1 ...6 7 8 10 11 12 ...17 – Hmmm, niemiecka jakość, nie mam nic przeciwko amerykańskim huśtawkom, ale one nie są po prostu stworzone dla l… dla ludzi takich jak ja.
Jon mrugnął do Marca. – Kilka już się pod jego tyłkiem załamało.
– Kilka? Nie opowiadaj takich bzdur, to była tylko jedna jedyna huśtawka. Marc, nie wierz temu wariatowi we wszystko co mówi. On jak zwykle przesadza. – Tajo obruszył się pogardliwie.
Keyla przyniosła chłodne piwo, przysiadła się do nich i zapytała – Marc, opowiedz mi trochę o sobie – wymusiła na nim. Czeka ktoś na ciebie we Frankfurcie?
– Nie, w sumie nie. Mieszkam sam, moja matka zmarła pięć lat temu na raka. – Wziął łyka piwa. Współczucie, które otrzymywał ze wszystkich stron z powodu wczesnej straty matki, było dla niego po prostu nieprzyjemne. Mógł przynajmniej się z nią pożegnać. Wielu ludzi, którzy stracili swoich krewnych nagle i nieoczekiwanie w wypadku, cierpiało przez to bardziej niż on.
– Przykro mi – powiedziała Keyla poważnie. – A Twój ojciec?
– Nigdy go nie znałem, nie mam pojęcia kim jest, moja mama nie opowiadała o nim za wiele. Widocznie nie było warto, aby o nim mówić. Ale właściwie nigdy mi to nie przeszkadzało.
– Przyjaciele? – teraz Tajo dopytywał się wnikliwie. Marc wyczuwał pewną nutkę niepewności w jego głosie. Tajo chciał raczej wiedzieć, czy miał kogoś?
– Tylko jeden, Daniel. Znam go od dziecka, wychowywaliśmy się razem. Jest maklerem giełdowym. Stresująca praca, dlatego widujemy się bardzo rzadko.
– Więc co robisz, kiedy nie pracujesz? – zapytał zaciekawiony Jon. – Frankfurt to super miasto, wiele się w nim dzieje.
– Przebywam chętnie w domu przed komputerem i piszę własne oprogramowania, jeśli nie podobają mi się te, które są mi proponowane. I czasami gram online. Marc kręcił zakłopotany butelkę w swoich rękach. – Jak nudno musiało to zabrzmieć dla nich? Ale co tam, to była po prostu prawda: Był fanatykiem oszalałym na punkcie komputerów. Prawie oczekiwał, że pozostali będą się z tego śmiać. Danielowi rzadko udawało się przekonać go do wyjścia. Nie czuł się szczególnie dobrze w knajpach i dyskotekach, nawet kiedy zdobył tam swoje pierwsze doświadczenia z facetami. Ale tego jedynego do związku, za którym tęsknił, tam nie spotkał.
– A kiedy zauważyłeś, że nie interesują cię kobiety? –zapytała nagle Keyla.
– No, w każdym razie nie wczorajszej nocy – odrzekł błyskotliwie.
Okej, odnalazł z powrotem swoją niewyparzoną gębę, stwierdził zszokowany. I wstrzymał powietrze, po tym jak zauważył, co właśnie powiedział. Cholera! Wyrwało mu się! Co oni teraz o nim pomyślą? No to, że był gejem, już wiedzieli. Ale ze względu na fakt, że Tajo też był gejem, nie odrzucało to Keyli i Jona. Ale dlaczego zawsze się martwił, że ludzie go odrzucą, kiedy powie, że interesują go faceci?
Jon jednak wybuchnął śmiechem klepiąc się ze śmiechu w uda.
– To było dobre, Marc, niezła riposta. Touché, el Toro! – On i Keyla zwijali się ze śmiechu, Marc uśmiechał się trochę zawstydzony, a Tajo przewracał oczami.
– O nie, nie zaczynajcie znowu z tym – próbował powstrzymać swoje rodzeństwo.
– Dawaj Keyla, opowiedz mu tę historię o Taju i El Toro! – zażądał Jon, szczerząc zęby do Taja.
Tajo westchnął wkurzony.
Keyla opowiedziała Marcowi, jak Tajo na jednym z południowo-afrykańskich safari został wzięty na rogi przez ciężko rannego bawoła afrykańskiego i ciśnięty na ziemię.
– Myślał, że ten bawół był już martwy, gdy ten nagle się pozbierał i zaatakował. Ta gruba blizna na jego prawej łydce pochodzi od rogu bawoła, który go zranił.
– Tak, gdybyście wy kobiety go zabiły zgodnie z zasadami, to nic by się nie stało – odrzekł nadąsany Tajo.
