Jennifer Greene - Kobieta z wyspy
Здесь есть возможность читать онлайн «Jennifer Greene - Kobieta z wyspy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Kobieta z wyspy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Kobieta z wyspy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kobieta z wyspy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Kobieta z wyspy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kobieta z wyspy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Jarl, wszystko w porządku. – Widział, że znów zasypia. Przełknął ślinę, chcąc się pozbyć nieznośnego dławienia w gardle.
– Czy już kiedyś zasypiała w ten sposób? – zapytał Kipa łagodnie.
– Dwa razy, dziś rano. Mówiła, że jest zmęczona.
– Zajmiemy się nią – powiedział Jarl z udawanym entuzjazmem.
– Już się nią zająłem dziś rano. Mówię ci, że nie mamy już nic do roboty. Z nią jest wszystko w porządku.
– Jak się nią zająłeś?
– Jej nogą. Przylepiłem plaster.
Jarl błyskawicznie podwinął nogawkę jej spodni, ściągnął plaster i zobaczył wielką, spuchniętą ranę. Nie trzeba było być lekarzem, żeby rozpoznać zakażenie.
Kip zerknął na twarz Jarla i przykucnął przestraszony.
– Wiem, co zrobić Jarl. Wiem, co zrobić. Zajmę się tym.
Malec zerwał się i pobiegł jak strzała w kierunku domu. Złapał wiadro, odwrócił i stając na nim otworzył wszystkie klatki z gołębiami. Po kilku sekundach ptaki wzbiły się w powietrze. Jarl będzie z niego bardzo dumny.
Sara nie mogła się obudzić. Otwierała oczy, ale chęć snu nie ustępowała i powieki znów opadały. Wszystko ją bolało, miała wrażenie, że jest jednym wielkim bólem.
Wydawało jej się, że jedzie samochodem, co było oczywistą niedorzecznością. Gdzie jest Kip. Próbowała się poruszyć, ale koc był tak ciężki i gorący.
A więc znaleźli ją. Zabiorą jej Kipa. Przed jej oczami przesuwały się twarze Chapmanów, ich adwokatów, sędziego, wszystkie wykrzywione w ironicznym grymasie. Zaczęła krzyczeć.
– Saro – słyszała łagodny głos Jarla, zupełnie nie zdając Sobie sprawy, skąd on się wziął w tym towarzystwie wrogich jej osób.
– Chcę, żebyście mi oddali syna!
– Saro, uspokój się, Kip czuje się dobrze i jest z Maksem.
– Nie może być z Maksem! On się boi Maksa. Oddajcie mi…
– Cicho, cicho. – Z nogą na pedale gazu zaryzykował krótkie spojrzenie przez ramię. – Leż spokojnie, Saro. Kip czuje się dobrze. Ty też wkrótce poczujesz się lepiej, ale teraz musisz zachowywać się spokojnie. Śpij, kissa.
– Nie pozwól im, żeby mi go zabrali!
– Nikt ci go nie zabierze, przyrzekam..
– Obiecaj mi. Obiecaj mi.
– Przyrzekam.
Następną rzeczą, którą sobie uświadomiła, były ramiona Jarla, wydobywające ją z samochodu. Słyszała pisk opon, szmer głosów i odgłosy otwieranych drzwi. Ktoś próbował odciągnąć od niej Jarla.
Poczuła zapach alkoholu. Położono ją na czymś zimnym i twardym, w ramię wbito igłę i znów ktoś próbował zabrać od niej Jarla.
Cięcie! Usłyszała, że ktoś zaciągnął zasłony, szare oczy pochyliły się nad nią i zniknęły.
– Czy ona jest na coś uczulona, panie Hendriks?
– Nie mam pojęcia.
– A czy miała ostatnio wszczepioną surowicę?
– Nie wiem.
– W porządku. Obok jest poczekalnia. Teraz musi pan wyjść. I niech pan weźmie formularze z recepcji.
Znowu próbowali to zrobić. Jej palce zacisnęły się wokół jego przegubu. Próbowała powiedzieć głośno jego imię, ale nie mogła. Nie pozwoli mu odejść. Przywykła już do koszmarów i bólu, strachu i poczucia beznadziejności. Nie mogła nic zrobić, ale nie pozwoli mu odejść.
– Musi pan wyjść, panie Hendriks.
Sara czuła, że ma mu tak wiele do powiedzenia. tysiące rzeczy, z których żadna nie mogła czekać. Tak trudno było jednak coś wykrztusić.
– Kocham cię – wyszeptała. Położył rękę na jej czole.
– Ja też cię kocham. Wszystko będzie dobrze, Saro. Myślisz, że pozwoliłbym, żeby cię spotkało coś złego?
– Panie Hendriks, nie możemy rozpocząć, dopóki nie dopełni pan formalności.
