Marion Lennox - Pod wspólnym dachem

Здесь есть возможность читать онлайн «Marion Lennox - Pod wspólnym dachem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pod wspólnym dachem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pod wspólnym dachem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cztery lata temu Cathy postanowiła rozstać się z Samem, ponieważ lekceważył jej potrzeby. Usiłował zrobić z niej elegancką żonę, podczas gdy ona w niezbyt wytwornym stroju weterynarza wolała zajmować się chorymi przybłędami. Była pewna słuszności swej decyzji, nie podejrzewała jednak, że życie bez Sama okaże się takie puste i samotne. Sam wiedział, że głęboko zranił żonę, ale może po latach, gdy zaczął wreszcie cenić wyznawane przez Cathy wartości, zdoła ją skłonić, by dała mu drugą szansę?

Pod wspólnym dachem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pod wspólnym dachem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Matka nie żyje?

– Niestety.

– A kto cię tu przywiózł? – zapytała, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z obecności Sama.

– To mój były mąż.

– Ach, tak. – Rhonda wsunęła kangurzątko pod szlafrok. – Posiedź tu sobie i się ogrzej, a my tymczasem przygotujemy ci mleczko – powiedziała, po czym rzuciła Samowi niechętne spojrzenie. – O ile pamiętam, jest pan lekarzem.

– Owszem.

– To może mi pan powie, dlaczego pozwala pan Cathy jeździć z raną na głowie, która ewidentnie wymaga zaszycia?

– To nie był mój pomysł, żeby tu przyjechać. – Sam poczuł się co najmniej niezręcznie. – Według mnie, powinna być teraz w szpitalu.

– Rozumiem, że sam by się pan do nas nie pofatygował.

– Rhonda, daj temu spokój – poprosiła Cathy słabnącym głosem.

– Nad czym się pan zastanawia? Proszę wprowadzić ją do środka – warknęła gospodyni, wskazując mu drogę.

W kuchni panował trudny do opisania bałagan. Elektryczne koce i torby zwisały ze wszystkich sprzętów, cały stół zastawiony był naczyniami służącymi do przygotowywania posiłków dla zwierząt, a ściany pokrywała niezliczona ilość plakatów, map i kartek. Zza sterty liści eukaliptusa wyjrzał łysiejący mężczyzna w samych spodniach od piżamy i uśmiechnął się do Cathy serdecznie.

– Witaj, moja droga. Ale cóż to? Jesteś ranna? •

– Skoro widzisz, że tak, to po co pytasz – zauważyła szorstko Rhonda i troskliwie pomogła Cathy usiąść na krześle. – Henry, zrób jej filiżankę herbaty. Aha, to jest Henry, mój mąż. A to – wskazała na Sama – były małżonek Cathy.

Mężczyzna przyjrzał się mu bez uśmiechu.

– Nie traktował pan żony najlepiej.

– Henry, to wyłącznie nasza sprawa. Sam po prostu nie jest entuzjastą przyrody. – Chyba po raz pierwszy w życiu Cathy wzięła męża w obronę.

– Jak chcesz – odrzekł mężczyzna ze spokojem i spojrzał na Sama pojednawczo. – O tu, przy kuchence, stoi podgrzana mieszanka. Może pan nakarmić tego małego mrówkojada, a ja tymczasem przygotuję herbatę. Musi pan jednak pamiętać, że ten gatunek zwierząt nie ssie mleka, tylko wyciska je łapkami z gruczołów mlecznych i zlizuje z podbrzusza matki.

– Wiem, Cathy mi mówiła.

– To niech go pan położy na dłoni, a jak zacznie przebierać przednimi łapkami, proszę wylać kilka kropli mieszanki na rękę. Niech pan siada.

Sam nie protestował. Krwawienie z rany na czole Cathy nareszcie ustało, uznał więc, że filiżanka gorącej, słodkiej herbaty bardziej niż cokolwiek innego pomoże jej stanąć na nogi. Patrząc na byłą żonę, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że dopiero w takim miejscu jak Brimbi odzyskałaby szczęście i spokój.

Henry jakby czytał mu w myślach.

– To wielka szkoda, że Cathy zmuszona jest teraz przekazywać nam zwierzęta. Wie pan, że prowadzimy już ostatnie takie schronisko w całej okolicy. Ciągle przybywa nam pacjentów.

– Tym bardziej że nikt równie dobrze jak Cathy nie rozumie zwierząt. Płakaliśmy razem z nią, kiedy musiała sprzedać dom i pozbyć się podopiecznych – dodała Rhonda, nie pozostawiając najmniejszych wątpliwości, kogo wini za taki właśnie obrót wydarzeń.

– Rhonda, to był mój własny wybór i Sam nie miał z tym nic wspólnego. – Cathy znów próbowała mu pomóc. – Przecież to nie jego wina, że zachorowałam i zabrakło mi pieniędzy.

– O ile wiem, jeśli ludzie się pobierają, to biorą na siebie pewne obowiązki. Na dobre i na złe – zauważył Henry, podciągając spodnie od piżamy.