– Nasza mama nazwała tego bawoła, który wisi teraz wypchany nad kominkiem w naszym rodzinnym domu, El Toro i powiedziała, że to pierwsze i jedyne zwierzę poza nią, które potrafiło przywołać Taja do porządku. A teraz El Toro jest po prostu w naszej rodzinie jako synonim zwykłej kontry – Jon śmiał się głośno.
Marc nieświadomie zamarł na to sformułowanie. Czyżby się przesłyszał? Czy Jon naprawdę powiedział: – jedyne zwierzę poza nią? W końcu zrzucił winę na błąd w tłumaczeniu Jona. W końcu nie mówił tutaj w swoim języku ojczystym.
– Dlatego El Toro pasowałby do ciebie jako przezwisko, Marc – powiedział Jon, chichocząc.
– No nie wiem Jon. W końcu dla takiego byka walka na arenie nigdy dobrze się nie kończy – odwzajemnił się Marc.
Tajo spojrzał na niego przenikliwie, ale nic nie powiedział. Marc miał uczucie, że teraz zdecydowanie przesadził. Wstał chcąc się pożegnać, ale Keyla popchnęła go z powrotem na sofę, podsuwając mu jeszcze jedno piwo, z kolei Jona pociągnęła do pionu z fotela, życząc im dobrej nocy.
Jon mruczał co prawda, że nie jest jeszcze zmęczony, ale uległ zdumiewająco szybko, kiedy Keyla łapiąc go za kark popchnęła go w kierunku jego pokoju.
Marc i Tajo milczeli.
– Lubię twoje rodzeństwo – zauważył po chwili Marc. Przykro mi, jeśli cię w jakiś sposób skompromitowałem.
– Nie przejmuj się. Keyla dorastała z tym, że nie przyprowadzam kobiet do domu, ona nie zna niczego innego, a Jon sam jest gejem.
Głowa Marca przesunęła się do góry. – Naprawdę? Tego bym jakoś nie…mam na myśli, że nic nie zauważyłem. Zwykle…on nie robił jakichś aluzji czy coś… Marc zauważył, że zaczął pleść głupoty i zamilkł.
Tajo uśmiechnął się. – Chodź do mnie! – zachęcił go cicho.
Marc zwlekał co najmniej jedną sekundę. Więcej nie był w stanie. Jego dzikie pragnienie, aby poczuć jeszcze raz tego twardego, jędrnego kolosa, było przeogromne. Podniósł się z fotela stając niezdecydowanie przed huśtawką ogrodową, na której leżał, wyciągnięty na plecach z ręką pod głową, obiekt jego pożądania.
Tajo złapał go, ciągnąc na siebie. Obaj zatonęli w głębokich poduszkach, śmiejąc się, kiedy huśtawka protestując, zaskrzypiała lekko bujając się z powrotem.
– Lepiej się nie ruszaj – szeptał Tajo.
– Łatwo ci mówić – odszepnął Marc. – Jeśli zepsujemy to cacko, Keyla nam na pewno tego nie wybaczy. Wydaje mi się, że ta huśtawka jest dla niej bardzo ważna.
Głowa Marca spoczywała pod brodą Taja na jego nagiej klatce piersiowej. Przysłuchiwał się równomiernemu oddechowi i biciu serca, który go usypiał. Zamyślony musnął palcem ramię Taja, patrząc zafascynowany, jak od razu tworzy się na nim gęsia skórka. Stał się bardziej odważny, polizał swój palec wskazujący, aby malować wilgotne koła wokół sutków Taja.
Tajo wciągnął ostro powietrze, ale nic nie powiedział. Za to zaczął głaskać plecy Marca. Opuszkami palców jeździł powoli po jego kręgosłupie w górę i w dół, aż w końcu wsunął swoją rękę pod pasek jego spodni? Tym razem to Marc westchnął, kiedy duża ręka Taja złapała jego pośladek, masując go z lekkim naciskiem.
Marc nie chciał pozwolić się tak łatwo poderwać. W końcu dzisiaj rano przysiągł sobie, nie wskoczyć znowu do łóżka tego nienasyconego ogiera jak napalona lafirynda. Ale podobało mu się, ile władzy wydawał się mieć nad tym atletycznym, napakowanym mięśniami ciałem.
Podniósł głowę patrząc na Taja. Ten miał przymknięte oczy i obserwował go przez wąskie szparki, a jego oddech przyspieszył. Marc nie mógł się dłużej przeciwstawiać swojemu pożądaniu, schylił głowę nad jego już zwilżonym sutkiem i wciągnął go do ust.
Tajo westchnął głęboko i automatycznie podniósł swoją miednicę, aby pozwolić Marcowi poczuć jego nabrzmiałego członka.
Читать дальше