Jude Deveraux - Miranda

Здесь есть возможность читать онлайн «Jude Deveraux - Miranda» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miranda: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miranda»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Linnet, młoda Angielka, która po stracie rodzinnego majątku, pod koniec osiemnastego wieku, wraz z matką trafia do Kentucky, nie spodziewa się, że w tej dziczy spotka miłość swego życia. A jednak kiedy podczas nocnego napadu Indian na obóz białych Linnet dostaje się do niewoli, pomocy udziela jej tajemniczy i przystojny Devon Macalister – półkrwi Indianin, władający angielskim równie dobrze jak ona.
Czy Linnet i Devonowi uda się ochronić ich burzliwy i namiętny związek, zwłaszcza że oprócz zagrożenia ze strony żądnych zemsty Indian pojawia się nowe niebezpieczeństwo, w postaci kuzyna Devona?

Miranda — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miranda», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Chyba nie ma na to odpowiedzi, skoro nikt inny tylko ojciec Mirandy wbiegł po nią do płonącego budynku.

Squire odwrócił wzrok.

– Masz rację. Nie widziałem nadziei na uratowanie jej, ale gdyby to było moje własne dziecko…, kto wie?

Linnet milczała.

– Wyglądasz na zmęczoną – zauważył.

– Ty też.

W Linnet nagle wezbrała złość.

– Czego chcesz się dowiedzieć? Szczegółów z nocy, którą spędziłam z Devonem Macalisterem? To cię tak męczy? Chcesz sprawozdań z każdego mojego dotknięcia? Czego właściwie chcesz? On jest naprawdę chory.

Squire zachował spokój.

– Wiele się o tobie ostatnio dowiedziałem. Wiem, że nawet nie starałaś się żyć dobrze z tutejszymi ludźmi, że chyba lubisz dawać im powody do plotek, robisz wszystko, żeby się od nich odróżniać. Nie wy- starczy ci, że jesteś Angielką i masz inny sposób bycia, musisz jeszcze tak się od nich odcinać?

Oczy Linnet błysnęły, a usta zacisnęły się w wąską, prostą linię.

– W Anglii otrzymałam coś, co można by określić jako niezwykłe wychowanie. Nauczono mnie akceptować ludzi takimi, jakimi są, i nie słuchać opinii innych. Gdy tu przyjechałam, ludzie byli skłonni mnie przyjąć, ale tylko pod warunkiem, że będę dokładnie taka sama jak oni. Jule i Oya chciały, abym znienawidziła Nettie i jej córki, chciały, bym obgadywała nieobecnych, ale ja tak nie potrafię.

– Ale to ty się na nich boczyłaś i stąd wszystkie kłopoty.

– Przykro mi, że tak to wyglądało, chociaż nie chcialam, Nadal jednak nie rozumiem, dlaczego chcesz, żebym była taka jak oni.

– To nie o to chodzi. – Ujął jej dłoń. – Gdy zapłaciłem za twój przejazd do Kentucky, myślałem, że zechcesz mi się jakoś zrewanżować za to, że dałem ci pracę, mimo iż masz nieślubne dziecko.

Odsunęła się od niego gwałtownie.

– Myślałeś, że w ten sposób kupujesz sobie kochankę? A może zrobiłeś to po to, by zyskać popularność? Dobrze wyglądało, że kandydat na gubernatora przygarnął upadłą kobietą z dzieckiem i uratował jej duszę. A ja wszystko psuję. Nie spodoba się twoim wyborcom, że ta uratowana przez ciebie kobieta, która, została tu nauczycielką, mieszka ze swoim kochankiem. Wybaczałeś mi moje grzechy, dopóki miąłeś nadzieję, że będę twoja, ale teraz wszystko się zmieniło.

– Pożałujesz tego, Linnet. Zostanę gubernatorem tego stanu i żadna wywłoka taka jak ty mi w tym nie przeszkodzi.

– Nie obawiaj się, nie przeszkodzę. Jak tylko Devon wyzdrowieje, opuszczę to miejsce. Nawet gdybym się miała czołgać.

– A dokąd to? – prychnął. – Do tego twojego ukochanego Sweetbriar? Zamierzasz rozpowiadać, że Squire Talbot nie nadaje się na gubernatora?

Popatrzyła na niego chłodno.

– Wątpię, bym miała choćby wspomnieć twoje imię. Muszę teraz iść do Devona. – Odwróciła się i odeszła.

Linnet była tak zdenerwowana, że wchodząc do chaty patrzyła gdzieś w przestrzeń i trzasnęła drzwiami. Nie zauważyła, że siedział o własnych siłach, przepasany skrawkiem materiału na biodrach.

– Czyżbyś planowała jakąś burzę? – zapytała Phetna, ale Linnet była zbyt wściekła, by cokolwiek usłyszeć.

– Mirando, kochanie – zdecydowała starsza kobieta. – Może wyjdziemy zobaczyć, czy dojrzał groszek?

Miranda zerknęła na matkę, która wyglądała teraz jakoś obco, i chętnie wyszła z Phetną.

