Dean Koonz - Tunel Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koonz - Tunel Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tunel Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tunel Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowsza powieść Deana Koontza "Wesołe miasteczko" przenosi nas do małej mieściny położonej gdzieś w Ameryce, do której przeyjechało objazdowe wesołe miasteczko. Jego największą atrakcją, cieszącą się najwiekszym powodzeniem wśród dzieci, jest zamek strachu, obiekt pełen przerażających duchów, szkieletów i dzwoniących łańcuchów.
Kochające się rodzeństwo, piękna Amy i Joey, w domu terroryzowani przez matkę, jej obrzędy religijne i dziwactwa, dostrzegają w wesołym miasteczku drogę ucieczki od dotychczasowego życia. Ulegają złudnemu urokowi, jaki roztacza wokół siebie zamek strachu. Są nieświadomi, iż właśnie w nim są pogrzebane potworne sekrety ich matki. Nie wiedzą też, że jej uczynki z przeszłości zostały na zawsze zapamiętane w tym nierzeczywistym świecie. Kiedyś ktoś z ich rodziny będzie musiał za nie zapłacić…

Tunel Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tunel Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ellen kręciło się w głowie, ale nie był to wyłącznie efekt wypitego alkoholu. Potwierdzenie powiedzenia, iż historia kołem się toczy, było dla niej prawdziwym szokiem.

Ukryła twarz w dłoniach, zawstydzona tym, co w sobie ujrzała. Dłonie miała lodowate.

Dźwięk kuchennego zegara przypominał tykanie bomby.

JESTEM TAKA JAK GINA.

Ellen uniosła szklaneczkę i upiła spory łyk. Szkło szczęknęło o zęby.

ZUPEŁNIE TAKA JAK GINA.

Potrząsnęła gwałtownie głową, jakby chciała za wszelką cenę pozbyć się niewygodnej, natarczywej myśli. Nie była tak posępna, niedostępna i surowa jak jej matka. Nie była taka. A jeżeli była, to teraz nic nie mogła na to poradzić. I tak miała zbyt wiele kłopotów naraz. Wszystko w swoim czasie. Najpierw musiała uporać się z problemem Amy. Jeśli w łonie dziewczyny rozwijała się jakaś potworna istota, należało pozbyć się jej tak szybko jak to tylko możliwe. Może wtedy, po zabiegu, Ellen zdoła dokonać rozrachunku z własnym życiem i zadecyduje, co sądzi o kobiecie, którą się stała – może wówczas będzie miała choć chwilę na refleksję dotyczącą tego, co uczyniła ze swoją rodziną.

Ale nie teraz. Boże, proszę, nie teraz.

Przechyliła szklaneczkę i dopiła resztę drinka jak wodę. Drżącą dłonią dolała soku pomarańczowego i sporą porcję wódki. Zazwyczaj nie upijała się przed pomocą, ale dziś wieczorem o wpół do dziesiątej Ellen była zalana w pestkę. Czuła się otępiała, język miała sztywny jak kołek. Unosiła się na falach marzeń. Osiągnęła przyjemny, bezmyślny stan łaski, którego tak mocno pożądała.

Kiedy rzuciła okiem na kuchenny zegar i stwierdziła, że jest wpół do dziesiątej, zdała sobie sprawę, że o tej porze Joey powinien już leżeć w łóżku. Postanowiła pójść na górę, upewnić się, że odmówił wszystkie modlitwy, otulić go, pocałować na dobranoc i opowiedzieć bajkę przed snem. Już od bardzo, bardzo dawna nie opowiadała mu bajek na dobranoc. On prawdopodobnie bardzo tego pragnął. Chyba nie był już za duży na bajki na dobranoc? Nie. Na pewno nie. Przecież to jeszcze małe dziecko. Aniołeczek. Miał taką słodką, niewinną buzię cherubinka. Czasami kochała go tak mocno, że miała wrażenie, iż eksploduje. Tak jak teraz. Była przepełniona miłością do małego Joeya. Chciała ucałować jego słodką buzię, usiąść na brzegu jego łóżka i opowiedzieć mu bajkę o elfach i księżniczce. To byłoby dobre, bardzo dobre, siedzieć na skraju łóżka, podczas gdy chłopiec wpatrywałby się w nią jak w obraz i uśmiechał się promiennie.

Ellen dopiła drinka i wstała. Zrobiła to zbyt gwałtownie; pokój wokół niej zawirował i aby zachować równowagę, musiała przytrzymać się krawędzi stołu.

Przechodząc przez salonik uderzyła w róg stołu i strąciła wspaniałą, ręcznie rzeźbioną drewnianą figurkę Jezusa, którą kupiła dawno temu, kiedy jeszcze pracowała jako kelnerka. Figurka spadła na dywan i choć miała tylko stopę długości i nie była ciężka, Ellen nie mogła jej podnieść, aby odstawić na miejsce. Była dziwnie niezdarna; palce wydawały się jej grube jak serdelki i miała wrażenie, że nie chcą zginać się we właściwą stronę.

Przez moment zastanawiała się, czy pomysł z opowiedzeniem Joeyowi bajki na dobranoc był trafiony. Może nie powinna tego robić? Jednak na myśl o uroczej twarzyczce Joeya i jego anielskim uśmiechu pospieszyła na górę. Schody były zdradliwe, ale zdołała wejść na podest pierwszego piętra bez upadku. Kiedy otworzyła drzwi do jego sypialni, okazało się, że Joey już leżał w łóżku. Paliła się tylko maleńka nocna lampka, pojedyncza żaróweczka włączona do ściennego kontaktu, roztaczająca upiorny, księżycowy blask.

