— Rozumiem… — Honor zmarszczyła brwi i podrapała po podgardlu Nimitza leżącego na oparciu fotela, nie spuszczając jednakże wzroku z twarzy Mayhewa. — Jak rozumiem, poruczniku Mayhew, nie podziela pan tych przekonań?
— Nie, milady, nie podzielam — w głosie zapytanego nie było śladu wahania. — Według danych wywiadu Królewskiej Marynarki nowym dowódcą obrony systemu Barnett został mianowany admirał Thomas Theisman.
Jasper urwał, a Honor uniosła brwi, nie kryjąc zaskoczenia, gdyż dopiero w tym momencie się o tym dowiedziała. Nie dość, że konkretyzowało to przeciwnika, to w dodatku mogła sobie natychmiast odpowiedzieć na pytanie, czego należy się po nim spodziewać, jako że spotkała się już z Theismanem. Nie było to spotkanie na gruncie towarzyskim. Choć wówczas przegrał walkę, szanowała go za wyobraźnię, umiejętności i inicjatywę.
— Zapoznałem się dokładnie ze wszystkim, co na jego temat posiada wywiad — podjął Mayhew — i nie ulega dla mnie wątpliwości, że nie jest to typowy oficer flagowy Ludowej Marynarki. Lubi ryzykować i udowodnił, że gotów jest to zrobić, opierając się jedynie na własnej ocenie sytuacji. Nie jest narwańcem, ale na pewno przejawia większą od przeciętnej inicjatywę. Prędzej czy później będzie go to kosztowało głowę, bo nie może zawsze mieć racji, a nawet gdyby miał, nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć. W końcu któraś operacja mu się nie powiedzie, a wówczas będzie skończony. Jak dotąd jednak zawsze udało mu się zwyciężyć albo wykonać zadanie, w związku z czym nie widzę możliwości, by zmienił swoje podejście do problemów taktycznych czy też metody ich rozwiązywania.
— Rozumiem… — powtórzyła Honor, pocierając czubek nosa.
Po chwili spojrzała na Venizelosa i McGinley i spytała:
— Andy, czy ty i Marcia zgadzacie się z Jasperem?
— W ogólnych zarysach tak — odparł Venizelos. — Różnimy się trochę w interpretacji szczegółów, ale uważamy, że Jasper ma rację, jeśli chodzi o postępowanie Theismana. Na wszelki wypadek rozmawiałem o nim z admirałem Yu. Przerwał, widząc, że Honor kiwa głową z aprobatą. Podobnie jak ona, Venizelos walczył, a potem poznał Theismana. Do przeprowadzenia operacji, podczas której do tego doszło, Theismana wybrał — i to na stanowisko swojego zastępcy Alfredo Yu, wówczas jeszcze oficer Ludowej Marynarki. Jeżeli ktoś w siłach Sojuszu naprawdę znał Theismana, to był to właśnie admirał Marynarki Graysona Alfredo Yu.
— Według opinii admirała Yu — podjął Venizelos, gdy Honor nic nie powiedziała — Theisman jest groźnym przeciwnikiem. Jest inteligentny, zdeterminowany i potrafi doskonale skalkulować ryzyko. Dokładnie zapoznaje się z sytuacją i przy podejmowaniu decyzji opiera się na własnej jej ocenie. Działa ostrożnie, ale po swojemu, o ile to tylko możliwe, nawet jeśli wymaga to pomysłowego naginania rozkazów. To zresztą dokładnie potwierdza moją ocenę Theismana. Prawdę mówiąc, jestem zaskoczony, że dotrwał do tej pory i jeszcze awansował. I zgadzam się z Jasperem, że dowództwo popełniło poważny błąd w jego ocenie: on nie będzie pasywnie czekał na atak i nie ograniczy się tylko do stacjonarnej obrony.
— W takim razie na czym polega ta drobna różnica interpretacji?
— Jeżeli można, milady… — wtrąciła McGinley pytająco.
Honor skinęła głową.
— Jesteśmy zgodni co do tego, że Theisman podejmie zaczepne działania na tyle, na ile pozwolą na to siły, którymi dysponuje. Różnimy się w przypuszczeniach, jakimi siłami dysponuje i co obierze za cel ataku — wyjaśniła McGinley. — Biorąc pod uwagę słabość naszych sił obsadzających systemy w tym sektorze, Jasper obawia się, że to właśnie je zaatakuje Theisman w serii rajdów. O ile naturalnie dysponuje potrzebnymi do tego siłami. Andy i ja zgadzamy się, że to byłaby najefektywniejsza z dostępnych mu opcji, ale biorąc pod uwagę zagrożenie, jakie dla centrum Ludowej Republiki przedstawiają nasze siły w Trevor Star, nie sądzę, by Ludowa Marynarka poświęciła liczącą się ilość okrętów liniowych, wysyłając je jako wzmocnienie sił w systemie Barnett. Nie są w stanie tak wzmocnić Theismana, by zdołał obronić Barnett, o czym wiedzą. My też to wiemy. Dlatego myślę, że posiłki, które otrzymał czy otrzyma, będą złożone głównie z lekkich jednostek. Takich, których strata nie zaboli, a które równocześnie nadają się do zwalczania konwojów. Żeby mieć realną szansę odbicia któregokolwiek systemu, Theisman musiałby wysłać przynajmniej dywizjon, a lepiej eskadrę co najmniej krążowników liniowych. Natomiast do zwalczania frachtowców wystarczą krążowniki lekkie, a nawet niszczyciele. Gdybym była na jego miejscu, wybrałabym to ostatnie rozwiązanie: daje najwięcej korzyści przy zaangażowaniu najmniejszych sił.
