Marion Lennox - Pod wspólnym dachem

Здесь есть возможность читать онлайн «Marion Lennox - Pod wspólnym dachem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pod wspólnym dachem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pod wspólnym dachem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cztery lata temu Cathy postanowiła rozstać się z Samem, ponieważ lekceważył jej potrzeby. Usiłował zrobić z niej elegancką żonę, podczas gdy ona w niezbyt wytwornym stroju weterynarza wolała zajmować się chorymi przybłędami. Była pewna słuszności swej decyzji, nie podejrzewała jednak, że życie bez Sama okaże się takie puste i samotne. Sam wiedział, że głęboko zranił żonę, ale może po latach, gdy zaczął wreszcie cenić wyznawane przez Cathy wartości, zdoła ją skłonić, by dała mu drugą szansę?

Pod wspólnym dachem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pod wspólnym dachem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ostatnio nie bywała tu zbyt często, bo wszyscy jej pacjenci czuli się już znakomicie. Poppy odzyskała siły i chętnie nadstawiała grzbiet pod dziecięce siodło, a Jasper nabrał ciała i jego jeszcze niedawno wynędzniały, smutny pysk zdawał rozpływać się w uśmiechu. Poza tym dzieci spędzały prawie cały dzień w przedszkolu. Oczywiście mogła odwiedzać je po południu, ale to pociągało ryzyko spotkania z Samem.

W końcu, stęskniona za maluchami, zaproponowała, że dwa razy w tygodniu będzie odbierać je wcześniej z przedszkola. W ten sposób mogła spędzić z nimi kilka godzin i opuścić farmę w chwili, gdy znajoma sylwetka jaguara pojawi się na podjeździe.

Sam spoglądał na znikającą na horyzoncie furgonetkę ze ściśniętym sercem, lecz rozumiał, że jeśli kiedykolwiek ma odzyskać Cathy, nie może jej się teraz narzucać. Szczególnie że prace na farmie miały się już ku końcowi.

Nieopodal głównego budynku przed laty wybudowano niewielki domek, przeznaczony dla zarządcy majątku. Od lat stał nie używany, a teraz zmienił się nie do poznania. Odnowione ściany błyszczały z daleka świeżą farbą, dach zyskał nowe pokrycie, a w oknach zawisły firanki.

W końcu ciekawość Cathy wzięła górę, a bliźnięta bez wahania pospieszyły z zawczasu przygotowaną, stosowną odpowiedzią.

– Stryjek szykuje sobie miejsce do pracy – wyjaśniła Beth. – Mówi, że w domu robimy taki hałas, że w ogóle nie może się skupić.

To całkiem w jego stylu, pomyślała Cathy z goryczą. Zrobi wszystko, żeby się znaleźć jak najdalej od dzieci.

– Podoba ci się? – nie wytrzymał Mickey, ale siostra natychmiast dała mu kuksańca w bok.

– A co cię to obchodzi? I tak tylko stryjek będzie tam chodził.

– Domek jest naprawdę prześliczny. Myślicie, że stryj pozwoli wam się w nim bawić?

– Powiedział, że jest zamknięty na klucz i nie wolno nam wchodzić do środka bez wyraźnego zaproszenia.

– Charles, mógłbyś zastąpić mnie dziś po południu? – Sam właśnie zakończył skomplikowaną operację wszczepienia pacjentce endoprotezy. Bardzo obawiał się tego zabiegu, bo kobieta cierpiała na zaawansowaną wieńcówkę, ale na szczęście obyło się bez komplikacji.

– Oczywiście. Tylko bądź pod telefonem na wypadek, gdyby trafiło się nam coś trudnego.

– W porządku. Ale błagam, nie dzwoń bez naprawdę ważnej potrzeby.

– Sam dziś wykłada karty na stół – wyjaśniła Barbara, szczerząc zęby w uśmiechu.

– Ach, to dziś jest ten wielki dzień. – Już wcześniej Sam musiał kilkakrotnie skorzystać z pomocy przyjaciół i, siłą rzeczy, zmuszony był wtajemniczyć ich w swoje plany. – Ale zdajesz sobie sprawę, że to szantaż?

– Bardzo miła forma szantażu – wtrąciła Barbara. – Nikt nie traci, wszyscy korzystają.

– Pod warunkiem, że Sam teraz wszystkiego nie schrzani. Wcale nie jestem pewien, czy zdoła nadal trzymać się od Cathy z daleka.

– Ręczę ci, że potrafi się opanować.

– Gdyby moja dziewczyna miała zamieszkać pięćdziesiąt metrów od mojego domu, musiałbym chyba ze sto razy dziennie brać zimny prysznic, żeby się do niej nie zbliżyć. Myślisz, że wytrzymasz?

– A mam wyjście? To moja ostatnia szansa – odparł Sam.

Minęła druga po południu.

– Zawsze przyjeżdżają o tej porze? – Sam niecierpliwie przestępował z nogi na nogę.

– Powinni być najdalej za pół godziny. – Abby nie spuszczała wzroku z drogi. Podobnie jak jej chlebodawca, wręcz drżała z przejęcia.

– Dzieci na pewno wiedzą, że mają ją tu przywieźć?

– Przecież sam im pan o tym przypominał, doktorze. O proszę, jadą! – zawołała i podskoczyła jak oparzona.

