— Milczeć! — warknął Yuuzhanin. — Takie zrzędzenie to zniewaga dla bogów!
Alema poczuła, że świerzbią ją palce, jakby chciały się zacisnąć na rękojeści świetlnego miecza.
Z tyłu, z części korytarza, którą niedawno pokonały, dobiegł cichy chrobot pazurów. ,
Alema obejrzała się przez ramię i zobaczyła w oddali ciemną, falująca plamę biegnącego zwierzęcia.
— Co to jest?! — krzyknęła przerażoną z trudem udając, że nie ma o tym pojęcia. — Dlaczego nas ściga?
Noma także się obejrzała, wydała przerażony pisk i wymachując rękami, puściła się biegiem. Alema także pisnęła i zaczęła ją gonić. Zaskoczony strażnik krzyknął, by stanęły, a potem sam podążył w ich ślady. Kiedy uciekinierki mijały przegrodę trzydziestą ósmą, goniący ich wojownik wydał zdumiony okrzyk, a kiedy przebiegający obok voxyn powalił go na płyty pokładu, gniewnie warknął coś w swojej mowie.
Alema nawet się nie obejrzała.
— Zamknąć drzwi grodzi trzydziestej ósmej! — zawołała. — Hasło upoważniające: mgławica rubantine!
Usłyszała, że drzwi za jej plecami szczęknęły, syknęły i z brzękiem trzasnęły o durastalową płytę. Chwilę później zadrżały, kiedy uderzyło w nie rozpędzone zwierzę. Alema była pewna, że zamknięcie drzwi zwróci uwagę dowódcy Yuuzhan Vongów. Wiedziała jednak, że nie może dopuścić, aby zwierzę ją pochwyciło. Miała nadzieję, że potwór skręcił kark, okazało się jednak, że siostry nie miały tyle szczęścia. Zwierzę otrząsnęło się tylko i ponownie grzmotnęło łbem w durastalową płytę.
W końcu siostry minęły przegrodę czterdziestą drugą. Numa podbiegła do zewnętrznej ściany i przyłożyła dłoń do czujnika panelu kontrolnego.
— Uwaga! Właśnie zażądałaś dostępu do wyrzutni kapsuły ratunkowej. — Generowany przez komputer damski głos miał równie radosne brzmienie, jak wtedy, kiedy informował, jakie potrawy wchodzą w skład codziennego jadłospisu. — Jesteś pewna, że się nie pomyliłaś?
— Jestem — oznajmiła Twi’lekianka.
— Jeżeli tam wejdziesz, systemy bezpieczeństwa natychmiast zaalarmują…
— Przejmuję kontrolę nad systemami bezpieczeństwa — przerwała oschle Alema. — Hasło: Pollux-osiem-jeden-sześć! Start poufny.
— Przejęcie kontroli potwierdzone.
Kiedy broniąca dostępu do wyrzutni przesłona zaczęła się otwierać, od strony sekcji trzydziestej ósmej doleciał stłumiony huk. Alema zrozumiała, że puścił hermetyczny zatrzask drzwi. W pierwszej chwili pomyślała, że to ktoś z mostka wydał rozkaz, ale zaraz usłyszała zniekształcony głos pani inżynier z induktorni.
Zaledwie drzwi uniosły się do połowy wysokości, przez szczelinę przecisnął się czarny voxyn. Ostre kolce na grzbiecie zwierzęcia jeżyły się i drżały, a biało zakończony ogon kołysał się z boku na bok. Stworzenie wbiło żółte ślepia w płyty pokładu i wysunęło długi rozwidlony jęzor, jakby chciało polizać powietrze. Alema znowu poczuła, że świerzbią ją palce. Żałowała bardziej niż kiedykolwiek, że nie ma u boku świetlnego miecza.
— Przygotować kapsułę ratunkową — poleciła Numa, wpychając siostrę do zalanego błękitnym światłem pomieszczenia. — Pospiesz się, siostrzyczko!
Alema odwróciła głowę i spojrzała w wylot dyszy prymitywnego silnika rakietowego. Dysza mogła mieć zaledwie metr średnicy, ale to powinno wystarczyć, aby stuosobowa kapsuła pokonała odległość dzielącą ją od najbliższej zamieszkanej planety.
— Zamknąć drzwi przegrody czterdziestej drugiej! — zawołała stojąca wciąż jeszcze na korytarzu Numa. — Hasło upoważniające: mgławica rubantine!
