Jennifer Greene - Kobieta z wyspy
Здесь есть возможность читать онлайн «Jennifer Greene - Kobieta z wyspy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Kobieta z wyspy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Kobieta z wyspy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kobieta z wyspy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Kobieta z wyspy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kobieta z wyspy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Z powodu upału tętno jej biło nierównym rytmem. Przez cały dzień upał wyczyniał z nią dziwne rzeczy. Czuła się nieswojo. Nic nie było normalne, takie jak trzeba, a teraz nagle poczuła się świetnie, jakby spadł jej z serca olbrzymi ciężar.
– Byłam pewna… – poczuła, że zaschło jej w gardle. Patrzyła na wodę, w której odbijało się słońce. – Byłam pewna, że nie wrócisz.
– Zawsze wracam. Potrzebowałem tylko trochę czasu, żeby przestać się na ciebie wściekać.
– Wściekać? – Nie słyszała w jego głosie żadnego gniewu.
Zamierzał przeprowadzić długą, poważną rozmowę, ale zdawał sobie sprawę, że Kip nie będzie szukał żółwia wiecznie.
– Nie wiedziałem, co zrobić, nainen… Odkąd cię spotkałem, nie wiem także, jak poradzić sobie z tobą. W moim życiu wszystko jest logiczne i uporządkowane. I nagle zjawia się kobieta, która sprawia, że znów czuję się jak zakochany smarkacz. Kobieta, która jest uparta jak osioł. Prędzej zbudowałbym dom, niż sprawił, żeby się do mnie uśmiechnęła. Od pierwszego dnia ta kobieta robi wszystko, żeby usunąć mnie ze swojego życia. Jestem chyba szalony, że walczę o ciebie.
– Nie brzmi to jak wynurzenia szaleńca.
Jak na razie nie powiedział nic, co brzmiałoby specjalnie rozsądnie, ale tak było dobrze. I to, że leżał obok niej, też było takie kojące. Tak bardzo za nim tęskniła.
Zaczął mówić bardzo niskim i poważnym głosem.
– Byłem na ciebie zagniewany, ponieważ chciałem, żebyś zaczęła mówić prawdę, a ty wciąż kłamałaś.
Kiedy zaczęła protestować, położył jej delikatnie dłoń na ustach.
– Wiem, nainen, powiedziałaś mi prawdę o swoim byłym mężu i o tym, co czujesz do swojego syna. Ale wiesz przecież, że ja również podzielam to uczucie. Musisz wiedzieć, że prędzej zraniłbym siebie niż Kipa. Więc zasłanianie się nim, żeby nie dopuścić do miłości między nami, jest nieuczciwe. A potem pomyślałem sobie:,,Może ona naprawdę nie chce, abym był w jej życiu". Więc spędziłem te cztery dni, pytając siebie, dlaczego nalegam. Dlaczego po prostu nie uszanuję twojego wyboru?
Pochylił się i odgarnął kosmyk włosów z jej policzka. Pachniała brzoskwiniami.
– Jest powód, dla którego wróciłem. Chciałbym powiedzieć to po fińsku, ale nie zrozumiesz. W jednej z naszych piosenek są takie słowa „jesteś wiatrem w moich skrzydłach". Tak właśnie się czuję i dlatego wróciłem, kissa. Nie kłóć się ze mną. I tak cię nie zostawię.
Patrzyła na niego jak zahipnotyzowana. Znała uczucie, o którym opowiadał. Ona czuła podobnie. Jednak udało się jej wyszeptać:
– Nie.
– Zostanę.
– Nie.
– Posłuchaj, mimo wszystko możemy zrobić tak, jak pragniesz – zapewnił ją. – Nie będę cię pytał, dlaczego nie opuszczasz wyspy, czego się boisz, dlaczego nie weźmiesz wioseł i nie przypłyniesz do mnie na kolację.
Chciał powiedzieć więcej. Chciał uczciwie przyznać, że przyjmując jej warunki nie zamierza ciągnąć tej idiotycznej gry w nieskończoność, ale zauważył nadbiegającego Kipa. Natychmiast przerwał i usiadł. Stonce już go tak nie oślepiało. Ponownie spojrzał na Sarę.
– Ej, co to znaczy? – Dotknął palcem cieni pod jej oczami.
– Nic – odpowiedziała miękko.
– Nie spałaś?
– Nic mi nie jest. Jarl. – Stan własnego zdrowia był ostatnią sprawą, która zaprzątała jej uwagę. Kiedy zapewniała Maksa, że sama zadba o Kipa i o siebie, wiedziała, co mówi. A teraz wiedziała, że zdoła znaleźć siły, aby zadbać o tego tak drogiego jej mężczyznę. Wszystko, co mówił, sprawiało, że go kochała. Wszystko, co mówił, przerażało ją.
