Dean Koontz - Grom

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Grom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Grom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Grom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

GROM…
…uderza po raz pierwszy. Laura Shane przychodzi na świat. Odtąd potężne siły będą rządzić jej losem.
GROM…
…uderza po raz drugi, przynosząc ze sobą zniszczenie. Groza wdziera się coraz głębiej w jej życie. Tajemnicze fatum zmienia jej przeznaczenie.
GROM…
…uderza raz jeszcze, druzgocząc straszliwie dotychczasowy świat. Otwiera się przed nią nowe życie, pełne niebezpieczeństw i nieznanej grozy.
Ale to dopiero początek…

Grom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Grom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Mhm.

– Nie prześladuj mnie, Packard. Może są kobiety, które ulegają twojej nieziemskiej mieszance przyciężkiego romantyzmu i pływającego w pocie męskiego wdzięku, ale ja do nich nie należę i potrafię się obronić; nie sądź, że nie. Jestem dużo twardsza niż wyglądam i radziłam sobie z lepszymi od ciebie.

Odwróciła się od niego, wyszła spod werandy na deszcz, dobrnęła do samochodu i wróciła do Irvine. Przez całą drogę trzęsła się; nie tylko dlatego, że była przemoczona i zmarznięta, ale i dlatego, że miotała nią wściekłość. Jak on śmiał!

W mieszkaniu przebrała się, otuliła w pikowany szlafrok i zaparzyła dzbanek kawy, żeby odpędzić dreszcze.

Właśnie pociągnęła pierwszy łyk, kiedy zadzwonił telefon. Odebrała w kuchni. To był Packard.

Mówił tak szybko, że ze słuchawki lał się długi potok słów:

– Proszę, nie rozłączaj się, masz rację, jestem w tych sprawach beznadziejny, jestem idiota, ale daj mi choć minutę na wytłumaczenie; kiedy przyszłaś, naprawiałem maszynę do mycia naczyń, dlatego byłem taki uświniony, w smarze i w pocie, musiałem sam wyciągnąć ją spod kontuaru – mógłby to zrobić dozorca, ale załatwienie tego przez administrację zabrałoby tydzień, a ja jestem w tym dobry, potrafię naprawić wszystko – deszczowy dzień, nic innego do roboty, więc dlaczego samemu tego nie zrobić. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że przyjdziesz. Nazywam się Daniel Packard, ale to już wiesz, mam dwadzieścia osiem lat, byłem w wojsku do 73, jestem absolwentem Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, trzy lata temu skończyłem wydział businessu, teraz jestem maklerem, ale chodzę też na kilka wieczorowych kursów na uniwersytecie i w ten sposób trafiłem na twoją nowelę o żabie w magazynie literackim kampusu, była wspaniała, strasznie mi się spodobała, kapitalna nowela, naprawdę, więc poszedłem do biblioteki i przeszukałem poprzednie numery, żeby znaleźć wszystko, co napisałaś, i wszystko przeczytałem i bardzo dużo było dobrych, cholernie dobrych rzeczy, nie wszystkie, ale bardzo dużo. I gdzieś w trakcie tego zakochałem się w tobie, w osobie, którą znalem z pisarstwa, bo było takie piękne i takie pełne życia. Któregoś wieczoru siedziałem w bibliotece, czytając jedną z twoich nowelek – nikomu nie wypożyczają starych wydań magazynu literackiego, mają je oprawione i trzeba je czytać na miejscu – a bibliotekarka przechodziła obok i pochyliła się, i zapytała, czy mi się podoba ta nowela, a ja powiedziałem, że tak, a ona powiedziała: „No to autorka tam siedzi, jeśli chcesz jej powiedzieć, że jest dobra” – i byłaś tam, tylko trzy stoły dalej, za stosem książek, zagrzebana w materiałach, marszcząc brwi, robiąc notatki – i byłaś wstrząsająca. Rozumiesz, ja wiedziałem, że jesteś piękna wewnątrz, bo twoje opowieści są piękne, uczucie w nich jest piękne, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że możesz być też piękna z zewnątrz – i nie było sposobu, żeby się do ciebie zbliżyć, bo przy pięknej kobiecie zawsze plątał mi się język i nogi, może dlatego, że moja matka była piękna, ale zimna i zdystansowana, więc może boję się, że wszystkie piękne kobiety odepchną mnie jak moja matka – masz tu taką niedopieczoną analizę, ale na pewno byłoby mi łatwiej, gdybyś była brzydka albo przynajmniej zwyczajna. Z powodu twojej noweli pomyślałem, że użyję żab, tego numeru z tajemniczym wielbicielem wysyłającym prezenty, żeby cię jakoś zmiękczyć, i planowałem ujawnić się po trzeciej czy czwartej żabie, naprawdę tak planowałem, ale ciągle to odkładałem, bo nie chciałem zostać odepchnięty, jak sądzę, i wiedziałem, że to się robi kretyńskie, żaba po żabie za żabą, ale nie mogłem się od tego powstrzymać i zapomnieć o tobie, a równocześnie nie byłem w stanie stanąć przed tobą twarzą w twarz – i tak to wygląda. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić i na pewno nie chciałem cię zdenerwować, możesz mi wierzyć, mam nadzieję, że uwierzysz.

