie. Od czasu wizyty w willi nabrałam przekonania, że czystość i porządek to pierwszy krok do luksusu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rzymianka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rzymianka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Mario Alberto Zambrano - Loteria
Mario Alberto Zambrano
Alberto Moravia - Two Friends
Alberto Moravia
Alberto Moravia - Conjugal Love
Alberto Moravia
Alberto Moravia - Agostino
Alberto Moravia
Alberto Moravia - A Romana
Alberto Moravia
Alberto Moravia - La romana
Alberto Moravia
Albert Morava - Die Flucht
Albert Morava
Albert Morava - Mondschein-Serenade
Albert Morava
Alberto Moravia - Der Konformist
Alberto Moravia
Alberto Moravia - Die Gleichgültigen
Alberto Moravia
Отзывы о книге «Rzymianka»

Обсуждение, отзывы о книге «Rzymianka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x