— Hasło upoważniające tymczasowo unieważnione — poinformował ją słodki głos z komputera. — Zalecam porozumienie się w tej sprawie z kierownikiem personelu inżynieryjnego…
— Przejmuję kontrolę! — przerwała mu Numa. — Rozkazuję rozbroić systemy bezpieczeństwa. Hasło: Pollux…
Kiedy kończyła wypowiadać hasło, Alema prześlizgnęła się obok dyszy i stanęła przed klapą włazu kapsuły. Od strony korytarza doleciał przyprawiający o mdłości chrzęst i łoskot, ale nie mogła czekać, by zobaczyć, co się tam wydarzyło. Przyłożyła dłoń do płytki panelu umożliwiającego dostęp do kabiny. Klapa się otworzyła i odsłoniła jasno oświetlone wnętrze z dziesięcioma rzędami ustawionych blisko obok siebie foteli, odpornych na duże przeciążenia. Kapsuła nie miała sterowni ani iluminatora, a kierował nią samotny android-pilot, siedzący dotąd nieruchomo przed pojedynczym panelem kontrolnym. Kiedy weszła, pokazał jej fotel ustawiony najdalej od wejścia.
— Witam w kapsule ratunkowej czterdziestej drugiej — powiedział. — Proszę zająć miejsce i zaczekać na pozostałych pasażerów. Nie musisz się…
— Przygotuj się na zimny start — przerwała mu Alema. Żałowała, że nie może się zdecydować na gorący; był to o wiele szybszy sposób oddalenia się od burty liniowca, ale tryskający z dyszy ogień na pewno zwróciłby uwagę pełniących służbę na mostku członków załogi. Co prawda, nie miała wielkiej nadziei, że umkną niezauważone, ale musiała spróbować. — Na mój rozkaz. Hasło upoważniające: Pollux…
— Hasło upoważniające zostało już podane — oznajmił rzeczowo android. Odwrócił się i zajął rutynowymi przygotowaniami do startu. — Po wejściu do kapsuły nie trzeba powtarzać hasła umożliwiającego przejęcie kontroli.
Od strony korytarza doleciał cichy syk i bulgot. Chwilę potem rozległ się wrzask Numy. Alema wyskoczyła z kapsuły i zobaczyła, że jej siostra, chwiejąc się na nogach, usiłuje wskoczyć do wyrzutni. Przyciskała dłonie do twarzy, jakby chciała ją osłonić. Najwyraźniej nic nie widziała. Pokonując próg, potknęła się i upadła tak, że stopy wystawały na korytarz. Jej twarz i pierś pokrywał brązowy skwierczący śluz, a oba lekku, spazmatycznie drżąc, obijały się raz po raz o durastalowe płyty pokładu.
Alema nie wyczuwała bólu siostry, choć słyszała, że czasami zdarza się to władającemu Mocą rodzeństwu. Mimo to orientowała się aż za dobrze w jej myślach. Numa obawiała się, że oślepnie, ale przede wszystkim paraliżowała ją świadomość, że odkryją jej tożsamość, przez co stanie się odpowiedzialna za śmierć wielu następnych niewinnych istot. Alema wyczuwała także złość i urazę siostry do samej siebie za to, że pozwoliła stworzeniu się zaskoczyć.
— Siostrzyczko! — Alema odskoczyła do Numy i zobaczyła voxyna, przyciśniętego do płyt pokładu przez durastalowe drzwi przegrody czterdziestej drugiej. Zwierzę starało się za wszelką cenę przecisnąć. Miało tułów spłaszczony jak naleśnik; Alema stwierdziła jednak ze zdziwieniem, że potwór się porusza. W dolną krawędź drzwi wmontowano czujniki uniemożliwiające opadniecie drzwi z największą prędkością, gdyby ktoś znajdował się pod nimi. Sygnały z czujników można było jednak zignorować — gdyby na przykład musiało się zmiażdżyć kogoś pod drzwiami, by ocalić statek.
Kiedy Alema pochylała się nad leżącą siostrą, zwierzę odwróciło spłaszczony pysk w jej stronę i strzeliło strugą brązowawej śliny. Uprzedzona atakiem na Numę, Alema otworzyła umysł na przepływ Mocy i niemal machinalnie uniosła rękę na wysokość twarzy. Ustawiła dłoń w taki sposób, aby odbić lecącą ku niej skwierczącą strugę i skierować ją zpowrotem w stronę przytrzaśniętej maszkary. Ku jej zdumieniu unieruchomiony voxyn błyskawicznie zamknął ślepia i obrócił pysk, aby struga śluzu go nie dosięgła.
Читать дальше