Ferdynand Ossendowski - Biały Kapitan

Здесь есть возможность читать онлайн «Ferdynand Ossendowski - Biały Kapitan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Прочие приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Biały Kapitan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Biały Kapitan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na pokładzie "Witezia" dowodzonego przez kpt. Olafa Nilsena płynie sztorman Pitt Hardful. Ten człowiek pragnie utrzymać się na "drodze uczciwego życia", chce swym postępowaniem zmusić wszystkich do zapomnienia o przeszłości odpokutowanej za murami więzienia. Tymczasem "Witeź" wozi kulomioty dla portugalskich rewolucjonistów. Ładunek leżący w rumie, ukryty pod innymi towarami jest lepiej opłacalny niż pszenica, mąka bądź węgiel. Ale kiepsko wróży Pittowi, który u progu nowego życia uczestniczy w zakazanym procederze… Akcja przygodowo-sensacyjnej powieści toczy się wartko, urzeka egzotyką.

Biały Kapitan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Biały Kapitan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

O północy mała szalupa dowiozła Pitta do czarnej burty trzy-masztowego szonera. Podpłynęła od strony rufy, gdzie połyskiwała mosiężna tablica z napisem „Witeź".

Na deku stał złotowłosy olbrzym.

– Witam pana, mister Siwir, na pokładzie mego „Witezia" – rzekł marynarz, wyciągając do przybyłego rękę. – Nazywam się Olaf Nilsen, jestem właścicielem i kapitanem tej łupiny.

W pół godziny później Pitt chrapał w swojej kajucie.

NA POKŁADZIE „WITEZIA"

Wybiły dzwonki warugi, rozległ się gwizdek bosmański i po nim głośny okrzyk:

– Owral! Wszyscy na pokład!

Sygnał ten obudził Pitta, zerwał się więc z łóżka i zaczął się szybko ubierać. Nie skończył jednak, gdy w drzwiach kajuty wyrosła barczysta postać Olafa Nilsena.

Skośne, czarne oczy śmiały się wesoło, przez rozchylone, wydęte wargi świeciły białe zęby, żujące gumę.

– Pierwsze opóźnienie, i do tego na brzegu, nie liczy się, mister Siwir! – zawołał.

– Przepraszam bardzo, kapitanie! – odparł Pitt zawstydzonym głosem. – Wszystko to z powodu ubrania miejskiego, zupełnie do szybszej tualety niezdatnego. Dziś sobie nabędę strój odpowiedni.

– Głupstwo! – uspokoił go Nilsen. – Owral wygwizdano na wypłatę myta załodze i na oddanie rozkazu na ładowanie „Witezia". Pana to tymczasem się nie tyczy, mister Siwir!

– Tym lepiej! – rzekł Pitt. – Zaraz pojadę na brzeg i kupię potrzebne rzeczy.

– Najpierw poznasz pan załogę statku, a później pojedziesz z bosmanem na brzeg… po śniadaniu – poprawił go kapitan.

– Słucham, kapitanie! – odparł Pitt. – Jestem już gotów. Gdy się znaleźli na pokładzie, zastali całą załogę w komplecie. Składała się zaledwie z ośmiu żeglarzy, lecz Pittowi wydało się, że ogromny tłum zapełnił dek „Witezia", który był stanowczo za ciasny i za mały dla takich olbrzymów.

Pitt gwizdnął cicho i szepnął do Nilsena:

– Ależ wynaleźliście, kapitanie, wielkoludów!

Marynarz zaśmiał się i zaczął zaznajamiać Pitta z ludźmi załogi.

– Michał Ryba – bosman i steward w jednej osobie, dłonie ma żelazne i takąż głowę, ale zna służbę, okręt i morze. Mikołaj Skalny – mechanik i drugi bosman, lubi morze, a lubiłby je jeszcze bardziej, gdyby było z whisky lub chociażby z dżinu. Majtkowie, z których każdy może stanąć do pracy jako palacz-mechanik lub bosman, nazywają się: Udo Ikonen, Alen Hadejnen, Otto Lowe. Ci dwaj, Christiansen i Mito, są palaczami i mechanikami; wreszcie nasz kuk – „mandaryn" Tun-Lee, wielki mistrz, umiejący z konopnej liny przyrządzić makarony włoskie, a z żagla – kotlety. Oto już i cała kajut-kompania „Witezia"! Ten zaś dżentelmen, moi chłopcy, od wczoraj stał się sztormanem. Nosi nazwisko Pitt Hardful, ja zaś wolę nazywać go mister Siwir.

Nowy sztorman zaczął ściskać dłonie nowych towarzyszy. Gdy się ceremonia powitania skończyła, wszyscy, oprócz Ottona Lowego, odbywającego na kapitańskim mostku warugę, przeszli do biesiadni, gdzie już dymiły kubki z kawą.

Podczas śniadania Pitt uważnie przyglądał się nowym znajomym. Na widok ich potężnych piersi i mięśni, ogorzałych i opalonych na morzu twarzy, śmiałych, wprost przed siebie patrzących oczu, uśmiechnął się i rzekł:

– Kapitanie! Nie lubię podawać się za to, czym nie jestem… Tytuł sztormana, dziesięć funtów na brzegu i dwadzieścia na morzu – to bardzo ponętne rzeczy! Jednak niech kapitan, póki jest czas i można mnie wysadzić na brzeg, pomyśli, że ja znam się na zawodzie marynarza tak, jak bosman Michał Ryba na rzeźbach Michała Anioła…

– Nie znam tego mego imiennika! – zgodził się bosman.

