Dean Koonz - Tunel Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koonz - Tunel Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tunel Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tunel Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowsza powieść Deana Koontza "Wesołe miasteczko" przenosi nas do małej mieściny położonej gdzieś w Ameryce, do której przeyjechało objazdowe wesołe miasteczko. Jego największą atrakcją, cieszącą się najwiekszym powodzeniem wśród dzieci, jest zamek strachu, obiekt pełen przerażających duchów, szkieletów i dzwoniących łańcuchów.
Kochające się rodzeństwo, piękna Amy i Joey, w domu terroryzowani przez matkę, jej obrzędy religijne i dziwactwa, dostrzegają w wesołym miasteczku drogę ucieczki od dotychczasowego życia. Ulegają złudnemu urokowi, jaki roztacza wokół siebie zamek strachu. Są nieświadomi, iż właśnie w nim są pogrzebane potworne sekrety ich matki. Nie wiedzą też, że jej uczynki z przeszłości zostały na zawsze zapamiętane w tym nierzeczywistym świecie. Kiedyś ktoś z ich rodziny będzie musiał za nie zapłacić…

Tunel Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tunel Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bała się, że traci zmysły; przecież dziecko mogło być całkiem normalne, a upiorne wizje stanowiły jedynie odzwierciedlenie lęków rodzących się w jej umyśle. Często się nad tym zastanawiała. Jednak za każdym razem, kiedy zaczynała kwestionować własną poczytalność, przypomniała sobie ów koszmarny pojedynek ze złowrogim, krwiożerczym pomiotem Conrada i to ciągle żywe wspomnienie bez trudu przekonywało ją, że miała uzasadniony powód, aby się bać i nigdy nie tracić czujności.

Czyż nie tak?

Przez siedem lat opierała się pragnieniu Paula, by mieć kolejne dziecko, ale mimo zabezpieczenia, ponownie zaszła w ciążę.

I znów przeżyła dziewięć miesięcy piekła, zastanawiając się, jaką to dziwną istotę nosi w swym łonie.

Joey rzecz jasna okazał się normalnym chłopcem.

Zewnętrznie.

A wewnętrznie?

Zastanawiała się. Obserwowała i czekała, obawiając się najgorszego. Po tylu latach Ellen nie była pewna, co ma myśleć o własnych dzieciach.

To nie było życie, lecz koszmar.

Czasami była z nich dumna i kochała je. Pragnęła brać je w ramiona, ściskać i obsypywać pocałunkami. Czasami miała ochotę obdarzyć te dzieci prawdziwą, jawną miłością, której skąpiła im do tej pory, ale po tylu latach hamowania uczuć i nieustannej podejrzliwości stwierdziła, iż po prostu nie jest w stanie normalnie ich kochać.

Bywało, że wręcz płonęła z miłości do Joeya i Amy, cierpiąc niewysłowione katusze wywołane bólem tajonego uczucia. Wówczas nocami szlochała bezgłośnie w poduszkę, aby przypadkiem nie obudzić Paula, opłakując własne zimne, umarłe serce.

Bywało jednak, że dostrzegała w swoich pociechach przejawy nadnaturalnego wręcz zła i niegodziwości. Czasami nie miała wątpliwości, że jej dzieci to sprytne, wyrachowane, nieskończenie złe istoty, odgrywające przed nią skomplikowaną maskaradę.

Huśtawka.

Huśtawka.

Najgorsza w tym wszystkim była samotność. Nie dzieliła się swoimi obawami z Paulem, bowiem musiałaby opowiedzieć mu o Conradzie, a gdyby dowiedział się, że przez dwadzieścia lat ukrywała przed nim pewne niezbyt miłe zdarzenia ze swojej bujnej przeszłości, przeżyłby ogromny wstrząs.

Znała go bardzo dobrze. Wiedziała, że najbardziej poruszyłoby go nie to, co uczyniła w młodości, lecz fakt, iż go oszukała i tak długo ukrywała przed nim prawdę. Dlatego też musiała sama radzić sobie z własnymi lękami.

To nie było życie, lecz koszmar.

Nawet gdyby raz na zawsze przekonała samą siebie, że jej dzieci nie różnią się niczym od innych, w dalszym ciągu byłaby niespokojna. Przecież istniało prawdopodobieństwo, że któreś z dzieci Amy lub Joeya będzie takim samym potworem jak Victor. Przekleństwo mogło nawiedzać co drugie pokolenie – matka, ale nie dziecko, wnuk, lecz nie prawnuk. Mogło uderzać na oślep, unosząc swój ohydny łeb w najmniej oczekiwanym momencie. Współczesna medycyna zna wiele chorób przekazywanych genetycznie oraz wad dziedzicznych, które „przeskakiwały" w rodzinie przez kilka pokoleń, by pojawić się na nowo po wielu dziesięcioleciach.

Gdyby mogła mieć pewność, że jej pierwsze dziecko-potworek było wyłącznie wytworem chorego, zdegenerowanego nasienia Conrada; gdyby mogła mieć pewność, że jej własne chromosomy były zdrowe – na zawsze przestałaby się martwić. Ale oczywiście nie była w stanie się o tym upewnić.

Czasami miała wrażenie, że życie jest zbyt trudne i okrutne, by w ogóle warto było żyć.

