– Och.
– Jakie jest hasło do twojego komputera? Ta rozmowa była surrealistyczna.
– Królik.
– Królik? – Z niedowierzaniem potrząsnął głową.
– Czy to ma jakieś znaczenie? – Niczego nie rozumiała.
– Teraz już nie. – Mocniej ścisnął jej rękę. – Czy wspomniałem ci, że Monty wiedział? Podkreślił, że jesteś jedyną dziewczyną, którą nigdy się nie znudziłem i do której zawsze wracałem.
– Monty tak powiedział?!
– Też byłem zaskoczony. Ale to jego specjalność, moja droga. Żyje z obserwowania natury ludzkiej. W dodatku matka powiedziała mi, że musiałaś widzieć, jak całowałem Lorraine Summers, ponieważ od tamtej pory zaczęłaś mnie unikać. Ale, cóż, byłaś o wiele za młoda na poważny związek, Daisy. A ja o wiele za młody, by czekać. Teraz proszę, wyjdź za mnie.
Coraz trudniej przychodziło jej ignorować to pytanie. Ale próbowała nadal.
– Czy twoja matka o tym wie? O tym, że tu jesteś?
– Wszyscy wiedzą. Daj spokój, Daisy. Wiem, że chcesz…
– Przestań! – Przyłożyła wolną rękę do czoła. – Przestań! – Zaczęło trząść samolotem. – Muszę pomyśleć.
– Ponieważ znów uciekasz. Ale tym razem ci nie pozwolę. – Wziął ją za drugą rękę. – Zawsze wydobywałaś ze mnie to, co najlepsze, Daisy. Nigdy cię nie okłamałem. I teraz też nie kłamię. Kocham cię. Zawsze cię kochałem. Jeśli każesz mi to udowodnić, to będę czekać. Myślę jednak, że obydwoje czekaliśmy już wystarczająco długo.
Puścił jej rękę i ujął twarz w obie dłonie. Nie mogła teraz uniknąć jego wzroku – tych oczu, które obiecywały wieczną miłość.
– Proszę cię, powiedz, czy wyjdziesz za mnie?
Pędzili po pasie startowym, a serce waliło jej w rytm potężnych silników. Ryzyko. Życie było ryzykowne. Ale znała Roberta. Nigdy nie kłamał, nigdy nie oszukiwał. Był podobny do ojca, ale także do Jennifer. Serce, które raz komuś odda, nigdy nie będzie należało do kogoś innego. A prawda była tak jasna jak światło słoneczne ponad chmurami.
– Napiją się państwo szampana?
Popatrzył na nią.
– Masz ochotę na szampana, Daisy?
Jeden długi, drżący oddech – i była stracona.
– Tak, proszę. – Gdy podał jej kieliszek, spytała: – Poczekaj, jednego nie rozumiem. Skąd wiedziałeś, że polecę tym samolotem? Miałam lecieć bezpośrednio do Tokio.
Robert stuknął kieliszkiem o jej kieliszek.
– Na szczęście zawsze można obwinić komputery. I agentkę z biura podróży, która ma romantyczną duszę.
– A więc ty to wszystko uknułeś?
– Z małą pomocą przyjaciół. Gdy George wszystko dla ciebie załatwił, opadły go wątpliwości, czy postąpił właściwie, zadzwonił więc do mojej matki po radę. A ponieważ ona znała moje uczucia, zadzwoniła do mnie.
– Ale ktoś mnie oczekuje w Tokio…
– Przyjaciele George'a zostali powiadomieni, że możesz się spóźnić – powiedział delikatnie. – Wybór należy do ciebie. Wyjdź za mnie. Pojedziesz do Japonii w przyszłym tygodniu, a ja dołączę do ciebie, gdy tylko będę mógł. Albo zostań ze mną i pojedziemy tam razem. Wezmę roczny urlop i poświęcę go na studiowanie życia codziennego Japończyków. A ty będziesz robić, co zechcesz.
– Wszystko dokładnie zaplanowałeś, prawda?
– W końcu jestem finansistą. Opracowywanie planów to moja specjalność. Ale muszę ci wyznać, że miałem ciężki tydzień.
– Dlaczego więc nie powiedziałeś mi tego wszystkiego, zanim wyjechałam?
– Zbyt wiele się działo. Zbyt wiele spraw odwracało uwagę. – Uniósł jej dłoń i pocałował. – Pomyślałem, że na to, aby cię przekonać, będę potrzebować każdej minuty z tych dziewięciu godzin bez zabłoconych psów i sióstr w nieodpowiednich momentach przerywających rozmowę – dziewięciu godzin, gdy jesteś bezpiecznie przypięta pasem do siedzenia i nie masz możliwości ucieczki.
– Trafiłeś na moją chwilę słabości. – Uśmiechnęła się szeroko. – Ale było to wspaniałe lekarstwo na strach przed lataniem. – Chwyciła jego dłoń i dotknęła nią swego policzka. – Chyba zostanę z tobą, Robercie, jeśli zawsze będziesz trzymać mnie za rękę podczas startów.
Daisy miała na sobie czerwono-złote ślubne sari, a Robert kremowy, tropikalny garnitur. Wszystkie sprawy urzędowe zostały pomyślnie załatwione i teraz siedzieli objęci, patrząc na najpiękniejszy na świecie pomnik miłości i jego lustrzane odbicie w spokojnej wodzie. Trzymali się za ręce i myśleli o przyszłości.
A potem, gdy ogromny blady księżyc pojawił się na czarnym nieboskłonie, Robert zwrócił się do Daisy:
– Kocham cię. Zawsze będę cię kochać.
A Daisy odpowiedziała:
– Ja też cię kocham. Zawsze cię kochałam.
Dotknął misternie wykonanego, złotego pierścionka, który miała na palcu, a następnie uniósł jej dłoń do ust.
– Czekanie, moja ukochana, dobiegło końca. – A potem wziął ją w ramiona i pocałował.
***