David Weber - Kwestia honoru

Здесь есть возможность читать онлайн «David Weber - Kwestia honoru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2001, ISBN: 2001, Издательство: REBIS, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kwestia honoru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kwestia honoru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja książki zaczyna się w momencie, w którym kończy się Krótka, zwycięska wojenka. Jest kontynuacją wątków w niej rozpoczętych, z nieco większym naciskiem położonym na kwestie polityczne — wojna między Gwiezdnym Królestwem Manticore a Ludową Republiką Haven stała się w końcu rzeczywistością — oraz na osobiste sprawy Honor Harrington. Wracają znane i lubiane postacie z pierwszych tomów. Jednak gdy Honor udaje się na planetę Grayson, by stać się rzeczywistym patronem, dają o sobie znać także starzy wrogowie. Nie do nich należy jednak ostatnie posunięcie…

Kwestia honoru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kwestia honoru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie żałowała tego, co zrobiła, a cenę znała już wcześniej. Uznała, że warto ją zapłacić, i nadal była o tym przekonana. Tylko bolało ją to bardziej niż sądziła że będzie. Nie obchodził jej wynik głosowania wykluczający ją z Izby Lordów czy grupa dziennikarzy próbujących oskarżyć ją o brutalność, bo zastrzeliła przeciwnika, który już nie miał amunicji, czyli według durniów „bezbronnego”. Ich Lordowskie Moście mogli się udusić w swoim kołtuńskim i zakłamanym gronie — i tak nie chciała mieć z nimi do czynienia. A Young był trupem w momencie, w którym pierwszy raz strzelił jej w plecy. W świetle prawa nie miało znaczenia, czy wyrok wykonał porucznik Castellano, czy ona, ale dla niej była to istotna różnica.

Spodziewała się, że jego śmierć sprawi jej przyjemność, ale tak się nie stało. Zimną, bezlitosną i pełną satysfakcję, owszem, czuła ulgę, że wreszcie sprawiedliwości stało się zadość i że zakończyła coś, co ciągnęło się przez lata. Musiała to zrobić, bowiem było to słuszne i właściwe, ale nie było w tym przyjemności. Uczyniła co musiała, a teraz przyszłość rozciągała się przed nią pusta i pozbawiona nadziei.

W pewnym sensie Young wygrał — zabrał jej Paula i zmusił, by poświęciła karierę, którą budowała trzydzieści standardowych lat. Odebrał jej radość robienia jedynej rzeczy we wszechświecie, do której była stworzona — dowodzenia okrętem Jej Królewskiej Mości.

Westchnęła, widząc, że MacGuiness skończył. Dwaj członkowie załogi założyli na moduł kołnierz antygrawitacyjny i wynieśli go ostrożnie na korytarz. Do kabiny wszedł LaFollet, przyjrzał się jej uważnie i spytał:

— Jest pani gotowa, milady?

Skinęła głową potwierdzająco.

— Mac? — spytała.

— Oczywiście, ma’am.

MacGuiness pochylił się i otworzył ramiona, a Nimitz wskoczył w jego objęcia i szybciutko wspiął się na wypchane prawe ramię jego kurtki mundurowej. Honor nie mogła go nosić do chwili zupełnego zagojenia rany, bo był zbyt ciężki. Dla urodzonego na Manticore MacGuinessa też był zresztą sporym ciężarem, ale steward wyprostował się z dziwną dumą, niosąc treecata na ramieniu. Uniósł dłoń i Nimitz podstawił mu łeb do pogłaskania, tak jak robił to zawsze, gdy usadowił się na jej ramieniu, po czym usiadł wyprostowany, nie spuszczając ślepiów ze swego człowieka.

Spoglądała nań przez moment, po czym wzięła czarny beret, stanęła przed lustrem i jedną ręką założyła go starannie. Przyjrzała się efektowi, zdeterminowana udać się na wygnanie ubrana zgodnie z przepisami mundurowymi i odwróciła się do pozostałych.

— Prowadź, Andrew — poleciła i człowiek, który w ciągu ostatnich kilku dni dwukrotnie uratował jej życie, wyszedł na korytarz.

A po sekundzie wyprostował się na baczność, widząc wychodzącego zza zakrętu barczystego oficera ledwie o centymetr niższego od Honor w mundurze Royal Manticoran Navy. Ona sama na widok przybysza znieruchomiała krok za progiem.

— Damo Honor — powiedział cicho Hamish Alexander.

— Panie admirale.

Poczuła, że pieką ją oczy, i przygryzła wargę. Miała nadzieję uniknąć tego spotkania — dlatego nie odebrała dwóch połączeń. Była zła na siebie, ale nie miała ochoty rozmawiać z jedyną osobą, która próbowała uratować ją przed nią samą. Wspomnienia były zbyt świeże i bolesne a w dodatku dopiero w ciągu ostatnich tygodni zdała sobie sprawę, jak wielkie było jego osobiste zainteresowanie jej losem. Myśl, że mógłby sądzić, że zawiodła, kończąc karierę w ten sposób, była zbyt przykra, by w tej chwili mogła stawić jej czoło.