— Hmm… — mruknęła Honor i spojrzała pytająco na Mayhewa. — Jasper?
— Wnioski komandor McGinley oparte są na dwóch założeniach. Pierwszym, że Ludowa Marynarka nie wesprze Theismana krążownikami liniowymi, i drugim, że siły, które przeznaczy on do rajdów na nasze tereny, jako cel będą miały konwoje. Co się tyczy problemu pierwszego, to możemy jedynie zgadywać, jakie okręty dostanie Theisman. Faktem jest, że dowództwo i władze Ludowej Republiki musiały spisać na straty Barnett, ale to nie dowodzi, że nie zechcą bronić systemu do upadłego. Ja przynajmniej tak bym postąpił, choćby po to by związać jak największe nasze siły i zadać nam jak największe straty. Każdy okręt, który będziemy musieli skierować do ataku na Barnett, to o jeden okręt mniej w Trevor Star, a tylko z Trevor Star może wyjść atak na Haven.
Zrobił przerwę, a Honor lekko skinęła głową, czekając, co będzie dalej. Mayhew wychylał się niebezpiecznie, nie zgadzając się z mądrością bardziej doświadczonych i lepiej opłacanych przełożonych, co wymagało odwagi i pewności siebie. Z drugiej strony fakt, że był tylko porucznikiem, mógł mu ułatwić decyzję, gdyż nie zgadzać się mógł aż do zachrypnięcia, ale nie był w stanie postawić na swoim z racji braku stosownego stopnia. Jeżeli natomiast przekona do swoich pomysłów kogoś z wyższych rangą, to i tak ten ktoś podejmie ostateczną decyzję. A więc i ewentualna wina, i ewentualna chwała nie przypadną Mayhewowi, lecz rzeczonemu starszemu rangą oficerowi.
Co akurat w niczym nie zmieniało faktu, że strategia, którą właśnie opisywał, była dokładnie taka, jaką sama by przyjęła na miejscu przeciwnika.
— Jeżeli natomiast chodzi o kwestię drugą, czyli o to, że lekkie siły przeciwnika będą koncentrowały się na zwalczaniu naszych frachtowców, to chciałem przypomnieć, że w ciągu ostatnich miesięcy nastąpiły istotne zmiany w ruchu naszych frachtowców — podjął Mayhew. — Wysyłamy coraz większe i lepiej chronione konwoje, ale wysyłamy ich coraz mniej, a o pojedynczych statkach w tym sektorze dawno już nikt nie słyszał. Oznacza to, że ilość potencjalnych celów spadła, i to o prawie połowę. W teorii oznacza to także, że eskorta każdego konwoju została podwojona. Byłbym naprawdę zdziwiony, gdyby przeciwnik jeszcze o tym nie wiedział, ale nawet jeśli tak jest, to oficer wysłany z zadaniem zwalczania naszych statków szybko się zorientuje. Natomiast jeśli Theisman wie o tych zmianach, powinien stosownie zareagować. Weźmy na przykład nas: sześć ciężkich krążowników będzie eskortowało jeden konwój. Sześć ciężkich krążowników to siła odpowiadająca temu, co mamy w około jednej trzeciej obsadzonych okrętami systemów. W żadnym z nich nie stacjonuje więcej naszych okrętów, więc po co trudzić się szukaniem ruchomego celu? Żeby zlokalizować konwój, trzeba rozproszyć siły; nawet jeśli zna się jego trasę i czas wylotu z nadprzestrzeni, to olbrzymi obszar. Rozproszenie może spowodować, że przeciwnik nie będzie dysponował wystarczającymi siłami do zniszczenia całego konwoju, gdy go w końcu odnajdzie. System planetarny natomiast nigdzie się nie przemieszcza, a jego lokalizacja jest powszechnie znana. Nie trzeba rozpraszać sił, wystarczy wydzielić stosownie duże i zdecydowanie zaatakować. Do tego celu wystarczą krążowniki liniowe. Jeśli przeciwnik zdoła zająć system, wystarczy, że w nim poczeka. Każdy nasz konwój, który wleci do tego systemu, stanie się jego łupem, i to pewnym, gdyż po pokonaniu eskorty — do czego będzie miał stosowne, skoncentrowane siły — zmasakruje frachtowce i transportowce. Musi tylko wykazać dość cierpliwości i zaatakować konwój w odpowiedniej odległości od granicy wejścia w nadprzestrzeń, by frachtowce nie zdążyły zawrócić i dolecieć tam przed jego okrętami.
Читать дальше