— Parszywa sytuacja — odezwała się Numa. Końce jej głowoogonów lekko zadrżały. — Wygląda na to, że wie, gdzie jesteśmy.
— To niemożliwe. — Alema uwolniła myśli i posługując się Mocą, wyczuła ten sam głód i pragnienie, co poprzednio; teraz jednak o wiele silniejsze i promieniujące prosto z dołu. — Chyba że także posłużył się Mocą, aby nas odnaleźć.
Tym razem lekku Numy przebiegło wyraźne drżenie. Twi’lekianka odwróciła głowę i spiorunowała Alemę groźnym spojrzeniem.
— Muszę przyznać, że masz talent do wymyślania alarmujących wyjaśnień, siostro — powiedziała.
— Może i alarmujących, ale prawdopodobnych — odparła Alema. Wskazała ekran monitora; zobaczył, że voxyn wyskoczył z fontanny i pędzi korytarzem w kierunku rury najbliższej repulsorowej windy,
Numa obserwowała ekran jakiś czas, a potem kiwnęła głową.
— Wygląda na to, że masz rację — rzekła w końcu. — Chyba powinnyśmy zamknąć się w sobie.
Poświęciły kilka chwil na medytacje; a potem zaczęły wsłuchiwać się we własne myśli i stopniowo coraz bardziej ograniczać swoją obecność w Mocy. Kiedy osiągnęły stan, że przestały wyczuwać się nawzajem, Alema odwróciła głowę i spojrzała na ekran monitora. Widoczny na nim voxyn właśnie stanął przed drzwiami szybu windy. Wyciągnął przednią łapę i przycisnął odpowiedni guzik, a kiedy drzwi się otworzyły, wepchnął przednią część tułowia do otworu i pozwolił, aby repulsorowy prąd popchnął jego cielsko w górę rury. Alema oceniła, że zwierzę wyskoczy na pokładzie oficerskim, w odległości niespełna stu metrów od kabiny kapitana. Pomyślała, że nie odnajdzie jej bez błądzenia, będzie musiało pokonać co najmniej dwieście metrów, a może nawet więcej.
— Niedobrze, siostrzyczko — powiedziała. — Nadal nas wyczuwa. — Odwróciła się i sięgnęła po podróżną torbę, w której ukryły kombinezony, płaszcze Jedi i świetlne miecze. — Zaatakujemy je, kiedy wyskoczy z szybu windy.
— A co potem? — zapytała Numa. — Vongowie zorientują się, że kapitan Pollux ich okłamał. Nie puszczą mu tego płazem.
— I tak się dowiedzą, kiedy ten potwór zacznie drapać do drzwi naszej kabiny — odparła Alema. Żałując, że nie ma czasu przebrać się z powrotem w wygodny kombinezon, wyciągnęła świetlny miecz i włączyła srebrzyste ostrze. — A przy okazji, powalę kilku Yuuzhan Vongów.
— Nie. — Numa wyciągnęła rękę i wyłączyła świetlistą klingę broni siostry. — Nie pozwolę na to. Już zapomniałaś, co stało się na Nowym Plymptonie?
Wściekli, że nie mogą pokonać bojowników planetarnego ruchu oporu, Yuuzhanie rozpowszechnili na planecie straszliwą zarazę, która zniszczyła wszystko co żywe. Siostry i kilka tysięcy innych obywateli przeczekało ten okres na pokładach międzysystemowych transportowców rudy, a kiedy nieprzyjaciele w końcu wynieśli się z wymarłej planety, wszyscy ukradkiem wymknęli się w przestworza.
— Przecież to Yuuzhan Vongowie, siostro — przypomniała Alema. — Czy naprawdę uważasz, że po prostu wybaczą kapitanowi jego kłamstwo?
— Masz rację. — Numa wróciła do konsolety. — Musimy ich przekonać, że stworzenie się myli.
Poleciła wyświetlić inny hologram. Przedstawiał fregatę Yuuzhan Vongów, unoszącą się pół kilometra od śluzy „Ścigacza Mgławic”. Nieprzyjacielska fregata miała zaledwie dwieście metrów długości w porównaniu z wielkim liniowcem mogła wydawać się niegroźna, ale widoczne nawet z tej odległości otwory wyrzutni plazmy czy pocisków pozwalały się domyślać, że z jej strony może im grozić poważne niebezpieczeństwo.
Alema natychmiast zrozumiała, co zamierza jej siostra.
— A my, biorąc nogi za pas, skierujemy się do kapsuły — odparła.
