Jessica Steele - A jednak miłość

Здесь есть возможность читать онлайн «Jessica Steele - A jednak miłość» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

A jednak miłość: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «A jednak miłość»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Naylor Massingham uznał, iż Leith wywiera zły wpływ na jego kuzyna. Aby usunąć ją z pola zainteresowania Travisa, zaproponował jej fikcyjne zaręczyny, grożąc jednocześnie utratą posady, gdyby się nie zgodziła. Leith nie miała wyboru. Przyjęła warunki swojego szefa, choć, jak sadziła, jedynym uczuciem, które mogło ich połączyć, była wzajemna nienawiść…

A jednak miłość — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «A jednak miłość», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jakie doświadczenia? – nalegał.

– Ktoś mnie… napastował… zaczął obmacywać…

– Masz na myśli napaść seksualną? – zapytał z poważną miną.

– Właśnie tak – odparła, czując, że spora część jej agresji ulotniła się nagle. – Trochę to mną wstrząsnęło.

– Sprawiło, że boisz się mężczyzn? – zapytał, ale sam widocznie w to nie wierzył, skoro sądził, że już po opuszczeniu Ardisa była w łóżku z jego kuzynem.

– Bać się? Nie… – odrzekła zupełnie uczciwie. – Nie… raczej jestem ostrożna.

– Rozumiem – skomentował to spokojnie, ale z jego miny Leith mogła wnioskować, że wcale mu się to nie podoba.

– Wiec złożyłaś Ardisowi wymówienie i zdecydowałaś się ukryć swoją kobie…

– Nie składałam wymówienia – wpadła mu w słowo Leith, nadal starając się być uczciwą.

– Zostałaś zwolniona? – zapytał.

Leith zorientowała się, że powiedziała dużo więcej niż trzeba..

– To oznacza… – snuł swe rozważania Naylor Massingham, nie czekając nawet na jej odpowiedź – że osoba, która cię napastowała, musiała być dość wysoko postawiona.

Jego zdolność dedukcji jest doprawdy zadziwiająca -pomyślała Leith. Odkryła jednak coś jeszcze bardziej zadziwiającego.

– Pan mi wierzy? – zapytała. – Myślałam…

– Mam przed sobą cały materiał dowodowy, czyż nie? – zauważył i wyjaśnił swój tok rozumowania: -Personalny zwrócił się do Ardisa o referencje… dostał je bez trudu. Nie wspomnieli jednak o sposobie, w jaki została zerwana umowa. Ponieważ nie miało to nic wspólnego z twoją pracą, należało sądzić, że ktoś u Ardisa jest mocno zakłopotany tym, co ci się przydarzyło… i chce zachować milczenie. – Massingham zerknął na nią i ciągnął dalej: – Opuściłaś Ardisa i przyszłaś tutaj, świadomie ukrywając pod strojami swoją sylwetkę i twarz, mimo iż nie czułaś żadnych szczególnych zahamowań seksualnych. Zgadza się?

Leith czując się zobowiązana do odpowiedzi wyznała z absolutną szczerością:

– Ciężko pracowałam nad zdobyciem kwalifikacji. Chcę być traktowana serio. To bardzo irytujące, kiedy wiem, że mam rozum, a niektórzy mężczyźni uważają mnie za pustogłowego kociaka, który… – urwała nagle. – To przez pana Paul Fisher dostał po nosie w zeszły piątek?

Kąciki ust Naylora Massinghama leciutko uniosły się w górę.

– Ty naprawdę myślisz – stwierdził.

– Niezależnie od kontraktu Norwood & Chambers, jestem dobra w tym, co robię! – odparła dumnie.

Wpatrywał się w jej błyszczące, zielone oczy.

– Nikt już nie nazwałby cię Panną Lodowatą, gdyby mógł cię teraz ujrzeć – powiedział mimo woli.

Okrążył biurko, usiadł i podał jej okulary.

– Nie wkładaj ich, dopóki jestem w pobliżu – polecił, zanim zdążyła umieścić je na nosie i pozbierać myśli. – Obrażają moje poczucie piękna. A wracając do sprawy, z powodu której cię wezwałem… – dodał, nie czekając, aż Leith odzyska oddech po ostatnim zdaniu.

– Tak… eee… sprawa Palmer & Pearson-przerwała mu, nagle zdając sobie sprawę, że przez cały czas, jaki tu spędziła, zaledwie przelotnie musnęli sprawy zawodowe.

Udał, że nie słyszy.

– Myślałem co nieco o naszym… problemie – oznajmił.

Leith spojrzała na skoroszyt na biurku.

– Palmer & Pearson? – zapytała, i natychmiast zorientowała się, że dopóki nie zaczęła się praca, nie może być żadnych problemów. – Ach, ma pan namyśli Norwood & Chambers?

Nic lepszego nie przyszło jej do głowy.

