Dean Koontz - Grom

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Grom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Grom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Grom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

GROM…
…uderza po raz pierwszy. Laura Shane przychodzi na świat. Odtąd potężne siły będą rządzić jej losem.
GROM…
…uderza po raz drugi, przynosząc ze sobą zniszczenie. Groza wdziera się coraz głębiej w jej życie. Tajemnicze fatum zmienia jej przeznaczenie.
GROM…
…uderza raz jeszcze, druzgocząc straszliwie dotychczasowy świat. Otwiera się przed nią nowe życie, pełne niebezpieczeństw i nieznanej grozy.
Ale to dopiero początek…

Grom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Grom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Francuska restauracja nie miała tak miłej atmosfery jak włoska. Zaprowadzono ich do narożnego stolika, przy samych drzwiach do kuchni. Przez cały czas z nasiąkniętych wodą eleganckich butów Daniela wydobywały się chlupoty i posykiwania.

– Będziesz miał zapalenie płuc – martwiła się, kiedy już usiedli i zamówili dwa wytrawne saksy z lodem.

– Niemożliwe. Mam dobry system odpornościowy. Nigdy nie choruję. Raz w Nam, podczas akcji, zostałem odcięty od oddziału. Byłem sam w dżungli przez tydzień, lało cały czas, nie miałem nie pomarszczonego kawałka skóry na ciele, zanim dotarłem w bezpieczne miejsce, i nie dostałem nawet kataru.

Podczas kiedy sączyli swoje aperitify, przeglądali menu i składali zamówienie, był swobodniejszy niż kiedykolwiek, a nawet okazało się, że potrafi być rozsądnym, miłym i momentami zabawnym rozmówcą. Ale po tym, jak pojawiły się przystawki – łosoś w sosie koperkowym dla niej, eskalopki w cieście dla niego – i szybko stało się jasne, że całe jedzenie jest paskudne, mimo że ceny były dwukrotnie wyższe niż we włoskiej restauracji, jego zakłopotanie rosło – w miarę, jak zdolność do podtrzymywania konwersacji dramatycznie malała. Laura zachwycała się każdym daniem i opróżniała talerze do czysta, ale nadaremnie – nie dał się oszukać.

W dodatku kucharz i obsługa nie spieszyli się nadmiernie. Zanim Daniel wypisał czek i odprowadził ją z powrotem do samochodu – znów przenosząc przez kałużę, jak dziewczynkę – byli pół godziny spóźnieni na zaplanowany seans filmowy.

– Nie szkodzi – powiedziała – możemy przecież wejść później i zobaczyć pierwszą część następnego seansu.

– Nie, nie – zaprotestował. – To nie jest dobry sposób oglądania filmu. Zepsułoby to całą przyjemność. A ja chciałem, żeby ten wieczór był bez zarzutu.

– Rozluźnij się – powiedziała. – Ja bawię się doskonale.

Popatrzył na nią z niedowierzaniem, a ona uśmiechnęła się. Odpowiedział również uśmiechem, ale bardzo bolesnym.

– Jeżeli nie chcesz iść teraz do kina, tylko gdzie indziej – powiedziała – to mi to nie przeszkadza. Dostosuję się.

Kiwnął głową. Zapalił silnik i ruszyli. Przejechali parę mil, zanim uświadomiła sobie, że odwozi ją do domu.

Przez całą drogę od samochodu do drzwi jej mieszkania przepraszał ją za zmarnowany wieczór, a ona w kółko zapewniała go, że ani przez moment nie czuła się zawiedziona. Na progu, w momencie, kiedy włożyła klucz do zamka, Daniel obrócił się na pięcie i zbiegł z pierwszego piętra, ani nie prosząc o pocałunek na dobranoc, ani nie dając jej szansy na zaproszenie go do środka.

Podeszła do szczytu schodów i patrzyła za nim, jak biegnie. W połowie drogi wiatr wywrócił mu parasol. Walczył potem z nim przez całą drogę, dwukrotnie o mało się nie przewracając. Kiedy dotarł do chodnika na dole, w końcu udało mu się przywrócić parasolowi normalny kształt – a wiatr natychmiast go wywrócił. Ze złością cisnął go w pobliskie krzaki, a potem podniósł wzrok ku Laurze. Teraz spływał już wodą od stóp do głów i w bladym świetle lampy widziała, jak ubranie zwisa na nim bezkształtnie. Był potężnym mężczyzną, silnym jak byk, ale mogły pokonać go drobiazgi – kałuża, podmuch wiatru – i było w tym coś ogromnie zabawnego. Wiedziała, że nie powinna się śmiać, ale mimo to parsknęła śmiechem.

– Jesteś diabelnie piękna, Lauro Shane – krzyknął z chodnika. – Bóg świadkiem, że jesteś po prostu zbyt piękna!

A potem szybko odjechał w noc.

