Liz Fielding - Brzydkie kaczątko

Здесь есть возможность читать онлайн «Liz Fielding - Brzydkie kaczątko» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Brzydkie kaczątko: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Brzydkie kaczątko»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gdy szczerze kochamy, skłonni jesteśmy do największych poświęceń. Daisy przez lata śledzi miłosne podboje przystojnego Roberta. Cierpliwie wysłuchuje jego zwierzeń, pociesza po kolejnym zerwaniu. Zawsze w pobliżu, zawsze gotowa pośpieszyć z pomocą, zadowala się przyjaźnią, wmawiając sobie, że jest to uczucie cenniejsze od miłości. By jednak ocalić resztki godności, Daisy zaczyna unikać Roberta, a on dopiero wtedy zdaje sobie sprawę, że już nie umie bez niej żyć…

Brzydkie kaczątko — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Brzydkie kaczątko», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Pocałujesz mnie pod jemiołą, Daisy? Ostatni raz.

Po raz ostatni! To zabrzmiało jak nieodwołalny wyrok.

– Nim zetną drzewo – wyjaśnił szybko.

– Nie mogła. Nie powinna. Ale nie umiała mu odmówić. Uznał jej milczenie za przyzwolenie.

Wszystko trwało nie dłużej niż chwilę. Jego usta przybliżyły się kusząco blisko, ona zaś lekko przechyliła głowę na bok i czekała w takim samym napięciu jak tamta szesnastolatka.

Robert odsunął się trochę; kąciki ust uniósł w zakłopotanym uśmiechu. Spróbował znów, a potem znów, ale gdy jego wargi znalazły się tuż przy jej ustach, znieruchomiał. To było tak urocze, że zaczęła chichotać.

– Cicho… Całujemy się po raz ostatni pod tą jabłonią. – Objął ją w pasie i przytrzymał, aby stała spokojnie. – Śmiech jest zabroniony.

– Wcale nie. – Starała się zrobić poważną minę, ale przychodziło jej to z trudem. Pocałunków Roberta, niestety, nigdy nie będzie mogła traktować serio. Nigdy.

I nagle cała ochota na śmiech wyparowała. Jaki ojciec, taki syn… Nie, to nie było śmieszne. Robiła najgłupszą rzecz w życiu…

– Nie, Robercie, nie… – Ale protest przyszedł za późno. Starł te słowa z jej warg, wymazał lekkim jak piórko dotykiem – raz, dwa, trzy razy przywołując wspomnienie minionego pocałunku.

Potem odsunął się nagle i znów lekko drwiący uśmiech wykrzywił mu wargi.

– Teraz wszystko sobie przypominam.

– Robercie! – Bezskutecznie usiłowała się wyrwać, ale ciało nie było jej posłuszne.

Nagle, zza drzew wypadła Flossie, rozdokazywana i umazana błotem. Skoczyła na Daisy i Roberta. W zamieszaniu, które nastąpiło później w domu – podczas suszenia ubrań i picia herbaty – świat stopniowo wrócił do normalności.

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Sobota, ósmy kwietnia, bardzo wcześnie rano. Dzień ślubu Ginny i Mike'a. Robert wpadł przed chwilą i razem z Michaelem wyprowadzili psy na spacer. Zwykle Robert rzucał w moje okno kamykami, by sprawdzić, czy z nim pójdę. Ale dziś rano tego nie zrobił. Może to miał być męski spacer?

Zresztą i tak bym z nim nie poszła. Nie mam czasu na spacery. Po tym pocałunku w sadzie… Nie chcę… Nie będę… Nawet gdybym musiała wyjechać z kraju, by uniknąć pokusy. Trzeba przetrwać jakoś ten dzień. Robert na pewno zapomni, że zaprosił mnie na lunch i odkryje moją ucieczkę do Londynu, gdy już będzie za późno.

Kościół był wspaniale udekorowany. Drzwi wejściowe i bramę otaczały girlandy z żółtych i białych kwiatów, a każdą ławkę w kościele zdobiły kokardy i lśniące gałązki bluszczu. I Ginny wyglądała tak pięknie…

Daisy wiedziała, że płacz na ślubie był rzeczą jak najbardziej naturalną, ale w jej przypadku to było coś więcej niż zwykłe wzruszenie.

Gdyby przynajmniej Robert nie włożył tej idiotycznej, żółtej kamizelki! Zupełnie się tego nie spodziewała. Przygotowała się na wszystko, tylko nie na to. Zrobił to dla niej. Wiedziała, że zrobił to dla niej i teraz oczekiwał, patrząc na nią z lekkim uśmiechem, że doceni jego wysiłek.

Próbowała. Naprawdę próbowała. Dokonywała nadzwyczajnych wysiłków, by uśmiechnąć się niefrasobliwie i przyjaźnie. Ale nie potrafiła. Wiedziała, że łzy spłynęłyby po jej policzkach i zniszczyłyby wspaniały makijaż, zrobiony specjalnie na tę okazję przez wykwalifikowaną kosmetyczkę z Londynu.

