Jennifer Greene - Kobieta z wyspy

Здесь есть возможность читать онлайн «Jennifer Greene - Kobieta z wyspy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kobieta z wyspy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kobieta z wyspy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To miały być zwykłe wakacje nad jeziorem. Problemy pojawiły się, gdy Jarl postanowił zwiedzić pobliską wyspę i sprawdzić, kto tam mieszka. Okazało się, że to kobieta; jego wizyta bardzo ją zaniepokoił…

Kobieta z wyspy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kobieta z wyspy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rozdział 9

Następnego dnia prowadził z nią subtelną wojnę podjazdową. Pragnęła otwartej konfrontacji, a Jarl zmuszał ją, żeby spała. Chciała wiedzieć, dlaczego i co Maks mu powiedział.

Po obiedzie Kip przyszedł do niej do łóżka.

Yksi, kaksi, koime. To raz, dwa, trzy, mamo. Powtórz.

Powtórzyła, obejmując syna jednym ramieniem, ale jej oczy wpatrzone były w potwora czytającego gazetę w odległym kącie pokoju.

Herra znaczy facet. Tyttó znaczy dziewczyna. Powtórz.

Znów posłusznie powtórzyła.

Ravinto. To jedzenie.

Ravinto - powiedziała, żałując, że nie ma w sobie wystarczająco dużo siły, by zejść z łóżka i potrząsnąć Jarlem. Maks z własnej inicjatywy nie powiedziałby mu wszystkiego. Jarl był sprytny i z pewnością go podszedł.

– Wiesz przypadkiem, co znaczy kissa?

Pewnie, że wiem. Kociak. Mamo, każdy, kto zna fiński tak dobrze jak ja, wie to doskonale.

– Nie wiedziałam. – Nazywał ją kociakiem przez cały ten czas. – A nainen?

Nigdy nie słyszałem tego słowa. – Kip podrapał się po nosie. Co znaczy nainen. Jarl?

Nainen znaczy moja kobieta. To trudne słowo do przetłumaczenia. Niesie w sobie tyle treści. Posiadanie, honor, prawo do obrony i opieki;

– O rany! – Kip spojrzał na Sarę – Nic nie zrozumiałem. Nazwij to jakoś prościej, mamo.

– Dobrze – powiedziała słabo. – Może i Jarl zacząłby nazywać pewne rzeczy prościej. Na przykład mógłby używać imion.

– Mógłbym – zgodził się – ale inni mężczyźni nazywają cię Sara, a nikt nie nazywa cię nainen.

Chyba wydawało mu się, że może robić i mówić wszystko, na co ma ochotę, tylko dlatego, że była taka słaba.

A była słaba. Trzy razy dziennie Jarl bezceremonialnie wyłączał światło i zamykał drzwi, orzekając, że Sara potrzebuje drzemki. Nie chciała żadnej drzemki, chciała z nim porozmawiać, a zamiast tego zmuszano ją do spania całymi dniami.

Może gdyby nie leżała w łóżku, nie czułaby się taka senna. Uciekła po obiedzie, nie zważając na protesty Jarla i Kipa, i dowlokła się do kanapy w jadalni. Kip przyniósł trzy poduszki, a Jarl owinął ją szczelnie kocem, po czym kompletnie ją zignorowali i zabrali się do rozpalania ognia.

Za oknami świeciły gwiazdy, które odbijały się w oczach Kipa. Chłopiec był naprawdę szczęśliwy.

I śpiący, chociaż nie zdawał sobie z tego sprawy. Jarl nigdy nie mówił, że już czas spać. Po prostu brał na ręce zasypiającego chłopca i zanosił go na górę.

Czekała, otoczona przez ciszę i ciemność. Jedyne światło w pokoju rzucał ogień. Nie potrzebowała światła, tylko siły. Przez cały dzień Jarl robił wszystko, co mógł, żeby ją uczuciowo osłabić. Wspólne rozpalanie ogniska z Kipem było ostatnią kroplą. Nieomal płakała. To ojcowie uczą swoich synów, jak rozpalać ogień. Duma na twarzy Jarla dorównywała niemal dumie Kipa, kiedy zajęły się drewienka.

Kochał jej syna.

Nie słyszała jego kroków na wyłożonych dywanem schodach, ale był tutaj i stal w odległym kącie pokoju. Przez cały dzień układała zdania, które powie, kiedy nareszcie zostaną sami. Teraz byli sami, ale czuła, że jej starannie opracowana przemowa warta jest tyle, co zeszłoroczny śnieg. Nie kłamała z wyboru, chciała go chronić. Jednak czuła, że jeśli jeszcze raz uchyli się od powiedzenia mu całej prawdy, poważnie się rozchoruje. Kiwnęła palcem.

– Proszę tu podejść, panie Hendriks.

– Gdzie?

– Wiesz gdzie. Na bezpieczną odległość. Podobał mu się ten rozkaz. Uśmiechnął się, ale nie posłuchał. Podszedł do ognia i oparł się o jeden z leżących tam kamieni. Jego twarz pozostawała w cieniu, co wcale nie podobało się Sarze.