Umieściła z powrotem świetlny miecz w podróżnej torbie i rzuciła ją Numie. Ze stolika przymocowanego obok pryczy kapitana chwyciła komputerowy notes i poleciła, aby na ekranie ukazywały się obrazy z wideokonsolety. Obie siostry wybiegły z kabiny Polluksa i skierowały się na przeciwległy koniec pokładu oficerskiego. Kiedy przystanęły przed drzwiami windy, Alema spojrzała na miniaturowy ekran notesu i stwierdziła, że voxyn znajduje się zaledwie dwa poziomy pod nimi. Stworzenie kierowało żółte ślepia ku sufitowi, jakby śledziło, dokąd podążają.
— Wie, że uciekamy — stwierdziła.
— Ale chyba nie radzi sobie najlepiej z wyczuwaniem odległości. — Jak zawsze, Numa starała się być optymistką. — Dokąd się wybieramy?
Alema poleciła wyświetlić schemat pomieszczeń śródokręcia, gdzie znajdowały się wyrzutnie kapsuł ratunkowych. Wybrała jedną, po przeciwległej stronie unoszącej się w przestworzach fregaty Yuuzhan.
— Masz w swojej grupie kogoś, kto nazywa się Travot? — zapytał oficer.
Numa zauważyła, że jej siostra wpatruje się w kobietę. Ledwo zauważalnie skinęła głową. Zrozumiała, że Alema, posługując się Mocą, usiłuje przekonać panią inżynier, żeby twierdząco odpowiedziała na pytanie Yuuzhanina. Wiedziały, że Yuuzhan Vongowie nie wykazują nawet najmniejszej wrażliwości na oddziaływanie Mocy, więc Numa, nie obawiając się zdemaskowania, uwolniła myśli i wyczuła w pobliżu obecność ponad stu osób, przeważnie przerażonych, rozgniewanych albo rannych. Nie byli to Yuuzhanie, bo ich nie dawało się wyczuć za pośrednictwem Mocy. Wyczuła jednak promieniujący od voxyna drapieżny głód i pragnienie. Potwór prawdopodobnie znalazł szyb innej windy i zjeżdżał teraz na ich poziom.
Pani inżynier wahała się chwilę, ale w końcu powiedziała:
— Pracuje u nas jakiś Travot, ale nie należy do mojej ekipy.
Yuuzhański podoficer odwrócił się i spojrzał na siostry. Niewątpliwie się zastanawiał, jak je potraktować. Alema postanowiła mu trochę pomóc i podpowiedzieć pani inżynier słowa, które chciała usłyszeć. Już wielokrotnie uciekała się do tej sztuczki, kiedy obie siostry musiały harować w kopalni ryllu w Kaia’uunie.
— Jego pracownia znajduje się trochę dalej, prawda? — zapytała. — W sekcji czterdziestej drugiej?
— Zgadza się. W sekcji czterdziestej drugiej — odparła machinalnie pani inżynier.
Alema stanęła obok siostry i wymownie spojrzała na żywą laskę, która zagradzała im dalszą drogę. Podwładny zerknął niepewnie na podoficera, a ten spiorunował go spojrzeniem i gestem przepuścił uciekinierki.
— Dopilnuj, żeby się z nim zobaczyły, a potem wróć — rozkazał surowo.
Nie chcąc puścić wojownflcaprzodem, siostry prześlizgnęły się obok amphistaffa i ruszyły dalej. Przedziały były oddzielone od siebie łukowatymi przegrodami. Dzieliły korytarz na odcinki o długości dziesięciu metrów; każdą przegrodę wyposażono w cienkie durastalowe drzwi, które opadały automatycznie na pierwszy sygnał o spadku ciśnienia pokładowej atmosfery. Drzwi opuszczały się na ustne polecenie, ale przezorni członkowie załogi nie chcieli uciekać się do tej metody, chociaż umożliwiłoby im to rozdzielenie oddziałów wojowników Yuuzhan przeszukujących pomieszczenia liniowca. Spiesząc się, na ile mogła, aby nie wzbudzić podejrzeń towarzyszącego im Yuuzhanina, Alema uwolniła myśli i posługując się Mocą, wyczuła voxyna. Zwierzę znajdowało się na tym samym poziomie co one i bardzo szybko się zbliżało. Uciekinierki docierały właśnie do sekcji trzydziestej trzeciej, co oznaczało, że od wyrzutni kapsuły ratunkowej dzieli je wciąż jeszcze dziewięćdziesiąt metrów.
— Ależ zmarzłam, siostrzyczko — odezwała się w pewnej chwili Alema, pocierając obnażone ramiona. — Czy i ty odnosisz wrażenie, że się ochłodziło?
Читать дальше