Chyba jego własna żona zapomniała o obowiązku wymienienia gumki, pomyślał Sam z przekąsem, próbując zlekceważyć uwagę dopiero co poznanego mężczyzny.

– Nasze małżeństwo rozpadło się, zanim znalazłam się w tarapatach – upierała się Cathy.

– Z opowieści mojej żony wynika, że twój mąż miał ci za złe właśnie to, co tutaj robimy, prawda? – Henry rozejrzał się po kuchni. – Nie potrafił zrozumieć, że możliwość ratowania przyrody to zaszczyt, którego nie każdemu dane jest dostąpić.

– Dajmy temu spokój, proszę – westchnęła Cathy. – Sam, możemy już jechać?

– Oczywiście – odrzekł, podnosząc się z krzesła.

Jakże prawdziwe były słowa starego przyrodnika! Sam gorzko westchnął w duchu. Mógł kiedyś dostąpić owego zaszczytu i tylko siebie może winić za to, że nie skorzystał z tej okazji.

Czy życie ofiaruje mu jeszcze jedną szansę?

Rozdział 10

W drodze powrotnej do Coabargo prawie się do siebie nie odzywali. Pogrążeni we własnych myślach, jechali przez busz, próbując uporać się z echami przeszłości. Cathy otrząsnęła się dopiero wtedy, kiedy Sam zaparkował samochód na przyszpitalnym parkingu i pomógł jej wysiąść.

– Zostaw mnie tutaj. Poszukam kogoś, żeby opatrzył mi głowę, a potem zawołam taksówkę.

– Chyba żartujesz? – Miałby zostawić ją w rękach jakiegoś nieopierzonego stażysty?

– Przecież jesteś ortopedą. W izbie przyjęć znajdę chirurga.

– Nic z tego. Sam założę ci szwy – powiedział tonem zazdrosnego kochanka.

– Ale dlaczego?

– Bo tak mi się podoba.

– To rzeczywiście argument nie do odparcia. – Cathy wzruszyła ramionami i pozwoliła wprowadzić się do szpitala.

W izbie przyjęć powitał ich Charles Haygart, który właśnie rozmawiał z oficerem policji.

– Dobrze, że jesteś, Sam. Próbowaliśmy się z tobą skontaktować. Sierżant Holland chciał porozmawiać na temat obrażeń Peg Lessing. Wiesz, że sprawca uciekł z miejsca wypadku?

– Przepraszam, ale będziecie musieli zaczekać. Najpierw muszę zająć się głową Cathy.

– Może ktoś inny mógłby pana zastąpić, doktorze? – zasugerował policjant. – Pacjentka…

– To nie jest zwykła pacjentka. To moja żona.

– Żona? – Charles przyjrzał się Cathy uważniej. – Myślałem, że jesteście rozwiedzeni.

– Była żona – wyjaśniła ze złością.

– A co? Daje pani popalić? – zapytał policjant, zerkając podejrzliwie na Sama.

– To był wypadek.

– Wszyscy faceci tak mówią.

Cathy omal nie zakrztusiła się ze śmiechu. Jeszcze tego brakuje, by Sam po raz wtóry wylądował za kratkami.

– Wjechałam na kangura. Sam nie ma z tym nic wspólnego – wyjaśniła, wskazując ranę na czole. – Czy kierowca, który zabił Peg, rzeczywiście uciekł z miejsca wypadku?

– Niestety. – Policjant wyciągnął notatnik. – Jak wynika z relacji świadka, prowadził duży wóz, chyba z napędem na cztery koła. Ale kobieta widziała go tylko z daleka i niewiele pamięta.

– To musiał być wysoki samochód, bo Peg doznała najpoważniejszych obrażeń na wysokości miednicy. Poza tym pewnie was zainteresuje, że na ubraniu miała odpryski czerwonego lakieru.

– Doskonale.

– Poza tym nie mogę wam pomóc. Musicie poczekać na wynik sekcji. Przepraszam, ale teraz już naprawdę muszę zająć się żoną.

– Byłą żoną – syknęła Cathy. – Jeśli nie przestaniesz nazywać mnie żoną, opowiem wszystkim, że pobiłeś mnie kijem baseballowym.

– Niech ci będzie. Możesz dzisiaj mówić, co chcesz, pod warunkiem, że pozwolisz mi sobie pomóc – rzekł Sam, prowadząc Cathy na prześwietlenie.

Zdjęcie na szczęście nie wykazało żadnych zmian.

– Od początku mówiłam, że nic mi nie jest. A teraz daj mi już spokój, bo zaczynam być śpiąca.

– Byłoby najlepiej, gdybyś została na noc w szpitalu. W ten sposób od razu mogłabyś się położyć.

– Za nic. Załóż mi wreszcie te cholerne szwy i daj stąd wyjść.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pod wspólnym dachem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pod wspólnym dachem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Fern Michaels - Kochana Emily
Fern Michaels
Fern Michaels
Marion Lennox - Nie bój się uczuć
Marion Lennox
Marion Lennox
Marion Lennox - Miłość i spadek
Marion Lennox
Marion Lennox
Отзывы о книге «Pod wspólnym dachem»

Обсуждение, отзывы о книге «Pod wspólnym dachem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x