Julia Quinn - Urodzinowy prezent

Здесь есть возможность читать онлайн «Julia Quinn - Urodzinowy prezent» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Urodzinowy prezent: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Urodzinowy prezent»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rudowłosa, energiczna Eleanor już nie wierzy, że spotka odpowiedniego kandydata na męża. Prowadzi dom ojcu, wiejskiemu pastorowi i to ją zadowala. Jednak pewnego dnia, w czasie spaceru, prosto pod jej stopy spada z drzewa urodziwy młodzieniec…

Urodzinowy prezent — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Urodzinowy prezent», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Przecież już pozwoliłem ci zmniejszyć dawkę o połowę.

– Przez co mam tylko pół świadomości. Potrafię znieść trochę bólu, Charles. Nie jestem słabeuszem.

– Ale nie musisz też być męczennicą, Ellie.

– Wcale nie chcę być męczennicą, chcę być po prostu sobą.

Popatrzył na nią z powątpiewaniem, ale odstawił buteleczkę na stolik przy łóżku.

– Kiedy ręce zaczną cię boleć…

– Wiem, wiem, ja… – Ellie odetchnęła z ulgą, ponieważ ktoś zastukał do drzwi, skutecznie kładąc kres tej rozmowie. Charles wciąż wyglądał tak, jakby w każdej chwili mógł zmienić zdanie i przy najmniejszym grymasie bólu na twarzy Ellie siłą wlać jej laudanum do gardła.

– Proszę wejść! – zawołała.

Do pokoju wbiegła Judith, ciemnoblond włosy miała odgarnięte z twarzy.

– Dzień dobry, Ellie – zaćwierkała.

– Dzień dobry, Judith, miło cię widzieć.

Dziewczynka po królewsku skinęła jej głową i wspięła się na łóżko.

– A czy ja nie zasługuję na przywitanie? – spytał Charles.

– Tak, tak, oczywiście – odparła Judith. – Dzień dobry, Charles. Ale będziesz musiał wyjść.

Ellie zdusiła śmiech.

– A to dlaczego? – dopytywał się Charles.

– Mam do omówienia z Ellie niezwykle ważne sprawy. Prywatne.

– Doprawdy?

Judith uniosła brwi z dumną minką, która nie wiadomo dlaczego doskonale pasowała do jej sześcioletniej buzi.

– Owszem. Ale możesz zostać jeszcze przez chwilę, kiedy będę dawała Ellie prezent.

– Jakaś ty dobra – powiedział Charles.

– Prezent! Cudownie! – powiedziała dokładnie w tej samej chwili Ellie.

– Namalowałam dla ciebie obrazek- – Judith pokazała jej małą akwarelkę.

– To jest śliczne, Judith – wykrzyknęła Ellie, przyglądając się niebieskim, zielonym i czerwonym smugom. – Naprawdę śliczne! To jest… to jest…

– To jest łąka – wyjaśniła Judith.

Ellie w duchu odetchnęła z ulgą, że nie pokusiła się na zgadywanie.

– Widzisz? – ciągnęła dziewczynka. – To jest trawa, a tutaj niebo. A to są jabłka na jabłonce.

– Gdzie to drzewo ma pień? – spytał Charles. Judith zgromiła go wzrokiem.

– Skończyła mi się brązowa farba.

– Chcesz, żebym ją zamówił?

– O, tak, niczego bardziej nie pragnę.

– Szkoda, że nie wszystkie kobiety tak łatwo zadowolić -uśmiechnął się Charles.

– Wcale nie jesteśmy takie nierozsądne. – Ellie czuła się zmuszona stanąć w obronie własnej płci.

Judith ujęła się pod boki, wyraźnie zirytowana tym, że nie rozumie, o czym rozmawiają dorośli.

– Musisz teraz wyjść, Charles. Już mówiłam, że muszę porozmawiać z Ellie, to bardzo ważna sprawa.

– Naprawdę? – spytał. – Zbyt ważna nawet dla mnie, hrabiego? Osoby, która, zdaje się, rządzi tą kupą kamieni?

– Właśnie. „Zdaje się" – powiedziała Ellie z uśmiechem. -Podejrzewam, że tak naprawdę całym gospodarstwem rządzi Judith.

– Chyba masz rację – stwierdził cierpko.

– Będzie nam potrzebne przynajmniej pół godziny -oświadczyła Judith. – Może trochę więcej. Ale i tak musisz zapukać, zanim wejdziesz. Nie chcę, żebyś nam przeszkadzał.

Charles wstał i ruszył w stronę drzwi.

– Widzę, że zostałem po prostu wyproszony.

– Pół godziny! – krzyknęła za nim Judith. Charles zajrzał jeszcze z korytarza. -Jesteś prawdziwym tyranem, kochaneczko!

– Charles – powiedziała Ellie z udawaną irytacją. – Judith prosiła o prywatną audiencję.

