• Пожаловаться

George Martin: Przystań Wiatrów

Здесь есть возможность читать онлайн «George Martin: Przystań Wiatrów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Poznań, год выпуска: 1997, ISBN: 83-7150-207-9, издательство: Zysk i S-ka, категория: Историческая проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

George Martin Przystań Wiatrów

Przystań Wiatrów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przystań Wiatrów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mieszkańcy Przystani Wiatrów odkryli, że na ich planecie możliwe jest realizowanie odwiecznego marzenia ludzi. Wspomagani przez słabą grawitację i gęstą atmosferę, na skrzydłach wykutych z metalu uzyskanego z porzuconego statku — zaczęli latać! Na planecie małych wysepek, trapionych przez potwory mórz i rozdzierające powietrze sztormy, lotnicy pełnili funkcję wysłanników i zazdrośnie strzegli prawa do dziedziczenia skrzydeł. Jednak Maris z Amberly, która ponad wszystko pragnęła latać, rzuciła im wyzwanie i wywalczyła skrzydła dla siebie. Wkrótce przekonała się, że toczy bój nie tylko o własne przetrwanie, ale także o dalsze istnienie Przystani Wiatrów.

George Martin: другие книги автора


Кто написал Przystań Wiatrów? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Przystań Wiatrów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przystań Wiatrów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Garth prychnął z oburzeniem.

— Lepiej, żebyś nie kłapał tym dziobem, ptaszku — odparł i zwrócił się do Maris. — Jak się miewa twój brat? Wcale go nie widuję.

Maris pociągnęła następny łyczek. Starała się za wszelką cenę opanować drżenie rąk.

— W przyszłym tygodniu osiągnie stosowny wiek — powiedziała ostrożnie. — Wówczas skrzydła staną się jego własnością. Nie wiem, co porabia. Może nie przepada za twoim towarzystwem.

— A dlaczegóż to? — zapytał Garth urażonym tonem.

Maris machnęła ręką i zmusiła się do uśmiechu. Chciała, żeby jej zachowanie wypadło naturalnie.

— Ja nawet go lubię — ciągnął Garth. — Wszyscy go lubimy, prawda, Dorrel? Jest młody, spokojny, może trochę za bardzo ostrożny, ale na pewno zrobi postępy. Jest jakiś inny. Ach, jakież on potrafi opowiadać historie! A jak śpiewa! Lądowcy pokochają widok jego skrzydeł. — Garth pokręcił głową z zadziwieniem. — Skąd on zna wszystkie te opowieści i piosenki? Widziałem więcej świata niż on, a jednak…

— On je wymyśla — przerwała mu Maris.

— Sam? — Garth był wyraźnie poruszony. — Wobec tego będzie naszym śpiewakiem. W następnym turnieju odbierzemy Wschodowi pierwszą nagrodę. Zachód zawsze ma najlepszych lotników — dorzucił, powodowany lojalnością — lecz nasi śpiewacy nigdy nie zasługiwali na miano najlepszych.

— Podczas ostatniego spotkania śpiewałem dla Zachodu — zaprotestował Dorrel.

— No właśnie.

— Za to ty wyjesz jak kot morski.

— Tak — rzekł Garth — ale przynajmniej nie mam złudzeń co do swoich zdolności.

Maris nie dosłyszała odpowiedzi Dorrela. Przestała zwracać uwagę na rozmowę mężczyzn i w zamyśleniu obserwowała płomienie, tuląc jeszcze ciepłe naczynie. Tutaj, w Orlim Gnieździe, odczuwała spokój, którego nie mogła zakłócić nawet wzmianka Gartha o Collu. I, co dziwne, w tym miejscu było jej naprawdę wygodnie. Na skale lotników nikt nie mieszkał, lecz czuła się tu jak w domu, w swoim własnym domu. Nie potrafiła sobie wyobrazić, że już nigdy do niego nie zawita.

Przypomniała sobie, jak to było, kiedy po raz pierwszy ujrzała Orle Gniazdo. Zjawiła się w bazie ponad sześć lat temu, w dzień po osiągnięciu wieku uprawniającego do latania. Była wówczas trzynastoletnią dziewczynką, dumną z tego, że samodzielnie przeleciała tak duży dystans, ale też wystraszoną i nieśmiałą. W bazie zobaczyła kilkunastu lotników, którzy siedzieli wokół kominka, śmiali się i pili. Na moment przerwali huczną biesiadę i uśmiechnęli się do niej. Garth był wtedy cichym młodzieńcem, a Dorrel — chuderlawym, niewiele od niej starszym chłopakiem. Nie znała żadnego z nich, lecz jeden z uczestników imprezy, Helmer, lotnik w średnim wieku, pochodzący z wyspy, która znajdowała się blisko ojczyzny Maris, przedstawił towarzystwo. Wciąż jeszcze pamiętała twarze i imiona: rudowłosą Anni z Culhall, Fostera, który później przytył tak bardzo, że nie mógł latać, Jamisa Seniora, a nade wszystko lotnika przezywanego Krukiem, butnego młodzieńca, który nosił czarne futro i metalowe ozdoby i zdobył dla Wschodu nagrody w trzech konkursach pod rząd. Maris poznała jeszcze wychudzoną blondynkę z Wysp Zewnętrznych. Przyjęcie odbywało się na jej cześć; rzadko zdarzało się, żeby w te strony zapuszczał się ktoś z tak daleka.