Wbiła wzrok w uroczy, mały bukiecik, który trzymała w ręce, i udawała, że nie dostrzega wymownego spojrzenia Roberta.

Japonia. Uchwyciła się tej myśli. Miała już spakowaną torbę i zarezerwowany bilet. Kochany George nie tylko pozwolił jej wyjechać, ale jeszcze skontaktował się z przyjaciółmi, u których będzie mogła się zatrzymać. A może chciał, żeby wyjechała? Powiedział przecież, że brak jej instynktu kupieckiego i powinna poświęcić się pracy naukowej. Może miał rację…

W nocy z niedzieli na poniedziałek nie zmrużyła oka z powodu pocałunku Roberta. Rzucała się bezsennie z boku na bok i bez przerwy prześladowały ją słowa matki:,jaki ojciec, taki syn" oraz „biedna Jennifer". Wyobrażała sobie, że za trzydzieści parę lat ludzie będą o niej mówić „biedna Daisy". Kochała Roberta Furnevala, a on był dokładnie taki sam, jak jego ojciec…

Gdy w poniedziałek rano zjawiła się w galerii, George zakomunikował, że wygrali dziesięć funtów na loterii, po pięć na głowę. Wygrana na loterii! To było zrządzenie losu i znak niebios. Dziadek zostawił jej w spadku trochę gotówki, która miała stanowić posag. Daisy uznała, że posag nie będzie jej potrzebny. Nadszedł czas, by zrealizować swoje marzenia.

Przez następną godzinę mętnie tłumaczyła szefowi motywy swej decyzji. George dał jej chusteczkę i cierpliwie wysłuchał potoku bezładnych słów. Słuchał o bólu, skrywanej namiętności, o miłości. Zaparzył zieloną herbatę w specjalnym czajniczku i, podczas gdy Daisy popijała ją drobnymi łykami, wykonał kilka ważnych telefonów do swoich przyjaciół. Potem odesłał ją do domu, by poczyniła stosowne przygotowania.

Nadszedł czas realizacji marzeń. Już jutro będzie w drodze do Tokio. Czeka ją nowe życie, w którym odkryje tajemnice i piękno obcej kultury.

A Robert włożył tę żółtą kamizelkę i wprowadził zamęt w uporządkowane już zdawałoby się myśli.

Zły sen.

Poprzez łzy widziała, jak Michael całuje Ginny. Potem szła u boku Roberta za nowożeńcami do zakrystii, aby podpisać akt ślubu. Najpierw zrobił to Robert.

– Ręka bardzo mi się trzęsie – szepnęła, gdy podawał jej pióro.

Wyjął chusteczkę, podniósł brodę Daisy i delikatnie osuszył łzy, tak by nie rozmazać makijażu. Na jedną ulotną chwilkę przymknęła oczy i pozwoliła mu się pocieszać.

– Oddychaj głęboko – poradził.

Zrobiła, co jej kazał, potem wzięła od niego pióro. Patrzył na nią pełnymi sympatii, ciepłymi, współczującymi oczami. To było takie dziwne… I takie nierealne.

Gdy dopełniono wszystkich formalności, wziął ją za rękę i mocno ściskał jej palce, gdy za parą młodych opuszczali zakrystię, a potem kościół.

Nieco zmieszana zerkała na pozostałe druhny. To nie tak miało być. Ale Robert naprawdę zapomniał o trzech olśniewających brunetkach, które im towarzyszyły.

Na przyjęciu druhny próbowały, naprawdę próbowały, używając rozmaitych sztuczek, zwrócić na siebie uwagę Roberta, zwabić go do jakiegoś cichego zakątka, ale okazało się, że nawet wspaniały, wiktoriański ogród zimowy nie zdołał go przyciągnąć. Oczywiście, Robert zachowywał się uprzejmie i jak zwykle był duszą towarzystwa, ale taki sam był dla wszystkich kuzynek, ciotek i babć oraz innych gości na przyjęciu.

Po raz pierwszy w życiu nie flirtował. To wprawiło Daisy w nie lada zdenerwowanie.

Uroczyste mowy zostały wygłoszone, państwo młodzi poszli się przebrać, a Robert gdzieś zniknął. Daisy skorzystała z okazji i wyślizgnęła się na taras, by uciec na chwilę od gwaru i hałasu panującego w sali balowej. Jeszcze tylko kilka minut. Gdy Ginny i Mike wyjadą, ona również ucieknie.

– Do świętego Ducha nie zdejmuj kożucha. – Robert przeszedł przez taras, zdjął z siebie żakiet i zarzucił go Daisy na ramiona. – Założę się o wszystko, że nie masz niczego pod tą sukienką – zażartował.

– Dziękuję. – Odwróciła się, czując przy sobie ciepło jego ciała. – Tam jest trochę za głośno – usprawiedliwiała się.

– Jest o wiele za głośno – powiedział, opierając się o balustradę. – To wspaniały ślub. Jeśli lubi się tego typu imprezy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Brzydkie kaczątko»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Brzydkie kaczątko» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Brzydkie kaczątko»

Обсуждение, отзывы о книге «Brzydkie kaczątko» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x