Анджей Пилипюк - Kroniki Jakuba Wędrowycza

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Kroniki Jakuba Wędrowycza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2002, Издательство: Fabryka Slów, Жанр: Юмористическая фантастика, sf_irony, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kroniki Jakuba Wędrowycza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kroniki Jakuba Wędrowycza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Сykl opowiadań o przygodach Jakuba Wędrowycza – zamieszkującego w Starym Majdanie koło Wojsławic plugawego degenerata, bimbrownika i egzorcysty. Główny bohater to przerażający wiekowy ochlapus, wiejski egzorcysta, bimbrownik i kłusownik, porażający otoczenie wyglądem, zapachem i kulturą osobistą – a raczej jej brakiem. W towarzystwie równie odrażających kumpli pije, produkuje samogon, wdaje się w awantury oraz wypełniając wolę przodków regularnie likwiduje przedstawicieli wrogiego rodu – Bardaków. Z racji posiadania pewnych nadnaturalnych zdolności dokonuje też eksterminacji duchów, wampirów, utopców, zombiaków oraz wszelakiej innej „paranormalnej gadziny”. W wolnych chwilach odczynia uroki, zdejmuje klątwy a nawet kilka razy podejmuje się ratowania ludzkości. Wszystkie zadania wykonuje narąbany w sztok, przedkładając prymitywną siłę fizyczną i cwaniactwo nad subtelniejsze metody rozwiązania konfliktów. W postaci Wędrowycza jak w soczewce skupiają się wszelkie możliwe polskie wady, przywary i stereotypy – ale jego chamstwo, wieśniactwo, buractwo, brak rozterek i hamulców moralnych oraz bogaty arsenał broni i materiałów wybuchowych zapewniają mu przewagę nad każdym przeciwnikiem.
Ku wielkiej zgryzocie Andrzeja, który pragnie być postrzegany jako poważny pisarz od fantastyki „problemowej” to właśnie przygody Wędrowycza stały się najpopularniejszą i najbardziej rozpoznawalną częścią jego twórczości.
Wydanie II - poprawione

Kroniki Jakuba Wędrowycza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kroniki Jakuba Wędrowycza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jeden z Ukraińców wypluł niedopałek papierosa.

— To zależy tylko od tego, czy macie pieni ądze.

Polak kiwn ął głow ą. Skin ął na jednego ze swoich pomagierów. Ten powoli otworzył walizeczkę trzyman ą w ręce. W ciemnym w ąwozie zabłysła zielona poświata.

— Trzy miliony, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Teraz pokażcie towar.

Gość zza Buga wahał się przez chwilę.

— Trzy miliony baksów, to nie jest zbyt wiele za głowicę atomow ą — powiedział. — Ale ja nie mogę mieć własnego zdania w tej kwestii. Jeśli tylko pieni ądze s ą prawdziwe. . .

— Jeśli towar jest prawdziwy. . .

Jeden z Ukraińców na znak szefa otworzył tylne drzwiczki samochodu. Na kawale brezentu stało coś w rodzaju beczki wyposażonej w kilka anten i jak ąś ażurow ą konstrukcję. Beczka była oznaczona symbolem powszechnie używanym do oznaczania różnych rzeczy wydzielaj ących promieniowanie.

22

Jeden z Polaków wyci ągn ął z kieszeni licznik Geigera i zbliżył do urz ądzenia.

Wskazówka stała nieruchomo.

— Lipa! — wrzasn ął.

— Co się nie zgadza? — ukraiński mafioso usiłował załagodzić sytuację.

— Nie wydziela promieniowania, a przecież w środku powinien być zarówno deuterek litu, jak także cez używany do odpalenia.

— Sprawdźcie naszym — podał mu swój cicho cykaj ący licznik.

Bandyta, któremu takie cykanie dość jednoznacznie się kojarzyło, uderzył go po ręce.

