– Och, nie umiem tego wyjaśnić – mruknął. – To coś wyjątkowego.
Wytrzeszczyłam oczy, zdumiona tą bezczelną woltą.
– Przykro mi, skarbie – dodał, wyjmując kartę kredytową i kiwając na kelnera – ale się z nią żenię.
4 sierpnia, piątek
Obwód uda 46 cm, negatywne myśli 600 na minutę, ataki paniki 4, ataki płaczu 2 (ale w toalecie i pamiętałam, żeby zabrać maskarę), zdrapki 7. W pracy, w toalecie na trzecim piętrze. To po prostu… po prostu nie do zniesienia. Co mnie, do diabła, podkusiło, żeby wdać się w romans z szefem? Nie mogę wytrzymać w wydawnictwie. Daniel ogłosił swoje zaręczyny z olbrzymką i ludzie z działu sprzedaży, których w ogóle nie posądzałam o to, że o nas wiedzą, wydzwaniają do mnie z gratulacjami i muszę im tłumaczyć, że to nie ja jestem szczęśliwą wybranką. Wciąż wspominam, jak romantycznie było na początku: te komputerowe liściki i schadzki w windzie. Słyszałam, jak Daniel umawiał się przez telefon ze Sruki i powiedział spłoszonym tonem: „Jak dotąd nie najgorzej”. Domyśliłam się, że mówi o mojej reakcji, jakby się bał, że zabiję jego i siebie. Poważnie zastanawiam się nad liftingiem.
8 sierpnia, wtorek
57 kg, jedn. alkoholu 7 (hłe, hłe), papierosy 29 (chi, chi), kalorie 5 milionów, negatywne myśli O, myśli w ogóle 0. Zadzwoniłam do Jude i powiedziałam jej o tragedii z Danielem. Była wstrząśnięta, natychmiast ogłosiła stan alarmowy i powiedziała, że zadzwoni do Sharon i umówi nas na dziewiątą. Wcześniej nie może, bo ma się spotkać z Podłym Richardem, który wreszcie zgodził się pójść na terapię par.
2 w nocy.
Brdzo kręci w głowie ale dobrzabawa. Auć. Pzewróciłm się.
9 sierpnia, środa
58 kg (ale dla dobra sprawy), obwód uda 40 cm (cud albo błąd pomiaru spowodowany kacem), jedn. alkoholu O (ale organizm nadal pije jednostki z wczoraj), papierosy O (yyy…).
8 rano.
Uch! Fizycznie czuję się fatalnie, ale wczorajsze wyjście bardzo podniosło mnie na duchu. Jude była wściekła jak wszyscy diabli, bo Podły Richard nie przyszedł na terapię par.
– Terapeutka pomyślała, że uroiłam sobie, że mam chłopaka, i że jestem żałosna.
– I co było dalej? – zapytałam współczująco, tłumiąc w sobie nielojalny podszept szatana, który mówił: „I miała rację”.:
– Powiedziała, że musimy porozmawiać o moich o problemach, które nie mają związku z Richardem.
– Kiedy ty nie masz problemów, które nie mają związku z Richardem – zauważyła Sharon.
– Wiem. Powiedziałam jej tak, a ona na to, że mam problem z określaniem granic i wzięła ode mnie pięćdziesiąt pięć funtów.
– Dlaczego nie przyszedł? – spytała Sharon. – Mam nadzieję, że sadystyczny drań przynajmniej ci się wytłumaczył.
– Stwierdził, że nie mógł się wyrwać z pracy – odparła Jude. – Powiedziałam mu: „Posłuchaj, nie masz monopolu na lęk przed zaangażowaniem. Ja też odczuwam lęk przed zaangażowaniem. Jeśli się szybko nie uporasz ze swoim lękiem, będziesz miał do czynienia z moim, a wtedy może być już za późno.
– Odczuwasz lęk przed zaangażowaniem? – spytałam zaintrygowana, natychmiast pomyślawszy, że może ja też go odczuwam.
– Pewnie, że odczuwam lęk przed zaangażowaniem – warknęła Jude. – Tylko że nikt tego nie dostrzega, bo przesłania go lęk Richarda. Powiem więcej, mój lęk przed zaangażowaniem jest dużo głębszy niż jego.
– No właśnie – wtrąciła Sharon. – Ale ty nie obnosisz się z tym lękiem jak każdy cholerny facet powyżej dwudziestego roku życia.
– O tym właśnie mówię – prychnęła Jude, próbując zapalić kolejnego Silk Cuta zacinającą się zapalniczką.
– Cały cholerny świat odczuwa lęk przed zaangażowaniem – ryknęła Sharon gardłowym głosem a la Clint Eastwood. – Żyjemy w kulturze trzyminutowej. W globalnym kryzysie koncentracji uwagi. To typowe dla mężczyzn, że anektują światowy trend, robią z niego męskie narzędzie służące odrzucaniu kobiet i czują się z tego powodu mądrzy, a my głupie. To nic innego, jak popapranie emocjonalne.
– Dranie! – wrzasnęłam radośnie. – Zamówimy jeszcze jedną butelkę wina?
9 rano.
Kurczę. Właśnie zadzwoniła mama.