Żadne nie odezwało się, gdy zostali w chacie sami. Linnet wpatrywała się w jakiś punkt na ścianie, Devon ją obserwował.

– Lynna – powiedział cicho, ochryple. Nie używane od kilku dni struny głosowe odmawiały mu posłuszeństwa. – Lynna – powtórzył, gdy nie poruszyła się.

Odwróciła się i dopiero teraz zauważyła zmiany.

– Devon! Ty siedzisz!

Skrzywił się.

– Już myślałem, że nigdy tego nie zauważysz. Usiądź koło mnie, muszę się na czymś oprzeć.

Usiadła obok na ławce, a on uniósł przepaskę i przysunął się do niej. Czuła ciepło jego skóry przebijające przez spódnicę i halkę. Nagle przestał być chory, bezradny, a stał się ciepłym, żywym mężczyzną. Zaczęła się od niego odsuwać.

– Proszę, nie rób tego – powiedział, a ona pozostała na swoim miejscu. – Co cię tak rozzłościło?

Nie mogła spojrzeć mu w oczy.

– Pokłóciłam się ze Squire'em.

Nie zauważyła, że się uśmiechnął.

– Sprzeczka kochanków? – zapytał.

– Ja nie kocham… – Popatrzyła na niego i uśmiechnęła się. – Nigdy nie kochałam tego człowieka. Dał mi tylko pracę, to wszystko.

Devon milczał przez chwilę.

– Martwi cię ta sprawa z Żółta Ręką?

– Tak. Inne też. A również to, że ci ludzie nie chcieli mi pomóc zanieść cię do mojej chaty. Jak dwa miasta mogą się aż tak różnić, Devonie? Dlaczego Sweetbriar może być tak różne od tego… tego miejsca?

– Nie wiem i nie sądzę, bym chciał wiedzieć. Dobrze, że w końcu nikt nie zastrzelił Żółtej Ręki, inaczej z tego miasta nie zostałoby nic prócz ruin.

– Czyli miałam rację!

– Lynna, musisz coś zrozumieć. Indianie żyją inaczej niż biali ludzie. Nie powinnaś się spodziewać, że wszyscy Indianie są szlachetni i możesz im powierzyć swoje śliczne ciało. – Boże! Nawet rozmowa tak go osłabiała, że czul się tak, jakby po nim przebiegło w popłochu stado bydła.

– Ale on był z plemienia Shawnee.

Devon otworzył już usta, po czym je zamknął. Czasami mówiło się do niej jak do ściany.

– Mam już dość rozmowy. Pomożesz mi się położyć?

– Miał wrażenie, że materac leży przynajmniej o milę od stołu.

– Nie, Devonie. Musisz jeść. Ugotowałam dobry rosół i zamierzam cię nim nakarmić. – Odrzuciła mu przepaskę i podeszła do ognia, by napełnić kubek rosołem.

Devon siedział nieruchomo. Nie miał się o co oprzeć, nie mógł się pochylić i wiele go kosztował wysiłek, jaki wkładał w to, by utrzymać równowagę. Z początku, gdy usiadł, czuł się nieźle, starał się tylko nie dotykać stopami podłogi. Ale teraz chciał odpocząć, zasnąć. Nie miał najmniejszej ochoty na myślenie, mówienie, a tym bardziej na jedzenie.

Linnet stanęła przed nim z parującym kubkiem. Te dwie kobiety przez cały czas, który wydawał mu się długimi miesiącami, wmuszały w niego tylko jedzenie. Czy nie wiedziały,” że to boli, że skóry na plecach jest za mało i w każdej chwili może pęknąć? Czy nie zdawały sobie sprawy z tego, jak bardzo jest zmęczony, że nie ma nawet dość siły, by samodzielnie dojść do wygódki? Nie wiedzą, że on jest mężczyzną? Interesowało je tylko przepychanie jedzenia przez jego gardło. Nagle ogarnęła go wściekłość.

– A niech to szlag, Linnet! Nie mam zamiaru… – Urwał, bo przyglądała mu się dziwnie. Powoli odstawiła kubek, a potem zaczęła się śmiać jak mała dziewczynka. Szeroko otwarte usta, całe ciało wstrząsane spazmami śmiechu. Patrzył zdziwiony, jak ugięły się pod nią nogi i opadła na podłogę, zaplątawszy się w spódnicę. Trzymała się za brzuch, po jej twarzy spływały łzy.

– Linnet, z czego się śmiejesz? Chciałem tylko powiedzieć, że nie zamierzam już jeść, a ty mi nawet nie pozwoliłaś dokończyć zdania.

Ale Linnet nie mogła odpowiedzieć. Brakowało jej powietrza. „A niech to szlag, Linnet!” To muzyka dla uszu. A więc on wyzdrowieje! Znów będzie dawnym Devonem. Nic innego nie przekonałoby jej mocniej, że wszystko będzie dobrze.

Devon przyglądał się jej, a po chwili stwierdził, że ten śmiech jest zaraźliwy.

– Jesteś najdziwniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Wątpię, czy cię kiedykolwiek zrozumiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miranda»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miranda» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Miranda»

Обсуждение, отзывы о книге «Miranda» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x