A potem wybuchła strzelanina. Gdy echo wystrzałów ucichło, okazało się, że wysłannicy mafii zza Buga zapewne w towarzystwie duszy jednego z Polaków, który zaliczył więcej ran postrzałowych w przeliczeniu na metr kwadratowy ciała, znajduj ą się w drodze do piekła. Szef obrzucił pobojowisko szybkim spojrzeniem.

— Wymiękamy st ąd — zakomenderował. — Ciała do furgonetki, bierzemy też ich wóz. Ty, Mielony, poprowadzisz nasz ą gablotę.

— A, co z t ą atrap ą?

— Wywal. Po kiego grzyba nam ten złom?

Mielony podszedł i z trudem wyci ągn ąwszy brezent z głowic ą, zwalił j ą na ziemię. Ważyła co najmniej sześćdziesi ąt kilo. W parę chwil później w w ąwozie nie było ani śladu po zwłokach czy samochodach. Kałuże krwi zasypano piaskiem.

Gdy powiał wiatr, zniknęły ostatecznie.

Jakiś czas później, gdzieś koło pierwszej, przejeżdżaj ący drog ą nad w ąwozem, Jakub Wędrowycz dostrzegł k ątem oka błysk metalu.

— Nu postój — powiedział do swojej klaczki, a potem zlazłszy z fury podreptał do dziwnego obiektu.

— Ki diabeł? — mrukn ął do siebie. — Musi stara pralka?

Wydobył z kieszeni ślusarski pilnik i opiłował kawałek taśmy z jasnozłoci-stego metalu, która obiegała korpus dziwnego urz ądzenia wokoło. Roztarł opiłki między palcami.

— Cie choroba — powiedział sam do siebie. — Musi, co mosi ądz — przez chwilę obliczał w pamięci. — Będzie ze dwadzieścia pięć kilo, jeśli pod t ą skorup ą nie ma więcej. A dwadzieścia pięć kilo, to ze czterdzieści piw „Perła”. Udany dzień.

Zarzucił sobie głowicę na ramiona. Była ciężka jak diabli, ale on, mimo osiemdziesi ątki na karku, dał sobie z ni ą radę. Nie takie rzeczy zdarzało mu się nosić.

Rzucił ciężar na wóz i zawrócił. Klacz zarżała.

— Nu brezent został — powiedział do niej uspokajaj ąco. — Brezenty nie rosn ą na drzewach, a może się przydać. Spodnie uszyć albo kurtkę. . .

Zarżała ponownie. Wyraźnie była z czegoś niezadowolona. Ale co on na to mógł poradzić? Zwin ął brezent i wdrapał się na furę.

— Wio do domu, maluśka — powiedział.

23

Spod ławki wydobył manierkę z bimbrem i odkręciwszy wieczko, przyłożył

j ą do ust. Piło mu się niewygodnie, z każdym szarpnięciem wozu zalewał sobie obficie koszulę, ale nie przejmował się tym. Musiał przecież troszkę poświętować.

Taki łup. . . Klacz szła jak po sznurku.

— Nu w domu rozkręcimy to ustrojstwo i zobaczymy — powiedział bardziej do siebie niż do niej. — Żelazne kawałki da się na złom. A mosiężne. . . — zastanowił się i dla wzmocnienia pracy mózgu poci ągn ął łyk. — A mosiężne też na złom — rzucił odkrywczo. — A potem „Perełkę” w gardło.

Skomplikowane zadanie zostało rozwi ązane. Jak zwykle, kiedy mógł wprowadzić mózg na wyższe obroty. Bimber wkrótce zacz ął go rozbierać, więc w pewnej chwili po prostu chlapn ął w tył i zasn ął na dnie wozu.

*

*

*

Pukanie do drzwi komendy wyrwało posterunkowego Birskiego ze snu.

— Proszę — zachęcił nieznanych interesantów.

Interesantów było dwóch. Mieli na sobie skórzane kurtki wypchane w okolicy lewego biodra i trzymali w rękach legitymacje.

