Arkadij Strugacki - Pora deszczów

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Pora deszczów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: SR, Жанр: Социально-психологическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pora deszczów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pora deszczów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wiktor Baniew, sławny i tolerowany przez władze pisarz, powraca do miasta swych urodzin. Miasto opanowane jest przez mokrzaki — ludzi u których specyficzna choroba genetyczna spowodowała całkowitą odmienność, zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Baniew dostaje się w sam środek walki politycznej. Niektórzy starają się wykorzystać — do swoich celów — fenomenalne talenty mokrzaków; niektórzy zaś — zniszczyć ich całkowicie mając jako broń nienawiść tłumu. Tymczasem mokrzaki przygotowują rozumianą na swój sposób rewolucję…

Pora deszczów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pora deszczów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Wojskowi w ogóle nie rozumują — zaoponował Pawor. — Wojskowi mają wyłącznie odruchy i niewielkie emocje.

— Większość cywilów również — powiedział Wiktor macając kark.

— Teraz nikt nie ma czasu na rozmyślania — powiedział Pawor. — Ani cywile, ani wojskowi. Teraz trzeba umieć szybko zakręcić się koło swoich spraw. Jeżeli interesuje cię przyszłość, musisz tworzyć ją szybko, z marszu, odpowiednio do odruchów i emocji.

— Do diabła z twórcami i wynalazcami — oświadczył Wiktor. Czuł się pijany i wesoły. Wszystko było na swoim miejscu. Nie chciało mu się nigdzie iść, chciał siedzieć tu w tej pustej przyciemnionej sali, jeszcze nie całkiem zdewastowanej, ale już z zaciekami na ścianach, z rozchwierutaną podłogą, z kuchennymi zapachami — szczególnie, jeśli pamiętać o tym, że na zewnątrz na całym świecie pada deszcz, na kocie łby jezdni — deszcz, na strome dachy — deszcz, deszcz zalewa góry i równiny, kiedyś tam wszystko rozmyje, ale będzie to jeszcze nieprędko. Tak mili moi, jak dawno przeminęły te czasy, kiedy przyszłość była repliką teraźniejszości i teraz nie sposób się zorientować, gdzie co jest.

— Zgwałcony przez mokrzaka! — powiedział Pawor ze złośliwą satysfakcją.

W drzwiach restauracji pojawił się doktor R. Kwadryga. Stał kilka sekund, uważnym i ciężkim wzrokiem przyglądając się szeregom pustych stolików, następnie twarz mu się rozjaśniła, gwałtownie zatoczył się do przodu i ruszył na swoje miejsce.

— Dlaczego nazywa ich pan mokrzakami? — zapytał Wiktor. — Co to — zrobili się mokrzy od deszczu?

— A dlaczego nie? — powiedział Pawor. — Jak ich, pańskim zdaniem, mamy nazywać?

— Okularnikami — powiedział Wiktor. — Stara, dobra nazwa. Od stuleci nazywaliśmy ich okularnikami.

Zbliżał się doktor R. Kwadryga. Przód ubrania miał całkiem mokry, najwidoczniej zmywano go nad umywalką. Wyglądał na człowieka rozczarowanego i zmęczonego.

— Diabli wiedzą, co to takiego — powiedział zrzędliwie jeszcze z daleka. — Nigdy dotąd coś takiego mi się nie wydarzyło — nie ma wejścia! Gdzie spojrzysz — wszędzie same okna… Obawiam się, że kazałem panom na siebie czekać. — Padł na swój fotel i ujrzał Pawora. — On tu znowu jest — zawiadomił Golema poufnym szeptem: — Mam nadzieję, że nie przeszkadza panu… A ze mną, nie uwierzycie panowie, zdarzyła się zdumiewająca historia. Oblano mnie całego wodą.

Golem nalał mu koniaku.

— Dziękuję panu — powiedział R. Kwadryga — ale chyba lepiej będzie, jeżeli przepuszczę kilka kolejek. Chciałbym podeschnać.

— W ogóle jestem zwolennikiem wszystkiego co stare i dobre — oznajmił Wiktor — Niech okularnicy pozostaną okularnikami. I w ogóle niech wszystko zostanie jak było. Jestem konserwatystą… Uwaga! — powiedział głośno. — Proponuję toast za konserwatyzm. Chwila, moment… — nalał sobie dżinu, wstał i oparł dłoń na poręczy fotela. — Jestem konserwatystą — po wiedział. — I z każdym rokiem staję się konserwatywniejszy, nie dlatego że się starzeję, tylko dlatego, że odczuwam taką potrzebę…

Trzeźwy Pawor z kieliszkiem w pogotowiu patrzył na niego z dołu do góry z ostentacyjną uwagą. Golem powoli jadł minogi, a doktor R. Kwadryga, jak się wydawało, nadaremnie starał się zrozumieć, skąd dobiega głos i czyj to głos. Naprawdę było bardzo przyjemnie.

