— Ja… — wykrztusił karmazynowy zgoła Clinkscales, wyglądający jakby chciał paść trupem na miejscu, względnie zapaść się pod pokład. — Ja… bardzo przepraszam, sir… Ja nie mam… pojęcia… to jest jak… jeżeli pozwoli pan sobie pomóc, sir…
I zrobił krok w stronę kapitana.
— W porządku, panie Clinkscales — oznajmił Greentree tonem, który wmurował chorążego w pokład. — Mam świadomość, że to był wypadek, a nie zamach, i obejdę się bez pomocy.
Rumieniec Clinkscalesa stał się głębszy i Honor przygryzła wargi, by nie parsknąć śmiechem. Greentree zareagował odruchowo, nie mając ochoty być ofiarą kolejnego ślamazarstwa chorążego, bo pełen dobrych chęci Carson był zdolny do wszystkiego. Na pewno nie miał zamiaru powiększyć upokorzenia Clinkscalesa, ale udało mu się to konkursowo. Zastanawiała się, czy nie zainterweniować w jakiś sposób, by złagodzić to wrażenie, ale nie przychodziło jej do głowy nic, co nie pogorszyłoby sprawy. Przeniosła wzrok na jedynego obecnego oficera, który nie należał do jej sztabu. Alistair McKeon stał przy samych drzwiach i z błyskiem w oczach przyglądał się krajobrazowi po bitwie. Nawet bez Nimitza wyczuła jego pełne podziwu rozbawienie. Idealnie pasowało ono do jej własnych uczuć i nieodpartego wrażenia surrealizmu.
W sumie nic strasznego się nie stało, a publiczne upokorzenie mogło wyjść Clinkscalesowi na dobre — galaktyka nie miała zamiaru ułatwiać mu życia i usuwać kłód spod nóg. Prędzej czy później albo przestanie powodować takie wypadki, albo nauczy się żyć z ich konsekwencjami.
I to bez wsparcia ze strony dowódcy.
Dlatego nic nie powiedziała, tylko pochyliła się i podniosła z wykładziny czapkę McGinley, która jakimś cudem zakończyła swą podróż niedaleko.
— To chyba twoje, Marcia… — oceniła, podając ją właścicielce.
McGinley odebrała ją, uśmiechając się, i wtuliła w ścianę, robiąc przejście przeciskającemu się obok Clinkscalesowi. Ramiona tego ostatniego opadły, gdy zrozumiał, że oficer operacyjny robi co może, by znaleźć się jak najdalej od niego. Honor zauważyła jednak, że komandor porucznik dyskretnie poklepała go po ramieniu, gdy ją mijał.
Jasper Mayhew powrócił do kabiny z ręcznikiem i nową, starannie zamkniętą karafką. Ustawił ją na stole, a ręcznik wręczył bez słowa kapitanowi. Po czym usiadł w swoim fotelu z gracją kota.
Honor odczekała jeszcze kilkanaście sekund i ponownie zabębniła palcami w stół.
— Może jednak byście usiedli — powtórzyła spokojnie. McKeon zajął miejsce na przeciwległym szczycie stołu, naprzeciwko niej. Pozostali, którzy zdążyli wstać, wrócili na miejsca, Clinkscales zaś opadł na fotel z tak wyraźną ulgą, że tym razem udało mu się dokonać tak skomplikowanej operacji bez żadnego nieszczęścia, że Honor omal znów nie parsknęła śmiechem.
Dopiero po paru sekundach odważyła się mówić dalej.
— Dzięki za przybycie, Alistair.
Ten w odpowiedzi skłonił się z kamienną twarzą, zupełnie jakby przyjęcie zaproszenia od dowódcy eskadry było kwestią jego dobrej woli. Honor odruchowo spojrzała na kapitana Greentree, ale powstrzymała się od jakiegokolwiek komentarza. Zamiast tego powiedziała rzeczowo:
— Chciałam, żebyście obaj z Thomasem byli obecni, ponieważ otrzymaliśmy oficjalne zawiadomienie z dowództwa, że zostaliśmy wyznaczeni do odeskortowania konwoju JMC76 lecącego z systemu Yeltsin do Treadway. Wiem, że dyskutowaliśmy o takiej możliwości na ostatniej odprawie, ale wtedy była to tylko możliwość. Teraz mamy pewność i dysponujemy konkretnymi informacjami, dzięki czemu możemy podjąć konkretne już, a niezbędne decyzje. Marcia?