— Urz ąd Ochrony Państwa — powiedział jeden z nich.

— Posterunkowy Birski — przedstawił się.

— Wiemy — najwyraźniej ich nazwiska były tajne, a może nawet ściśle tajne.

— Czym mogę służyć?

— To, czego się pan teraz dowie, ma na zawsze pozostać tajemnic ą.

— Tak jest.

— W dniu wczorajszym ukraińska mafia ukradła głowicę j ądrow ą o mocy trzydziestu megaton.

Birski zrobił się zielony na twarzy, ale zaraz mu przeszło.

— Udało nam się namierzyć przewoż ący j ą samochód. Był pilotowany dyskretnie, poczynaj ąc od przejścia granicznego w Horodle. Niestety, nie upilnowali.

Samochód z głowic ą przejechał przez Uhanie i najprawdopodobniej później skierował się w stronę Krasnegostawu.

Birski opadł na krzesło. Wyobraził sobie mapę okolicy i wyszło mu, że bomba atomowa przejechała przez jego wieś.

— Hmm? — zagadn ął niezbyt inteligentnie.

— W zasadzkę koło Bończy wpadły dwa samochody. Furgonetka, któr ą prze-wieziono to świństwo i druga, która miała je odebrać. Kierowcy usiłowali się prze-drzeć i niestety nie udało się wzi ąć ich żywcem.

— A głowica?

— Jest gdzieś w gminie. Nie mogła zostać wywieziona z jej terenu, bo blokady stoj ą od dawna i każdy pojazd opuszczaj ący jest dyskretnie prześwietlany.

24

— To znaczy, że mam tu gdzieś, na swoim terenie bombę atomow ą. . .

— Ściślej mówi ąc wodorow ą.

— Ale to taka. . . z grzybkiem? — narysował palcem na stole.

— Tak. Z grzybkiem.

— O mocy, gdy wybuchnie, jak trzydzieści tysięcy ton trotylu. . .

— Dokładnie.

— I kiedy ona. . . ten tego?

— W każdej chwili. Wystarczy odkręcić pokrywę i zewrzeć na krótko druty.

To może zrobić nawet zwykły złodziejaszek maj ący wprawę w samochodach.

Birski bez słowa wyszarpn ął z kieszeni odznakę i rzucił j ą na stół. Czapkę cisn ął w k ąt i zacz ął zdzierać z siebie policyjny mundur.

— Wybiera się pan dok ądś? — zaciekawił się drugi z agentów.

— Tak. Właśnie postanowiłem przestać być gliniarzem. Mam socjalistyczn ą przeszłość. Chcę zostać negatywnie zweryfikowany. W tym celu natychmiast przechodzę do cywila, aby nie kalać munduru swoj ą w nim obecności ą. . .

Agent waln ął go spokojnie sierpowym w twarz.

— Uspokój się człowieku. Musimy to znaleźć, zanim wyparuje ta zakichana gmina. Rozumiesz?

Birski przełkn ął wybity z ąb.

— Tak.

— Potem możesz iść do cywila, choć s ądzę, że odnalezienie tego świństwa zapewni ci order i awans.

— Tak jest. Ku chwale ojczyzny. Jak mam znaleźć?

— Tak to wygl ąda — agent podał mu fotografię. — A tu masz licznik. Jeśli zapiszczy to znaczy, że znajduje się w odległości trzech metrów lub bliżej, bo taki ma zasięg. Trzeba przejrzeć wszystkie rowy, dziury w ziemi i gospodarstwa. To kruszyna, zaledwie sześćdziesi ąt kilo. Mogli schować j ą wszędzie, ale najprawdopodobniej gdzieś blisko drogi. My też się rozejrzymy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kroniki Jakuba Wędrowycza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kroniki Jakuba Wędrowycza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Srebrna Lania z Visby
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Droga do Nidaros
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Kroniki Jakuba Wędrowycza»

Обсуждение, отзывы о книге «Kroniki Jakuba Wędrowycza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x