– Ja tak samo się znam na tym, co potrzebne jest dla sztormana! – zawołał Pitt ze śmiechem.

– Ciura jesteś, mister Siwir, wiem to… – przerwał mu Nilsen. – Nigdy nie słyszałeś zapewne o takich rzeczach, jak bakier, sztymbork, ru, gafla, takielaż, sztorcuma, bezan lub sztakżagiel, lecz nie są to znów takie mądre sprawy, gdyż inaczej sami nigdy byśmy się tego nie nauczyli. Więc i ty, gdy postoisz przez kilka warug przy sztorwale, gdy spróbujesz dobrego szturmu podczas „psiej zmiany" albo porządnej dmy lub zdradliwej szarugi gdzieś w pobliżu raf- od razu ukończysz „uniwersytet" marynarski i zostaniesz sztormanem jak się patrzy! Zresztą nie po to cię tu, mister Siwir, wziąłem. My, -wszyscy jak tu jesteśmy, gadać nie umiemy. Przeto nas oszukują, nabierają po portach i na komorach celnych, wyzyskują armatorowie, a my nieraz odpowiadamy pięścią lub nożem. Wynikają stąd sądowe sprawy, tak że już w paru portach nie możemy cumować naszego „Witezia"… To najważniejsza rzecz! A później -musisz nas leczyć na wypadek choroby lub rany.

Pitt słuchał olbrzyma i widział, jak oczy marynarzy z nadzieją i ciekawością wpatrywały się w nowego sztormana.

– Bronić waszych interesów mogę i krzywdzić was nikomu nie pozwolę, bo na prawie się znam – rzekł uspokojony Pitt. – Co do leczenia, to chociaż nie jestem lekarzem, potrafię być wam pomocnym, miałem przez dwa lata porządną praktykę.

Mówił prawdę, gdyż więzienny lekarz zawsze brał go do pomocy, a nieraz nawet wprost posługiwał się nim, nie mając czasu lub ochoty przychodzić do chorych aresztantów.

– Więc o czym tu, gadać, sztormanie! – zawołał kapitan, uderzając Pitta po ramieniu. -Zaraz pojedziesz z bosmanem na brzeg, zakupisz leków na osiem miesięcy i wszystkiego, co ci będzie potrzeba. A pamiętaj, że ruta nasza zawadzi o Zwrotnik Raka i o Ocean Lodowaty.

– Hm – mruknął Pitt – kawał świata!

– „Witeź" jest podjezdny, maszyny ma silne, a i ożaglowanie pierwszej klasy – mówił Nilsen. – Nie bój się, sztormanie, gdy pojedziemy na pomoc, wszystkie rumy napchamy węglem angielskim, i to najlepszym!

– Ja się nie boję, ja się cieszę! – zaprotestował Pitt. – Lubię morze i dużo podróżowałem na statkach, rozumie się jako pasażer, nigdy nie marząc o tym, że będę kiedyś marynarzem, i do tego – sztormanem.

– Schodzimy na brzeg, sztormanie! – odezwał się bosman Ryba. – Jolka już spuszczona stoi przy sztymborku. Zejdziemy lesicą.

Załoga przyglądała się z ciekawością pierwszym krokom nowego sztormana, lecz Pitt, od dzieciństwa uprawiający sporty, zręcznie zbiegł do łódki, czepiając się chwiejnych stopni bujającej drabinki. Bosman wiosłował, a Pitt przyglądał się mu z ciekawością. Ryba, jeszcze rosiejszy i bardziej potężny niż Olaf Nilsen, miał takież złociste włosy, młodą, tępą twarz, niebieskie oczy i szerokie usta człowieka o prostaczym umyśle. Na obnażonych do łokci rękach miał wytatuowane motyle, kwiaty, jakieś kobiety w kapeluszach, zawiłe litery chińskie.

– Z pewnością upiększono pana tym na Wschodzie? – zapytał Pitt.

– Dwa lata temu chodziłem na „Witeziu" do Nagasaki, sztormanie. Tam mi te zabawki nakłuli Japończycy w porcie za dwa amerykańskie dolary. Już jesteśmy. Cumujcie, sztormanie!

Pitt wyskoczył i zarzuciwszy linkę na palik stojący na wybrzeżu, zręcznym ruchem zaciągnął węzeł.

Spostrzegł to bosman i uważnie obejrzał wiązanie.

– Nie morski to węzeł, lecz mądry i mocny. Nauczcie mnie tego na deku w wolnej chwili! – poprosił.

– Rzecz łatwa i chętnie to uczynię – zgodził się Pitt.-Teraz idę po zakupy, bosmanie. Gdzie znajdę jolkę?

– Będzie tu stała, a gdybym odpłynął, machnijcie w stronę „Witezia" czymś białym. Z mostku zmiana dojrzy i pchnie łódź do brzegu z którymś z majtków. Do nocy wszyscy będą wolni.

– A w nocy? -spytał Pitt.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Biały Kapitan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Biały Kapitan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kapitan_Bramy
Неизвестный Автор
Ewa Białołęcka - wiedźma.com.pl
Ewa Białołęcka
Stephen White - Biała Śmierć
Stephen White
Anne McCaffrey - Biały smok
Anne McCaffrey
libcat.ru: книга без обложки
Ferdinand Ossendowski
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Alexandra Belinda - Biała Gardenia
Alexandra Belinda
Antoni Ossendowski - Lenin
Antoni Ossendowski
Bernhard Long - Bia Iodáilis
Bernhard Long
Отзывы о книге «Biały Kapitan»

Обсуждение, отзывы о книге «Biały Kapitan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x