W końcu umilkł, wyczerpany.

– Dobrze – powiedziała.

A on:

– Więc umówisz się ze mną?

Zdziwiona swoją własną reakcją odpowiedziała:

– Tak.

– Kolacja i film?

– W porządku.

– Dziś wieczór? Mogę cię zabrać o szóstej?

– OK.

Kiedy odłożyła słuchawkę, stała przez chwilę, patrząc na telefon. W końcu odezwała się głośno:

– Shane, czy ty masz źle w głowie? – a potem: – Ale on powiedział, że moje pisarstwo jest „takie piękne i pełne życia”.

Przeszła do sypialni i spojrzała na kolekcie żab, stojącą na nocnej szafce.

– Raz nie potrafi się wysłowić i milczy, a za drugim razem gada bez przerwy. Może to jakiś szalony morderca, Shane.

A potem dodała:

– Taak, może, ale jest równocześnie wybitnym znawcą literatury.

* * *

Ponieważ zaproszono ją na kolację i do kina, Laura włożyła szarą spódniczkę, białą bluzkę i kasztanowy sweter, ale on zjawił się wbity w ciemnoszary garnitur, białą koszulę z wywijanymi mankietami, niebieski jedwabny krawat ze spinką, jedwabną ozdobną chusteczkę i lśniące czarne półbuty. Wyglądał, jakby wybierał się na otwarcie sezonu do opery. Niósł otwarty parasol i otaczał ją taką opieką, prowadząc pod ramię z domu do samochodu, jakby był przekonany, że jeśli kapnęłaby na nią jedna kropla deszczu, to rozpłynęłaby się natychmiast, a gdyby poślizgnęła się i upadła, to rozsypałaby się na milion kawałeczków.

Z powodu różnicy ich ubiorów i wymiarów – miała pięć stóp i pięć cali, czyli była od niego o stopę niższa, a ważąc sto piętnaście funtów, przeszło o połowę lżejsza – odnosiła wrażenie, że idzie na randkę i własnym ojcem albo ze starszym bratem. Nie była mała, ale przy jego ramieniu i pod parasolem czuła się naprawdę maciupka.

W samochodzie powróciła mu małomówność, twierdził jednak, że paskudna pogoda wymaga niezwykłej uwagi przy prowadzeniu. Pojechali do małej włoskiej restauracyjki w Costa Mesa – lokalu, w którym Laurze udało się już kiedyś zjeść parę niezłych posiłków. Siedli przy stole, sięgnęli po menu, ale zanim jeszcze kelnerka zdążyła zapytać, co piją, Daniel oświadczył:

– Tu jest niedobrze, wszystko jest nie tak, jak powinno być, poszukajmy innego miejsca.

Zaskoczona, spytała:

– Ale dlaczego? Tu jest miło. Mają tu bardzo dobre jedzenie.

– Nie, naprawdę, wszystko jest nie tak. Żadnej atmosfery, żadnego stylu, nie chcę, żebyś pomyślała ummmm – i zaczął bełkotać, jak przez telefon, rumieniąc się przy tym – uhmmm, no, w każdym razie, tu jest nie tak, nie jak powinno być przy naszym pierwszym spotkaniu, chcę, żeby było wyjątkowo – i podniósł się. – Uhmmm, myślę, że znam takie miejsce, przepraszam – to było do zaskoczonej kelnerki – mam nadzieję, że nie sprawiliśmy kłopotu – i odsuwając już krzesło Laury, pomagając jej wstać – znam właściwy lokal, spodoba ci się. Nigdy tam nie jadłem, ale słyszałem, że jest naprawdę dobry, doskonały.

Inni goście zaczęli się im przyglądać, więc Laura przestała protestować.

– To blisko, parę ulic stąd.

Wrócili do jego samochodu, przejechali dwie przecznice i zaparkowali przed bezpretensjonalnie wyglądającą restauracją na obrzeżach centrum handlowego.

Laura zdołała się już zorientować, że aby dostosować się do jego stylu, powinna zaczekać w samochodzie, dopóki nie otworzy jej drzwi. Kiedy to zrobił, zobaczyła, że stoi w głębokiej na dziesięć cali kałuży.

– Och, twoje buty! – zawołała.

– Wyschną. Trzymaj parasol, a ja cię przeniosę przez tę kałużę. Zażenowana pozwoliła, aby ją wytaszczył z wozu i przeniósł jakby nie ważyła więcej niż puchowy Jasiek. Postawił ją na chodniku i bez parasola pobrnął zamknąć drzwi samochodu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Grom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Grom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Grom»

Обсуждение, отзывы о книге «Grom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x