– Kochanie – powiedziała – Wiesz co? Good Afternoon! szuka reporterów. Sprawy bieżące, świetna praca. Rozmawiałam z Richardem Finchem, redaktorem programu, i powiedziałam mu o tobie. Skłamałam, że skończyłaś nauki polityczne. Nie martw się, kochanie, będzie zbyt zajęty, żeby to sprawdzić. Chce, żebyś przyszła w poniedziałek na pogawędkę.
W poniedziałek. O Boże, mam tylko pięć dni, żeby dowiedzieć się czegoś o polityce.
12 sierpnia, sobota
58,5 kg (nadal dla dobra sprawy), jedn. alkoholu 3 (bdb), papierosy 32 (b.b. źle, zwłaszcza że miałam dziś rzucić), kalorie (db), zdrapki 4 (nieźle), liczba przeczytanych poważnych artykułów o polityce 1,5, telefony pod 1471: 22 (db), minuty spędzone na odbywaniu w wyobraźni ostrych rozmów z Danielem -20 (bdb), minuty spędzone na wyobrażaniu sobie, że Daniel błaga mnie, żebym do niego wróciła 90 (wspaniale). Będę pozytywnie nastawiona do wszystkiego i odmienię swoje życie: zgłębię arkana polityki, definitywnie rzucę palenie i zbuduję nietoksyczny związek z dorosłym mężczyzną.
8.30 rano.
Jeszcze nie zapaliłam. Świetnie. Cały dzień bez papierosa. Wspaniale. Ciekawe, czy listonosz przyniósł coś miłego?
8.45.
Uch! Ohydne pismo z ubezpieczalni z żądaniem zapłacenia 1452 funtów. Za co? Jakim cudem? Nie mam 1452 funtów. O, Boże, muszę zapalić, żeby uspokoić nerwy. Nie, nie wolno mi. Nie wolno mi.
8.47.
Zapaliłam. Ale dzień bez papierosa nie zaczyna się oficjalnie, dopóki się nie ubiorę. Nagle zaczęłam myśleć o moim dawnym chłopaku, Peterze, z którym byłam w nietoksycznym związku przez siedem lat, dopóki go nie rzuciłam z ważnych, bolesnych powodów, których już nie pamiętam. Od czasu do czasu – na ogół kiedy nie kim jechać na wakacje – dzwoni do mnie i mówi, że chce się ze mną ożenić. Zanim się zorientowałam, doszłam do wniosku, że Peter jest rozwiązaniem. Dlaczego mam być nieszczęśliwa i samotna, skoro Peter chce być ze mną? Szybko znalazłam jego numer, zadzwoniłam i zostawiłam mu wiadomość na sekretarce – tylko prośbę o telefon, nie cały plan spędzenia z nim reszty życia.
1.15 po południu.
Peter nie oddzwonił. Budzę odrazę we wszystkich facetach, nawet w Peterze.
4.45.
Niepalenie diabli wzięli. Peter wreszcie zadzwonił.
– Cześć, Pszczółko. – (Byliśmy Pszczółką i Bączkiem.) – I tak chciałem do ciebie zadzwonić. Mam dobrą nowinę. Żenię się.
Uch! Bardzo nieprzyjemne uczucie w okolicach trzustki. Eks-narzeczeni nie powinni się wiązać ani żenić z nikim innym. Mają żyć w celibacie do końca swoich dni, aby w każdej chwili można było do nich wrócić.
– Pszczółko? – odezwał się Bączek. – Bzzzzzzzz?
– Przepraszam – powiedziałam, opierając się bezwładnie o ścianę. – Właśnie zobaczyłam przez okno wypadek samochodowy.
Nie byłam zresztą w tej rozmowie potrzebna, bo Bączek truł przez dwadzieścia minut o cenie namiotów ogrodowych, a potem powiedział:
– Muszę kończyć. Gotujemy dziś wieczorem kiełbaski z dziczyzny z jagodami jałowca i oglądamy telewizję.
Uch! Wypaliłam całą paczkę Silk Cutów w akcie autodestrukcyjnej rozpaczy egzystencjalnej. Mam nadzieję, że oboje tak się utuczą, że trzeba ich będzie wyciągać przez okno dźwigiem.
5.45.
Żeby nie wpaść w otchłań samozwątpienia, usiłuję się skupić na wkuwaniu nazwisk członków gabinetu cieni. Nie znam wybranki Bączka, ale wyobrażam ją sobie jako wysoką chudą blondynę w typie olbrzymki z dachu, która wstaje codziennie o piątej rano, idzie na siłownię, naciera się solą, a potem cały dzień kieruje międzynarodowym bankiem handlowym, nie rozmazując sobie mascary. Uświadamiam sobie ze wstydem, że przez wszystkie te lata byłam tak zadowolona z siebie dlatego, że to ja skończyłam z Peterem – a teraz on skutecznie kończy ze mną, żeniąc się z panną Walkirią Tyczką. Nasuwa mi się ponura, cyniczna refleksja, że miłosne cierpienia mają więcej wspólnego z urażoną dumą niż z poczuciem straty, oraz podrefleksja, że Fergy może być tak nieznośnie pewna siebie dlatego, że Andrew nadal chce ją odzyskać (póki nie ożeni się z inną, hłe, hłe).
Читать дальше
Конец ознакомительного отрывка
Купить книгу