Dean Koonz - Tunel Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koonz - Tunel Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tunel Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tunel Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowsza powieść Deana Koontza "Wesołe miasteczko" przenosi nas do małej mieściny położonej gdzieś w Ameryce, do której przeyjechało objazdowe wesołe miasteczko. Jego największą atrakcją, cieszącą się najwiekszym powodzeniem wśród dzieci, jest zamek strachu, obiekt pełen przerażających duchów, szkieletów i dzwoniących łańcuchów.
Kochające się rodzeństwo, piękna Amy i Joey, w domu terroryzowani przez matkę, jej obrzędy religijne i dziwactwa, dostrzegają w wesołym miasteczku drogę ucieczki od dotychczasowego życia. Ulegają złudnemu urokowi, jaki roztacza wokół siebie zamek strachu. Są nieświadomi, iż właśnie w nim są pogrzebane potworne sekrety ich matki. Nie wiedzą też, że jej uczynki z przeszłości zostały na zawsze zapamiętane w tym nierzeczywistym świecie. Kiedyś ktoś z ich rodziny będzie musiał za nie zapłacić…

Tunel Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tunel Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po prostu stał tam, wielki jak ciężarówka, i wpatrywał się w nią. Twarz miał ukrytą pod maską, ręce zwisały luźno wzdłuż boków.

– Pan Frederickson jest właścicielem lunaparku – powiedziała cierpliwie. -Musisz go znać. Prawdopodobnie jest twoim szefem. Powiedział, że mogę zaglądać wszędzie gdzie zechcę.

Wreszcie Gunther znów się odezwał:

– Czuć kobieta.

– Co?

– Czuć kobieta. Dobrze pachnieć. Ładna.

– O, nie – powiedziała i zaczęła się pocić.

– Chcieć ładna.

– Nie, nie – powiedziała. – Nie, Gunther. To nie byłoby w porządku. Wpakowałbyś się w niezłe tarapaty.

Znowu zaczął węszyć. Maska wyraźnie mu w tym przeszkadzała, nie mógł uchwycić jej zapachu, toteż zdjął maskę potwora Frankensteina, ukazując swoje prawdziwe oblicze.

Kiedy Janet ujrzała, co było ukryte pod maską, cofnęła się chwiejnie o kilka kroków i krzyknęła przeciągle.

Nim jednak ktokolwiek zdołał usłyszeć jej krzyk, Gunther rzucił się na nią i uciszył jednym ciosem wielkiej ręki.

Upadła.

A Gunther runął na nią całym ciężarem.

* * *

Na piętnaście minut przed otwarciem wesołego miasteczka Conrad dokonywał zwykle ostatniego przeglądu Tunelu Strachu. Przemierzał całą długość torowiska, aby upewnić się, że wszystkie złącza były należycie zamontowane, a na szynach nie pozostawiono żadnych narzędzi ani desek, które mogłyby spowodować wykolejenie wagoników.

W sali Pająków Gigantów natknął się na martwą kobietę. Leżała na torach, pod jedną z ogromnych tarantul, na stercie zerwanych z niej, zakrwawionych ubrań – naga, pobita, zmasakrowana. Oderwana głowa spoczywała, twarzą do góry, o trzy stopy od ciała.

W pierwszej chwili pomyślał, że Gunther zabił jakąś kobietę z lunaparku. Byłaby to najgorsza rzecz, jaka mogła się przydarzyć. Ciał ludzi z zewnątrz można było pozbyć się w taki sposób, aby nie zwrócić uwagi policji na BAM i jego załogę. Gdyby jednak zginął ktoś z obsługi miasteczka, gliniarze weszliby na teren lunaparku i prędzej czy później zainteresowaliby się Guntherem. Lunaparkowcy zaakceptowali chłopca, tak jak wszystkie dziwolągi, ponieważ nie wiedzieli o jego niepohamowanej żądzy gwałtu i zabijania, o jego pragnieniu krwi. Nie zawsze był tak gwałtowny. Lunaparkowcy nie zdawali sobie sprawy, jaki stał się niebezpieczny w ciągu ostatnich trzech lat, kiedy zaczął odczuwać wpływ popędu płciowego. Nikt nie zwracał uwagi na Gunthera, był wśród nich cieniem, ledwie dostrzegalną obecnością. Gdyby jednak zginęła któraś z tutejszych kobiet, ktoś mógłby zechcieć przyjrzeć się uważniej Guntherowi, a wówczas w żaden sposób nie udałoby się ukryć prawdy.

Kiedy trochę ochłonął, Conrad stwierdził, że martwa kobieta nie należała do ich personelu. Nigdy dotąd jej nie widział. A więc nadal miał szansę uratować Gunthera i siebie.

Wiedząc, że nie ma wiele czasu na ukrycie dowodu zbrodni, Conrad obszedł zakrwawione szczątki i pospieszył w stronę drugiego końca sali Pająków Gigantów. Zanim dotarł do następnego zakrętu, wyszedł z korytarza dla wagoników i wdrapał się na podwyższenie, gdzie zastygli w śmiertelnym pojedynku mężczyzna i pająk wielkości człowieka. Teraz, gdy w tunelu nie było zwiedzających, postacie nie ruszały się. Człowiek i tarantula stali przed stertą głazów z papier mache. Conrad obszedł sztuczne kamienie i ukląkł.