— Ludzie uwielbiają krytykować rządy za konserwatyzm — ciągnął Wiktor. — Ludzie uwielbiają postęp, przepadają za postępem. To są nowomodne pomysły, ale bardzo głupie jak wszystko, co nowe. Ludzie powinni błagać Boga, aby zesłał im możliwie najbardziej zacofaną, obskurancką i konformistyczną władzę…

Teraz również Golem podniósł wzrok i patrzył na Wiktora, i Teddy za swoim kontuarem również przestał wycierać butelki i zaczął słuchać, tylko że znowu zabolał kark i trzeba było odstawić kieliszek i pogładzić guz.

— Aparat państwowy, panowie, we wszystkich czasach za swoje podstawowe zadanie uważał zachowanie status quo. Nie wiem, o ile było to uzasadnione poprzednio, ale teraz funkcja państwa jest po prostu niezbędna. Ja bym tę funkcję określił następująco — na wszelkie możliwe sposoby przeciwdziałać temu, by przyszłość mogła zapuszczać swoje macki w nasze czasy. Trzeba odrąbywać te macki, przypalać je rozpalonym żelazem… Przeszkadzać wynalazcom, popierać scholastyków i tych co gadają od rzeczy… Do gimnazjów wprowadzić obowiązkowe i wyłącznie klasyczne przedmioty. Na najwyższe stanowiska w państwie — starców obciążonych rodzinami i zadłużonych, co najmniej sześćdziesięcioletnich, żeby brali łapówki i spali na posiedzeniach…

— Wiktorze, co też pan wygaduje — powiedział Pawor z wyrzutem.

— Nie, dlaczego — powiedział Golem. — Niezmiernie przyjemnie słuchać takiego umiarkowanego, lojalnego przemówienia.

— Jeszcze nie skończyłem, panowie! Utalentowanych uczonych należy mianować na stanowiska administracyjne i płacić im wysokie pensje. Wszystkie wynalazki bez wyjątku należy przyjmować, płacić za nie możliwie nędznie i kłaść pod sukno. Wprowadzić drakońskie podatki za każdą nowość w gospodarce i produkcji… — A właściwie dlaczego ja stoję? — pomyślał Wiktor i usiadł. — No i co pan o tym myśli? — zapytał Golema.

— Ma pan całkowitą rację — odpowiedział Golem. — Jakoś ostatnio wszyscy u nas są strasznie radykalni. Nawet dyrektor gimnazjum. Konserwatyzm — oto w czym nasz ratunek.

Wiktor łyknął dżinu i powiedział frasobliwie:

— Żadnego ratunku nie będzie. Dlatego, że ci wszyscy kretyńscy radykałowie i radykalni kretyni nie tylko wierzą w postęp, ale na domiar złego ten postęp kochają, wyobrażają sobie, że nie mogą żyć bez postępu. Dlatego, że postęp — poza wszystkim innym — to tanie samochody, użytkowa elektronika i w ogóle możność robić mniej, za to zarabiać więcej. I dlatego rząd jest zmuszony jedną ręką… to znaczy nie ręką, rzecz jasna… jedną nogą przyciskać na hamulec, a drugą na gaz. Jak wyścigowy kierowca na zakręcie. Na hamulec — żeby nie stracić władzy nad kierownicą, a na gaz, żeby nie stracić szybkości, bo inaczej jakiś tam demagog, entuzjasta postępu niezawodnie wypchnie z miejsca przy kierownicy.

— Trudno z panem dyskutować — uprzejmie powiedział Pawor.

— To niech pan nie dyskutuje — powiedział Wiktor. — Nie trzeba dyskutować — prawda rodzi się w dyskusji, niech ją szlag trafi. — Czule pogłaskał guz i uzupełnił. — Zresztą, pewnie moje poglądy to skutek ignorancji. Wszyscy uczeni są zwolennikami postępu, a ja nie jestem uczonym. Ja po prostu jestem dość znanym kuplecistą.

— A dlaczego pan przez cały czas łapie się za kark? — zapytał Pawor.

— Jakiś drań mi przyłożył — powiedział Wiktor. — Kastetem. Czy dobrze mówię, Golem? Kastetem?

— Moim zdaniem kastetem — powiedział Golem. — Zresztą może to była cegła.

— O czym wy opowiadacie? — zdziwił się Pawor. — Jakim kastetem? W tej zatęchłej dziurze?

— No widzi pan — pouczająco powiedział Wiktor. — Postęp!… Lepiej znowu wypijmy za konserwatyzm.

Wezwano kelnera i jeszcze raz wypito za konserwatyzm. Wybiła dziewiąta i na sali pojawiła się znana para — młody mężczyzna w bardzo silnych okularach i jego długi jak żerdź współtowarzysz. Usiedli przy swoim stoliku, zapalili stojącą lampę, pokornie rozejrzeli się dookoła i zaczęli studiować jadłospis. Młody mężczyzna znowu przyniósł ze sobą teczkę, teczkę postawił na wolne krzesło obok siebie. Zawsze był bardzo dobry dla swojej teczki. Podyktowali kelnerowi zamówienie, wyprostowali się i wpatrzyli w przestrzeń.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pora deszczów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pora deszczów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Pora deszczów»

Обсуждение, отзывы о книге «Pora deszczów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x