– Mała szelma – mruknął Charles.

– Wszystko słyszałam – uśmiechnęła się Judith. – A to znaczy tylko, że mnie kochasz.

– Ona się nie da oszukać – stwierdziła Ellie i wyciągnęła rękę, żeby pogłaskać dziewczynkę po głowie. Dopiero wtedy przypomniała sobie, że nie może tego zrobić.

– Uważaj na swoje ręce – przykazał Charles.

– Uciekaj już! – odparła Ellie ze śmiechem, którego nie zdołała stłumić.

Przez drzwi usłyszały jeszcze, jak, idąc korytarzem , burczał pod nosem. Judith przez cały czas chichotała.

– A więc dobrze – powiedziała Ellie w końcu. – O czym chciałaś ze mną rozmawiać?

– O urodzinach Charlesa. Claire powiedziała mamie i mnie, że chcesz zaplanować przyjęcie.

– O, tak, oczywiście, bardzo się cieszę, że o tym pamiętałaś. Obawiam się, że sama niewiele będę mogła zrobić, ale potrafię świetnie wszystkim pokierować,

– Nie, to ja będę rządzić.

– No to może będę druga w kolejności.

– Oczywiście.

– Wobec tego umowa stoi – stwierdziła Ellie. – A ponieważ nie możemy uścisnąć sobie dłoni, musimy przypieczętować ją pocałunkiem.

– Oczywiście. – Judith przeczołgała się po łóżku i głośno ucałowała Ellie w policzek.

– Świetnie, teraz ja muszę pocałować ciebie i możemy przystąpić do układania planów.

Judith zaczekała, aż Ellie pocałuje ją w czubek głowy, i powiedziała:

– Uważam, że powinnyśmy kazać monsteur Belmontowi upiec tort. Olbrzymi. Z maślanym kremem.

– Olbrzymi czy tylko wielki? – spytała Ellie z uśmiechem.

– Olbrzymi! – zawołała Judith, rękami pokazując, jak duży ma być. – Możemy też…

– Au! – Ellie krzyknęła z bólu, kiedy dziewczynka trąciła ją w zabandażowana rękę.

Judith natychmiast zeskoczyła z łóżka.

– Przepraszam, strasznie przepraszam. To było niechcący, przysięgam!

– Wiem – powiedziała Ellie, zaciskając zęby z bólu. – Nic złego się nie stało, kochanie. Weź tylko tę buteleczkę ze stolika i nalej mi odrobinę.

– Ile? Tyle? – Judith palcem pokazała w połowie filiżanki, mniej więcej pół dawki.

– Nie, połowę tego – odparła Ellie. Ćwierć dawki wydawało jej się odpowiednim kompromisem. Wystarczy, by uśmierzyć ból, a być może nie wywoła przy tym jednocześnie senności.

– Tylko nie mów nic Charlesowi.

– Dlaczego?

– Po prostu nie mów. Nienawidzę, kiedy ma rację – mruknęła.

– Słucham?

Ellie wypiła zawartość filiżanki, którą Judith przyłożyła jej do ust.

– To nic takiego. Wrócimy teraz do naszych planów? Następnych piętnaście minut upłynęło im na poważnej dyskusji na temat kremu maślanego i argumentowaniu o wyższości czekolady nad wanilią.

Później tego dnia Charles wszedł przez drzwi łączące ich pokoje z jakąś kartką w ręku.

– Jak się czujesz? – pytał.

– O wiele lepiej, dziękuję. Chociaż bardzo trudno mi przerzucać stronice w książce.

Charles rozbawiony uniósł kącik ust.

– Czyżbyś próbowała czytać?

– Owszem, „próbowałam" to właściwie słowo – odparła Ellie cierpko.

Podszedł do niej, przerzucił jej stronę, wpatrując się przy tym w książkę.

– I jak też sobie poczyna dzisiaj nasza droga panna Dashwood? – spytał.

Ellie spojrzała na niego zmieszana, aż w końcu zrozumiała, że Charles pokazuje na powieść Rozważna i romantyczno, którą usiłowała czytać.

– Doskonale – odparła. – Wydaje mi się, że pan Ferrars w każdej chwili może się jej oświadczyć.

– To niezwykle emocjonujące – stwierdził, a Ellie z podziwem zauważyła, że udało mu się utrzymać na twarzy wyraz absolutnej powagi.

– Możesz zabrać tę książkę – stwierdziła. – Dość mam już czytania na to jedno popołudnie.

– Czy masz ochotę na kolejną ćwiartkę porcji laudanum?

– Skąd o tym wiesz?

– Ja wiem wszystko, kochana – odparł, unosząc brew.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Urodzinowy prezent»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Urodzinowy prezent» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Urodzinowy prezent»

Обсуждение, отзывы о книге «Urodzinowy prezent» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x