Nie docierało tu światło z podwieszonych pod sufitem tunelu lamp.

Wysunął dłoń przed siebie i wymacał szorstką podłogę z desek.

Po paru sekundach odnalazł metalowy pierścień, którego szukał. Pokręcił go i uniósł klapę jednego z sześciu rozmieszczonych w Tunelu Strachu wejść do pomieszczeń służbowych.

Wsunął się do otworu tyłem i na brzuchu, wymacując stopami szczeble drabinki. Zszedł w atramentową ciemność. Kiedy jego głowa znalazła się poniżej poziomu podłogi tunelu, stopami dotknął drewnianej podłogi piwnicy; odsunął się od drabinki i wyprostował.

Sięgnął ręką w mrok po prawej stronie, namacał łańcuszek do zapalania światła i pociągnął. Zapaliło się dwa tuziny żarówek, ale mimo to piwnica nadal wydawała się mroczna, Znajdował się w nisko sklepionym pomieszczeniu, pełnym przeróżnych maszyn, kół zębatych, kabli, pasów i łańcuchów transmisyjnych, bloków i innych dziwnych urządzeń składających się na mechaniczne trzewia Tunelu Strachu.

Odwracając się od drabinki Conrad wśliznął się pomiędzy dwie maszyny i wszedł w wąski przesmyk biegnący wzdłuż rzędów długich kabli, naciągniętych na kilkanaście wielkich, metalowych kół. Pospieszył do zakątka z warsztatem stolarskim, metalowymi szafkami uginającymi się pod stertami zapasowych części, stosem brezentowych płacht i paroma kombinezonami roboczymi. Szybko zdjął marynarkę, ściągnął spodnie i włożył kombinezon. Nie chciał tłumaczyć się Duchowi z krwi na ubraniu.

Wziął złożony brezent i szybkim krokiem wrócił do drabinki.

Znalazłszy się ponownie na górze, w tunelu, wrócił do leżącej na torach martwej kobiety.

Spojrzał na zegarek. Otwarcie zaplanowano na szesnastą trzydzieści, i jak wskazywał zegarek, było punktualnie wpół do piątej. Właśnie w tej chwili otwierano bramę lunaparku i do środka wchodziły grupki odwiedzających. W przeciągu dziesięciu minut pierwsi z nich zaczną kupować bilety do Tunelu Strachu.

Duch nie uruchomi maszynerii, dopóki nie uzyska ostatecznego raportu o stanie torowiska. Musi zastanowić się, dlaczego zajmuje to Conradowi tyle czasu. Za dwie, trzy minuty zacznie go szukać.

Conrad rozłożył brezent w korytarzu dla wagoników. Uniósł wciąż jeszcze ciepłe zwłoki i ułożył na płótnie. Następnie, schwyciwszy za długie włosy, podniósł oderwaną głowę kobiety – usta miała otwarte szeroko, oczy wybałuszone – i również położył na brezencie. Przykrył ją stertą podartych ubrań, a potem dołożył jeszcze latarkę, mały notes i kask. Co to za kobieta, żeby chodzić w kasku? Co ona robiła w tunelu? Zaczął rozglądać się za torebką. Kobieta powinna mieć przy sobie torebkę… szukał wokoło, ale nie znalazł.

Wreszcie dysząc z wysiłku ściągnął razem końce brezentu, szarpnął i wypchnął na platformę, na której człowiek i tarantula toczyły śmiertelny bój.

Następnie sam podciągnął się na podwyższenie i w tej samej chwili usłyszał czyjeś wołanie:

– Conradzie?

Z drżącym sercem Conrad obejrzał się za siebie, w głąb mrocznego tunelu.

To był Duch. Albinos stał pięćdziesiąt stóp dalej, na drugim końcu prostego odcinka torowiska, przy wejściu do sali Pająków Gigantów. Z tej odległości był jedynie bladą postacią; Conrad nie mógł w półmroku dostrzec twarzy albinosa. A skoro ja słabo go widzę, to i on nie lepiej widzi mnie, skonstatował z ulgą. Nie widzi płachty, a gdyby nawet, nie może wiedzieć, co jest w środku.

– Conradzie?

– Tu jestem.

– Coś się stało?

– Nie, nie. Nic.

– Brama otwarta. Za parę minut zjawią się tu tłumy klientów. Conrad przykucnął przy podłużnym pakunku, zasłaniając go własnym ciałem.

– Na torze były jakieś rzeczy. Śmieci. Ale już wszystko w porządku. Zająłem się nimi.

– Potrzebujesz pomocy? – spytał Duch ruszając w jego stronę.

– Nie, nie, nie. Wszystko mam pod kontrolą. Lepiej uruchom sprzęt i wyjdź na zewnątrz do kasy. Zacznij sprzedawać bilety. Zaraz możemy ruszać z tym koksem.

– Jesteś pewien?

– Oczywiście, że tak! – uciął Conrad. – Rusz się. Dołączę do ciebie za parę minut.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tunel Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tunel Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tunel Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Tunel Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x