— Mogę z panią prywatnie porozmawiać, damo Honor? — spytał tak miękko, że dopiero po sekundzie zrozumiała, że była to prośba, nie rozkaz.

Miała ochotę wymówić się brakiem czasu i już otwierała usta, ale nie powiedziała tego. Uświadomiła sobie, że przecież musiał zrozumieć, że nie chce z nim rozmawiać, a mimo to zjawił się osobiście. Była mu winna choćby taką uprzejmość jak rozmowa, której najwyraźniej pragnął.

— Oczywiście, milordzie — powiedziała pozbawionym emocji głosem i dodała, spoglądając na LaFolleta: — Poczekajcie tu na mnie, proszę.

LaFollet skinął głową i obaj z MacGuinessem stanęli przy drzwiach kabiny. Honor zamknęła je za admirałem i odwróciła się, doskonale wiedząc, że jej twarz jest niczego nie wyrażającą maską. Hamish Alexander rozejrzał się po opróżnionej kabinie, nie ukrywając, że czuje się nieswojo, odchrząknął i spytał wreszcie:

— Zdecydowała już pani, dokąd się uda?

— Wracam na Grayson — odparła, jakby było to coś najnaturalniejszego na świecie, gładząc odruchowo prawą dłonią rękaw kapitańskiego munduru.

Nadal miała prawo go nosić, podobnie jak miała prawo zabrać ze sobą MacGuinessa, choć naturalnie nie zrobiłaby tego, gdyby poprosił. Nie zdołali usunąć jej ze służby mimo usilnych prób i rozdmuchanego „skandalu”. Admiralicja przysłała jej za to list, w którym „z żalem informowała, że Ich Lordowskie Moście nie są obecnie w stanie znaleźć dla niej okrętu, którym mogłaby dowodzić”.

Skoro nie to nie — była na połowie pensji, bez szans na bojowy przydział i sama się sobie dziwiła, że nie zakończyła tego wszystkiego, składając rezygnację.

— Grayson — mruknął. — To dobrze. Potrzebuje pani zmiany otoczenia, zmiany perspektywy.

— Udaję się na Grayson, ponieważ tam mogę przynajmniej robić coś pożytecznego i mnie szanują i oceniają na podstawie tego, co robię, a nie co się komuś wydaje, że powinnam robić. A zmiana perspektywy przydałaby się innym, dla których „sprawiedliwość” to puste słowo — warknęła, nie próbując ukryć żalu i goryczy.

Odwrócił się do niej, nie mówiąc słowa — stała dumna i wyprostowana, ale równocześnie dziwnie bezbronna w kabinie, do opuszczenia której została zmuszona.

— Miał pan rację, milordzie — dodała chrapliwie. — Ostrzegł mnie pan, jak to się skończy… wiem, że rozczarowałam pana i zawiodłam pańskie oczekiwania, sir. I… żałuję… nie tego co zrobiłam, bo postąpiłabym tak ponownie, ale tego że pana rozczarowałam.

— Więc niech pani przestanie — powiedział cicho i dodał, widząc jej zaskoczenie. — Zna pani prawdziwy powód wściekłości, która mnie ogarnęła, gdy odmówiła pani wykonania mego nielegalnego rozkazu.

— Wiedział pan, że w ten sposób zrujnuję karierę — odparła, czując w gardle dziwny ucisk.

— Pierdoły! — prychnął.

Drgnęła zaskoczona, nie potrafiąc do końca ukryć bólu.

— Co się stało? — spytał łagodniej.

Potrząsnęła głową i odetchnęła głęboko.

— Admirał… admirał Courvosier zawsze tak reagował, kiedy udzieliłam złej odpowiedzi — wyjaśniła cicho.

— Doprawdy? — White Haven uśmiechnął się złośliwie i położył delikatnie dłoń na jej zdrowym ramieniu. — Na moje głupoty też tak reagował… Był dobrym człowiekiem, Honor… Doskonałym nauczycielem i jeszcze lepszym przyjacielem. I nigdy się nie mylił w jednej sprawie: zawsze bezbłędnie rozpoznawał wybitne osobowości… myślę, nie, jestem pewien… że byłby teraz z ciebie dumny bardziej niż kiedykolwiek dotąd.

Mówiąc to ostatnie zdanie, spojrzał jej prosto w oczy.

— Dumny, sir?! — Tym razem jej głos się załamał, a pod powiekami pojawiły się łzy, więc zamrugała gwałtownie.

— Dumny. Wściekłem się wtedy na ciebie dlatego, że przypomniałaś mi o podstawowej zasadzie dowodzenia, o której zapomniałem: nigdy nie wydawać rozkazu, o którym wie się, że nie może zostać wykonany. Świadomość, że był to bezprawny rozkaz, jedynie zwiększyła mój gniew, a wyładowałem się na tobie. I dlatego musiałem się z tobą zobaczyć… żeby ci to powiedzieć… i żeby cię przeprosić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kwestia honoru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kwestia honoru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kwestia honoru»

Обсуждение, отзывы о книге «Kwestia honoru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x