Яцек Дукай - Starość aksolotla

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Starość aksolotla» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, Издательство: Allegro, Жанр: sf_postapocalyptic, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Starość aksolotla: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Starość aksolotla»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Starość aksolotla — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Starość aksolotla», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Nie kupuję tego. Musieliby mieć sposób na obejście ograniczenia do prędkości światła, inaczej to wszystko —

— Od tego zaczęliśmy.

— Od czego?

— Od teorii rozwiniętych jeszcze przed Zagładą. Dogrzebaliśmy się do obliczeń. Teraz oczywiście nikt ich do końca nie rozumie — nie zajesował się przed Zagładą żaden fizyk teoretyczny, a nie wykształciliśmy potem nowych od zera, zresztą nie ma kto ich kształcić, sam się musi któryś urodzeniec wyciągnąć za uszy na wysokość Einsteina i Hawkinga. Więc zostały gołe hipotezy. Jak otworzyć wormhole, jak go ustabilizować, jak utrzymać połączenie, ile takich czy innych egzotycznych cząstek by do tego potrzeba. Najpierw musielibyśmy zresztą zbudować akcelerator o średnicy Układu Słonecznego. Ale to my, ludzkość — ale jaka jest szansa, że nikt nigdy wcześniej w całym wszechświecie do tego nie doszedł?

— Znam ten argument. — Coby nadążać za Gilgameszem, Grzesiu czytał równolegle streszczenia artykułów popularnonaukowych z archiwów Zamku. — Równanie Drake’a, paradoks Fermiego, hipotezy Hawkinga —

— Ba!, ale zaraz zaczynają się piętrzyć praktyczne problemy. Okay, masz technologię, możesz otwierać tunel wormhole’owy do dowolnie odległego miejsca w kosmosie — tylko że do ciebie dotarły informacje wyłącznie o miejscach najbliższych, tych, z których światło zdołało się już tu dowlec. Powiedzmy, że miliard lat świetlnych dalej rozwinęła się jakaś inna cywilizacja, i mógłbyś się do niej przetunelować w mgnieniu oka. Ale o niej nie wiesz, i nie dowiesz się przez miliard lat.

…Co możesz zrobić? Możesz prowadzić obserwację nieba na maksymalnej czułości i na podstawie aktualnych danych o poszczególnych systemach gwiezdnych i planetach oraz na podstawie uniwersalnej wiedzy astrofizycznej stworzyć mapę prawdopodobieństwa rozwoju życia i cywilizacji technologicznej w dowolnie dalekim układzie w widzialnym wszechświecie. Ta gwiazda odległa o milion lat świetlnych — Honda X uniosła ramię i paluch i wskazała jakieś słońce z anonimowej galaktyki — oglądasz teraz jej obraz pochodzący sprzed miliona lat. Niemniej z samego tego obrazu potrafisz wywnioskować, czy po milionie lat rozwinie się tam życie i rozum. Dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt procent szans na taki scenariusz. I w ten sposób mapujesz całe niebo. I otwierasz swoje tunele wormhole’owe.

…Nawet bogowie muszą jednak jakoś zarządzać zasobami. Nie rozerwiesz się w miriady stron naraz. Najefektywniejsza metoda polegałaby na rozesłaniu jakichś sond AI do zebrania danych o aktualnym stanie kosmosu. Co się dzisiaj dzieje na planecie, której obraz teleskopowy opowiada nam stan sprzed eonów. W ten sposób tworzysz gigantyczną bazę informacji o drogach życia we wszechświecie: z jakich warunków środowiska z jakim prawdopodobieństwem wyrośnie jakie życie i jaka kultura. A ponieważ masz do dyspozycji przebijające prędkość światła wormhole, sięgasz daleko poza nasz widzialny wszechświat poinflacyjny i gromadzisz w tej bazie tryliony trylionów przykładów: każdą możliwą kombinację astrofizyczną i biologiczną, i to prześledzoną aż do jej naturalnego kresu.

…I potem masz już algorytm w ręku, masz gotowy podręcznik nakręcania światów i cywilizacji — jak zegarmistrz kosmosu, z planetami ujętymi pęsetą pod lupą. Z takiego oto środowiska i z takiej oto biologii w dziewięciuset dziewięćdziesięciu siedmiu przypadkach na tysiąc rodzi się nowotwór kosmosu — więc wyżegamy je w zaraniu.

— I Ziemię tak prewencyjnie wyżegali? Akurat my mieliśmy takiego pecha, żeby znaleźć się w tych trzech przypadkach na tysiąc, collateral damage ogrodnika wszechświata?

— Dlaczego w trzech na tysiąc? Dlaczego nie właśnie w tych dziewięciuset dziewięćdziesięciu siedmiu? Co, myślisz, że się pomylili?

— A ty nie? Szykowaliśmy może jakiś blitzkrieg kosmosu?