– Wszyscy na miejsca!

– Ciociu, musimy ci coś pokazać – oznajmiła Beth, kiedy zajechali na farmę.

Od chwili, gdy odebrała Beth i Mickeya z przedszkola, oboje zachowywali się tak, jakby ich coś goniło. O dziwo, nie chcieli nawet iść dzisiaj na lody.

– A co to za niespodzianka?

– Nie wolno nam mówić, ale znajduje się tam… – Mickey wskazał dłonią świeżo odnowiony domek.

Podejrzliwość Cathy rosła z minuty na minutę. Rozejrzała się wokół, lecz nikogo nie zauważyła. Podjazd przed domem był pusty, więc domyśliła się, że Sam nie wrócił jeszcze ze szpitala. W ogóle naokoło panowała dziwna cisza. Nawet Jasper nie wybiegł im dziś na spotkanie.

– Jak to, nie wolno wam mówić?

– No, najpierw musimy ci to pokazać. – Beth pociągnęła Cathy za rękę.

– Mówiliście, że stryjek nie pozwala wam tu wchodzić – zaprotestowała, gdy Mickey położył dłoń na mosiężnej klamce.

– Tak, ale dzisiaj jest inaczej – powiedział, otwierając szeroko drzwi.

To, co zobaczyła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania.

Niewielka poczekalnie lśniła czystością. Pod ścianami stały kolorowe, plastikowe krzesła, na niewielkim stoliku piętrzył się stos kolorowych pism, a ściany zdobiła niezliczona ilość plakatów przedstawiających najróżniejsze rasy psów i kotów. W kącie stała olbrzymia waga, dostosowana do rozmiarów najpotężniejszego nawet bernardyna.

Cathy zrozumiała, że oto ma przed sobą nowiusieńką lecznicę dla zwierząt.

– Jakim cudem…

Zanim zdążyła skończyć zdanie, otworzyły się drzwi prowadzące z poczekalni do pozostałych pomieszczeń i nagle wokół zaroiło się od ludzi i zwierząt. Cathy nie wierzyła własnym oczom. Rhonda, Henry trzymający w dłoniach fretkę, Barbara, pani Smythe ze swoją Chloe i inni właściciele zwierząt, które leczyła od lat, wszyscy zebrali się tutaj, żeby ją powitać.

A z tyłu, wsparty o ścianę, stał Sam.

– I co, czyż to nie świetny pomysł? – Rhonda zarzuciła Cathy ręce na szyję. – Jak Sam powiedział…

– Sam? – Cathy odszukała wzrokiem byłego małżonka i przyjrzała się mu podejrzliwie. – Czy ktoś może mi wytłumaczyć, co to wszystko ma znaczyć?

– To twoja nowa lecznica – odezwał się ktoś.

Zebrani wybuchnęli radosnym śmiechem, tylko Cathy zachowała powagę.

– Nie rozumiem.

– To proste – pani Smythe pospieszyła z wyjaśnieniem. – Wszyscy nie lubimy starej kliniki, więc kiedy doktor Craig zaproponował, żeby zorganizować tutaj nową przychodnię, uznaliśmy to za genialny pomysł i założyliśmy coś w rodzaju spółdzielni. Doktor Craig przekazał na jej rzecz ten budynek, ale każdy z nas ma tu swój udział. Żadna klinika nie ma teraz takiego wyposażenia jak ta. A z tyłu urządziliśmy małe, przytulne mieszkanko…

– Ale przecież ja mam gdzie pracować…

– Tak, ale wszyscy wiemy, że nie lubi pani tamtej lecznicy tak samo jak my.

– No i mamy nadzieję, że teraz tu zamieszkasz – nie wytrzymała Beth. – Będziemy ci pomagać, obiecuję.

Nagle wszyscy wstrzymali oddech i wokół zapanowała pełna wyczekiwania cisza.

Wzrok Cathy napotkał niespokojne spojrzenie Sama.

– Zaplanowałeś to, żeby mnie zmusić… – syknęła.

– Nieprawda. Proponujemy ci podjęcie tu pracy, ale jak się nie zgodzisz, spółdzielnia poszuka innego weterynarza.

– Innego?

– Wiemy, że mało kto jest w stanie ci dorównać i bardzo byśmy chcieli, żebyś wyraziła zgodę. Ale decyzja należy do ciebie.

– Pomyśl – wtrąciła Rhonda. – Farma graniczy z parkiem narodowym. Będziesz mogła założyć tu własne schronisko. Steve myśli, że jest cwany, bo prowadzi klinikę przy samym wjeździe do miasta, tyle że dla niego zwierzęta to maszynki do robienia pieniędzy. Ludzie wybiorą ciebie. I w dodatku możesz tu mieszkać. A Abby mówi, że jeden posiłek więcej nie sprawi jej żadnej różnicy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pod wspólnym dachem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pod wspólnym dachem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Fern Michaels - Kochana Emily
Fern Michaels
Fern Michaels
Marion Lennox - Nie bój się uczuć
Marion Lennox
Marion Lennox
Marion Lennox - Miłość i spadek
Marion Lennox
Marion Lennox
Отзывы о книге «Pod wspólnym dachem»

Обсуждение, отзывы о книге «Pod wspólnym dachem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x