– No więc…

– Czy ty specjalnie udajesz, że nie wiesz, o co mi chodzi? – zapytał szorstko i, widząc jej pytające spojrzenie, wyjaśnił nagle bardzo agresywnym tonem: – Mówię o moim kuzynie! Czy dzwonił?

Trzymaj się, Leith – pomyślała, ale nie skłamała.

– Dzwonił z Włoch – wyznała.

– Jak sądzę, nie poprzestał na jednym razie-mruknął i nie wydawał się zadowolony, kiedy nie usłyszał odpowiedzi. Mogła jednak wytrzymać jego humory. O wiele bardziej niepokojąca i podejrzana była wyszukana grzeczność, z jaką się do niej zwracał.

– Po długim namyśle proponuję… – zaczął jedwabistym tonem, ociekającym wdziękiem i urokiem, ba, uśmiechnął się nawet – żebyś… została moją dziewczyną.

Leith natychmiast poderwała się na równe nogi.

– O, nie, tego szczęścia nie dostąpisz! – zawołała, a przerażenie chwyciło ją za gardło.

Nie mogła opanować tej, jak sama wyczuła, zbyt silnej reakcji, w dodatku nie miała pojęcia, co ją tak przeraziło.

– Żle mnie pani zrozumiała, panno Everett – odezwał się chłodno Massingham. Wstał i, mierząc ją aroganckim spojrzeniem, stwierdził autorytatywnie:

– Gdybym miał dostąpić tego szczęścia, może pani być pewna, że zacząłbym wierzyć w przesądy.

Uświadomił jej w ten sposób, że gdyby istotnie miał się nią zainteresować, uznałby, że stracił resztki zdrowego rozsądku.

– Znam już odpowiedź, ale na wszelki wypadek chciałbym ją usłyszeć od pani – ciągnął dalej szorstkim tonem. – Czy bawi się pani Travisem dla czystej… hm… przyjemności, czy też jest w nim pani zakochana?

Ostatnie słowa wypowiedział jakby z odcieniem smutku.

– Ja… – zaczęła Leith, ale kiedy już miała powiedzieć, że nie kocha Travisa, przypomniała sobie, że nie może tego zrobić bez złamania obietnicy danej Rosemary. Nie miała wyboru.

– No wiec?-nalegał Naylor Massingham. Im dłużej zwlekała z odpowiedzią, tym bardziej się wściekał.

– Lubię Travisa… bardzo go lubię – oznajmiła i natychmiast dostrzegła w oczach zwierzchnika niebezpieczne błyski. To upewniło ją, że na nic wszelkie wykręty.

– Nie – odparła szczerze.

– Nie kochasz go i nie masz zamiaru za niego wyjść?- nalegał.

– Nie prosił mnie… – znowu próbowała uników, ale urwała, bo zrobił gwałtowny krok w jej stronę.

– Nie – wyznała.

– To oznacza, że o ile on kompletnie zwariował na twoim punkcie, ty bawisz się nim jak kot myszą.

Dziwne: im bardziej jego słowa przeistaczały ją w samicę bez serca, tym większą czuła potrzebę wyznania mu prawdy.

– No i co? – warknął. Wzruszyła ramionami.

– Jeżeli chce pan widzieć to w ten sposób – odparła, czując, że doprowadziła go do szału, bo wsadził obie pięści w kieszenie, jakby bał się, że ją uderzy.

– Takie kobiety jak ty przyprawiają mnie o mdłości – wycedził. Najwyraźniej miał już jej serdecznie dość.

– Nie wiem, dlaczego jeszcze nie wyrzuciłem cię z pracy. Miałbym święty spokój!

Leith ogarnęła dzika furia. Żaden mężczyzna nie wyleciałby z pracy z takiego powodu… gotowa była się założyć, że nie!

– Boi się pan chyba, że jako bezrobotna mogłabym wyjść za Travisa – wybuchnęła złośliwie. W gniewie nie dostrzegła nawet, że taka możliwość w jej przypadku w ogóle nie wchodziła w rachubę.

Jak się okazało za chwilę, nie jej jednej zrobiło się ciemno przed oczami.

– Co przez to rozumiesz? – syknął.

Leith była dość wściekła, żeby nie rezygnować.

– Chyba nie chciałby mnie pan widzieć w swojej rodzinie, co?

– Masz cholerną rację! – wycedził, ale nagle uspokoił się, choć w jego oczach wciąż jeszcze czaiły się niebezpieczne błyski.

– Skoro nie masz zamiaru wyjść za mojego kuzyna- dodał po chwili – przy następnym spotkaniu delikatnie wyjaśnisz Travisowi, że go nie kochasz.

– Myśli pan, że jestem zdolna zrobić to delikatnie? – szyderczo zapytała Leith.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «A jednak miłość»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «A jednak miłość» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «A jednak miłość»

Обсуждение, отзывы о книге «A jednak miłość» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x