Wszyscy serdecznie powitali Maris i wkrótce można było odnieść wrażenie, że to ona, a nie chuda blondynka, jest honorowym gościem. Poczęstowali ją winem, pomimo że była taka młoda, a potem opowiadali o lataniu; znała większość tych anegdot, ale nigdy dotąd nie słyszała ich z ust lotników. Kiedy wreszcie poczuła się dobrze w nowym towarzystwie, przestano ją darzyć szczególnymi względami i odtąd biesiada toczyła się jak zwykle.

Było to jednak dziwne, niezapomniane przyjęcie. Zwłaszcza jeden incydent głęboko utkwił w pamięci Maris. Kruk, jedyny lotnik ze Wschodu w tym gronie, wypił sporo alkoholu i gdy już nieźle sobie podchmielił, rzucił biesiadnikom wyzwanie.

— Nazywacie siebie lotnikami — rzekł zjadliwym tonem, który Maris miała na zawsze zapamiętać. — No, chodźcie ze mną. Ja wam pokażę, jak się lata.

Wszyscy uczestnicy imprezy opuścili bazę i udali się na najwyższą skałę Orlego Gniazda. Dwustumetrowa grań opadała ku ostrym niczym zęby skałom, które podmywała wzburzona kipiel morska. Kruk podszedł na samą krawędź, niosąc na plecach złożone skrzydła. Ostrożnie rozwinął trzy pierwsze złącza i wsunął ramiona do pętli. Jednak nie zablokował skrzydeł. Zawiasy nadal swobodnie się poruszały, a uwolnione rozpory zginały się do przodu i do tyłu zgodnie z ruchem jego ramion. Pozostałe rozpory trzymał złożone w dłoniach.

Maris zastanawiała się, co Kruk zamierza zrobić. Niebawem jej ciekawość została zaspokojona.

Mężczyzna puścił się pędem i skoczył ze stromej skały, tak daleko, jak mógł. Skrzydła miał ciągle złożone.

Maris z wrażenia straciła oddech. Pobiegła na krawędź skały. W ślad za nią pognali inni; kilka osób pobladło, niektórzy uśmiechali się niepewnie. Obok Maris stanął Dorrel.

Kruk spadał, trzymając ręce przy bokach, a materiał jego skrzydeł trzepotał niczym peleryna. Mężczyzna leciał głową w dół; patrzący mieli wrażenie, że jego nurkowanie trwa wieczność.

W ostatniej chwili, kiedy był bliski rozbicia się o skały, a Maris wydawało się, że już czuje siłę uderzenia, na tle słonecznego nieba zalśniły srebrzyste skrzydła. Skrzydła znikąd. Kruk złapał sprzyjający wiatr i poleciał w górę.

Maris była wstrząśnięta, ale Jamis Senior, najstarszy z lotników Zachodu, tylko się roześmiał.

— Stara sztuczka Kruka — mruknął. — Już dwa razy widziałem, jak to robił. Natłuszcza rozpory skrzydeł. Kiedy opada dostatecznie nisko, z całych sił je odrzuca. Gdy jedna rozpora zaskakuje na właściwe miejsce, gwałtowne szarpnięcie wywołuje zatrzaśnięcie się następnych złączy. Tak, ładny manewr. Możesz być pewna, że ćwiczył tę sztuczkę wiele razy, zanim zdecydował się ją komukolwiek zaprezentować. Jednak któregoś dnia zawias może się zablokować i już nigdy nie będziemy musieli słuchać Kruka.

Pomimo ironicznych słów starca akrobacja Kruka nie straciła w oczach Maris nic ze swego czaru. Często widywała lotników, którzy unosili częściowo rozłożone skrzydła i raptownym szarpnięciem rozwijali kilka ostatnich rozpór, zniecierpliwieni opieszałością lądowców. Ale czegoś takiego jeszcze nigdy nie oglądała.

Kruk stał na lądowisku i uśmiechał się głupawo.

— Jeżeli wykonacie taki manewr, będziecie mogli się uważać za lotników — oznajmił towarzystwu. Był zarozumiały i nierozważny, ale w tamtej chwili, i jeszcze przez kilka następnych lat, Maris miała wrażenie, że kocha się w nim na zabój.

Smutno potrząsnęła głową i dokończyła kivas. Cała ta historia wydawała się teraz niedorzeczna. W niespełna dwa lata po tamtym przyjęciu Kruk zaginął bez śladu gdzieś nad morzem. Rokrocznie kilkunastu lotników spadało wraz ze swoimi skrzydłami. Tonęli na skutek źle prowadzonego lotu; nieostrożnie muskając wodę, narażali się na ataki scylli o długich szyjach; bywało, że metalowe części skrzydeł przyciągały piorun. Tak, lotnik mógł ponieść śmierć z różnych powodów. Maris podejrzewała, że większość z nich po prostu gubiła się i nie mogąc trafić do miejsca przeznaczenia, leciała na oślep, aż w końcu spadała na skutek śmiertelnego wyczerpania. Być może nieliczni lotnicy spotykali się z najrzadszym i wzbudzającym największy strach zagrożeniem — bezwietrzną pogodą. Teraz jednak Maris uświadamiała sobie, że to właśnie Kruk, błyskotliwy, narwany lotnik był najbardziej prawdopodobną ofiarą podniebnych ewolucji.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przystań Wiatrów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przystań Wiatrów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Bohdan Petecki: Tylko cisza
Tylko cisza
Bohdan Petecki
Ursula Le Guin: Miasto złudzeń
Miasto złudzeń
Ursula Le Guin
Stephen Baxter: Pływ
Pływ
Stephen Baxter
Liz Fielding: Ocalić marzenia
Ocalić marzenia
Liz Fielding
Отзывы о книге «Przystań Wiatrów»

Обсуждение, отзывы о книге «Przystań Wiatrów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.