Rozluźnił jej uścisk na przegubie.
– Nie, Jarl. Nie wypełniaj żadnych formularzy. Nie mów im, jak się nazywamy. Weź Kipa. Nie mogę tu zostać. Muszę się stąd wydostać. Muszę…
Obudziła się mówiąc wciąż to samo.
– Muszę się stąd wydostać. Weź Kipa. Na litość boską, weź Kipa.
– Mam go, nainen. I mam ciebie. Wszystko w porządku. – Jarl podniósł się z fotela, żeby nacisnąć guzik znajdujący się nad jej głową.
Na zewnątrz królowała głęboka, ciemna noc, w pokoju zaś było przeraźliwie jasno.
Pielęgniarka wkroczyła do pokoju, rzucając Jarlowi nieprzychylne spojrzenie.
– Widzę, że pacjentka nie śpi – powiedziała ostrożnie, jakby znalazła się w klatce z drzemiącymi tygrysami.
– Ona cierpi. Niech jej pani pomoże.
– Już panu tłumaczyłam, panie Hendriks. Nie możemy nic zrobić, dopóki tętno się nie ustabilizuje.
– A jak jest teraz?
– Cóż, już w porządku.
– No właśnie. Proszę dać jej jakiś środek przeciwbólowy, albo wezwę lekarza.
Pielęgniarka wyglądała tak, jakby chciała coś powiedzieć, ale najwyraźniej rozmyśliła się i wyszła. Sara wpatrywała się w niego.
– Nic nie mów, kissa – podszedł do niej i niezręcznie poprawił poduszkę.
– Musimy porozmawiać – powiedziała niewyraźnie… – Jarl, pomóż mi się stąd wydostać. Nie mogę tu zostać.
– Kochanie, w tej chwili nie możesz być w żadnym innym miejscu. Może jutro, lecz dziś jeszcze nie. Wkrótce zabiorę cię do domu, lecz już nigdy nie będziesz goliła sobie nóg, słyszysz?
– Podałeś im moje nazwisko?
– Jasne, że tak. Dla nich nazywasz się Jane Smith. Sam nie wiedział, dlaczego skłamał. Było to wbrew jego zasadom. Jednak wypełniając formularz wpisał fałszywe nazwisko i wymyślony numer prawa jazdy.
Nie powiedział prawdy, ponieważ Sara prosiła o to, gdy była jeszcze przytomna.
Teraz patrzył na nią, tak bardzo bladą i bezsilną, jak usiłuje wykrzesać z siebie odrobinę energii.
– Musimy iść do Kipa.
Znów zaczął tłumaczyć łagodnie i uspokajająco.
– Z Kipem wszystko w porządku. Wypuszczą cię za dwadzieścia cztery godziny, jeśli teraz będziesz odpoczywać.
– Dwadzieścia cztery godziny? Nie! – Złapała go rozpaczliwie za rękę. – Pomóż mi.
– Kochanie.
– Muszę się stąd wydostać. Muszę wracać do Kipa. To nie może czekać, a nie poradzę sobie bez ciebie. Jarl, proszę, pomóż mi.
– Nainen, właśnie opuściłaś salę operacyjną.
– Proszę!
– Nie ma możliwości, żebym wydostał cię stąd w tym stanie i w dodatku o trzeciej nad ranem.
– Proszę – znów powtórzyła jak automat.
Poczuł się zmęczony i poirytowany. Odnosił wrażenie, że rozmawia z jej czteroletnim synem, który w dziecinnie egoistyczny sposób nie przyjmuje żadnych argumentów. Jednak nie mógł znieść jej błagalnego, zrozpaczonego spojrzenia.
Podszedł do metalowej szafki, w której leżało jej ubranie.
– Wydostanę cię stąd.
– Teraz?
– Teraz. Zaopiekuję się twoją cholerną wyspą, a kiedy to już się skończy…
Nigdy dotąd nie widziała go tak rozwścieczonego. Kiedy jednak pochylił się nad nią, żeby ją pocałować, zrobił to czule i delikatnie.
To jej wystarczyło. Zamknęła oczy.
Rozdział 8
– Ejże – Jarl powstrzymał rozpędzonego malca.
– Chcę do mamy, Jarl.
– Wiem, maluchu, ona też chce cię zobaczyć. Ale ma na nodze poważną ranę i trzeba obchodzić się z nią bardzo ostrożnie. Każdy, kto nie będzie zachowywał się spokojnie i grzecznie, do końca życia będzie jad! tylko makaron, jasne?
Jarl puścił wyrywającego się chłopca, wskazując mu palcem sypialnię na końcu korytarza. Kip pobiegł w tamtym kierunku, a Jarl przyglądał się staremu człowiekowi, wciąż stojącemu w drzwiach.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Kobieta z wyspy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kobieta z wyspy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Kobieta z wyspy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.