McGinley starannie położyła czapkę na stole i zaczęła referować:
— Łącznie ma to być dwadzieścia frachtowców i transportowców, a trasa konwoju jest następująca: Yeltsin-Casca-Quest-Clairmont-Adler-Treadway-Candor-Yeltsin. Wszystkie jednostki należą do szybkich, ale w układzie Casca spędzimy przynajmniej trzydzieści sześć godzin w związku z przeładunkiem. Tu także zostawimy jeden statek, a trzy inne w systemie Clairmont. Największa część jednostek leci do systemu Adler: dwa transportowce marines i pięć frachtowców z uzbrojeniem i wyposażeniem. Według rozkazów mamy pozostawić je w systemie i kontynuować lot do Treadway, gdzie zostawimy trzy kolejne frachtowce, a zabierzemy cztery rozładowane i czekające na okazję powrotu. Na koniec spędzimy przynajmniej cztery dni w układzie Candor, potrzebne na rozładunek ostatnich siedmiu statków konwoju. Wraz z nimi wrócimy do systemu Yeltsin. Szacunkowy czas trwania całej operacji to dwa standardowe miesiące.
Zrobiła przerwę, czekając na pytania. Ponieważ żadne nie padło, Honor dała jej znak, by mówiła dalej.
— Naszym największym problemem jest możliwość spotkania rajderów Ludowej Marynarki, choć w tej sytuacji w grę wchodzą jedynie klasyczne okręty wojenne wysłane z misją zwalczania naszych konwojów. Na użycie krążowników pomocniczych nie jest to ani właściwy czas, ani stosowne miejsce, więc możemy tę ewentualność zignorować — kontynuowała McGinley. — Według najnowszych danych wywiadu, Ludowa Marynarka na południowej flance wpadła w poważne kłopoty. Niestety dane te nie są tak dokładne, jak można by oczekiwać, co pozostawia pole do rozmaitych interpretacji. Za pani pozwoleniem, milady, wolałabym, żeby Jasper omówił tę kwestię.
— Oczywiście — zgodziła się Honor. — Jasper?
Mayhew wyglądał jeszcze młodziej niż zwykle, ale jego błękitne oczy były śmiertelnie poważne, gdy rozejrzał się po sali. Potem zaczął mówić:
— Na wstępie muszę podkreślić, że tak jak powiedziała komandor McGinley, nasze informacje są mniej szczegółowe i kompletne, niżbym chciał. Jesteśmy prawie pewni, że przeciwnik nie zdołał zebrać wystarczających sił, by utrzymać Barnett, ale te, którymi dysponuje w systemie, wystarczają, by uniemożliwić nam rokujące nadzieje na sukces rozpoznanie czy to przy użyciu okrętów, czy sond, jeśli chodzi o wewnętrzną część systemu planetarnego. Dlatego jedyne, co wiemy na pewno, to to, że w ostatnim czasie nie pojawiły się tam większe grupy okrętów liniowych. Natomiast naszym największym problemem jest to, że nigdzie w całym sektorze nie posiadamy sił, jakie powinniśmy i chcielibyśmy mieć. Walka o Trevor Star kosztowała Ludową Marynarkę wiele okrętów, ale zdobycie systemu spowodowało także duże straty wśród naszych jednostek. Biorąc pod uwagę liczbę okrętów liniowych zniszczonych i poważnie uszkodzonych, a więc odesłanych do stoczni remontowych, oczywista stała się konieczność uzupełnienia strat kosztem spokojniejszych rejonów frontu, takich jak nasz. Dlatego sporo jednostek przekazano stąd jako wzmocnienie sił admirał Kuzak. Dodatkowe osłabienie naszych sił wywołała konieczność utworzenia 8. Floty przeznaczonej do zdobycia systemu Barnett. Oznacza to w efekcie, że wszystkie nasze pikiety czy placówki w tym sektorze składają się albo ze zbyt małej liczby okrętów, albo z jednostek lekkich, czyli zbyt słabych do przeprowadzenia rozpoznania walką systemów pozostających w rękach wroga. To z kolei oznacza, że musimy w znacznej części zgadywać, czym dysponuje on w naszym sąsiedztwie.
Przerwał, dając zebranym czas na przyswojenie sobie tego, co powiedział, i dopiero po parunastu sekundach ciągnął dalej:
— Na podstawie dostępnych informacji i najlepszych analiz, jakie zdołano przeprowadzić, dowództwo floty uważa, że powinniśmy spodziewać się jedynie słabych pikiet przeciwnika w utrzymywanych przez niego systemach. Najprawdopodobniej będą to jedynie krążowniki mające za zadanie działanie jako system wczesnego ostrzegania dowództwa obrony Barnett o rozpoczętym ataku. Jest mało prawdopodobne, by te elementy osłonowe próbowały stawić poważny opór, broniąc systemów, w których stacjonują. Dowództwo jest także przekonane, że dowodzący obroną systemu Barnett będzie postępował ostrożnie, wiedząc, że dysponuje ograniczonymi siłami, a jego głównym zadaniem jest obrona bazy i systemu. Dowództwo nie przesądza co prawda, że ograniczy się on wyłącznie do defensywy, ale spodziewa się po nim działań bardzo wyważonych.
Читать дальше