— A czy australopiteki szykowały się do Hiroszimy? Taki ogrodnik wszechświata, jak mówisz, on nie patrzy na sto lat w przód — on ma mapy prawdopodobieństwa rozwoju cywilizacji na milion, miliard lat. A za miliard lat — za miliard lat, skąd wiesz, w jakich kosmicznych perwersjach lubowaliby się potomkowie i spadkobiercy Homo sapiens ?

The truth is out there

Grześ pomyślał o irigochi, o urodzeńcach Cho, o wektorach maternicy i rajskich epigenetykach Fergussonowych.

— Miliard lat — tego nie można wiedzieć.

— Ale on wie! Nie dlatego, że rozumie wynikanie — ale że ma przed sobą statystykę obejmującą wszystkie gwiazdy i planety wszechświata, wszystkie jego biologie i rozumy. To nie jest kwestia winy i kary — to kwestia higieny.

— I co? I dlatego siedemnaście lat świetlnych? Nie widzisz, ile założeń musieliście tu wyjąć z kieszeni? To bajka.

— Nie bajka, tylko testowana hipoteza. Siedemnaście lat świetlnych było nie po to, żebyśmy nie znaleźli ich ojczystej planety czy szczątków hiperarmaty — ale żebyśmy nie odczytali sygnatury wormhole’a, jego IP, mój panie od hardware’u.

Tu Gilgamesz90 po raz kolejny zadał swemu mechowi kapłańską pozę, obejmując oburącz mgławice, nebule i kwazary, pomiędzy które celowała czasza hybrydowego radioteleskopu.

— Wiesz, czego ten nasz składak teraz nasłuchuje? Echa promieniowania śmieciowego po otworzeniu wormhole’a. Bo nie da się go otworzyć na sucho, zawsze zostanie skaza. To czysta fizyka. Dogrzebaliśmy się do obliczeń.

Pięć sekund.

— Weryfikujecie hipotezę.

— Weryfikujemy hipotezę. Tu nie ma żadnych bajkowych założeń, tu są same logiczne wynikania. Bo jeśli istotnie strzelili do nas tym Promieniem przez wormhole — to znaczy, że istnieje co najmniej jedna cywilizacja posiadająca dostęp ponad prędkością światła do całego widzialnego i pozawidzialnego kosmosu — z czego z kolei wynika, że dysponują oni taką kompletną bazą wszystkich możliwych ścieżek życia i technologii — a z tego wynika Ogrodnik Wszechświata i wszystko, co ci tu opowiedziałem.

Ale Grześ patrzył już w przeciwną stronę, pod nogi, przez rzadki szkielet czaszy, na przepływającą pod nimi jasną stronę Ziemi.

— Tylko po co? Po co, po co, po co? Po co mieliby nas tak przemyślnie sterylizować? Mocarze wormhole’owi mogliby przecież po prostu połknąć Ziemię w czarną dziurę i byłoby po sprawie. Więc to wcale nie był Promień Śmierci — skoro sprofilowali go w ten sposób, to chcieli osiągnąć dokładnie to, co osiągnęli. Nie zagładę. Nie zabili nas.

— I osiągnęli.

— Co osiągnęli? Kilka wieków opóźnienia w nieuchronnej kawalkadzie postępu? W czym różnica między cywilizacją ludzi przed Zagładą i cywilizacją ludzi po Zagładzie?

Gilgamesz90 emotnął brodatego starca spacerującego z psem przez jesienne wrzosowiska.

— Co osiągnęli… Naprawdę nie widzisz? Że to nie jest cywilizacja ludzi! I nie maszyn. Że to w ogóle nie jest kwestia postępu: nie nastąpił żaden przeskok przez Technologiczną Osobliwość. Nie, nie, też źle mówię, wróć! — Nadając REWIND, Gilgamesz odmagnesował się i popłynął powoli ku Horusowi Grzesia. — Pamiętasz tamte pytania? Tamte wyzwania, problemy, granice? Ja mam tę pamięć. „Człowiek czy nie człowiek”, „maszyna czy nie maszyna”, „ma świadomość czy nie ma świadomości”, „umysł pojedynczy czy wielokrotny”, „organiczny czy nie organiczny”, i tak dalej, i w kółko. Nie widzisz, co oni osiągnęli? — Honda X dmuchnęła lekko spod frontowej płyty i zawisła tuż przed Horusem I, emota w emotę. — Co się stało z przedmiotami tych starań i dociekań, które wtedy zdawały się nam najważniejsze? R o z p u ś c i ł y s i ę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Starość aksolotla»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Starość aksolotla» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Лёд
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Собор (сборник)
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Zanim noc
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Extensa
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Szkola
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Król Bólu
Яцек Дукай
Отзывы о книге «Starość aksolotla»

Обсуждение, отзывы о книге «Starość aksolotla» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x