– Kip śpi?

– Nie obudził się nawet, kiedy zdejmowałem z niego ubranie. – Jar! wyglądał na zadowolonego i odprężonego. – Pozwolisz mi go zaadoptować po naszym ślubie?

Jej gardło było zupełnie suche.

– Nie żartuj, Jarl, Jeżeli rozmawiałeś z Maksem, wiesz dobrze, że nie może być żadnego ślubu. Ani teraz, ani nigdy.

– Rozmawiałem z Maksem. Wpakowałaś się w kłopoty.

– Wiem.

– Nie z twoimi Chapmanami. Ze mną. Jeżeli chodzi o sprawy z nimi, mógłbym to porównać do przebywania na oceanie bez łodzi ratunkowej. Ale prawdziwym problemem jest to, że nic mi nie mówiłaś, kissa.

Starał się mówić łagodnie, ale wyczuwała napięcie.

– Powinnam była ci powiedzieć – przyznała.

– Tak.

– I powiedziałabym ci, gdyby chodziło tylko o to, czy cię kochani i czy ci ufam.

– A nie chodziło? To co cię od tego powstrzymywało? Obawa, że zawiadomię policje?

– Nie kłamię. Na początku tego właśnie się obawiałam. – Przykryła się szczelniej kocem czując nagły chłód. – Wiem, że nie doniósłbyś na nas, Jarl. Nie skrzywdziłbyś nas. Masz rację, powinnam ci była o tym powiedzieć. Wiedziałam, co zaczyna się dziać między nami i gdyby ci wtedy powiedziała, powstrzymałabym to.

Uniosła głowę.

– Powinnam dać ci szansę wydostania się z tego na długo przedtem, zanim mógłbyś zostać zraniony. Nie możesz wiązać się z dwójką ludzi ukrywających się przed policją i ryzykować kłopoty z prawem. Nie pozwolę, żeby tak się stało.

Jarl wstał.

– Chyba śnisz, jeżeli myślisz, że tak po prostu sobie pójdę.

– To ty śnisz, jeżeli myślisz, że masz jakieś inne wyjście – poprawiła go. – Starasz się być szlachetny, ale pozwól, że cię powstrzymam. Nie jesteś jeszcze śmiertelnie zakochany i nie będziesz. Nic nie możesz zrobić i nie ma doprawdy powodu, żebyś czuł się nie w porządku, jeśli odejdziesz.

Zrobił krok w jej kierunku. Podniosła głos.

– Gdyby nie moja noga, nie mieszałabym cię już do tego wszystkiego. Cóż, stało się, ale jutro minie trzeci dzień i będę mogła chodzić. I wrócić z Kipem na wyspę. Maks nam pomoże – zaczynała trząść się jej broda. – A ty znajdziesz kogoś innego. Kogokolwiek. I nie zamierzam wysłuchiwać żadnych sprzeciwów.

Emocje, tłumione od spotkania z Maksem, wzięły w nim gorę. Pochylił się nad nią. Kiedy jego usta dotknęły jej warg, wiedział, że robi źle. Sara nie była w nastroju do pocałunków, ale był na nią zły, bo postawiła go w tak trudnej sytuacji. Był zły, że od początku nie zdał sobie sprawy, jak poważny był jej problem. Był zły, że tak gwałtownie, na siłę, starała się chronić tych, których kochała. Tylko gdzieś po drodze zapomniała o sobie.

Był zły, ponieważ bolała ją noga i mogła umrzeć z powodu zakażenia. Kochał ją i jej syna. Do diabła z historiami o rozwodach i opiece rodzicielskiej. Mógłby zabić tego drania, który ją skrzywdził. Był zły, że była tak długo zamężna. Był zły, że spała z tamtym mężczyzną. Był zły na myśl o każdym mężczyźnie, który mógł ją znać.

A ponieważ czuł wielką złość, jego pocałunek był zbyt szorstki, zbyt brutalny. Zesztywniała gwałtownie, po czym rozluźniła wszystkie mięśnie. Jej usta szukały jego warg, a to wcale nie pomogło mu się opanować. Jednak zdołał się w końcu od niej oderwać. Ujął jej brodę w swoje ręce.

Oczy Sary miały łagodny wyraz i po raz pierwszy od kilku dni nie była śmiertelnie blada. Oddychała nierówno.

– Pomyśl, Jarl.

– Nie.

– Spotkasz inną kobietę.

– Nie.

– Nie pozwolę na to. To może tylko zranić nas oboje. Musisz odejść. Musisz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kobieta z wyspy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kobieta z wyspy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jennifer Greene - Ruchome Piaski
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Wintergreen
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Un regalo sorpresa
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Toda una dama
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Sunburst
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Pink Satin
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Orgullo y seducción
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Man From Tennessee
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Dziecko, on i ta trzecia
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Blame It on Chocolate
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Lucky
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Prince Charming's Child
Jennifer Greene
Отзывы о книге «Kobieta z wyspy»

Обсуждение, отзывы о книге «Kobieta z wyspy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x