Zatrzymała się w progu, nasłuchując. Zazwyczaj chłopiec chrapał, ale na razie w pokoju panowała idealna cisza. Być może jeszcze nie usnął.

Chwiejąc się przy każdym kroku, podeszła do łóżka i spojrzała na chłopca. W słabym świetle prawie go nie widziała.

Stwierdziła, że musiał jednak usnąć. Pragnąc jedynie ucałować go w czoło, Ellen nachyliła się…

I nagle świecąca, szczerząca zęby nieludzka twarz wyprysnęła ku niej z ciemności, skrzecząc jak rozwścieczony ptak.

Krzyknęła i zatoczyła się w tył. Uderzyła boleśnie biodrem w róg toaletki.

W jej myślach przewijały się zmienne niczym w kalejdoskopie, mroczne i przerażające obrazy – KOŁYSKA MIOTANA WŚCIEKŁOŚCIĄ ZNAJDUJĄCEGO SIĘ W NIEJ MONSTURALNEGO BRZEMIENIA; OGROMNE, ZIELONE ZWIERZĘCE ŚLEPIA PAŁAJĄCE NIENAWIŚCIĄ; WYDĘTE, ZDEFORMOWANE NOZDRZA, WĘSZĄCE BEZUSTANNIE; BLADY, CĘTKOWANY JĘZYK; DŁUGIE, KOŚCISTE PALCE SIĘGAJĄCE W JEJ KIERUNKU W BLADYM ŚWIETLE BŁYSKAWICY; SZPONY ROZSZARPUJĄCE JEJ CIAŁO…

Lampka na nocnym stoliku zapaliła się, rozpraszając makabryczne wspomnienia.

Joey siedział na łóżku.

– Mamo? – odezwał się.

Ellen oparła się plecami o toaletkę i zaczerpnęła głęboko powietrza, bowiem na kilka sekund zupełnie o tym zapomniała.

Istotą w ciemności był Joey. Miał maskę, jaką nosi się w Halloween, pomalowaną farbą fluorescencyjną.

– Co ty wyprawiasz, do cholery? – rzuciła ostro odsuwając się od toaletki i podchodząc do łóżka.

Szybko zdjął z twarzy maskę. Oczy miał rozszerzone strachem.

– Mamo, myślałem, że to Amy.

– Daj mi to – powiedziała, wyjmując maskę z jego rąk.

– Włożyłem gumową glistę do jej pudełka z kremem i myślałem, że to Amy przyszła, aby się ze mną porachować – tłumaczył się Joey pospiesznie.

– Kiedy wreszcie wyrośniesz z tych głupich żartów? – rzuciła Ellen, ale jej serce wciąż jeszcze biło gwałtownym rytmem.

– Nie wiedziałem, że to ty! Nie wiedziałem!

– Takie żarty są chore – powiedziała gniewnie. Przyjemna pijacka mgiełka rozwiała się. Uczucie rozleniwienia prysło, zastąpione przez upiorne napięcie. Wciąż była pijana, ale jej nastrój zmienił się z rozbawienia w melancholię, ze szczęścia w posępność.

– Chore – powtórzyła spoglądając na trzymaną w dłoni maską. – Chore i nienormalne.

Joey oparł się plecami o zagłówek, ściskając w dłoniach brzeg pościeli, jakby chciał odrzucić koc na bok, wyskoczyć z łóżka i uciec ile sił w nogach.

Wciąż drżąca wskutek szoku wywołanego widokiem tej wyszczerzonej w upiornym uśmiechu, zębatej, świecącej twarzy wyskakującej w jej kierunku z ciemności, Ellen rozejrzała się, oglądając inne osobliwe przedmioty w pokoju chłopca. Na ścianach wisiały plakaty z horrorów – Boris Karloff jako Frankenstein, Bela Lugosi jako Dracula i wiele innych filmowych potworów, których nie potrafiła nawet zidentyfikować. Na szafce, biurku i półkach stały modele straszydeł – trójwymiarowe plastikowe figurki, które Joey osobiście sklejał z elementów.

Paul nie zabronił synowi uprawiania owego makabrycznego hobby i upierał się, że wszyscy chłopcy w jego wieku zachowują się tak samo. Ellen też nigdy nie miała wobec pasji Joeya poważniejszych obiekcji. Chociaż fascynacja chłopca horrorami i krwią nieco ją niepokoiła, uważała sprawę za dość błahą, jedną z tych, które pozostawiała w gestii Paula, aby mógł się czuć ważny, potrzebny i przekazywał jej wszystkie poważniejsze problemy.

Teraz, rozwścieczona żartem, jaki zrobił jej Joey, zdenerwowana nie chcianymi wspomnieniami, które wskrzesił w niej ów figiel, wciąż jeszcze z umysłem przyćmionym oparami wódki, Ellen cisnęła maskę do kosza na śmieci.

– Już czas, żebyś skończył z tymi bzdurami. Powinieneś przestać się bawić głupawymi zabawkami i zacząć zachowywać się jak normalny, zdrowy chłopiec. – Zgarnęła z szafki kilka modeli potworów i cisnęła je do kosza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tunel Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tunel Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tunel Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Tunel Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x