Ferdynand Ossendowski - Biały Kapitan

Здесь есть возможность читать онлайн «Ferdynand Ossendowski - Biały Kapitan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Прочие приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Biały Kapitan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Biały Kapitan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na pokładzie "Witezia" dowodzonego przez kpt. Olafa Nilsena płynie sztorman Pitt Hardful. Ten człowiek pragnie utrzymać się na "drodze uczciwego życia", chce swym postępowaniem zmusić wszystkich do zapomnienia o przeszłości odpokutowanej za murami więzienia. Tymczasem "Witeź" wozi kulomioty dla portugalskich rewolucjonistów. Ładunek leżący w rumie, ukryty pod innymi towarami jest lepiej opłacalny niż pszenica, mąka bądź węgiel. Ale kiepsko wróży Pittowi, który u progu nowego życia uczestniczy w zakazanym procederze… Akcja przygodowo-sensacyjnej powieści toczy się wartko, urzeka egzotyką.

Biały Kapitan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Biały Kapitan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak istotnie będzie lepiej! – zgodził się Nilsen, zapalając fajkę. – Na morzu czeka na nas duża barkasa tych Greków. Wyciągniemy z niej kilkanaście pak z kulomiotami i nabojami dla portugalskich powstańców.

– Dokąd mamy to dostarczyć? – zapytał Pitt.

– W tym sęk – westchnął kapitan. – To się wyjaśni po naładowaniu „Witezia".

– Kapitanie! – rzekł sztorman. – To musimy natychmiast wyjaśnić, jeżeli nie chcemy trafić pod klucz, a może spróbować jeszcze czegoś gorszego!

Nilsen milczał. Widząc to, Pitt zaczął rozwijać swoją myśl.

– Każda rewolucja, jako walka o wolność, jest rzeczą dobrą! My, zdaje się, nad wszystko przekładamy wolność, więc jest zrozumiałym, że chcemy Portugalczykom dopomóc, tym bardziej, że nam za to zapłacą hojnie, bo takie rzeczy darmo się nie robią. Grecy niezawodnie otrzymali już całą sumę za dostawę broni, niczym nie ryzykują, a więc powinni nam z góry zapłacić za rutę szonera i przystać na nasze warunki wyładowania w porcie neutralnym. Proponuję najbliższy port – Casablanca. Niech nas spotka przed portem jakaś barkasa podobna do tej, która dostarczy nam kulomioty, i wszystko będzie załatwione.

– Dobrze pomyślane! – zawołał Nilsen. – Ale co będzie, gdy nas spotka nie barkasa, lecz statek celny lub jakieś awizo.

– Weźmiemy od Greków na piśmie rozkaz wyładowania towaru na składzie wskazanej przez nich firmy. Reszta nas nie obchodzi!

– Nie dadzą! – westchnął kapitan.

– Dadzą! – rzekł Pitt. – Pozostawcie to mnie. Po chwili obaj wyszli na pokład. W mroku nocnym tymczasem coraz wyraźniej zarysowywały się kontury sporego żaglowca, rozkołysanego na falach. Nie błyskała tam żadna latarka i nie dolatywał stamtąd żaden dźwięk.

– Dobrze się zaczaili! – zauważył Nilsen i przystawiwszy tubę do ust, krzyknął:

– „Witeź"! Czekam na ładunek.

– Hola! – natychmiast nadbiegł z żaglowca głośny okrzyk. – Greckie towarzystwo transportowe „Pireus". Czy to kapitan Nilsen mówi?

– Tak! Bądźcie gotowi na przyjęcie łapanki. Musimy dobrze obciągnąć liny, bo będzie nas biło burtami, a niebawem dunuga przyjdzie; na północy szturm szalał podobno…

Zaczęło się ostrożne posuwanie naprzód, warkot śruby, ciche odgłosy komendy, nareszcie szmer rozwijającej się w powietrzu linki, plusk cum padających do wody i – cisza.

Szoner Nilsena i barkasa Greków stały obok siebie, mocno uwiązane grubymi cumami, idącymi od rufy i dziobu.

Przerzucono chodniki pomiędzy burtami i Grecy zjawili się na pokładzie „Witezia".

– Kto z panów jest tu pełnomocnikiem? – zapytał Pitt. – Proszę za mną do biesiadni! Niedługo trwało ładowanie, bo sprawna załoga uwijała się szybko i umiejętnie. Gdy zaś

Nilsen wszedł do kajuty, Pitt zwrócił się do niego, wskazując na siedzącego Greka:

– Pan Panopulos na firmowym papierze wypisał nam zlecenie oddania ładunku na składy syryjskiego kupca Janisa w Casablance i wysyła telegram do niego, aby barkasa spotkała nas gdzieś przed Mehdiya. Przeładujemy kulomioty na barkasę, a ź resztą towarów pójdziemy do Casablanki. Firma „Pireus" ufa kapitanowi „Witezia" i wypłaciła gotówką koszta przewozowe. Oto są pieniądze, kapitanie! Nilsenowi oczy błysnęły, lecz pohamował się i rzucił:

– Ali right!

– Teraz, kapitanie, proszę pomówić o szczegółach z panem Panopulosem, ja zaś ułożę telegram do firmy Janis.

Po kilku minutach Pitt podał Grekowi blankiet telegraficzny i otrzymawszy podpis, opuścił biesiadnię. Nilsen nalał dwie pełne szklanki dobrej, szkockiej whisky.