Właśnie dlatego, stojąc nocą w kuchni i przetrawiając raz jeszcze informację o ciąży Amy, Ellen jednym haustem opróżniła szklaneczkę i szybko przyrządziła sobie kolejnego drinka. Miała dwie kule, na których się wspierała – alkohol i kościół. Bez ich pomocy nie zdołałaby przeżyć ostatniego ćwierćwiecza.

W pierwszym roku po odejściu od Conrada jej potrzeby zaspokajała w zupełności religia. Dostała pracę kelnerki i po dość trudnym starcie stała się niezależna finansowo. Większość wolnego czasu spędzała w kościele. Stwierdziła, że modlitwa koi jej stargane nerwy i ducha, że spowiedź jest dobra dla duszy i że cieniutki opłatek, który przyjmuje podczas mszy świętej, bywa bardziej sycący niż uczta z sześciu dań.

Pod koniec pierwszego roku samodzielności, ponad dwa lata, odkąd uciekła z domu, by dołączyć do załogi lunaparku i być z Conradem, zdołała jako tako dojść ze sobą do ładu. W dalszym ciągu prawie co noc dręczyły ją koszmary. Nadal borykała się z własnym sumieniem, usiłując stwierdzić, czy zabijając Victora popełniła śmiertelny grzech, czy może raczej wypełniła bożą wolę. Ciężko pracując zdołała po raz pierwszy w życiu wyrobić w sobie pewną dozę niezależności i szacunku do samej siebie. W gruncie rzeczy czuła się na tyle pewna siebie, że postanowiła odwiedzić swój stary rodzinny dom z zamiarem odnowienia stosunków z rodzicami.

Właśnie wtedy dowiedziała się, że obojga nie było już na tym świecie.

Joseph Giavenetto, jej ojciec, zmarł na zawał serca w miesiąc po ucieczce Ellen z domu. Gina, jej matka, umarła w niecałe pół roku później. Czasami tak było, że mąż i żona odchodzili jedno po drugim, jak gdyby nie byli w stanie wytrzymać dłuższego rozstania.

Choć Ellen nigdy nie odczuwała silnej więzi ze swoimi rodzicami i choć przesadna skrupulatność, rygor domowy oraz dewocja Giny utworzyły mur napięcia i goryczy pomiędzy matką a córką, Ellen przeżyła wstrząs na wieść o śmierci rodziców. Przepełnił ją lodowaty, nieskończony żal. Winiła siebie za to, co się stało. Ucieczka z domu bez pożegnania z ojcem i pozostawienie dla matki krótkiego, ociekającego goryczą liściku mogły przyspieszyć zawał Josepha Giavenetto. Może była wobec siebie zbyt surowa, niemniej nie potrafiła wyzbyć się poczucia winy.

Od tej pory religia nie potrafiła zapewnić jej dostatecznego spokoju, toteż zaczęła wspierać miłosierdzie Jezusa miłosierdziem butelki. Piła zbyt wiele -w tym roku więcej niż w ubiegłym, ale na pewno mniej niż w przyszłym. Tylko rodzina wiedziała o jej nałogu. Kobiety uczęszczające do kościoła, z którymi cztery razy w tygodniu pracowała charytatywnie, byłyby wstrząśnięte, gdyby dowiedziały się, że cicha, skrupulatna, pracowita i pobożna Ellen wieczorami w swoim domu bywała zupełnie kimś innym; po zmierzchu, za zamkniętymi drzwiami święta stawała się alkoholiczką.

Gardziła sobą z powodu nałogu. Nie była jednak w stanie zasnąć bez alkoholu – wódka pozbawiała ją koszmarów, dawała kilka godzin błogosławionej ulgi, wolnej od trosk oraz lęku, które pożerały ją żywcem przez dwadzieścia pięć lat.

Postawiła butelkę wódki i karton soku pomarańczowego na kuchennym stole, odsunęła krzesło i usiadła. Aby sobie dolać, nie musiała nawet ruszać się z miejsca – sięgnie ręką dopiero kiedy stopniej ą kostki lodu w jej szklaneczce.

Przez chwilę siedziała w ciszy, sącząc drinka; kiedy spojrzała na krzesło naprzeciwko, przypomniała sobie Amy, siedzącą tam dziś rano, unoszącą wzrok i mówiącą: DZIŚ RANO MIAŁAM MDŁOŚCI, NIE MIAŁAM OKRESU, JESTEM W CIĄŻY, WIEM, ŻE JESTEM…

Ellen przypomniała sobie aż nadto wyraziście, jak uderzyła dziewczynę, jak potrząsała nią bezlitośnie i obrzucała obelgami. Gdyby zamknęła oczy, ujrzałaby siebie zmuszającą Amy do klęknięcia i na całe gardło wykrzykującą słowa modlitwy…

Wzdrygnęła się.

Mój Boże, pomyślała ze smutkiem, gdy nieoczekiwanie przyszło jej do głowy pewne skojarzenie. Zachowuję się tak jak moja matka.

Jestem taka sama jak Gina! Zdominowałam mego męża, zupełnie jak ona swojego. Jestem surowa dla moich dzieci i tak zaabsorbowana religią, że zbudowałam mur między mną a moją własną rodziną, taki sam mur jak ten, który wzniosła moja matka!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tunel Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tunel Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tunel Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Tunel Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x