Siła – umysłowa, emocjonalna i fizyczna – nigdy dotąd nie była tak ważna. Jednak czuła, że podźwignięcie się z piasku pochłonęło całą jej energię.
– Co się z tobą dzieje? – zapytał Jarl.
– Nic. Naprawdę nic – przesłała mu uspokajający uśmiech. Chwilę później przybiegł Kip z rozdzierającą serce historią o zaginionym żółwiu.
Jarl wstał, otworzy! usta i natychmiast je zamknął. Kiedy Sara rozmawiała z Kipem, wyglądała zupełnie normalnie. Może mu się tylko wydawało, może była po prostu zmęczona. On przecież był. Może czuła się nie najlepiej z powodu zwykłych kobiecych dolegliwości. A to wcale nie musiało znaczyć, że była chora.
– Jarl? – drobna dłoń szarpała go za kieszeń od spodni. – Czy jesteś za stary, żeby bawić się w chowanego!?
– W chowanego? – Zanurzył pieszczotliwie dłoń w czuprynie chłopca. Kochał Kipa bardzo, lecz w tej chwili pragnął pozostać tylko z jego matką.
– Jarl? Jarl? Nie jesteś za stary, prawda?
– Nikt nie jest za stary, żeby bawić się w chowanego.
– No to chodź! Słyszysz? Mama będzie nas szukać. Schowamy się w sadzie i nigdy nas tam nie znajdzie.
Spojrzał na Sarę, rozbawiony i zirytowany jednocześnie.
– Jeszcze z tobą nie skończyłem, nainen.
– Licz, mamo!
– Raz, dwa, trzy…
Usłyszała tupot i śmiech od strony sadu. Przez krótką chwilę zapragnęła zwinąć się w kłębek.
– Cztery, pięć, sześć… – słońce świeciło zbyt jasno i bolały ją oczy. Działo się z nią coś niedobrego i nie miało to nic wspólnego z Jarlem ani z jej kłopotami.
– Dziewięć, dziesięć!
Chciała spać, a nie bawić się, ale śmiech Kipa spowodował, że poczuła w sobie dość siły, aby pójść za nimi. Kip śmiał się, ponieważ był tu Jarl.
Walcząc z osłabieniem w każdym mięśniu odkryła ze zdumieniem, że szybko porusza się między drzewami, dziwnie chichocąc. Czy to obecność Jarla wyzwala w niej tę irracjonalną radość? Wiedziała, że musi oszczędzać siły na dalszą rozmowę z nim, ale ta zabawa była przecież taka nieszkodliwa. I tak łatwo było ich znaleźć.
Znaleźć łatwo, lecz bardzo trudno złapać. Dojrzewające brzoskwinie pachniały oszałamiająco i przyprawiały o zawrót głowy. Stare drzewa o kruchych pniach i liściach rozpostartych w kształcie parasola zdawały się stanowić przeszkody nie do pokonania. Gałęzie uderzały po nogach i ramionach, ale starała się nie zwracać na to uwagi. Słońce oślepiało ją coraz bardziej, nawet pnie drzew nie dawały schronienia. Kształty i barwy wirowały jej w oczach jak w kalejdoskopie.
Podbiegła trochę i poczuła obezwładniający ból w czaszce. Zaciskała zęby, nie mogła przecież pozwolić, żeby nad nią zapanował. Chciała biec dalej, pragnienie to rosło w niej z każdą chwilą i już nie liczyło się nic oprócz chęci nieustającego biegu. Gdyby tylko mogła nie oddychać, nie myśleć i nie czuć, tylko ciągle biec, to mogłaby go kochać.
To było bardzo dziwne, ta fala czerni nad głową. Drzewa pochylały się nad nią. Głupie drzewa!
– Saro!
Co za głupiec! Dlaczego wyszedł z kryjówki, czy on nie zna reguł tej gry! Powinien się chować, a nie biec w jej kierunku. Próbowała mu to wyjaśnić, lecz myśli dziwnie się plątały. Poczuła jego dłonie, zaciśnięte boleśnie na jej ramionach.
Nagle uświadomiła sobie, że już nie biegnie, tylko patrzy na złociste brzoskwinie. Te głupie drzewa ruszyły ze swoich miejsc i w jakiś przedziwny sposób znalazły się nad nią. Czyżby nawet one bawiły się w tę idiotyczną grę?
– Kochanie, co ci jest? Gdzie cię boli? – Pochylał się nad nią, dotykając czoła, gardła i dłoni. Tętno Sary biło jak oszalałe. To nie był upał, miała wysoką gorączkę.
Kiedy zobaczył, że Sara pada, poczuł przeraźliwy strach. Obwiniał siebie, że wcześniej nie dostrzegł, jak bardzo jest chora. Należało teraz coś zrobić. Przenoszenie mogło być niebezpieczne, nie miał pojęcia, co jej się stało.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Kobieta z wyspy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kobieta z wyspy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Kobieta z wyspy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.