Czując wyrzuty sumienia z powodu śmiechu, ale nadal nie mogąc się od niego powstrzymać, weszła do mieszkania i przebrała się w piżamę. Była dopiero za dwadzieścia dziewiąta.

Albo stanowił przypadek beznadziejny, albo był najcudowniejszym mężczyzną, jakiego poznała od śmierci ojca.

O wpół do dziesiątej zadzwonił telefon.

– Czy spotkasz się ze mną jeszcze kiedyś? – spytał.

– Myślałam, że już nigdy nie zadzwonisz.

– Spotkamy się?

– Jasne.

– Kolacja i kino?

– To brzmi zachęcająco.

– Już nie pójdziemy do tej okropnej francuskiej knajpy. Przykro mi z tego powodu, naprawdę.

– Nieważne, gdzie pójdziemy – powiedziała – ale kiedy już gdzieś siądziemy, obiecaj mi, że zostaniemy tam.

– Jestem bałwan w niektórych sprawach. I jak ci mówiłem… nigdy nie potrafię się zachować przy pięknej kobiecie.

– To przez matkę.

– Właśnie. Odrzuciła mnie. Odrzuciła mojego ojca. Nigdy nie doznałem żadnego ciepła ze strony tej kobiety. Odeszła od nas, kiedy miałem jedenaście lat.

– To bolesne.

– Jesteś od niej piękniejsza i przy tobie jestem nieprzytomny ze strachu.

– A to komplement!

– No, przepraszam, ale tak jest. Rzecz w tym, że jakkolwiek byś była piękna, nie jesteś nawet w połowie tak piękna, jak to, co piszesz – i to mnie najbardziej przeraża. Co taki geniusz, jak ty, może widzieć w takim facecie, jak ja – oprócz, ewentualnie, zabawnego urozmaicenia codziennego życia.

– Jedno pytanie, Daniel.

– Danny.

– Jedno pytanie, Danny. Jaki z ciebie makler? Czy w ogóle dajesz sobie z tym radę?

– Jestem pierwszorzędny – powiedział z tak autentyczną dumą, że wiedziała, że mówi prawdę. – Moi klienci słuchają mnie jak wyroczni i mam własny, niezły portfelik akcji, które przez kolejne trzy lata przynoszą dochód przewyższający średnią rynkową. Gdyby wiatr miał pojęcie, jaki ze mnie analityk wartości, makler i doradca inwestycyjny, to nigdy nie odważyłby się wywrócić mi parasola.

2.

Po południu, następnego dnia po rozmieszczeniu materiałów wybuchowych w piwnicach instytutu. Stefan wyruszył w przedostatnią – jak liczył – wyprawę po Piorunowej Drodze. Była to bezprawna wycieczka do 10 stycznia 1988, nie mieszcząca się w programie oficjalnym i przeprowadzona bez wiedzy jego kolegów.

Kiedy się tam pojawił, w Górach San Bernardino padał świeży śnieg. Był przygotowany na tę pogodę. Miał na sobie gumowe buty, skórzane rękawice i marynarską, ciężką kurtę. Schronił się pod gęstą kępę sosen, zamierzając przeczekać iluminacje, spowodowane gęsto padającymi piorunami.

Sprawdził czas na zegarku, korzystając z migocącego, niebiańskiego oświetlenia. Zaskoczyło go, że tak późno się tu pojawił. Miał mniej niż czterdzieści minut, aby spotkać Laurę, nim zostanie zabita. Jeżeli zawiedzie i nie zdąży na czas, następnej szansy nie będzie.

Jeszcze ostatnie eksplozje białego światła przeszywały nisko zwisające chmury, a potężny odgłos gromu ciągle odbijał się od dalekich szczytów i górskich krawędzi, gdy wyszedł spomiędzy drzew i ruszył w dół stoku. Zeszłoroczny śnieg sięgał mu do kolan. Górna warstwa była ścięta lodem, załamującym się pod nim przy każdym kroku, i pokonywanie śnieżnej połaci szło mu równie trudno, jak brodzenie po głębokiej wodzie. Dwukrotnie upadł i śnieg nasypał mu się do butów; szalejący wiatr rzucał nim, jakby świadomy jego celów usiłował go zniszczyć. Zanim dotarł na skraj śnieżnego pola i wdrapał się na zaspę przy dwupasmowej szosie, prowadzącej z Arrowhead do Big Bear, jego spodnie i kurtę pokrywał pancerz zlodowaciałego śniegu, stopy miał przemarznięte, a co najgorsze, stracił już ponad pięć minut.

Droga została niedawno oczyszczona przez pług śnieżny; pozostały na niej tylko wąskie, śniegowe pasma, ślizgające się po nawierzchni pod wpływem przenoszących je prądów powietrza. Ale zawieja wzmagała się. Płatki śniegu malały i spadały dwa razy szybciej niż przed paroma minutami, kiedy się tu pojawił. Wkrótce jazda tędy stanie się niebezpieczna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Grom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Grom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Grom»

Обсуждение, отзывы о книге «Grom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x