– Wypijmy za pomyślność wyprawy! – mruknął.

– Chętnie! – odparł Grek. – Szczęśliwej drogi, powodzenia! Trącili się szklankami, gdy nagle kapitan podniósł głowę i zaczął nadsłuchiwać.

– Co się stało? – zapytał Grek.

– E-e, nic! Fala się podnosi! – odpowiedział Nilsen, nie spuszczając oczu z drzwi kajuty. Nie czekał długo, gdy otwarły się drzwi i wszedł Pitt. Był spokojny i miał jak zwykle

obojętną twarz i mocno zaciśnięte usta.

– Jak tam z ładowaniem, sztormanie? – zapytał kapitan.

– Wszystko skończone! – odparł Pitt. – Już płyniemy, tymczasem na żaglach, aby trochę się oddalić po cichu i nie zwracać na siebie uwagi portowych dozorców. Telegram pana oddałem, jeszcze dziś go wyprawią ludzie pana.

– Jak to? – wrzasnął Grek. – Ja też płynę?

– Istotnie, pan płynie razem z nami, panie Panopulos – odpowiedział Pitt, zapalając fajkę. – Najlepiej będzie, gdy pan osobiście odda swoje towary firmie Janis. My przecież, jak dorożkarze, wieziemy, ale nie możemy załatwiać cudzych spraw, niezupełnie zwykłej miary. Zresztą na powrotnej drodze bezpłatnie odstawimy pana do któregoś z francuskich portów. Tak będzie najlepiej! Pan będzie spokojny, kapitan też, młoda Portugalia otrzyma kulomioty, bo przecież pan nie zechce, żeby ten ładunek dostał się w ręce urzędników komory celnej, policji lub konsula starego rządu lizbońskiego? Pan przecież wie, czym to może grozić?!

– To gwałt! – znowu wrzasnął Grek.

– Piękny mi gwałt, skoro pan o nim mówi przy szklance whisky! – zaśmiał się sztorman,

pykając fajkę.

Nilsen, oparłszy na stole potężne ramiona, trząsł się ze śmiechu. W tej chwili zahuczała maszyna „Witezia". Statek drgnął i dygocąc, nabierał coraz większego rozpędu. Z pokładu doniosła się komenda bosmana:

– Strychuj żagle! Zapalić sygnały! Westa na wodę! Pełny bieg!

– Płyniemy jak się należy! – wrzasnął kapitan.

– I ja… płynę… – jęknął Grek.

– Pan odbędzie przyjemną podróż w miłym towarzystwie – uspokoił go Pitt. – Ludzie pana powiadomią jutro firmę „Pireus", że pan postanowił osobiście doprowadzić ładunek do miejsca przeznaczenia. Zabierze to panu jakieś dziesięć dni… Po prostu – sielankowa wycieczka!

Grek błyskał na sztormana złymi oczami, lecz milczał. Kapitan zataczał się ze śmiechu i pił szklankę po szklance whisky.

O czwartej z rana wypadła waruga Pitta. Gdy stanął na mostku, zjawił się przy nim Nilsen.

– Sam będę uczył was, mister Siwir! – rzekł.

– Doskonale! – rzekł Pitt. – Dziękuję, bo dobra to będzie szkoła dla mnie. Ale chciałem powiedzieć kapitanowi, że to, co zrobiłem, nie jest zupełnie… po dżentelmeńsku. Chciałem tylko pokazać wam, co mogę i co umiem. Nie chcę więcej robić transakcyj z towarami, do których nie warto dopuszczać urzędników celnych!

– No, no! – rzekł pojednawczym głosem Nilsen. – Jakoś tam będzie!

– Więcej tego nie będzie nigdy, mój kapitanie! – zawołał Pitt. – Nie chcę tego ani dla siebie, ani dla was, ani dla „Witezia".

– Cóż ja wtedy będę robił? – zamruczał kapitan i groźnie podniósł głowę. – Pszenicę woził luzem, holował krypy w portach?

– Co macie w projekcie po tej rucie? – zapytał sztorman. Nilsen zawahał się przez chwilę, lecz odpowiedział:

– Popłyniemy na północ, do Oceanu Lodowatego. Powieziemy tam alkohol dla dzikich rybaków i zmienimy go na kość morsów, fiszbin, mrożone jesiotry, które sprzedamy w portach norweskich.

– Dobrze, pomyślę o tym! – rzekł Pitt, patrząc na kompas i kręcąc sztorwał, aby nadać „Witeziowi" wskazany przez kapitana kierunek.

, Wkrótce kapitan poszedł na dek, aby się przekonać, czy ułożone w rumie skrzynie z bronią dobrze przykryto towarami, leżącymi przedtem na rufie.

O dziesiątej rano na mostku kapitańskim stanął Otto Lowe i dźwięcznym głosem rzekł:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Biały Kapitan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Biały Kapitan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kapitan_Bramy
Неизвестный Автор
Ewa Białołęcka - wiedźma.com.pl
Ewa Białołęcka
Stephen White - Biała Śmierć
Stephen White
Anne McCaffrey - Biały smok
Anne McCaffrey
libcat.ru: книга без обложки
Ferdinand Ossendowski
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Alexandra Belinda - Biała Gardenia
Alexandra Belinda
Antoni Ossendowski - Lenin
Antoni Ossendowski
Bernhard Long - Bia Iodáilis
Bernhard Long
Отзывы о книге «Biały Kapitan»

Обсуждение, отзывы о книге «Biały Kapitan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x